"Włoska symfonia" – Agnieszka Walczak-Chojecka













"Znakomicie, wszystko się zgadza, pierwszy temat był utrzymany w dynamice piano, ale teraz wchodzą werble, a puzony i trąbki łączą się w jedność, symfonia nabiera mocy (...)".



Aby stworzyć coś oryginalnego - ponadczasowe dzieło, które nawet po naszej śmierci będzie nadal istniało dla potomnych, artysta musi być otwarty. Otwarty na różnorakie, nowe doznania, gdzie zmysły rozwinięte do wszelkich, możliwych granic, otwierają wrota do innego świata. Przekonała się o tym bohaterka najnowszej powieści Agnieszki Walczak-Chojeckiej – autorki, która do tej pory nie miała nic wspólnego z nurtem literatury erotycznej. Za sprawą "Włoskiej symfonii" właśnie się to zmieniło.

Agnieszka Walczak-Chojecka posiada bardzo bogaty życiorys. Swoją przygodę z literaturą rozpoczęła już w wieku pięciu lat, publikowała swoje wiersze w "Poezji" i "Nowym wyrazie", pisała również słowa piosenek m. in. dla Piotra Rubika. Autorka zagrała jedną z głównych ról w filmie "Grzechy dzieciństwa", a także zajmowała się tłumaczeniami, przekładami słuchowisk, współpracą z radiem czy działalnością biznesową. W 2012 roku porzuciła pracę w korporacji, dzięki czemu powstała jej debiutancka powieść pt. "Dziewczyna z Ajutthai. Niezbyt grzeczna historia". Autorka kocha podróże, jest szczęśliwą żona i matką.

Niezwykle utalentowana i nieco nieśmiała flecistka, Marianna Wisłocka pragnie skomponować własną symfonię. Bohaterka jest studentką Uniwersytetu Muzycznego w Warszawie i podczas sesji egzaminacyjnej dostaje od swojej akademickiej nauczycielki propozycję wyjazdu do Włoch, aby tam w Neapolu dołączyć do orkiestry symfonicznej sławnego kompozytora Antonia Balamonte. Marianna pod czujnym okiem wielkiego mistrza, poznaje prawdziwy wymiar swoich uśpionych dotychczas zmysłów, także w erotycznym kontekście.

Słowo "erotyzm" w ciągu ostatnich kilku lat większości czytelników kojarzy się z trylogią E. L. James oraz z wszelkimi, innymi erotykami, jakie powstają z dość dużą częstotliwością. Erotyzm charakteryzujący się dosadnymi opisami uniesień miłosnych z większą, bądź mniejszą szczyptą pikanterii. Agnieszka Walczak-Chojecka jednak pomimo zakwalifikowania jej powieści do nurtu literatury erotycznej, obrała własną drogę, dzięki czemu uniknęła dosadnych opisów, zastępując je delikatnymi wstawkami, pozbawionymi wulgarności. Od kiedy tylko przeczytałam w zapowiedziach, że "Włoska symfonia" będzie erotykiem, zastanawiałam się, jaki kierunek obierze autorka. I trzeba przyznać, że więcej w tej książce wątku obyczajowego, a delikatny erotyzm jedynie dodaje jej smaku, niczym pieprz i sól do każdej potrawy. Jeśli jednak lubicie, gdy ten konkretny typ prozy naładowany jest erotyzmem, który aż wyziera z każdej strony, możecie poczuć rozczarowanie, bowiem w przypadku tego dzieła erotyka jest widoczna, ale nie stanowi ona głównej części książki. Jest nią bowiem coś zupełnie innego.

To muzyka, którą - jeśli dobrze się wsłuchamy - można usłyszeć wszędzie - na ulicy, w domu, w zwykłej, wieczornej ciszy. Całe nasze życie to muzyka. Agnieszka Walczak-Chojecka utożsamia także melodyjne dźwięki z wszelkimi uczuciami, jakie rozpalają nasze zmysły. Z miłością i pragnieniami, jakie często drzemią w nas uśpione, czekając na swoje przebudzenie. Symfonia, jaką pragnie stworzyć główna bohaterka staje się widocznym symbolem uwolnienia własnych pragnień, odkrywania swojego wnętrza i przekraczania niewidzialnych granic, jakie często sami sobie narzucamy. I jeśli tylko wyzwolimy się z tych okowów własnego umysłu, tak potrzebne zmiany w końcu nadejdą - to widoczne przesłanie tej powieści.

"Włoska symfonia" nie zaskoczyła mnie nieprzewidywalną fabułą. Nieco mało realistyczne było również przypadkowe spotkanie Marianny z Antonio, które zapoczątkowało proces pięciu kroków pobudzania jej zmysłów. Na te aspekty fabularne przymykam jednak oko, gdyż sięgając po tego typu książkę, nie spodziewam się arcydzieła lecz powieści, która zapewni mi chwilę rozrywki. A to z pewnością autorce się udało, bowiem byłam bardzo ciekawa metamorfozy dość nudnej flecistki w kobietę, zdającą sobie sprawę z własnej zmysłowości. 

Najnowsza książka Agnieszki Walczak-Chojeckiej pobudziła moje zmysły oraz zaskoczyła rozbudowaną warstwą muzyczną, ukazującą dość rozległą wiedzę autorki w tej materii. Jeśli lubicie powieści obyczajowe z nutką erotyzmu i romansu z pewnością "Włoska symfonia" powinna zagościć na Waszych półkach.


Agnieszka Walczak-Chojecka


Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce

23 komentarze:

  1. Drażnią mnie powieści, gdzie erotyka wyskakuje niczym diabeł z pudełka i w żaden sposób nie jest spójna z ich treścią. Skoro tutaj jest jedynie "smaczkiem" może warto spróbować i sięgnąć po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem sama... Boję się, że te elementy, na które Ty przymknęłaś oko mnie po prostu zirytują, bo zdecydowanie wolę realizm w książkach, jakikolwiek gatunek to by nie był. Może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż, byłam tą powieścią zainteresowana, aczkolwiek czy kiedyś po nią sięgnę .. to się okaże.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że i mnie do gustu przypadnie

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja raczej powieści erotycznych nie czytam i nie sądzę, aby to się miało zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fabuła zapowiada się ciekawie choć widzę, że książka ma rażące wady. Zobaczymy może kiedyś się skusze.

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja mam mieszane uczucia co do tej książki. Czytałam też mało pochlebną recenzję. Dziś skończyłam czytać "Gdy zakwitną poziomki" i się trochę rozczarowałam...

    OdpowiedzUsuń
  8. To książka zdecydowanie dla mnie :D
    Bardzo chętnie poznałabym bliżej losy głównych bohaterów :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie przepadam za erotykami, wolę książki ze zdecydowaną akcją. :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie każda książka tego typu mnie interesuje, ale ta ma w sobie coś, co sprawia, że chcę ją przeczytać. Muszę kiedyś się przekonać, czy i mi się spodoba równie mocno :)

    Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. W tym momencie, nie ciągnie mnie do tego gatunku :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Cieszę się, że ogólnie książka przypadła Ci do gustu. Moje zdanie na jej temat już znasz ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. okładka świetna! Klimatyczna i zachęcająca:D

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie przepadam za książkami erotycznymi, nawet jeśli tej erotyki nie ma tam za dużo. Paulina z kolei lubi książki pisarki i przeczytała wszystkie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie jestem do końca przekonana, jednak cieszę się, iż nie jest to kolejny wulgarny erotyk. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Muszę się jeszcze zastanowić. Raczej nie podobają mi się takie książki.

    OdpowiedzUsuń
  17. Na pewno niebawem zdobędę własny egzemplarz :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Raczej nie w moich klimatach ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nuta erotyzmu przekonuje mnie bardziej, niż erotyk pełną gębą;)

    OdpowiedzUsuń
  20. hmm od jakiegoś czasu szukam usilnie książki niebanalnej...na czas relakcu po pracy i zajmowaniu się dzieckiem...a takie klimaty lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Erotyki mnie nie przekonują, ale skoro piszesz, że nie jest to taki "mocny" erotyk, z dużą ilością wulgarności to może jednak się skuszę. Na pewno jeszcze nad nią pomyślę ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger