KONKURS! Gdzie jest Wendy?



"Pamiętnik Wendy" autorstwa Eny Kielskiej to surrealistyczny kryminał, który fascynuje formą i swoistym niedopowiedzeniem. Jeśli macie ochotę na takowe wyzwanie czytelnicze, zapraszam do wzięcia udziału w nietypowym konkursie. Zapytacie dlaczego nietypowym? Otóż, na pytanie konkursowe nie znajdziecie nigdzie odpowiedzi. Odpowiedź musicie wykreować w swoim umyśle sami. Im bardziej zwariowana i nietypowa, tym lepiej.

Być może przydadzą się Wam moje materiały: 

Recenzja książki - KLIK
Wywiad z autorką - KLIK


Nagrodą w konkursie jest jeden egzemplarz książki Eny Kielskiej pt. "Pamiętnik Wendy".



Zasady konkursu:

  • W konkursie mogą wziąć udział wszyscy, bez wyjątku.
  • Konkurs trwa od dzisiaj do 14 maja 2014 r. do północy.
  • Aby wziąć udział w konkursie należy odpowiedzieć na pytanie konkursowe:
"Gdzie jest Wendy?"
Mile widziane najbardziej surrealistyczne odpowiedzi, nie muszą mieć sensu. Forma dowolna, bez żadnych ograniczeń.
  • Odpowiedź na pytanie należy zostawić pod tym postem, jako komentarz wraz ze swoim adresem e-mail.
  • Będzie mi miło, jeśli zamieścicie baner konkursowy na swoich stronach, nie jest to jednak warunek konieczny.
  • Wśród osób, które odpowiedzą na pytanie, wybierzemy razem z autorką jedną, najbardziej oryginalną odpowiedź.
  • Wyniki zostaną ogłoszone w ciągu trzech dni od zakończenia konkursu. Zwycięzcę powiadomię e-mailowo o wygranej.



POWODZENIA!

22 komentarze:

  1. Tytułowa Wendy jest w ramach obrazu i tam się ukrywa, a dlaczego mi się tak skojarzyło ? Nie mam zielonego pojęcia :D może temu, że wygląda jak "malowana" :D pozdrawiam :)
    email: Beatka_beti1@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieźle odjechany konkurs. Sama jestem ciekawa jakie będą odpowiedzi;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie konkurs dla kreatywnych. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej ciężko będzie coś kreatywnego wymyślić.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pewnego dnia Wendy znalazła na swojej szafce nocnej buteleczkę z napisem "Wypij mnie" i coś - jakaś tajemnicza siła - popchnęło ją ku temu, by wykonać polecenie. Różowa mikstura sprawiła, że Wendy stała się maleńka. Nie miała pojęcia co ze sobą zrobić, więc siedziała płacząc, ukryta w fałdach swojej - ogromnej teraz - kołdry. W tym stanie odnalazła ją rodzina Pożyczalskich. Zabrali ją do swojej mysiej norki i tam podziewa się do dziś, szukając sposobu na odzyskanie dawnego wzrostu.

    Pozdrawiam serdecznie :) vicky@miye.eu

    OdpowiedzUsuń
  6. I ja wystartuję, ale to po zakończeniu roku szkolnego (tak maturzystka :P )

    OdpowiedzUsuń
  7. Łatwe zadanie to to nie jest;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie biorę udziału w konkursach odkąd doszłam do wniosku, że nigdy nic nie wygrywam ;d Ale życzę powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  9. Gdzie jest Wendy? Wendy nigdy nie istniała... bytuje jedynie w świecie nocy, we śnie, skąd, za pomocą niewytłumaczalnych zdolności, przedostaje się na ziemie, gdzie, również w nietuzinkowy sposób, prowadzi drugie życie.

    bujny777@onet.eu

    OdpowiedzUsuń
  10. EwkaS.
    Wendy jest w fikcyjnej krainie położonej w stworzonym przez J. R. R. Tolkiena Śródziemiu, siedzibie Saurona czyli w MORDORZE :-)

    ewakubus@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. GBP w Jeleśni

    Wendy zamieniała się z Alicją z Krainy Czarów i przeszła na drugą stronę lustra!

    bibliotekamutne@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Wendy przeniosła się do innego świata, pełnego magii i tajemniczości. ;) Znalazła nareszcie ciszę i spokój, którego tak bardzo potrzebowała. Tutaj może krzyczeć do woli, śpiewać, przecież i tak nikt jej nie usłyszy! Może biegać, tańczyć, łapać spadające krople deszczu.. Może żyć bez obaw, marzyć, śnić, być szczęśliwą. Tutaj nie ma smutku, bólu, rozpaczy. To spełnienie snów i dziecięcych pragnień.

    anna.szuba@outlook.com
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Och, ta Wendy. Mój mały skarb, aniołek, laleczka. Spełnienie marzeń…

    Po raz pierwszy zniknęła jako dziesięciolatka. Co ja wtedy przeżyłam? Odchodziłam od zmysłów. Policja była bezsilna. Nikt jej nie widział. Nie było żadnych śladów. Znalazła się jednak po trzech dniach – cała i zdrowa. Gdy pytałam, gdzie była? Z kim? Uśmiechała się tajemniczo i z politowaniem. Jakby chciała powiedzieć, że i tak mój prosty rozum tego nie zrozumie. To prawda nigdy jej nie rozumiałam. Zawsze odstawała od grupy. Błyskotliwa, chłodna, opanowana i wyniosła odstraszała od siebie rozwrzeszczanych rówieśników. Nidy nie umiałam z nią rozmawiać. Zawsze miałam poczucie, że to ona, moja córeczka, jest tą silniejszą. Miałam wrażenie, że przenika mnie na wskroś, że zna wszystkie moje myśli, że w głębi duszy się ze mnie nabija. Im była starsza, tym bardziej się jej bałam, bo tym bardziej robiła się skryta i nieprzewidywalna. W szkole się jednak na niej poznano. Odkryto niebywały talent matematyczny. Mówiono, że to istny geniusz. Cieszyłam się i w tym upatrywałam przyczyny jej dziwności. Niestety, dzień przed najważniejszym egzaminem znów zniknęła. Tym razem nie było jej tydzień. Już nie biegałam jak przedtem od domu, do domu, czułam tam gdzieś, podświadomie, że wróci. I wróciła odmieniona. Jeszcze bardziej skryta, opryskliwa, coraz częściej wybuchała niepohamowaną i bezpodstawną złością i agresją. Była nieobliczalna. Na nic zdały się rozmowy z psychologiem. Nic od niej nie wyciągnął. Ja tylko raz spróbowałam porozmawiać, popatrzyła na mnie z taką nienawiścią, że aż cofnęłam się i odwróciłam głowę. Nie mogłam znieść widoku jej oczu. Do dziś śnią mi się po nocach – duże oczy mojej córeczki pałające nienawiścią.

    Gdy poznała S. myślałam, że wszystko się zmieni, nabierze kolorów. S. był coraz częstszym gościem w naszym domu. Zostawał na noc. Nie sprzeciwiałam się, bo moja córka wreszcie raczyła mnie swoim uśmiechem, a nie pretensjami i zarzutami. Gdy o związku S. z Wendy dowiedzieli się jego rodzice, zmusili ich do ślubu. Nie protestowała. Pozwoliła pomóc sobie w wyborze sukni. Gdy jednak podczas wesela, podeszłam do niej, złożyć życzenia, ona złapała mnie za rękę i z ironią powiedziała, że życzę jej tak samo nędznego losu jaki ja miałam. I ona się na to nie zgadza! Niedługo po tym wszystko odżyło. Wróciła nienawiść do życia i ludzi, i zdziwionego S. Wróciła dawna Wendy…

    Kiedy zaszła w ciążę, promyk nadziei znów zaświecił, choć tym razem byłam czuja. Ona jednak nic nie mówiąc, radośnie przygotowywała się na powitanie dziecka. Przygotowała pokoik, kupiła ciuszki, studiowała poradniki. S. był wzruszony. Ja także w napięciu oczekiwałam na wnuka. Wnuka, którego ona konsekwentnie zabijała jeszcze w łonie, łykając jakieś pigułki i popijając dziwne ziółka. Robiła to w tajemnicy. ONO narodziło się chore. Okropnie chore. To był wstrząs. Walczyło jeszcze o życie, ale zmarło po tygodniu cierpień. A ona się zaśmiała i przyznała do wszystkiego. Od tej pory minęło dziesięć długich lat, a ja znów jadę do niej w odwiedziny, w odwiedziny do zakładu psychiatrycznego...

    Pozdrawiam serdecznie
    nieidentyczna
    zuniek@onet.pl

    Banerek zamieściłam u siebie na blogu w zakładce "Wasze konkursy".


    OdpowiedzUsuń
  14. Gdzie jest Wendy?? Może być wszędzie, każdą osobą i znajdować się...wszędzie, dziewczyną mijaną na ulicy, osobą siedzącą dwa rzędy za mną w kinie, osobą stojącą w kolejce za mną gdy kupuję na targu marchewkę;) Ma zdolność przemieszczania się w przestrzeni i obserwowania każdego:))
    Pozdrawiam:)
    anilorak@vp.pl

    OdpowiedzUsuń
  15. Gdzie jest Wendy? Pewnie jest w tym samym miejscu, w którym są wszystkie samoistnie znikające tony spinek (wsuwek) do włosów i niezliczone ilości pojedynczych skarpetek, które tuż po wyjęciu prania z pralki okazują się nie mieć pary. Jest tam, gdzie znika strona, którą gubimy podczas niefortunnego zamknięcia książki i tam, gdzie cytat, który chcemy użyć w recenzji, ale tylko dlatego, że go nie zaznaczyliśmy wcześniej, w niewyjaśniony sposób ginie pomiędzy słowami i choćbyśmy przeczytali książkę jeszcze raz, to nie potrafimy go zlokalizować. Jest tam, gdzie ważne pliki na komputerze, których jesteśmy pewni, że nie usuwaliśmy, a którychś nie da się wyszukać, tam, gdzie leżą kluczyki do samochodu, które znikają wtedy, kiedy się najbardziej spieszymy i tam, gdzie wszystkie długopisy, które rozpływają się w powietrzu, kiedy odłożymy je na chwilę podczas pisania.
    Nie mam pojęcia, gdzie jest to miejsce pełne wsuwek do włosów, kluczyków i zaginionych skarpet. Może "Tam, gdzie spadają anioły" albo... całkiem gdzie indziej - "Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc". A więc gdzie jest Wendy? Nie mam zielonego pojęcia, ale dam sobie rękę uciąć, że jest tam samo, "Gdzie jest Wally" :)

    Pozdrawiam
    wmalgorzata@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  16. Wendy jest postępową feministką na miarę XXII wiek (tak 22-go!, a nawet dalej!) i jako taka Wendy może być wszędzie tam gdzie chce, z kim chce i żadne patriachalne, światopoglądowo zdominowane przez mężczyzn społeczeństwo nie ma prawa pytać jej gdzie jest, gdzie jej nie ma i gdzie będzie (albo i nie!). Wendy to taki Wally naszych czasów (ale lepszy!) - całe pokolenia też pytały "Gdzie jest Wally?", ale Wally nie dał się zaszufladkować opresyjnemu aparatowi identyfikacji społecznej i do dzisiaj ludzie na całym świecie nie mogą go znaleźć! Poza tym Wendy, mimo że oświecona, szuka jeszcze większego oświecenia, a żeby się żeby odnaleźć oświecenie, trzeba najpierw odnaleźć samego siebie. A każde dziecko wie, że żeby się odnaleźć, trzeba najpierw się zgubić! Więc nie pytajcie Wendy, gdzie jest, bo ona sama do końca nie wie, bo tak dobrze się zgubiła! A jak będzie potrzeba to ona sama was odnajdzie.... może.

    sudearch@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  17. Gdzie jest Wendy? Ona jest na pewno w miejscu moich wspomnień z dzieciństwa wspaniałych burzliwych pełnych radości i energii oraz dziwnych pomysłów i zwariowanych planów

    tesla1888@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  18. Wendy jest tam, gdzie ludzki umysł nie dosięga. ;)

    mordka.klauna@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Tyle szumu, wielkie śledztwo, a Wendy po prostu ubrała ulubioną czerwoną sukienkę i poszła na koncert Depeche Mode. Jakoś zapomniała o tym powiedzieć chłopakowi, a zresztą miała tylko jeden bilet, którym nie chciałaby się dzielić ;) Jej filigranowe ciało nie wytrzymało naporu tłumu, który opierającą się ile wystarczyło jej sił, dziewczynę wcisnął między szczeble balustrady, znajdującej się przed sceną. W hałasie nikt nie słyszał jej nawoływań o pomoc. Dopiero po godzinie bezmyślny wzrok ochroniarza zatrzymał się na ledwo żywej ze zmęczenia Wendy. Szczeble rozcięto, a nieszczęśnica trafiła do szpitala. Trochę to trwało, a ona nie miała przy sobie telefonu i nie mogła powiadomić bliskich. Ot, cała tajemnica ;)

    Pozdrawiam
    edyta.cha@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  20. Z trudem uniosłam powieki, lecz po ułamku sekundy zacisnęłam je z całej siły. Mimo zamkniętych oczu miałam wrażenie, ze światło wypala w moim mózgu szeregi japońskich znaczków. Próbowałam się ruszyć, ale ból paraliżował wszystkie moje kończyny. W ustach czułam dziwny, dymny smak. "Tylko bez paniki" mówiłam do siebie. "Oddychaj". Więc oddychałam, walcząc o każdy wdech powodujący nieznośne kłucie w żebrach. Po kilku chwilach, które wydawały sie wiecznością, wreszcie otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Źródło światła, które wcześniej powodowało u mnie zawroty głowy i mdłości, okazało się małą, naga żarówką, zawieszona u sufitu, ledwie oświetlająca przestrzeń w promieniu dwóch kroków. Pomieszczenie było puste, nie licząc cienkiego, brudnego koca, na którym leżałam. Monotonię zimnych, betonowych ścian przełamywały jedynie masywne drzwi, na których próżno było doszukiwać sie klamek lub uchwytów.
    W panice próbowałam sobie przypomnieć cokolwiek. Jakie jest moje ostatnie wspomnienie?
    Las, cisza przerywana jedynie łamaniem gałązek dorzucanych do ogniska.
    List, a właściwie zaproszenie. Od dziewczyny poznanej na parkingu. Wpadła na mnie, przepraszała, zanim się obejrzałam, opowiedziałam jej całe swoje życie.
    Obietnica, ze już nie będę sama, ze już nigdy nie poczuje rozdzierającego bólu samotności. Jedyne, co muszę zrobić, to powiedzieć "tak". We właściwym miejscu, o określonym czasie.
    Poszłam? Nie, chyba o był tylko sen. Ta pohukująca sowa i odurzający zapach też były snem.
    Może teraz wcale nie słyszę stukotu ciężkich butów zbliżających sie w moja stroną, może nie słyszę brzęku kluczy i łańcucha.
    "Gdzie ty jesteś" pytałam siebie.
    "Gdzie jesteś, Wendy?"

    zachodoporanku@o2.pl

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger