"Posiadanie młodego kochanka świadczyło o dobrej formie damy, było też sposobem na oszukanie czasu i opóźnienie nieuchronnej starości". Iwona Kienzler o swojej książce "Życie i romanse polskich arystokratów"

 

Gdyby już w XVIII wieku istniał internet i różnej maści media plotkarskie, z pewnością paparazzi mieliby mnóstwo roboty. Jak bowiem pokazuje niezwykle ciekawa książka Iwony Kienzler, rozpasanie obyczajowe to nie tylko znak naszych czasów. Zapraszam was dzisiaj do przeczytania mojej rozmowy z autorką, która zdradziła mi jak powstawała jej najnowsza publikacja i co najbardziej ją samą zaskoczyło podczas jej tworzenia.


Recenzja "Życia i romansów polskich arystokratów" - KLIK



Iwona Kienzler to urodzona w 1956 r. absolwentka Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Autorka wielu książek historycznych non-fiction oraz leksykonów i słowników. W jej dorobku można znaleźć także reportaże z podróży i artykuły na temat spraw gospodarczych i historii Polski. Pasją autorki jest historia, a w szczególności rola kobiet w decyzjach podejmowanych przez mężów stanu.



Wioleta Sadowska: O jakiej miłosnej historii z Pani najnowszej książki mogłyby się rozpisywać dzisiejsze media plotkarskie?

Iwona Kienzler: Szczerze mówiąc, o każdej. Tak się bowiem składa, że żadna z postaci opisywanych w mojej publikacji nie była anonimowa, począwszy od Elżbiety Sapiehy, a na Arturze Potockim kończąc. To byli z reguły bogaci, często, jak to ma miejsce w przypadku Adama Jerzego Czartoryskiego czy Adama Stanisława Sapiehy, zaangażowani politycznie arystokraci. Pierwszego z wymienionych znali nie tylko Polacy, niekoniecznie mieszkający wyłącznie na terenie zaboru rosyjskiego, ale i cała Rosja, wszak był zaufanym człowiekiem cara, każdy w Krakowie wiedział kim są Sanguszkowie, a Helena Sanguszkówna, bohaterka jednego z rozdziałów mojej publikacji, z racji urody i wysokiej pozycji towarzyskiej, budziła bardzo wielkie zainteresowanie, zwłaszcza że była kimś, w rodzaju współczesnej ikony stylu. Na szczęście dla bohaterów mojej książki, prasa nie była taką potęgą jak współczesne media, nie istnieli też jeszcze wszędobylscy paparazzi, dysponujący najnowocześniejszym sprzętem. A mieliby ręce pełne roboty: najbogatsza kobieta w Rzeczpospolitej, w dodatku mężatka, przeżywająca uniesienia w ramionach bojownika o wolność Węgier, romans znanego polityka Adama Stanisława Sapiehy z młodszą siostrą swojej własnej żony, carski minister romansujący z cesarzową, znany komediopisarz zakochany w żonie najbogatszego człowieka Galicji czy wreszcie małżonka następcy tronu Austro-Węgier rekompensująca sobie niepowodzenia małżeńskie w związku z Polakiem, szambelanem austriackim, to dopiero byłyby gorące tematy! Zresztą nie wszystkie miłosne afery udało się utrzymać w sekrecie: z kłopotów małżeńskich Stanisława Szczęsnego Potockiego, nazywanego największym rogaczem w państwie, śmiała się cała Rzeczpospolita.

Wioleta Sadowska: Jak widać obyczajowe skandale to nie tylko domena naszych czasów. Czy zgodzi się Pani ze stwierdzeniem, że w Polsce temat życia uczuciowego historycznych postaci jest zbyt mało eksploatowany?

Iwona Kienzler: Faktycznie tak było, bo przecież historycy angielscy czy francuscy od dawna poruszają te z pozoru błahe tematy w swoich publikacjach, a ich książki poświęcone życiu miłosnego władców trafiają na szczyty list bestsellerów. Także kino i telewizja pełnymi garściami korzysta właśnie z takich historii, wystarczy wspomnieć chociażby burzliwe życie Henryka VIII. Filmy opowiadające o samym władcy i w większości tragicznych losach jego żon, biją rekordy popularności, a przecież to jest ciągle ta sama historia, tylko opowiedziana za każdym razem z innej perspektywy! Podobnie rzecz się ma z królową Egiptu, Kleopatrą, w którą na ekranie wcielały najpiękniejsze aktorki, z Viven Leigh i Elizabeth Taylor na czele. I trzeba przyznać, że perturbacje uczuciowe odegrały znaczącą rolę zarówno w życiu Kleopatry, jak i Tudora, znaczącą wpływając na losy państw, którymi władali.

W Polsce ta tematyka była rzeczywiście bardzo niedoceniana, ale na szczęście to się zmienia i przynajmniej moim zdaniem, jest to dobry trend. Postaci znane nam z pomników i kart podręczników historii, dzięki temu stają się nam bliższe, wielcy herosi zyskują ludzkie oblicze, okazują się być zwyczajnymi śmiertelnikami, mającymi niemało wad i słabości. Okazuje się też, że i w przeszłości zdarzały się wielkie skandale obyczajowe na szczytach władzy. Jest jeszcze jeden aspekt wynikający z zainteresowania życiem uczuciowym osób, które odegrały ważką rolę w dziejach Polski i całego świata: przy tej okazji można się przecież wiele dowiedzieć o historii, poznać ważkie fakty historyczne. I pobawić się w swego rodzaju zgadywankę, co by było gdyby… Kto wie, jak potoczyłyby się losy Polski, gdyby nieszczęsna Eliza Radziwiłłówna mogła wyjść za Fryderyka Wilhelma Hohenzollerna, przyszłego cesarza niemieckiego?

Wioleta Sadowska: Z pewnością takie pytania w umysłach czytelników powstają. Jestem ciekawa, jak wyglądał Pani research w przypadku pisania tej publikacji?

Iwona Kienzler: Szczerze mówiąc, pisząc jedną książkę, często wpadam na pomysł napisania kolejnej. Tak właśnie było w przypadku Życia i romansów polskich arystokratów, na pomysł jej napisania wpadłam pracując nad wydaną w 2018 roku dla Wydawnictwa Lira publikacją Arystokracja. Romanse i miłości w XX stuleciu, postanawiając opowiedzieć czytelnikom o uczuciowym życiu polskich arystokratów w poprzednich dwóch stuleciach.  A kiedy wybrałam już temat i postacie, zlecam research pani Sylwii Łapce-Gołębiowskiej, z którą od lat współpracuję przy pisaniu książek. To właśnie ona przegląda mnóstwo materiałów, zarówno w formie drukowanej i elektronicznej dokonując wstępnej selekcji i wyszukując rozmaite ciekawostki, „smaczki”, przydające opisywanym historiom uroku.


Wioleta Sadowska: Wspomina Pani, że przed zleceniem researchu, wybierała postacie. W jaki sposób dokonywała Pani wyboru bohaterów do tej książki?

Iwona Kienzler: Szczerze mówiąc, wybrali się sami, bo jak już wcześniej wspomniałam, z historiami miłosnymi polskich arystokratów, zetknęłam się podczas pracy nad innymi publikacjami, chociażby pisząc o Auguście II Mocnym czy Stanisławie Auguście Poniatowskim. Postacią Adama Jerzego Czartoryskiego interesowałam się już dawno i teraz postanowiłam opisać losy jego wielkiej miłości do cesarzowej. Wyjątkiem był Aleksander Fredro, którego historii wyboistej drogi do małżeńskiego szczęścia, przyjrzałam się bliżej dopiero podczas pracy nad książką.

Wioleta Sadowska: Muszę przyznać, że właśnie historia hrabiego Aleksandra Fredry najbardziej mnie zaskoczyła. A czy Panią jako autorkę, któraś z opisanych historii miłosnych zaintrygowała?

Iwona Kienzler: Trudno odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie, w zasadzie każda z opowieści zamieszczonych w publikacji jest na swój sposób fascynująca.

Wioleta Sadowska: Co zatem według Pani może istotnie zaskoczyć polskiego czytelnika podczas poznawania Życia i romansów polskich arystokratów?

Iwona Kienzler: Czytelnicy, z którymi dotychczas rozmawiałam, podobnie zresztą jak Pani w recenzji mojej publikacji, zwracają uwagę na historię Aleksandra Fredry, ukazującą zupełnie nieznany wizerunek autora komedii znanych jeszcze ze szkoły. Dużym zaskoczeniem jest fakt, że dawniej nie było tak trudno uzyskać rozwód, a w zasadzie unieważnienie małżeństwa – wystarczyło mieć odpowiednie fundusze, jak również stosowne koneksje.

Wioleta Sadowska: A czy Panią coś zaskoczyło podczas pracy nad tą publikacją?

Iwona Kienzler: Dla mnie prawdziwym zaskoczeniem była historia romansu słynnego kompozytora, Franciszka Liszta z Polką, Karoliną z Iwanowskich von Sayn-Wittgenstein, z którą był związany przez wiele lat. Żadna z jego partnerek nie wywarła na twórczość Liszta tak wielkiego wpływu, jak Karolina i tylko ona zasłużyła na miano jego muzy. Trzeba jednak przyznać, że była to muza dość osobliwa. Mówiąc o kobietach, będących inspiracjami dla twórczości mężczyzn parających się sztuką, wyobrażamy sobie kogoś młodego, urodziwego w rodzaju Laury inspirującej Dantego, czy Delfiny Potockiej, kochanki Zygmunta Krasińskiego, tymczasem Karolina zupełnie nie odpowiadała tym wyobrażeniom. Przyglądając się jej wizerunkom widzimy nobliwą, nieładną i niemłodą już damę, taki sam obraz zachował się również w relacjach z epoki. Moniuszko, mający okazję poznać ją osobiście, uważał ją za nudną brzydulę, przychylając się do zdania swojego małego synka, nazywającego partnerkę Liszta „nieznośną wiedźmą”. Na dodatek kochanka kompozytora była na bakier z modą, i z pewnością nikt nie uznałby jej za ikonę stylu. Zresztą sam Liszt, chcąc zdobyć jej przychylność, nie kupił jej drogocennej biżuterii, a… zwyczajny czepek! W dodatku poprosił o pomoc w tej sprawie swoją własną matkę, nalegając by był on „być wysoce elegancki, nobliwy i twarzowy”. A tymczasem kompozytor był wyjątkowo przystojny, o jego względy ubiegały się najpiękniejsze kobiety epoki.


Wioleta Sadowska: Dlaczego w XVIII wieku posiadanie kochanka, a najlepiej kilku, było w modzie?

Iwona Kienzler: Faktycznie tak było. XVIII stulecie przyniosło prawdziwą rewolucję obyczajową w tym względzie, a ówczesne damy wzięły prawdziwy odwet na męskim rodzie, bowiem wcześniej to panowie, a szczególnie władcy, mogli mieć metresy i kochanki, od kobiet wymagano wierności. Wszystko zmieniło się wraz z nadejściem oświecenia. W tym czasie w Polsce pojawiła się arystokracja z prawdziwego zdarzenia (wcześniej mówiliśmy o szlachcie i magnaterii), a nad Wisłę dotarły prądy filozoficzne, myśli oraz idee, głoszone przez myślicieli, filozofów i pisarzy epoki, pod wpływem których kobiety przestały uważać za chlubę cnotę i wierność małżeńską. A przecież jeszcze niedawno były pożądane u płci pięknej, w owych czasach stały się wręcz obiektem drwin. Nie bez znaczenia był fakt, że małżeństwa z miłości należały do rzadkości, związki małżeńskie były czymś w rodzaju umowy, zawieranej między rodami  w celu pomnożenia fortuny. Po wspólnej nocy poślubnej małżonkowie zwykle wiedli osobne życie, nierzadko mieszkając w innych rezydencjach, a szczęście znajdowali w ramionach kochanków i kochanek. Co więcej, między arystokratkami panowała osobliwa rywalizacja: panie dosłownie prześcigały się w uwodzeniu młodych, przystojnych mężczyzn, zresztą posiadanie młodego kochanka świadczyło o dobrej formie damy, było też sposobem na oszukanie czasu i opóźnienie nieuchronnej starości. Jak wiadomo, żyjące wówczas kobiety nie miały do dyspozycji osiągnięć współczesnej kosmetologii czy medycyny estetycznej. Niemały wpływ na taki stan rzeczy zapewne miał fakt, że wiek XVIII to epoka wszechwładzy płci pięknej, chociaż wówczas nikt nie słyszał o emancypacji czy równouprawnieniu. Trzeba bowiem przyznać, iż w drugiej połowie tego stulecia kobiety rządziły formalnie lub nieformalnie przeważającą częścią Europy. W Austrii władzę sprawowała Maria Teresa, w Rosji cesarzowa Elżbieta, a po niej Katarzyna Wielka, obie słynące z nader rozwiązłego trybu życia, natomiast polityką Francji kierowały metresy królewskie.

Wioleta Sadowska: Umiejętnie łączy Pani wiedzę historyczną z ciekawostkami pozwalającymi poznać nam znane postacie na nowo. Czy można nazwać Panią popularyzatorką historii?

Iwona Kienzler: Nie przypisywałabym swojej twórczości aż tak ważkiej roli, aczkolwiek faktycznie staram się rozbudzić w czytelnikach zainteresowanie tą tematyką, zwłaszcza że część z nich sięga po nie wyłącznie pod wpływem chwytliwego tytułu. Dopiero w trakcie lektury przekonują się, że historia nie jest tak nudną dziedziną wiedzy, za jaką uważali ją wcześniej.

Wioleta Sadowska: Otrzymuje Pani feedback od czytelników pokazujący, że za sprawą Pani książek, historia przestała mieć nudną twarz?

Iwona Kienzler: Tak, często mi się zdarza słyszeć takie opinie na spotkaniach z czytelnikami. Niejednokrotnie też słyszę, że ktoś dopiero po lekturze moich książek zainteresował się tą dziedziną wiedzy. Co więcej, panie bibliotekarki mówią mi często, że namawiają do lektury moich książek panie, które wcześniej wypożyczały jedynie romanse niezbyt wysokich lotów, przekonując je „że publikacje p. Kienzler opowiadają również historie miłosne, tylko takie, które zdarzyły się naprawdę”. Z bardzo dobrym skutkiem, bo czytelniczki zmieniają swoje upodobania.


Wioleta Sadowska: Z pewnością miło Pani słyszeć takie słowa. Premiera „Życia i romansów polskich arystokratów” już za nami. Jakie są Pani dalsze plany literackie?

Iwona Kienzler: Obecnie kończę pracę nad książką o życiu miłosnym władców z dynastii Wazów, przygotowywaną dla Wydawnictwa Lira jako kontynuacja serii, poświęconej miłościom i romansom władców Polski. Wcześniej nakładem wspomnianego wydawcy ukazały się już: Piastowie od Mieszka do Kazimierza. Miłość i władza, Jagiellonowie. Miłosne sekrety wielkiej dynastii, Marysieńka i Sobieski. Wielka miłość oraz Caryca Katarzyna i król Stanisław. Historia namiętności. Niedługo do księgarń powinna trafić książka wydana przez Bellonę Cudzoziemskie żony i matki władców Polski, a w maju biografia naszego wieszcza, Adama Mickiewicza, przygotowana dla Wydawnictwa Lira.

Wioleta Sadowska: Mamy zatem na co czekać. Co na koniec chciałaby Pani przekazać czytelnikom Subiektywnie o książkach?

Iwona Kienzler: Chciałabym powiedzieć, żeby w tych trudnych czasach pandemii znajdowali pocieszenie i inspirację w lekturze, czytając nie tylko literaturę piękną, ale także biografie znanych ludzi. No i oczywiście, wszystkim życzę zdrowia!

Z Iwoną Kienzler
 

Zajrzyjcie koniecznie do najnowszej książki Iwony Kienzler. Z pewnością bowiem pewne romanse znanych wam postaci mocno was zaskoczą.

Książkę "Życie i romanse polskich arystokratów" kupicie tutaj - https://bit.ly/3b3ScsX




Wpis powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem Bellona

21 komentarzy:

  1. Wywiad zachęca do sięgnięcia po książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak do tej pory nie poznałam twórczości Pani Iwony, ale po Życie i romanse chętnie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny i sympatyczny wywiad :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tego typu ksiazki zdecydowanie nie sa dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Heh no zdanie wprowadzające przykuwa uwagę

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny wywiad Wiolu. Czytałem "pióra" Autorki Windsorów. Pozdrawiam i wszystkiego dobrego w nowym miesiącu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super wywiad, a książki o takiej tematyce bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ciekawy wywiad, który przeczytałam z ogromną przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny wywiad :) Muszę przeczytać tę książkę. Zapowiada się naprawdę ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wywiad bardzo ciekawy i z przyjemnością zapoznam się też z publikacją.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wszędzie te zdrady, kochankowie...ech. No, ale wywiad bardzo fajny, ciekawy. Ja również aktorce życzę zdrówka i niech książki się jej fajnie sprzedają i niech się jej pisze wybornie. :))) Pozdrawiam Cię i życzę cudownego dnia. Ps. Bardzo fajnie prowadzisz wywiady. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawy wywiad. Nie znam autorki ale po takim wywiadzie z chęcią siedzę po twórczość :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny wywiad, a książkę mam w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ta książka jest z pewnością świetna, chętnie po nią sięgnę!

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo lubię książki Iwony Kienzler. Chętnie przeczytam i tą. :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger