"Horyzont umysłu" – Thomas Arnold










Książka wydana pod patronatem medialnym "Subiektywnie o książkach"




"Bo po co przesuwać horyzont, jeżeli może pozostać tam, gdzie jest?".




Przyciągające uwagę opakowanie produktu, jakim niewątpliwie stała się w naszych czasach również książka to już pół sukcesu. To bowiem właśnie okładka może przesądzić o tym, czy czytelnik sięgnie po dany tytuł na półkę, czy też nie. W przypadku najnowszej książki Thomasa Arnolda to pół sukcesu jest już z góry zagwarantowane, drugie pół przychodzi natomiast z każdą kolejną stroną, aż do spektakularnego finału.

Thomas Arnold to pseudonim literacki Arnolda R. Płaczka, rocznik 1985, urodzonego w Rybniku. Autor skończył farmację na Śląskim Uniwersytecie Medycznym i pracuje w swoim zawodzie. W 2013 r. zadebiutował thrillerem medycznym pt. "Anestezja", a następnie wydał dobrze przyjęte powieści pt. "33 dni prawdy" oraz "Tetragon". Pisarz obecnie mieszka w Rydułtowach – małej miejscowości na Śląsku, a kiedy nie pisze, sam chętnie czyta książki sensacyjne, przygodowe, kryminały oraz oczywiście thrillery.

Małżeństwo Culberthów ulega poważnemu wypadkowi samochodowemu, w wyniku którego Alice Culberth ląduje w szpitalu, zachowując się dość dziwacznie. Kobieta twierdzi bowiem, że tej feralnej nocy potrąciła samochodem człowieka. Świadkowie wypadku jednak przekonują, że małżonkowie potrącili zwierzę. Detektyw David Ross z wydziału zabójstw w Cleveland próbuje rozwikłać tę zagadkę, zataczającą coraz bardziej szerokie kręgi.

"Horyzont umysłu" to kontynuacja losów policjantów z Cleveland znanych czytelnikom z dwóch poprzednich części tej serii. Można oczywiście książkę tę czytać zupełnie odrębnie, jednak ze względu na dość szeroko wyeksponowaną płaszczyznę życia prywatnego bohaterów, polecałabym zacząć od pierwszego tomu. A jest naprawdę co czytać, gdyż Thomas Arnold potrafi zafundować czytelnikowi istną jazdę bez trzymanki, czyli pełnokrwisty thriller z zaskakującym zakończeniem, które tym razem zwyczajnie wbiło mnie w fotel i długo po przeczytaniu ostatniej strony, trzymało mnie w głębokim zaskoczeniu. W zasadzie przez całą lekturę czułam się jakbym obierała cebulę – co chwilę bowiem pojawiały się nowe wątki i nowe warstwy, które rzucały zupełnie inne światło na prowadzone przez detektywów śledztwo. Nie sposób było przewidzieć choćby w najmniejszym stopniu zamysłu autora, dlatego też efekt zaskoczenia okazał się dla mnie tak spektakularny. 

W tym tomie Thomas Arnold pokazał, że równie dobrze wychodzi mu tworzenie fabuły zwykłego thrillera, noszącego znamiona kryminału, jak również nieco zawężonego gatunku, jakim jest thriller medyczny. Uważam, że autorowi przy pomocy wiedzy farmaceutycznej jaką niewątpliwie posiada, udało się wykreować nieszablonową intrygę kryminalną sięgającą takich obszarów jak władza, tajne wojskowe eksperymenty medyczne, spisek świata farmaceutycznego czy też etyka badań laboratoryjnych. Napięcie, jakie pisarz stopniował oraz wielopłaszczyznowe śledztwo pozwoliły mi poczuć się niemal jak podczas czytania powieści mistrza tego gatunku – Robina Cooka. W moim przekonaniu, z tak udoskonalanym warsztatem pisarskim, pomysłami na fabułę oraz obcojęzycznie brzmiącym pseudonimem, książkę autora można spokojnie wypuścić w świat.

Nieco zaskoczyła mnie także warstwa ukazująca życie prywatne Rossa i Adamsa, które to nieco się pokomplikowało. Awans Adamsa, który zostaje szefem Rossa i późniejsze relacje pomiędzy dawnymi kolegami to dość ciekawy wątek dla miłośników całej serii, którzy śledzą losy tych postaci od samego początku. Pewne uśmiercenie przez autora jednego z bohaterów również mnie zdziwiło, gdyż zupełnie nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy.

Cieszę się, że thriller "Horyzont umysłu" został wydany pod moim patronatem medialnym, gdyż staram się promować dobrej jakości prozę, a takowa w wykonaniu Thomasa Arnolda właśnie jest. Kilka lat temu napisałam, że o Remigiuszu Mrozie będzie jeszcze głośno, co jak wszyscy wiedzą, sprawdziło się. Dziś to samo piszę o Thomasie Arnoldzie - będzie o tym autorze jeszcze głośno, zapamiętajcie te słowa.


Z Thomasem Arnoldem





30 komentarzy:

  1. W takim razie trzeba sięgnąć po pierwszy tom :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję patronatu i w takim razie muszę rozejrzeć się za pierwszą częścią.

    OdpowiedzUsuń
  3. gratuluje patronatu, pozycja w sam raz dla mojego kumpla

    OdpowiedzUsuń
  4. Książkę już mam i niebawem będę czytać. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę w takim razie zapoznać się z twórczością tego autora :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam tej serii, i raczej są małe szanse, że kiedyś po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Coś mnie przeraża w tej okładce! ;D Historii nie znam, pierwszego tomu także, więc raczej już nie nadrobię, bo i tak już mam zaległości w kupionych książkach. ;/

    OdpowiedzUsuń
  8. To prawda, Remigiusz Mróz jest dziś popularny. Może Twoje słowa mają moc sprawczą :) Zgodzę się też, że okładka jest bardzo ważna. Czasem jak kupuję książki bez wcześniejszego planowania, to okładka odpowiada za to, czy którąś w ogóle wezmę do ręki. W drugiej kolejności ważny jest dla mnie opis z tyłu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba nie dla mnie tym razem :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Już okładka zapowiada, że będzie mrocznie i tajemniczo. Z chęcią poznam thriller "Horyzont umysłu".

    OdpowiedzUsuń
  11. Gratuluję kolejnego patronatu ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Koniecznie muszę przeczytać pierwszą część, bo już z wielu źródeł doszły mnie głosy, że na książki Arnolda warto poświęcić uwagę. Fabuła tego utworu też zapowiada się intrygująco, więc tym bardziej muszę nadrobić zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zaczęłabym od pierwszego tomu, bo ogólnie jestem na tak:)

    OdpowiedzUsuń
  14. dopisałem do listy książek, które przeczytam:) uwielbiam takie pozycje. Autora nie znam szczerze mówiąć, ale każdemu trzeba dać szansę. Ja kilka razy przeczułem sukces początkujących grup Hip-Hopowych, i się sprawdziło:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Gratuluję, czytałam 2 poprzednie części i tę też mam w planach, świetna seria :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Gratuluję patronatu :) Chyba zdecyduję się na książki autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. Też uważam, że będzie jeszcze głośnio o tym pisarzu, gdyż posiada niewątpliwy talent, który z każdą kolejną książką coraz bardziej się rozwija.

    OdpowiedzUsuń
  18. ta okładka jest straszna... aż boję się na nią patrzeć

    OdpowiedzUsuń
  19. Kusi mnie ten autor, mam nadzieję, że kiedyś trafi w moje ręce jakaś jego książka :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Gratuluję patronatu.
    Wkrótce będę czytać "Horyzonty..." na razie biorę się za "Tetragon". Poprzednią książką jestem zachwycona :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Gratuluję kolejnego patronatu i pierwszą część będę miała na uwadze :) Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  22. W takim razie koniecznie trzeba tę książkę poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie znam jeszcze książek autora, niewątpliwie jednak to nadrobię:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Okładka nieco mnie przeraża ale fabuła wydaje się mocna i wciagająca. Gratuluję kolejnego udanego patronatu :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Okładka na plus, fabuła również wydaję się ciekawa. Z pewnością kiedyś się pojawi w moich rękach

    OdpowiedzUsuń
  26. Co prawda thrillery kompletnie nie należą do moich gatunków, ale gratuluję patronatu :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Oj, okładka to mnie już w zapowiedziach przyciągnęła. Mocna, ciemna, przerażająca... :) Już samo to spojrzenie wbija w fotel :)
    A fabuła i Twoja recenzja jeszcze bardziej mnie do niej przekonuje! Jak porównałaś ją do cebuli, to myślałam, że przy niej płakałaś, ha ha :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger