"Alkohol czyni człowieka mniej wrażliwym". Wywiad z Łukaszem Gołębiewskim

 

Posiada największą w Polsce kolekcję książek o alkoholu, na wysokoprocentowych napojach zna się jak mało kto, a bohaterowie jego powieści nie stronią od różnorakich trunków. Łukasz Gołębiewski odpowiedział na moje pytania w związku ze wznowieniem jego książki pt. "Melanże z Żyletką". Zapraszam do przeczytania naszej rozmowy 😀







Łukasz Gołębiewski to urodzony w 1971 r. absolwent Wydziału Dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim oraz enologii na Wydziale Farmacji Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dziennikarz i krytyk literacki, a także ekspert w dziedzinie mocnych alkoholi. "Melanże z żyletką" to wznowienie tej książki wydanej po raz pierwszy w 2008 r.





Wioleta Sadowska: Czy słowo „melanż” zdezaktualizowało się od 2008 r., czyli od pierwszego wydania „Melanży z Żyletką”?

Łukasz Gołębiewski: Nie wiem, nie melanżuję już, moi znajomi też nie.

Wioleta Sadowska: Mam wrażenie, że to słowo trochę wypadło z obiegu. Bohaterowie Pana książki chyba nie są szczęśliwymi ludźmi?

Łukasz Gołębiewski: Nie są. Choć nie są też przesadnie nieszczęśliwi. Lubię takie określenie stanu ducha – „umiarkowanie usatysfakcjonowany”. Taki jest bohater-narrator i jego przyjaciel. Żyletka próbuje gonić za szczęściem, ale nic z tego nie wychodzi, bo obrała zły kierunek. Jest zagubiona, ale też chyba nie przesadnie nieszczęśliwa. Alkohol czyni człowieka mniej wrażliwym.

Wioleta Sadowska: Czy pisarz i jego Żyletka poszukują miłości?

Łukasz Gołębiewski: Każdy poszukuje miłości, ale oni akurat po pierwsze w toksyczny sposób, po drugie bez większego przekonania, że ją znajdą. Pytanie – czy miłość jest potrzebna do szczęścia? Zapewne tak, więc mamy tu dalszy ciąg odpowiedzi na poprzednie pytanie.

Wioleta Sadowska: Które z nich ma bardziej destrukcyjny wpływ na drugie?

Łukasz Gołębiewski: Bohaterowie tej książki przede wszystkim niszczą sami siebie. To nie jest powieść o przemocy, o sadyzmie, tylko o pędzie do autodestrukcji. Oczywiście, kończy się to wszystko jednoznacznie tragicznie, kompletną dewiacją kwalifikującą bohatera na dożywotnie leczenie psychiatryczne, a nie tylko odwykowe, zakończenie jest jednak w sumie mniej istotne dla fabuły, niż droga wiodąca do finału. Odpowiadając zatem na pytanie – oni mają destrukcyjny wpływ sami na siebie.

Wioleta Sadowska: Jest Pan ekspertem od alkoholi. Co daje ludziom, w tym także bohaterowi-narratorowi Pana książki, regularne picie wysokoprocentowych trunków?

Łukasz Gołębiewski: Regularne picie najczęściej daje uzależnienie od alkoholu i wszelkie wynikające z tego implikacje – zdrowotne, zawodowe, rodzinne etc. Ale jest też druga, szczęśliwsza strona medalu – dla osoby uzależnionej picie daje chwilowe zaspokojenie. To jak najedzenie się do syta, kiedy jesteśmy głodni. A może czasami do przesytu, bo i tak bywa. 

Wioleta Sadowska: Czy ta książka może w pewnym sensie pełnić rolę ostrzeżenia przed zgubnym nałogiem?

Łukasz Gołębiewski: Nie miałem takiego zamiaru. Nigdy nie miałem ciągot pedagogicznych. Książka jest o tym, że można żyć na granicy. Skoro można, to można… Nie mi jest ostrzegać kogokolwiek, każdy we własnym zakresie niech korzysta z danej mu wolności przeżywania swojego życia. Jeśli nie robi krzywdy innym, to niech sobie robi, co mu się żywnie podoba. Według mnie gorsze jest ograniczanie ludziom wolności w imię „wyższej racji” – np. w imię walki z alkoholizmem. Jak ktoś jest patologią, to należy go od społeczeństwa izolować, a jak ktoś jest alkoholikiem na swój prywatny użytek, to jego sprawa. 

Wioleta Sadowska: Zgodzi się Pan, że „Melanże z Żyletką” nie jest lekturą dla każdego?

Łukasz Gołębiewski: Nie jest. Pierwsze wydanie było sprzedawane z opaską „Uwaga. Mocne sceny”. To jest lektura dla osób pełnoletnich. 

Wioleta Sadowska: Dlaczego zdecydował się Pan na wznowienie tej książki? 

Łukasz Gołębiewski: Zdecydował się wydawca, z czego bardzo się cieszę. Każdy autor chciałby, żeby jego książki były dostępne dla czytelników, a tu nakład dawno był wyprzedany, stare wydanie miało wysokie ceny na Allegro. Choć nie był to mały nakład. Doszło teraz wydanie w formie audiobooka. Oczywiście są też ebooki, ale widzę, że wciąż wiele osób chce mieć książkę papierową. Sam należę do tej grupy osób, które lubią papierowe książki. Mam w domu zapewne największą w Polsce kolekcję książek o alkoholu.

Wioleta Sadowska: A to ciekawe, dla mnie podwójnie, bo sama mam największą w Polsce kolekcję książek z autografami pisarzy. Policzył Pan kiedyś, z ilu egzemplarzy składa się ta kolekcja?

Łukasz Gołębiewski: Kiedyś liczyłem, ale dawno przestałem. Myślę, że ponad 3000 pozycji, w większości przeczytanych i część również z dedykacjami autorów, których znam. To tylko część mojej domowej biblioteki, ale obecnie to część najważniejsza. 

Wioleta Sadowska: To imponujące. Jestem ciekawa, czy wznowienie różni się w jakimś stopniu od pierwszego wydania? 

Łukasz Gołębiewski: Bardzo nieznacznie. Nowa redakcja, jakieś pojedyncze dodane przeze mnie zdania. To są drobiazgi bez znaczenia. 

Wioleta Sadowska: W 2008 r. "Melanże z Żyletką" okazała się książką kontrowersyjną. Myśli Pan, że dzisiaj, w 2025 r. ta powieść może nadal szokować?

Łukasz Gołębiewski: Szokować raczej nie. Dla mnie istotne w tej powieści było to, o co w wywiadach prawie nigdy nie jestem pytany, czyli wątek samookaleczenia i autodestrukcji. To jest cały czas aktualne, teraz – letnią porą, kiedy ludzie chodzą w koszulkach z krótkim rękawem – widzimy, jak wielu ma na rękach blizny po żyletce…

Wioleta Sadowska: W dobie panowania choroby cywilizacyjnej, jaką jest samotność w tłumie, rzeczywiście jest to widoczne. Co na koniec naszej rozmowy chciałby Pan przekazać czytelnikom Subiektywnie o książkach?

Łukasz Gołębiewski: Bądźcie szczęśliwi, jeśli potraficie. Jeśli nie potraficie, to warto się uczyć 😀


"Nowa-stara" książka Łukasza Gołębiewskiego pomimo upływu lat, absolutnie się nie zestarzała, dlatego polecam wam przeczytać "Melanże z Żyletką".



Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Novae Res.

1 komentarz:

  1. Wywiad przeczytałam z ogromną ciekawością i zdecydowanie teraz chcę przeczytać książkę.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger