"W złocie ceni się głównie wartość, w kamieniu piękno". Rozmowa z Andrzejem Śliwą


Szmaragdy to niewątpliwie piękne kamienie, których subtelny urok działa na człowieka od wieków. Andrzej Śliwa może w tym temacie wiele rzec, dlatego zapraszam was dzisiaj do przeczytania mojej rozmowy z autorem dotyczącej jego najnowszej książki pt. "Ryzykant i subtelny urok szmaragdów", której Subiektywnie o książkach patronuje medialnie.


Recenzja książki - KLIK




Andrzej Śliwa to geolog, który przez kilkadziesiąt lat zajmował się eksploatacją złóż, najczęściej w Afryce i w Azji. W firmach, w których pracował wykonywał wiele funkcji, od geologa terenowego do szefa przedsiębiorstwa, a nawet dyrektora kopalni złota. Autor w trakcie swojego zawodowego życia poszukiwał i eksplorował także złoto oraz szmaragdy. Wydał do tej pory trzy książki: "Notatki geologa – szmaragdy, złoto i smak przygody", "Ścigając marzenia – w pogoni za złotem" oraz "Afryka nie dla mięczaków".








Wioleta Sadowska: Co skłoniło Pana do porzucenia formy reportażowej na rzecz pełnokrwistej powieści beletrystycznej?

Andrzej Śliwa: Miałem mnóstwo materiałów, plotek i zasłyszanych opowieści, które nie nadawały się do reportażu. Poza tym atmosfera opisywanego środowiska jest bardzo specyficzna i sądzę, że lepiej można przekazać ją w fikcji niż w literaturze faktu. Mówiąc o środowisku mam na myśli poszukiwaczy, górników, szlifierzy, handlarzy kamieniami szlachetnymi oraz związanych z nimi przedsiębiorców. A barwne postacie napotykane czy widywane łatwiej odmalować jako osoby fikcyjne, gdyż nie trzeba pytać ich o zgodę czy autoryzację.

Wioleta Sadowska: Myślę, że udało się Panu odwzorować ten specyficzny klimat. Co było najtrudniejsze w budowaniu epickiej fabuły?

Andrzej Śliwa: Zachowanie spójnej historii. Pisząc, czasami gmatwam się w szczegółach, zapominam, że utrzymanie przejrzystej i jasnej opowieści jest podstawą. Detale podnoszą bowiem wiarygodność, ale nie wszystkie są istotne.

Wioleta Sadowska: Ciekawi mnie, co było pierwsze – postać głównego bohatera, czy może pomysł na fabułę?

Andrzej Śliwa: Fabuła była pierwsza, bohater powstawał w trakcie pisania.

Wioleta Sadowska: Czy historia Stana – awanturnika z prawdziwego zdarzenia, oparta jest w jakiejś mierze na faktach?

Andrzej Śliwa: Jak najbardziej, większość faktów jest prawdziwa, w tej mierze Stan to „składak” z kilku realnych postaci. Zresztą uważni czytelnicy moich poprzednich książek mogą zauważyć, że niektóre fakty opisane w reportażach użyłem także w powieści. Natomiast jako osobowość to moja kreacja, choć starałem się by była prawdziwa.

W każdym momencie, nawet fikcyjnym starałem się być blisko prawdy. Gdy bohaterów w Afganistanie atakuje sowiecki helikopter szczegóły jego wyposażenia wzięte są z ówczesnych raportów CIA obecnie publicznie dostępnych. Postać Gonzaleza, partnera Stana w Kolumbii oparta jest na osobie powszechnie znanego w tym kraju, górnika, przedsiębiorcy i gangstera Victora Carranzy. To tylko pierwsze z brzegu przykłady.

Autor (pierwszy z lewej) podczas prac poszukiwawczych na złożach szmaragdów w Zambii

Wioleta Sadowska: Powstaje więc kolejne pytanie. Ile z siebie oddał Pan tej postaci?

Andrzej Śliwa: Sporo. Sądzę, że każdy autor mniej lub więcej przekazuje z siebie swoim bohaterom. Ja niestety nie jestem tak błyskotliwy i sprytny jak Stan, ani nie odnosiłem podobnych jemu finansowych sukcesów lub erotycznych podbojów. Natomiast zgadzamy się w części poglądów i przeżywaliśmy czasem te same przygody.

Wioleta Sadowska: Nacechował Pan tę postać nieco kontrowersyjnym stylem bycia zarówno w sferze biznesowej, jak i prywatnej. W jakim celu?

Andrzej Śliwa: Poznałem szereg przedsiębiorców, którzy zbudowali od podstaw kwitnące firmy zajmujące się poszukiwaniem, wydobyciem lub handlem surowcami mineralnymi, do których można zaliczyć kamienie szlachetne. Większość z nich charakteryzował niekonwencjonalny styl bycia, zaskakujące poglądy, kontrowersyjne działania. Stan nie jest typowym przedstawicielem tej grupy, ale uważam (na podstawie własnych obserwacji, powszechnych opinii lub powtarzanych w środowisku plotek), że postawą jego sukcesów była zdolność dostosowania się do otoczenia i wzbudzania sympatii połączona z bezwzględnym wykorzystywaniem tej umiejętności. Drugą, niemniej ważną cechą był upór i wiara (czasem przesadna) we własne siły i potężne ego. Myślę, że takie rysy charakteru często prowadzą do takiego stylu bycia, jakim obarczyłem mojego bohatera.

Wioleta Sadowska: Dlaczego szmaragdy budzą inne emocje niż złoto?

Andrzej Śliwa: Nie jestem pewien. Ale posłuchajmy przykładu. Racjonalny Szwajcar Dr Gubelin, ojciec nowoczesnej gemmologii pisze: „szmaragdowa zieleń to kolor świeżej alpejskiej trawy obmytej poranną rosą”. To przecież język poety nie chłodnego naukowca. Odnosi się to zresztą także do innych kamieni szlachetnych (szafir, rubin, diament).

Mogę tylko mniemać, że to kwestia indywidualności, a raczej niepowtarzalności. Każdy kamień jest inny, można mieć „swój” jedyny ukochany kryształ. Każda sztaba złota jest taka sama, można kochać złoto, ale nie konkretną sztabę. W złocie ceni się głównie wartość, w kamieniu piękno.

Typowe szmaragdy wprost z wydobycia i po oszlifowaniu

Wioleta Sadowska: Czy podczas swojej wieloletniej pracy geologa, widział Pan na własne oczy szmaragd, który zrobił na Panu największe wrażenie?

Andrzej Śliwa: Nie znalazłem nigdy szmaragdu, który by rzucał na kolana swoim wyglądem. Ale są to przypadki wyjątkowo rzadkie i znalezienie jakiegokolwiek kamienia bywa wydarzeniem. Natomiast widziałem w szlifierni w Amsterdamie cudowny szlifowany szmaragd wielkości dużego laskowego orzecha. Czysty, przeźroczysty, cudowny kolor. Nigdy o nim potem nie słyszałem. Szlifierz twierdził, że kupią go jako inwestycję i prawdopodobnie nie pojawi się nigdy na otwartym rynku. Wiele kamieni szlachetnych tak znika.

Wioleta Sadowska: Czy interesuje się Pan kondycją współczesnego rynku wydobycia szmaragdów? 

Andrzej Śliwa: Tak, śledzę nowe odkrycia, aukcje i ceny szmaragdów, ale nie mam już dostępu do zakulisowych informacji. Moi znajomi też są na emeryturze.

Wioleta Sadowska: Nie mogę nie zapytać o warstwę liryczną książki. Skąd pomysł na wplecenie w fabułę tak frywolnych wierszyków?

Andrzej Śliwa: Od kilku lat pisywałem frywolne wierszyki, głównie przy biesiadnych okazjach. Podobały się znajomym i zawsze wzbudzały zdumienie – inżynier pisze wierszyki? Sądziłem, że nietypowe hobby bohatera może być zabawne i interesujące dla czytelnika. Poza tym od czasów średniej szkoły interesowała mnie frywolna poezja polska – pisał tak Rej, Kochanowski, Morsztyn, Fredro, Boy-Żeleński, nawet Mickiewicz. Może udałoby się zamienić niektóre bardzo szorstkie teksty współczesne na elegantsze. Wątpię, ale pomarzyć można.

Początek eksploatacji nowego złoża szmaragdów
Wioleta Sadowska: Myślę, że te wierszyki są sporym zaskoczeniem dla Pana czytelników. Do kogo kieruje Pan “Ryzykanta i subtelny urok szmaragdów”?

Andrzej Śliwa: Mam nadzieję że „Ryzykant …” to powieść przygodowa napisana ze znajomością tematu, która może zainteresować młodych chcących jeszcze szukać swojej drogi poza wirtualnym światem ekranu i klawiatury lub wyścigiem korpoludków. Drugą grupą mogą być dojrzali czytelnicy, którzy chcieliby wspomnieć przygody z młodych lat. Trzecia grupa to wszyscy ci, którzy lubią jeszcze mocno osadzoną w realiach powieść w typie utworów Fredericka Forsytha lub Jeffreya Archera (chociaż daleko mi do tych wzorów).

Wioleta Sadowska: Jakie są Pana dalsze plany literackie?

Andrzej Śliwa: Chciałbym napisać dalszy ciąg drogi Stana – zajmie się złotem, głównie w Azji.

Wioleta Sadowska: Będziemy zatem czekać. Co na koniec chciałby Pan przekazać czytelnikom Subiektywnie o książkach?

Andrzej Śliwa: Chcę pogratulować czytelnikom Subiektywnie o książkach świetnego wyboru, to znakomity blog. Cieszę się że udało mi się nawiązać i podtrzymać współpracę, którą mam nadzieję kontynuować. Życzę wszystkim ciekawych lektur, a czytelników którzy zdecydują się przeczytać moje książki (szczerze zapraszam) zachęcam do dyskusji - chętnie odpowiem na każdą uwagę czy komentarz - wasze opinie są dla mnie bardzo ważne.


"Ryzykant i subtelny urok szmaragdów" to książka, która okazała się dobrym połączeniem wszechstronnej wiedzy Andrzeja Śliwy, jaką czytelnicy poznali przy okazji jego wcześniejszych publikacji oraz swoistego pierwiastka przygody drzemiącego we krwi geologa. Zajrzyjcie do niej koniecznie! A jeśli wybieracie się na Targi Książki w Krakowie to zapraszam was do piątkowych odwiedzin stoiska K17, na którym Andrzej Śliwa w godzinach od 14.00-17.00 chętnie zamieni z wami słowo.


Wpis powstał w ramach współpracy z autorem.

8 komentarzy:

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger