"Teatr pod Białym Latawcem" - Ilona Gołębiewska





"Bo my przecież jesteśmy jak te latawce. Nieustannie podrywają się do lotu, bujają w obłokach, są podziwiane… ale wystarczy jedno pociągnięcie sznurka, by, ot tak, spadły na ziemię. Z nami jest identycznie".

Od szkoły średniej bardzo mocno inspirował mnie motyw świata jako teatru ukazywany w literaturze. Gdy więc zobaczyłam tytuł najnowszej powieści Ilony Gołębiewskiej, byłam ciekawa, czy autorka nawiązała do tej płaszczyzny. Otóż nie zawiodłam się i po raz kolejny przekonałam, że teatr to czysta magia.


Ilona Gołębiewska prowadzi zajęcia terapeutyczne dla dzieci i młodzieży, pracuje ze studentami oraz szkoli dorosłych i seniorów. Już w wieku pięciu lat postanowiła, że będzie pisać książki. Poetka, autorka prozy dla dzieci i młodzieży. Mieszka obecnie w Warszawie, marzy o założeniu fundacji. Zadebiutowała w 2017 r. powieścią pt. "Powrót do starego domu".


Skompromitowana dziennikarka Zuzanna Widawska traci pracę i by jakoś utrzymać się na powierzchni, zatrudnia się w redakcji pisma "Kobieta Taka jak Ty". Tam, w ramach swoich obowiązków planuje napisać artykuł o działalności pewnej fundacji związanej z wiekowym teatrem. Jak się okazuje, wyzwanie to zupełnie zmieni jej życie. I nie tylko jej.


Przyznam, że zakochałam się w pięknej i klimatycznej okładce tej książki, która na szczęście nie pokazuje kolejnej kobiecej postaci. A jak się okazało dalej – cała historia ukazana w najnowszej powieści Ilony Gołębiewskiej, jest równie klimatyczna, pełna głębokich i mądrych myśli, może nieco banalnych, ale jakże potrzebnych w naszym codziennym życiu. To książka przede wszystkim o tym, jak destrukcyjne może być życie przeszłością i jak trudno jest wybaczyć sobie oraz innym.


Jest teatr w tytule, jest więc i w fabule wolski teatr z tradycjami, któremu grozi zamknięcie. A jeśli jest teatr to jest także i aktorka, która czasy sławy ma już dawno za sobą, a dla której granie jest całym życiem, czyli Elena Nilsen. Ilona Gołębiewska wykreowała fenomenalną kreację aktorki z minionej epoki, która kiedyś miała cały świat u swoich stóp, a obecnie zapomniana, pomaga biednym dzieciom. Cała, dość tragiczna, ale jakże autentyczna historia tej bohaterki i jej matki, pozwala zastanowić się nad tym, czy autorka kreując jej losy, opierała się na życiorysie jakiejś prawdziwej postaci. 


Ilona Gołębiewska w każdej swojej powieści porusza jakiś ważny społecznie problem. Nie mogło więc zabraknąć takiego również w tej książce. Mamy oto bowiem ukazaną działalność Fundacji Złotych Serc, która pomaga niepełnosprawnym dzieciom poczuć namiastkę normalności. Wątek ten jest o tyle ważny, gdyż pokazuje, że bezinteresowne pomaganie innych może przynieść nam samym w pewien sposób ukojenie, jak to się ma w przypadku Zuzanny. Muszę także wspomnieć, że sama koncepcja podwórkowych teatrów oraz Festiwalu Magicznych Nut, skradła moje serce.


Jest także miłość, ale rodząca się powoli, niepostrzeżenie, w cieniu dawnej tragedii. Jak dobrze, że wątek relacji jaka zaczyna łączyć Zuzannę z Jakubem Bilewiczem, nie jest wątkiem przewodnim, lecz prowadzony jest przez autorkę gdzieś tam w tle, powoli zyskując na swoim znaczeniu. Na przykładzie tej dwójki widać dobitnie, że aby ruszyć do przodu, należy najpierw zamknąć niedokończone sprawy z przeszłości.


Teatr to nie tylko budynek i rekwizyty. To przede wszystkim ludzie i emocje, jakie wywołują swoim działaniem. A przecież każdy z nas prowadzi swój własny, intymny teatr, w którym odgrywa różne role. Symbol latawca do jakiego nawiązuje autorka w tytule swojej książki i w jej treści, jest bardzo wymowny. Jeśli więc jesteście ciekawi jego znaczenia, zachęcam was do lektury "Teatru pod Białym Latawcem".


Z Iloną Gołębiewską


24 komentarze:

  1. Nie znam tej autorki i nie czytałam tej ksiazki :) pozdrawiam :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Emocje w książce są dla mnie najważniejsze, więc będę na pewno ją czytać. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze nie czytałam nic tej autorki. Przy okazji sięgnę po jej twórczość.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za recenzję. Juz kupiłam książkę, chetnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam już na swojej liście so przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę poznać twórczość tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyznam szczerze, że nie znałam wcześniej tej autorki. Z chęcią zapoznam się z jej twórczością :) Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam takie historie i ostatnio często zdarza mi się sięgać po powieści polskich autorek (choć pod tym względem i tak nie dorastam Ci do pięt). Chętnie dam szansę także tej książce.

    OdpowiedzUsuń
  10. Polecę tę książkę siostrze, powinna być zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Na razie spasuję, bo mam teraz inne zaległości do nadrobienia.

    OdpowiedzUsuń
  12. Brzmi zachęcająco. Jednak na razie mam co czytać i recenzować.

    OdpowiedzUsuń
  13. śliczna pani autorka taka dziewczęca:)

    OdpowiedzUsuń
  14. This book is awesome 💞🎅kisses

    OdpowiedzUsuń
  15. Koniecznie muszę w końcu sięgnąć po książki Gołębiewskiej :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zgoda pełna, okładka piękna :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Chętnie sięgnę- klimatyczna i mądra lektura, coś dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  18. Okładka jest faktycznie klimatyczna i zachęcająca do sięgnięcia po książkę.

    OdpowiedzUsuń
  19. Już samo słowo "teatr" sprawia że sie interesuję:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Brzmi bardzo intrygująco. I ten teatr.... Chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo serdecznie dziękuję za wnikliwą i motywującą recenzję! Idealny doping na finiszu kolejnej pisanej przeze mnie powieści! Wiolu, życzę Tobie na nowy rok wielu niezwykłych lektury, ciekawych spotkań i siły do realizacji Twojej kiszkowej pasji! Wspominam cały czas nasze niezwykle sympatyczne spotkanie w Łodzi. Życzę wszelkiej pomyślności i pozdrawiam bardzo serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger