"Rzeczywistości czasem nie ma co przerysowywać. Jest dostatecznie grubo ciosana". Rozmowa z Alkiem Rogozińskim




Alek Rogoziński swoimi komediami kryminalnymi potrafi rozbawić największego ponuraka. Przy okazji premiery najnowszej książki autora pt. "Teściowe muszą zniknąć" nie mieliśmy możliwości spotkać się osobiście, dlatego postanowiłam zapytać Alka o kilka nurtujących mnie kwestii. Zapraszam do przeczytania naszej rozmowy.


Recenzja książki "Teściowe muszą zniknąć" - KLIK







Alek Rogoziński to z wykształcenia filolog, a z zawodu dziennikarz. Swoją karierę rozpoczynał w połowie lat 90. ubiegłego wieku w Rozgłośni Harcerskiej, pracował także między innymi w Radiu Plus i w Radiu Kolor oraz zasilał redakcję magazynu Party. Kocha muzykę Madonny, jego pasją są kryminały, marzy o podróży dookoła świata i zamieszkaniu na jednej z wysp Morza Śródziemnego. Zadebiutował w 2015 r. książką pt. "Ukochany z piekła rodem".






Wioleta Sadowska: W jakich okolicznościach wpadłeś na pomysł, aby bohaterkami Twojej nowej komedii kryminalnej uczynić „piekielne” teściowe?


Alek Rogoziński: Jechałem tramwajem, siedząc za dwiema uroczymi paniami, które najpierw długo i dość tubalnie kłóciły się o politykę, a następnie zgodnie zabrały za ustalanie menu na wesele swoich dzieci. Pomyślałem, że byłyby idealnymi bohaterkami książki, po czym wróciłem do domu i… zasiadłem do komputera, póki jeszcze miałem w głowie argumenty, jakimi się przerzucały w czasie swojej awantury.


Wioleta Sadowska: Chyba każdy z nas słyszał w swoim życiu dowcipy o teściowych, które charakteryzuje mocne przerysowanie. Czy to według Ciebie niezbędny zabieg do stworzenia komediowego klimatu?


Alek Rogoziński: Dość często czytam w recenzjach, że postaci w komediach, nie tylko tych moich, są przerysowane. Nie do końca rozumiem, skąd taka opinia. Paradoksalnie bohaterowie, których to dotyczy, najczęściej są wzorowani na realnych postaciach. Podam przykład: pani Cecylia, gospodyni Róży Krull. Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale istnieje starsza pani, która – tak jak ona - ma wkute na pamięć życiorysy wszystkich świętych i przy każdej okazji umie coś z tego dopasować do aktualnie komentowanej sytuacji. Podobnie jest z Tygrysem Złocistym – gangsterem, który używa rozmaitych odzwierzęcych metafor. Jego postać narodziła się wtedy, kiedy zostałem napadnięty w czasie wieczornej przechadzki niezbyt bezpiecznymi korytarzami Dworca Centralnego i herszt bandy, która zmusiła mnie do pozbycia się zawartości portfela, zwrócił się do mnie słowami: „No, rybko mordziasta, co tam jeszcze masz przy sobie cennego?”. Straciłem wtedy sto złotych, ale za to zyskałem bohatera do książki. Rzeczywistości czasem nie ma co przerysowywać. Jest dostatecznie grubo ciosana.


Wioleta Sadowska: Widzę, że inspirację czerpiesz z nawet najbardziej ekstremalnych sytuacji w swoim życiu. Maja i Kazimiera to zupełne przeciwieństwa charakterologiczne. Czemu ma służyć tak odczuwalny kontrast w kreacji tych postaci?


Alek Rogoziński: Te dwie urocze niewiasty symbolizują nasze społeczeństwo, od lat za sprawą, niestety bardzo skutecznej, działalności polityków podzielone na dwa obozy. Dla mnie ten podział jest sztuczny. Bo co niby przeszkadza ateiście, że katolik chodzi do kościoła, a co przeszkadza katolikowi, że jego sąsiadkami są dwie żyjące w partnerskim związku kobiety? Czy złem jest, że pracujemy w firmie razem z obcokrajowcami, albo że niektórzy ludzie nie potrzebują partnera, aby wychować dziecko albo ślubu, żeby stworzyć udaną relację? Tymczasem politycy zrobili wszystko, aby nas spolaryzować i skłócić. Z jednej strona średniowieczna krucjata, z drugiej sztucznie i niekiedy na siłę importowane wzorce rodem z Zachodu. I do tego – zero porozumienia w środku. Oto świat, który jest w ich głowach. A tymczasem życie pokazuje, że wszelkie skrajności i trzymanie się „tylko jednej słusznej prawdy” to droga donikąd, a konkretniej – do coraz większych antagonizmów i niechęci. To ciekawe, że wszyscy politycy dochodzą do władzy pod hasłami „budowania wspólnoty”, po czym jak już są u steru rządów, nagle okazuje się, że „wspólnotę” stanowią nich tylko ci, którzy myślą dokładnie tak, jak oni, a cała reszta, która ma inne zdanie, to zdrajcy ojczyzny i może iść się utopić. Jeśli nikt nie zrobi w najbliższym czasie kroku w tył i faktycznie zacznie szukać tego, co nas łączy, a nie dzieli, to obawiam się, że w dłuższej perspektywie grozi nam podział kraju albo otwarty konflikt. W mojej książce obie panie muszą w pewnym momencie cofnąć się ze swoich „z góry upatrzonych” pozycji. Co z tego wynika? Odpowiedź w książce.


Wioleta Sadowska: Ta analogia jest bardzo widoczna. Wątek związany z poszukiwaniem skarbu rozpala wyobraźnię. Dlaczego jednak bohaterowie poszukują go w bloku w Warszawie?


Alek Rogoziński: Akcja toczy się w bloku, w którym mieszkam. Został on zbudowany w miejscu, w którym przed wojną stały dwa banki – polski i żydowski. Kilka lat temu pojawił się tu pewien człowiek. Powiedział, że jest konserwatorem i przysłała go administracja. Przez kilka dni coś wiercił i kuł w piwnicy, po czym zniknął. I dopiero wtedy okazało się, że administracja nie miała nic wspólnego z jego wizytą i nie ma pojęcia, kim on jest. To wtedy narodziła się legenda, że ów człowiek szukał tu zakopanego tuż przed wojną skarbu. Ile w niej prawdy? Nie wiadomo.


Wioleta Sadowska: Tajemnicza sprawa. Czy wątek historyczny, który pojawia się w powieści jest po trosze wyrazem Twojej pasji do historii?


Alek Rogoziński: Zawsze chciałem połączyć którąś z polskich legend z akcją sensacyjną. A tutaj wszystkie nawiązania do historii, zwłaszcza te, dotyczące czasów jagiellońskich, idealnie komponowały się jako tło dla współczesnych zdarzeń. Przyznaję, że był to eksperyment i trochę się go bałem, ale jak już zdecydowałem się „chwycić byka za rogi”, to akcja książki zaczęła się lepiej układać.


Wioleta Sadowska: W książce pojawia się także doskonale wszystkim znana postać Komisarza policji Krzysztofa Darskiego. Czy ten bohater pojawi się w Twojej kolejnej powieści?


Alek Rogoziński: Nijak nie umiemy się rozstać, więc zapewne tak.


Wioleta Sadowska: Myślę, że czytelnicy będą ucieszeni tą wiadomością. Tym razem za mikrofonem audiobooka „Teściowe muszą zniknąć” zasiadła Aneta Todorczuk. Czy miałeś już przyjemność wysłuchania jej interpretacji?


Alek Rogoziński: Tak i przyznaję szczerze, że jestem zachwycony. Tym bardziej, że miałem wpływ na wybór lektora, a w tym przypadku lektorki. Dostałem z wydawnictwa próbki kilku głosów i to właśnie ten pani Anety od razu przypadł mi go gustu. I nie pomyliłem się, bo zinterpretowała mój tekst po prostu perfekcyjnie. To nie tylko moja opinia, bo audiobook błyskawicznie trafił na pierwsze miejsce listy bestsellerów Empiku, co niestety nie udało się wersji papierowej książki.


Wioleta Sadowska: To rzeczywiście wielki sukces. Jak pisarz słynący z naelektryzowanych pozytywną energią spotkań autorskich, radzi sobie bez tej formy kontaktu z czytelnikiem w obecnych czasach pandemii?


Alek Rogoziński: Fatalnie. Od kilku dni kusi mnie, aby pojechać do sklepu i kupić fototapety – inną na każdą ścianę. Mając przed sobą widok na ulicę w Paryżu, za sobą kawiarnię w Rzymie, z boku restaurację w Berlinie, a za oknem Pałac Kultury na pewno czułbym się o wiele lepiej.


Wioleta Sadowska: Heh to zawsze jakiś sposób. Co na koniec chciałbyś przekazać czytelnikom Subiektywnie o książkach?


Alek Rogoziński: Tylko chyba jedno – że mam ogromną nadzieję, że niebawem spotkamy się na żywo, że będziemy wtedy zdrowi i w dobrych humorach. A jeśli na trasie będzie Łódź – to że będziesz jak zawsze gospodynią tego wieczoru!




Ja również nie mogę doczekać się kolejnego spotkania z moim ulubionym autorem komedii kryminalnych. Łódź musi się bowiem znaleźć obowiązkowo na kolejnej trasie promocyjnej Alka.


Wpis powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem W.A.B

21 komentarzy:

  1. Twórczość Autora wciąż przede mną Wiolu. Czas to chyba zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy wywiad. Nie wiedziałam, że autor tyle inspiracji czerpie z rzeczywistości. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja uwielbiam smaczki w postaci legend. Bardzo interesujący wywiad :) Widzę, że na Twoim blogu króluje postać tego pisarza. I wcale się nie dziwię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam jeszcze twórczości tego autora, ale wywiad bardzo ciekawy. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię tego autora. Ciekawy wywiad.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super wywiad, twórczość tego autora też jest ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wywiad jest ciekawy, Pan w ogóle wydaje się ciekawy, nie znałam tego Pana :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Najlepsze książki to te wzięte z rzeczywistości, bo to są sytuacje, które otaczają nie jedną osobę, a może sama taką osobą jest.. i to się kupuje, dobrze czyta i tego chce się więcej :) Super wywiad!

    OdpowiedzUsuń
  9. bardzo ciekawy wywiad nie wiedzialam ze mozna wybrac lektora:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wywiad jak zwykle znakomity.

    OdpowiedzUsuń
  11. Interesujący wywiad, a książkę mam w planach, bo też uwielbiam komedie kryminalne. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo lubię Twoje wywiady. Widać, że przygotowujesz się do nich zadając bardzo trafne pytania.

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajna osobowość. Uwielbiam ludzi z wrodzonym poczuciem humoru :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten Pan ma zdecydowanie intrygującą charyzmę :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam tylko jedną książkę tego autora. Po tę może sięgnę w formie audiobooka 😉.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo lubię jego twórczość :)

    OdpowiedzUsuń
  17. świetna rozmowa - fajny z niego facet

    OdpowiedzUsuń
  18. Autora wcześniej nie znałam, dlatego chętnie zapoznam się z jego twórczością :D
    Super rozmowa :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger