"Na koniec świata" - Ewa Maja Maćkowiak




"Świat i życie to feeria barw, inaczej byłby nie do zniesienia. W tym całe bogactwo, w obfitości…".

W przypadku tej książki, okładka doskonale odzwierciedla to, co czytelnicy mogą odnaleźć w środku. Jest nieco sielsko, jest kolorowo, jest wieś i jest stary dom. Nie odnalazłam w tym debiucie niczego nowego, ale chętnie polecę jego lekturę osobom, które lubią lekkie powieści obyczajowe ze sprawdzonym motywem ucieczki na prowincję.


Ewa Maja Maćkowiak to menager house, szef kuchni, inżynier dusz, wierszopisarka, książkopisarka, rękodzielniczka, miłośniczka książek i aniołów. Córka kochanego taty, mama dorosłego syna. "Na koniec świata" to debiut prozatorski autorki.


Niespełna trzydziestoletnia Barbara Budziarek podejmuje szaloną decyzję. Niewierność narzeczonego oraz nienawiść ciotki, u której mieszka, skłaniają ją do kupna starego, zaniedbanego domu w miejscowości Koniec Świata. Tam, bohaterka stara się zacząć swoje życie na nowo, przygarniając wiernego psa Merdka oraz zaprzyjaźniając się z okolicznymi sąsiadami.


"Na koniec świata" to powieść obyczajowa, podszyta dość dużym poczuciem humoru, w której odnaleźć można sztampowe wątki pod postacią zamieszkania głównej bohaterki na prowincji, urządzania starego domu, pomysłów na własny biznes, a także nietuzinkowych sąsiadów. Czytelnicy nie doszukają się więc w fabule tej książki czegoś nowatorskiego, to bowiem historia idealna dla osób, które lubią prozę tego nurtu i nie irytują ich pewne uproszczenia zawiłości losów, jakie spotykają głównych bohaterów.


Ewa Maja Maćkowiak ukazując perypetie Basi i jej przyjaciółki Hani, bardzo często nawiązuje do magii natury, jaka nas otacza. To dość interesująca płaszczyzna dotykająca takich tematów, jak obrzędy w Noc Kupały, właściwości łapacza chwil, uzdrawiająca moc różnego rodzaju ziół, czy też zdrowe i naturalne jedzenie. W książce znaleźć można także kilka przepisów, jak chociażby na zakwas z czerwonych buraków czy też na tłuczenie dziada, czyli na popularne prażoki. To umiłowanie prostoty, korzystanie z darów natury i dziękowanie przyrodzie jest bardzo mocno wyczuwalne podczas lektury tej powieści.


Jak to często bywa w tego typu książkach, pojawia się także wątek miłosny, który w mojej ocenie nie został przez autorkę dopracowany. Zauroczenie młodego listonosza i cała kreacja tej postaci nieco kłóci się ze sobą, gdyż zachowanie bohatera w różnych sytuacjach, było zwyczajnie sprzeczne. Mam nadzieję, że Ewa Maja Maćkowiak w kontynuacji, która z pewnością się ukaże, na co wskazuje otwarte zakończenie, rozwinie ten wątek i go dopracuje. Bardzo wyrazistą postacią jest natomiast Pani Rzepkowa. To niezwykle dopracowana i taka prawdziwa kreacja.


Myślę, że "Na koniec świata” to książka będąca dobrym wstępem do rozwinięcia prozatorskich skrzydeł przez autorkę. Widać, że Ewa Maja Maćkowiak tworząc historię Basi, czerpała ze znanych nam motywów i starała się także wpleść w fabułę własne pomysły. To lekka, niezobowiązująca powieść, którą przeczytacie w ciągu jednego wieczoru. Od czasu do czasu chyba każdy z nas potrzebuje przeczytać tego typu książkę.




Egzemplarz recenzencki otrzymany od autorki.

19 komentarzy:

  1. Masz rację, każdy potrzebuje takiej historii :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kupiłam ją niedawno. Do czytania... Ciekawa jestem swoich wrażeń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę miłej lektury i mam nadzieję, że się spodoba.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Może kiedyś dam jej szansę.

    OdpowiedzUsuń
  4. czeka w kolejce do przeczytania :) ciekawa jestem swoich odczuć :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również wkrótce będę czytała tę książkę i przyznam szczerze, że taka lekka lektura jest mi teraz potrzebna. 😊

    OdpowiedzUsuń
  6. Czuję się zainteresowana, więc chętnie przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. coś podobnego kiedyś czytałam, mam wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Idealna lektura na chłodne wieczory :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wprawdzie na prowincji mieszkam, ale na inną prowincję też mogę zajrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubie książki o wesołej tematyce, to coś dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Takie książki lubię i okładka też przyciąga uwagę :).

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak, ucieczka na prowincję to oklepany motyw, ale lubię czasami poczytać takie obyczajówki.

    OdpowiedzUsuń
  13. Będę się przyglądać rozwojowi prozy autorki, tymczasem tę książkę podsunę pod nos mojej mamie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger