"Zakochujemy się tak samo, kochamy tak samo, cierpimy, tęsknimy, nienawidzimy. Zmienia się tylko otoczenie i możliwości osób, które mierzą się z uczuciami". Rozmowa z Victorią Gische



W dniu premiery nowej książki Victorii Gische pt. "Czas wojny, czas miłości"którą Subiektywnie o książkach objęło swoim patronatem medialnym, chciałabym zaprosić was do przeczytania mojej rozmowy z autorką. Od naszego ostatniego wywiadu minęło pięć lat, więc z wielką przyjemnością podpytałam pisarkę o kulisy powstawania jej nowej powieści.






Ukrywająca się pod pseudonimem, pisarka Victoria Gische to rodowita Ślązaczka, z wykształcenia ekonomista i historyk. Od wielu lat pasjonuje się dziejami Starożytnego Egiptu. Współpracowała z gazetą polonijną "The Poland Times" z Chicago, pisząc dla niej artykuły historyczne. Mieszka w pięknym i cichym miejscu. Zadebiutowała dobrze przyjętą przez czytelników powieścią pt. "Lucyfer. Moja historia".







Wioleta Sadowska: Jak pojawił się w Pani głowie pomysł na napisanie „Czasu wojny, czasu miłości”, czyli książki osadzonej na przełomie wieków?


Victoria Gische: Sam pomysł wyrósł z sympatii, jaką darzę ten okres. Zaś sama sympatia jest wynikiem wspomnienia z dzieciństwa związanego z serialem „Lalka”. Pamiętam, że był to czas przed świętami Bożego Narodzenia, początek lat 80-tych. Po pierwsze zimy wtedy były zimne :), to znaczy było mroźno, śnieżnie. Śnieg skrzypiał pod nogami, marzły nosy i uszy. Po drugie na szynki i inne świąteczne specjały trzeba było „polować”. Odstać swoje w kolejkach i tak dalej. Kiedy po takich przeprawach przychodziło się do domu, ciepła herbata i seans przed telewizorem był prawdziwą przyjemnością. I właśnie w tamtym czasie oglądaliśmy „Lalkę”. To jest tak miłe wspomnienie, takie przyjemne, przenoszące mnie w cudowny czas świąteczny, przytulny, że przerodziło się ono w sympatię do tego okresu. Potem przyszła fascynacja powieścią Prusa, do której od czasu do czasu wciąż wracam.


I tak zrodził się pomysł, żeby stworzyć powieść osadzoną na początku XX wieku. Kiedy pisałam często towarzyszyła mi, odtwarzana w kółko, muzyka z serialu, ze szczególnym uwzględnieniem czołówki. Fantastyczna, niezapomniana kompozycja Andrzeja Kurylewicza, która przenosi nas do przeszłości, nastrajając romantycznie i nostalgicznie.


Wioleta Sadowska: Doskonale Panią rozumiem, gdyż również uwielbiam „Lalkę” i często wracam do tej książki. Czy ta saga rodzinna opisująca losy rodziny von Goch od roku 1891 do 1941 oparta została na jakichkolwiek prawdziwych wydarzeniach?


Victoria Gische: Nie, życie fikcyjnych bohaterów zostało stworzone całkowicie od podstaw, bez posiłkowania się wydarzeniami, które mogły mieć miejsce w mojej rodzinie. Jakakolwiek zbieżność z prawdziwymi wydarzeniami jest przypadkowa.


Wioleta Sadowska: Fabułę powieści buduje jednak przekrój prawdziwych wydarzeń zarówno społecznych, historycznych, jak i politycznych. Jak więc wyglądał Pani research?


Victoria Gische: Zanim przystępuję do pisania, w głowie tworzę zarys fabuły, postaci. Potem przez długi czas w myślach prowadzę początkową fabułę, rozpisuję wydarzenia, dialogi.


W końcu kiedy mam już uchwycony początek powieści, szukam podbudowy społecznej, politycznej oraz historycznej i w nią wpisuję fikcyjne postaci.


Research robię systematycznie, powoli, nie zbieram materiałów na zapas, ponieważ nie ma u mnie planu. Kolejne strony powieści powstają spontanicznie, zmieniają się w danej chwili, kiedy postaci zaczynają żyć własnym życiem, to one i ich postępowanie dyktuje mi kolejne kroki.


Wioleta Sadowska: Pisanie bez planu musi być zatem niespodzianką dla samego autora. Zastosowała Pani świetny zabieg literacki pod postacią połączenia życia fikcyjnych bohaterów z życiem historycznych postaci, jak chociażby z Marią Skłodowską-Curie. Skąd taki pomysł?


Victoria Gische: Jeżeli pisze się powieść, w której przywołuje się wydarzenia historyczne, społeczne, czy polityczne nie można nie zaznaczyć obecności postaci historycznych, które w ten czy inny sposób miały wpływ na tamte czasy. W ten sposób można przemycić do książki ciekawostki, wydarzenia, które z jakiegoś powodu nie są powszechnie znane. Pod płaszczykiem rozrywki przemycić trochę faktów, które może zaciekawią Czytelnika na tyle, że będzie chciał zgłębiać wiedzę na ten temat.


Wioleta Sadowska: Drogi bohaterów krzyżują się w rodzinnym Nieczujowie. Czy to miejsce wykreowane w całości przez Pani wyobraźnię?


Victoria Gische: Z dzieciństwa pamiętam pewną rozmowę o naszej rodzinie, w której moja babcia wspomniała, że jej mama z domu Sekuła była herbu Nieczuja. Najwidoczniej ta rozmowa przeprowadzona wiele lat temu utkwiła w mojej pamięci i odżyła, kiedy tworzyłam rodowe miejsce von Gochów, do którego zawsze wracali. Tak więc Nieczujów jest miejscowością fikcyjną, przynajmniej ten z mojej powieści, bo zapewne gdzieś tam w Polsce jakiś Nieczujów się znajdzie.


Wioleta Sadowska: Pomimo bogatej warstwy historycznej, nie nazwałabym tej powieści historyczną. Jak Pani sama ją kwalifikuje?


Victoria Gische: Ciężko sklasyfikować tę powieść jednoznacznie. Nie jest ona typową powieścią historyczną. Nie jest też powieścią obyczajową, nie jest również romansem, chociaż wątek romantyczny jest w niej mocno zaznaczony.


Gdyby przyszło mi koniecznie włożyć ją do jakieś szuflady, to chyba jednak pokusiłabym się o tę z napisem „romans historyczny”.


Wioleta Sadowska: Na łamach książki odnaleźć można szczyptę wiedzy kucharskiej z przełomu wieków, pod postacią niezwykle smakowitych potraw. Czy fascynuje Panią kuchnia staropolska?


Victoria Gische: Niekoniecznie staropolska, po prostu lubię gotować, a że nie wyobrażałam sobie, żeby zamieścić w powieści opisy współczesnych potraw, stąd przepisy staropolskie. Oprócz jednego. Przepis na ciasteczka pomarańczowe pochodzi z książki „Kuchnia z Zielonego Wzgórza”.


Notabene cykl o Ani jest moim ulubionym. Nawet dziś, chociaż książka przeznaczona jest dla dziewczynek i nastolatek, chętnie do niej wracam. Moim zdaniem to literatura, która nie ma wieku. Można ją czytać i się nią zachwycać niezależnie od metryki.


Wioleta Sadowska: Zgadzam się, to uniwersalna lektura. Ile zajęło Pani napisanie i doszlifowanie „Czasu wojny, czasu miłości”?


Victoria Gische: Powiem tak... Napisanie zajęło mi kilka miesięcy. Doszlifowanie trwałoby nadal, bo nawet teraz, czytając czasami fragmenty zdaję sobie sprawę, że można było to, czy tamto zdanie napisać inaczej. Ciągle będę mieć wrażenie, że można coś było zrobić lepiej.


Tak samo zapewne będzie z tym wywiadem. Oddałam Pani odpowiedzi, ale kiedy za jakiś czas przeczytałabym je ponownie, doszłabym do wniosku, że mogłam to ująć inaczej :)


Wioleta Sadowska: To chyba objawy tak zwanego perfekcjonizmu. Czy tytuł książki można interpretować wielowymiarowo?


Victoria Gische: Pierwotnie książka nosiła inny tytuł. Myślę jednak, że ten, pod którym trafi do księgarń lepiej oddaje jej klimat. I tak, można go interpretować wielowymiarowo. Akcja dzieje się w czasach, kiedy świat pogrąża się w wojennej zawierusze, a więc mamy tu dosłownie czas wojny, na tle którego bohaterowie przeżywają miłosne uniesienia. Ale ci sami bohaterowie toczą także walkę sami ze sobą oraz z najbliższymi. Kochają ich, odpychają, walczą, buntują się. Jak to w życiu.


Wioleta Sadowska: Czy tęsknota za prawdziwym uczuciem jest zawsze taka sama, niezależnie od czasów, w jakich się ją przeżywa?


Victoria Gische: Myślę, że tak. Nie ma znaczenia, czy żyjemy dziś, czy w Starożytnym Egipcie. Zakochujemy się tak samo, kochamy tak samo, cierpimy, tęsknimy, nienawidzimy. Zmienia się tylko otoczenie i możliwości osób, które mierzą się z uczuciami.


Wioleta Sadowska: Nasza ostatnia rozmowa miała miejsce w 2014 r. Warto więc przypomnieć czytelnikom, dlaczego ukrywa się Pani pod pseudonimem artystycznym. Dlaczego akurat Victoria Gische?


Victoria Gische: Tak nazywała się moja prababcia od strony ojca. Do dziś przetrwało jedno zdjęcie, na którym fotograf uwiecznił kobietę w pięknej sukni, jaką nosiło się na początku XX wieku. I znowu dotykamy mojej fascynacji tamtym okresem.


Wioleta Sadowska: Fascynacja, która jak widać nie wygasa. Jakie są Pani dalsze plany literackie?


Victoria Gische: Na chwilę obecną pracuję nad powieścią, której fabuła osadzona jest także na początku XX wieku, przy czym akcja toczy się w Krakowie. To saga, która opowiada o losach dwóch rodzin na przestrzeni kilkudziesięciu lat, w ówczesnym, gorącym okresie historycznym.


Planujemy z wydawnictwem WAM z Krakowa, że I tom powieści pojawi się w księgarniach w pierwszym kwartale przyszłego roku.


Wioleta Sadowska: Zapowiada się niezwykle interesująco. Co na koniec chciałaby Pani przekazać czytelnikom Subiektywnie o książkach?


Victoria Gische: Sama jestem Czytelnikiem. Czytam namiętnie i nałogowo. Czytam książki naukowe, popularnonaukowe, przygodowe, kryminały, romanse, a czasami nawet erotyki. Ale we wszystkich powieściach rozrywkowych szukam czegoś wartościowego. Lubię, kiedy autor oprócz czystej rozrywki przemyca w książce jakieś ciekawostki związane z gatunkiem powieści, jej czasem akcji, czy miejscem.


Nawet w dobrze napisanym erotyku można znaleźć ciekawe rzeczy, o których nie miało się pojęcia i nie mam tu na myśli pozycji seksualnych 😀




"Czas wojny, czas miłości" to epicka podróż w czasie będąca połączeniem kropli zazdrości, szczypty tęsknoty i garści miłości. Zajrzyjcie koniecznie do tej klimatycznej książki.



Wpis powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem Kobiece.

20 komentarzy:

  1. I like your post with interview with authors. Thank you so much for sharing this one.

    New Post - http://www.exclusivebeautydiary.com/2019/11/selfkaire-kairetool-cellulite-remover_20.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Kusi mnie ta książka, oj kusi!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny wywiad! Opowieść o oglądaniu zimą serialu „Lalka” bardzo podziałał na moją wyobraźnię. Uwielbiam, kiedy w powieści historycznej fakty i fikcja są tak ze sobą splecione, że nie sposób odróżnić jedno od drugiego, a realne postaci spotykają się z fikcyjnymi bohaterami. Nie słyszałam dotąd zarówno o powieści, jak i o autorce, jednak z pewnością poszukam tej książki i ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejny tytuł, który chciałabym podarować mojej babci <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Po tym wywiadzie książka bardzo mnie zaciekawiła.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dawno temu czytałam jakąś książkę tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Chętnie zapoznam się z twórczością tej autorki :D
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały wywiad powstał, gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rodowita Ślązaczka, tak jak ja. I wydaje powieść w pierwszym kwartale nowego roku - też tak jak ja :) Ale podobieństwa. Wywiad zaś bardzo ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
  10. bardzo fajnie prowadzisz wywiady:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawy wywiad ;). Właśnie czytam "Czas wojny, czas miłości" i jestem bardzo zadowolona z tej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Też darzę sympatią przełom XIX i XX wieku i uwielbiam Lalkę, koniecznie muszę zatem przeczytać powieść autorki

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawa rozmowa. Jednak książka chyba jednak nie jest dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak zawsze ciekawy wywiad. Gratki!

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo ciekawie poprowadzona rozmowa.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger