"Każdy żyje tak, jak mu w duszy gra". Rozmowa z Ewą Mają Maćkowiak



Ewa Maja Maćkowiak stanowi idealny przykład tego, że warto mieć marzenia oraz, że trzeba je przede wszystkim spełniać. Kilka dni temu miała miejsce premiera drugiej książki autorki pt. "To nie koniec świata" i właśnie z tej okazji porozmawiałam z Ewą na temat początków jej drogi literackiej oraz dalszych planów. Zapraszam was do przeczytania naszej rozmowy.


Recenzje książek "Na koniec świata" i "To nie koniec świata" - KLIK









Ewa Maja Maćkowiak to mieszkająca w Brzezinach, menager house, szef kuchni, inżynier dusz, wierszopisarka, książkopisarka, rękodzielniczka, miłośniczka książek i aniołów. Córka kochanego taty, mama dorosłego syna. Zadebiutowała prozatorsko powieścią pt. "Na koniec świata" wydaną w 2018 roku.





Wioleta Sadowska: Ewo, zadebiutowałaś prozatorsko powieścią pt. "Na koniec świata" wydaną w 2018 r. Jak to się stało, że postanowiłaś napisać książkę i co ma z tym wspólnego Magdalena Kordel?


Ewa Maja Maćkowiak: Coś mi mówi, że znasz odpowiedź na to pytanie : )


Podczytywałam bloga Magdaleny i natrafiłam na wpis – „Stop szuflandii”, a później „Napisz ze mną książkę”. Magdalena, właśnie tymi projektami, wyszła naprzeciw „amatorom” słowa pisanego. A że mnie do pisania gnało, powiedziałam, raz kozie śmierć Ewuniu i chwyciłam za pióro. Tak powstało opowiadanie „Serenada mistrza”. Zaistniało w tomiku „Wydarzyło się w Malowniczem”. Znalazło się na drugim miejscu (głosowania), co oznaczało, że opowiadanie przypadło czytelnikom do gustu. Nie ukrywam, że cieszyłam się jak wariat, choć wypada napisać, że ogromnie. Cieszyłam się i z miejsca i z tomiku, w którym mogłam opowiadanie obwąchać : ) Ależ to jest uczucie, widzieć swój tekst w książce. Jak się można domyśleć, zachęcona „sukcesem”, oczywiście przez duże S, brałam udział w następnych projektach. Było opowiadanie „Jaśminowa miłość”, które oceniała Renata Kosin i bardzo zapadły mi w serce słowa: „Styl, w jakim napisane zostało opowiadanie jest ogromnie specyficzny, może stać się dla Autorki sporym atutem”…

Potem było opowiadanie, kiedy Magda wraz z Społecznym Instytutem Wydawniczym ZNAK zorganizowała Konkurs na najlepsze opowiadanie pt "Magia w codziennym życiu", na temat obecności magii lub duchów w codziennym życiu. I co? I chwyciłam za pióro, napisałam i wygrałam.

Przywoływałam też duchy przeszłości, czyli napisałam kolejne opowiadanie z kolejnego wyzwania Magdaleny, pod tytułem „Woda na młyn”. I właśnie to opowiadanie urosło w powieść, „Na koniec świata”. I w taki oto sposób, Magda została matką chrzestną moich książek.

Wioleta Sadowska: Coś tam wiedziałam, ale nie znałam tej historii w całości. Czy pisząc „Na koniec świata” planowałaś, że nie będzie to jednotomowa, zamknięta całość?


Ewa Maja Maćkowiak: Hmmm… Jak wspomniałam, zaczynałam opowiadaniem, wtedy o tym nie myślałam. A kiedy zaczęłam je rozpisywać płynęłam z bohaterami i to oni zdecydowali, że pożyliby sobie na końcu świata. A że całkiem mi się na tym końcu świata spodobało, to się nie opierałam. Ale pisząc część drugą wiedziałam już, że będzie trzecia i ta zamknie całość…(chyba, bo wspominałam o pewnym projekcie łapaczowym).


Wioleta Sadowska: Jak widać, bardzo często bohaterowie żyją własnym życiem. Skąd pomysł na miejscowość o nazwie „Koniec świata”?


Ewa Maja Maćkowiak: Oj żyją, ale na szczęście mogę sobie czasami pozwolić na lekkie wtrącenia :)

Czasami chciałoby się uciec od życia, problemów, tam gdzie pieprz rośnie, albo na przysłowiowy koniec świata. Ten koniec świata niesie ze sobą energię – spokoju, nic niemuszenia, pełnego oddechu, i nadziei na... A Basia szukając domu, natrafiła na ogłoszenie w miejscowości Koniec Świata. To jakby strzał w dziesiątkę! Bo ten „Koniec świata”, może mieć wiele znaczeń i oczywiście, że sama miejscowość istnieje (i jest to naprawdę koniec świata).


Wioleta Sadowska: Kilka dni temu premierę miała Twoja druga książka pt. „To nie koniec świata”. Czy Twoim zdaniem można czytać ją bez znajomości pierwszego tomu?


Ewa Maja Maćkowiak: Zdarzyło mi się przeczytać książkę, zaczynając od drugiej części, ale miałam wtedy niezłą gimnastykę w głowie. Jeśli ktoś lubi takie szarady, to ok. Polecam jednak czytanie od A do Z i zachęcam do sięgnięcia po część pierwszą.


Wioleta Sadowska: Ja również wolę czytać takie serie od samego początku. Jedną z wymyślonych przez Ciebie postaci zapadających w pamięć jest kreacja Pani Rzepkowej. Skąd pomysł na tę nietuzinkową bohaterkę?


Ewa Maja Maćkowiak: Powiem szczerze, że i ja sympatyzuję do tej kobiety. Trzeba jej przyznać, ma niewiasta siłę przebicia. Skąd pomysł? Nie uwierzysz. Sama się wprosiła, a w zasadzie wyskoczyła nie wiadomo skąd (jak to ona potrafi), weszła do głowy i zamiast się przywitać padło: – A co ty tutej kochanieńka gryzmolisz, he? Może ci pomóc, bo lichutko wyglondasz… I tak została.


Wioleta Sadowska: Rzepkowa taka po prostu jest. W swojej twórczości odnosisz się wprost do umiłowania prostoty życia. Czy to dla Ciebie bardzo ważny aspekt codzienności?


Ewa Maja Maćkowiak: Tak, proste życie, życie bez musisz to mieć, jesteś tego warta. … „Bo droga duszy prosta jest, poklasków jej nie trzeba”… taki fragment mojego wiersza (bardzo mi to bliskie). Ale oczywiście, każdy żyje tak jak mu w duszy gra.


Wioleta Sadowska: Czy można zachorować na życie?


Ewa Maja Maćkowiak: Można.

Czasami są to punkty zwrotne, przełomy. Czasami mniejsze olśnienia. I to one z budzą do życia. Wtedy właśnie można zachorować na życie. Zakochać się w nim, że aż boli. (To tak jak być chorym z miłości…)


Wioleta Sadowska: Afirmacja życia według Ewy Mai Maćkowiak to…?


Ewa Maja Maćkowiak: Ewa Maćkowiak – człowiek, żyję tak, by zasłużyć na to miano.


Wioleta Sadowska: Czy sama tworzysz swoje Łapacze Chwil?


Ewa Maja Maćkowiak: Tak. Pierwszy dostały dzieci w dniu ślubu. Oczywiście będą następne i chciałabym, żeby trafiały do domów, tak jak książki, ale zanim to nastąpi… będzie coś w innej formie i już się na to cieszę. A jeśli już przy łapaczach… żeby wiedzieć, o czym mówimy, dobrze byłoby sięgnąć po pierwszą część (to takie dopowiedzenie do wcześniejszego pytania).


Wioleta Sadowska: Koniecznie trzeba poznać pierwszą część. Zastanawiam się nad tym, czy piszesz wyłącznie dla kobiet?


Ewa Maja Maćkowiak: Nie zastanawiam się nad tym. Piszę, a kto sięgnie po książkę, nie wiem ;) Zapewne większą część będą stanowiły panie, ale panowie również czytali moje książki i … były pochwały.


Wioleta Sadowska: To na pewno cieszy. Dwie wydane książki za Tobą. Mogę więc zapytać o Twoje pisarskie rytuały? Posiadasz takowe?


Ewa Maja Maćkowiak: Chyba nie mam… Właśnie się zastanawiam, czy „powinnam” mieć : ) Lubię herbatę, dużo herbaty. O słodyczach nie wspomnę, choćby mnie na Madejowe łoże kładli… ale, Rzepkowa nie omieszkała mnie upomnieć, że lepi by marchewki pochrupać, nisz sie tom czekoladom truć, bo cukier ino zemby niszczy…


Wioleta Sadowska: Oprócz prozy, tworzysz także poezję. Czy tworzenie wierszy w jakiś sposób pomogło Ci w pisaniu prozatorskich powieści?


Ewa Maja Maćkowiak: Wiersze przyszły do mnie, jako pierwsze. Zaistniały w Tomiku „Drogowskazy”. Pozostałe mieszkają w szufladzie i czekają na swój czas. Były też wiersze dla dzieci i bajki.

A odpowiadając na pytanie, czy pisanie wierszy mi pomogło, to jak się okazało, nie. A nawet „zaszkodziło”. Podobno to się czuje w moim pisaniu i rzekomo niestety. I muszę uważać, żeby nie „poecić”, a łatwe to nie jest, bo lubię słowo-tworzyć. Teraz się właśnie zastanawiam, czy nie powinnam walczyć o to „poecenie”. Może to właśnie byłby mój styl, czytaj atut… jak napisała R. Kosin.


Wioleta Sadowska: To jest jakaś myśl. Jakie są Twoje dalsze plany literackie? Kiedy możemy spodziewać się premiery trzeciej części, czyli „Miłości na końcu świata”.


Ewa Maja Maćkowiak: Na pytanie drugie odpowiem, że chciałabym w tym roku, ale to chyba nie jest możliwe (choć od czego są marzenia). Co do planów, jest kilka książek, które muszę poprawić, dokończyć i niech się dzieje. Myślę, że 2020 rok będzie bardziej urodzajny.


Wioleta Sadowska: Co na koniec chciałabyś przekazać czytelnikom Subiektywnie o książkach?



Ewa Maja Maćkowiak:         Że życie to nie bieg, że życie to CUD

że należy celebrować każdą chwilę

żeby nie święcić tylko dnia świętego

żeby święcić codzienność

bo magii trzeba szukać w codzienności.



Serdeczności zostawiam Ewa Maćkowiak.




Jeśli lubicie powieści obyczajowe z mądrym przesłaniem to zajrzyjcie koniecznie do prozy Ewy Mai Maćkowiak. A jeśli jesteście z Łodzi bądź z okolic, zajrzyjcie w piątek o 18.00 do Empiku w Manufakturze, gdzie będę miała przyjemność porozmawiać z autorką.

Wpis powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem Szara Godzina.

20 komentarzy:

  1. Z przyjemnością przeczytałam tak ciekawą rozmowę. Książkę mam w planach przeczytać. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że autorka tak ładnie zapunktowała od samego początku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały wywiad, czuję się zachęcona do sięgnięcia po debiut autorki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Co to znaczy , inżynier dusz ?
    Książka na pewno jest ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zwykle u Ewy czuć ciepełko :) :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję Wiolu świetnego wywiadu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały wywiad. Czytałam "Na koniec świata", a teraz marzę o zdobyciu drugiej części i wiem, że będzie również pasjonująca.

    OdpowiedzUsuń
  8. CZyli wniosek że najlepiej czytać od początku:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oh what a nice post! I love everything :)


    Saw your blog and thought if you would like to follow each other? Follow me and I'll follow back asap. Let me know what you think. I'd love to hear something from you! :)
    www.cielofernando.com
    FACEBOOK | INSTAGRAM

    OdpowiedzUsuń
  10. Oh, very cute doggy.
    I love to read the conversations.

    Have a great day.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie znałam wcześniej autorki ale bardzo dużo się o niej dowiedziałam z twojej rozmowy. Z chęcią przeczytam jej książkę :)
    Pozdrawiam :)
    www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie miałam okazji poznać twórczości autorki ale wywiad ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo ciekawa rozmowa, wiele mówi o tym jak powstają powieści :)

    OdpowiedzUsuń
  14. super, debiuty są fajne, a najlepsze jest to, kiedy osoba robi to, co kocha. Wtedy efekty zawsze są super

    OdpowiedzUsuń
  15. Czuję się zachęcona do lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny wywiad i świetna autorka.

    OdpowiedzUsuń
  17. Tak to już bywa, że zaczyna się coś pisać, a kiedy człowiek zżywa się z bohaterami to nie chce ich opuszczać i przeciąga to wszystko, tak jak autorka - przez kolejne tomy. Bardzo fajny wywiad. Przekonał mnie do spróbowania prozy tej pani.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger