Szczęśliwy los – Małgorzata Starosta

Książka wydana pod patronatem medialnym Subiektywnie o książkach. 
Recenzja przedpremierowa - premiera 26 marca 2021 r.

"Wyglądało na to, że wodniki, utopce i legendarne szeptuchy to pestka w porównaniu do czterech współczesnych i całkowicie realnych kobiet".



Co można pokazać trupem? Oj wiele, naprawdę wiele. Nie tylko zbrodnię z przymrużeniem oka, ale także kulturę, tradycję, regionalną kuchnię i wierzenia. Wszystko to okraszone ironią i niezwykle sugestywnym poczuciem humoru to doskonała propozycja na obecne, pandemiczne czasy. Witajcie "W siedlisku" i rozgośćcie się na dłużej, bo będzie się tutaj sporo działo.


Małgorzata Starosta to bibliofilka, polonistka oraz niedyplomowana etnolożka, a do tego poetka i prozatorka. Autorka wierszy i bajek dla dzieci oraz nagradzanych opowiadań obyczajowych i kryminalnych. Kocha włoską kuchnię, żelki Haribo i serial "Przyjaciele". Zadebiutowała w 2020 r. powieścią pt. "Pruskie Baby". "Szczęśliwy los" to pierwszy tom nowego cyklu autorki.


Basia, Ala, Julka i Lilka to cztery przyjaciółki, które za sprawą wygranej szóstki w totolotka, postanawiają spełnić swoje wieloletnie marzenie w postaci prowadzenia urokliwego pensjonatu. Idealne miejsce znajdują w pewnej wsi na Podlasiu, jednak nieoczekiwanie podczas finalizacji transakcji kupna siedliska, pojawia się trup. Tym samym przyjaciółki zostają wplątane w intrygę, która sięga wielu lat wstecz.


Cały urok komedii kryminalnych, w tym "kryminału ironicznego", jakim nazywa swoje książki Małgorzata Starosta to fakt, iż nie są one pisane na serio. I tenże właśnie urok tak bardzo ujmuje mnie w twórczości autorki, która swoim nowym cyklem zapowiada relaks prowokujący salwy śmiechu, bez względu na to, czy lubimy czytać literaturę wysoką czy popularną. Zbrodnie z przymrużeniem oka w wykonaniu pisarki już od jej pierwszej książki zachowują niepowtarzalny klimat – wciągają, ale i bawią. Autorka "Szczęśliwym losem" przypieczętowuje tym samym swoje miejsce w panteonie nazwisk polskich twórców uprawiających humorystyczną odmianę kryminału.


Jedną z najbardziej charakterystycznych cech twórczości Małgorzaty Starosty jest jej umiejętność tworzenia mocno wyrazistych kobiecych bohaterek, co udowodniła już w serii "Pruskie Baby". Również w pierwszym tomie "W siedlisku" czytelnicy znajdą zapadające w pamięć portrety czterech protagonistek, z których każda na swój sposób bawi, irytuje, ale przede wszystkim wywołuje mnóstwo pozytywnych uczuć. "Przepyszne" dialogi bohaterek, obfitujące w śmieszne docinki, porównania i aluzje to jedna z tych płaszczyzn fabularnych powieści, która z pewnością zadowoli najbardziej wyszukane gusta czytelnicze pochłaniające komedie kryminalne. Muszę również wspomnieć o tym, że drugoplanowi bohaterowie, jak chociażby żona sołtysa Malwina Maślankiewicz, czy też Sebastian Sierżant to równie mocno barwne postacie, które do tej pory wywołują uśmiech na mojej twarzy.


Bardzo cenię sobie komediową prozę Małgorzaty Starosty za to, że oprócz waloru typowo rozrywkowego, za każdym razem za pomocą trupa przemyca do fabuły coś więcej. W "Szczęśliwym losie" mamy zwyczaje i podlaskie wierzenia z wodnikiem, utopcami i szeptuchami na czele, a także coś, co lubię najbardziej, czyli regionalną kuchnię i… sporo nieznanego mi słownictwa. Dotąd nie wiedziałam bowiem, że istnieją takie słowa jak "skibiki" czy też "chaziaje". Autorka dzięki temu odkrywa przed czytelnikami z całej Polski coś, co mogłoby ulec zapomnieniu. 


W Babiborze Podlaskim (nazwa tej miejscowości jest fenomenalna) sporo się dzieje. Trup ściele się dość gęsto, intryga mocno się komplikuje, a wielu podejrzanych jedynie zaostrza apetyt na jak najszybsze rozwiązanie zagadki zaskakującej śmierci właścicielki siedliska. Jestem pewna, że końcowa scena, w której autorka odniosła się do tradycji kryminału i zgromadziła w jednym miejscu wszystkich aktorów tej komedii, z pewnością zaskoczy wielu czytelników.


Wszyscy lubimy się pośmiać, a jeśli jeszcze do tego otrzymujemy barwny poczet kobiecych bohaterek i mało znany obraz Podlasia to czegóż chcieć więcej. Warto więc doceniać taką literaturę, bo przecież śmiech jako emocja nie jest gorszy od przerażenia, czy grozy. Wiem, że Basia, Ala, Julka i Lilka dopiero się rozkręcają, więc strach pomyśleć, co czeka na nas w kolejnych tomach cyklu "W siedlisku". 



 

Wpis powstał w ramach współpracy z autorką

23 komentarze:

  1. Muszę kiedyś sięgnąć po książki tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. i zabawnie i z dreszczykiem w ładnej okładce lekturka pod znakomitym Patronatem <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję patronatu Wiolu i pozdrawiam weekendowo :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję patronatu :)
    Książkę z całą pewnością przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem do końca, czy to książka dla mnie. Gratuluję patronatu. 😊

    OdpowiedzUsuń
  6. Od jakiegoś czasu przekonuję się do tego typu książek, więc możliwe, że kiedyś sięgnę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. okładka przyciąga wzrok i kusi by przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka już do mnie idzie i nie mogę doczekać się czytania.

    OdpowiedzUsuń
  9. O tak, mi teraz potrzeba czegoś, przy czym bym się pośmiała :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak wiele dobrego o niej słyszałam, że koniecznie muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam dużą ochotę na tę książką :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Polecę ją siostrze, twórczość tej autorki powinna jej przypaść do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Super recenzja. Powieść w planach.

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowna jest ta nazwa miejscowości. Po książkę na pewno sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetna recenzja, oddałaś w niej wszystko, co nasuwa się czytelnikowi po lekturze. Trzeba na koniec jeszcze dodać. "Uwaga nie czytać w miejscach publicznych, żeby nie zostać odebranym jako osoby niepoczytalne, śmiejące się do siebie".

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger