Coś przeminęło – Stach Szulist



"Trzeba dawać ludziom szansę".


W kontekście historii ukazanej na łamach tej powieści, wybrany przez mnie cytat, wydaje się dość przewrotną myślą. To bowiem właśnie ludzie naznaczeni hipokryzją, nie skłaniają nas ku temu, by dalej im ufać. Ta ujęta w książce, gorzka analiza ludzkiej natury, nie powinna mnie zaskoczyć. A jednak, nadal nie potrafię zaakceptować faktu, że nasz kręgosłup moralny jest czasami tak elastyczny.


Stanisław "Stach" Szulist to nauczyciel historii w szkołach w Trąbkach Wielkich i Sobowidzu. Autor w przeszłości współpracował z wieloma tytułami prasowymi, a swoje opowiadania publikował między innymi w "Tygodniku Kulturalnym" i "Pomeranii". Jest laureatem licznych konkursów prozatorskich oraz dramaturgicznych. W 2018 r. wydał powieść pt. "List z Limbazi", która została nagrodzona na Targach Książki Costerina 2019. W 2020 r. powstała powieść pt. "Larwy".


Mira ostatnich kilkanaście lat swojego życia związała z Maksem – dyrektorem szkoły, w której pracuje jako nauczycielka. Początkowy romans przerodził się w stały związek, który obecnie przechodzi wielki kryzys. Bohaterka, naznaczona trudną przeszłością, rozczarowuje się coraz bardziej postawą swojego partnera, który zagubił wyznawane kiedyś ideały na poczet kariery w polityce i poczucia niczym nieograniczonej władzy.


Stach Szulist w swojej najnowszej książce "wgryza się" dogłębnie w umysł kobiety będącej przy pięćdziesiątce, która dokonuje w swoim życiu dość znaczących zmian. Cała historia przedstawiona w książce zostaje bowiem przez nią opowiedziana pod postacią zastosowania przez autora pierwszoosobowej narracji. Spojrzenie na życie z perspektywy kobiety to z pewnością dla autora niemałe wyzwanie, któremu podołał, gdyż liczne spostrzeżenia protagonistki i jej analizy, przedstawiają typowo kobiecy tok myślenia. Z pewnością nie było to łatwe zadanie, ale efekt końcowy zadowoli najbardziej wybrednych czytelników. Gdybym bowiem nie znała tożsamości autora, byłabym pewna, że tę książkę napisała kobieta.


Świat przedstawiony w "Coś przeminęło" to w swojej istocie ukazany w pigułce, obraz kondycji polskiej prowincji pod postacią różnego rodzaju układów i zależności. Stach Szulist na przykładzie metamorfozy psychologicznej Maksa, ukazuje destrukcyjny wpływ poczucia władzy na wyznawane wartości. Przytaczane przez autora układy i intrygi, w jakie wikła się dyrektor szkoły, ale także te, których sam jest pomysłodawcą, pokazują w pełni jak wygląda mała polityka i mali ludzie upajający się władzą. Wszelkie knucia Maksa z dziekanem czy też z wójtem wywołują ogrom refleksji w temacie zdeprawowania władzą i pociągu do kariery za wszelką cenę. Dla polskiego czytelnika to niezwykle istotna warstwa tej powieści, gdyż niestety ukazująca nasze małe, lokalne piekiełka.


Miejscem akcji powieści Stacha Szulista jest w dużej mierze szkoła. Początkowo przedstawiona jako zwyczajne miejsce przeznaczone do kształcenia młodzieży, a w toku rozwoju wydarzeń, miejsce pełne hipokryzji, fałszu i obłudy. Przyznam, że zszokował mnie wizerunek większości postaw nauczycieli z jakimi spotkała się Mira. Zaskoczył mnie także fakt traktowania szkoły i uczniów, jako środka do walki o własne interesy. Śmiem twierdzić, że autor, jako wieloletni nauczyciel, spotkał się z przykładami osób, jakie powołał do życia na kartach swojej opowieści. Całe środowisko nauczycieli zostało bowiem ukazane niezwykle realistycznie, co jedynie potęguje pojawienie się szeregu refleksji nad kondycją moralną tej grupy zawodowej, mającej przecież wielki wpływ na przyszłość naszych dzieci.


Mira to bohaterka targana wieloma wątpliwościami. Podczas zgłębiania jej skomplikowanych losów, począwszy od trudnej przeszłości naznaczonej błędem młodości, mającym swoje konsekwencje, po rozpad wieloletniego związku i jego zupełną degrengoladę okraszoną podłością, trudno nie zastanawiać się nad złożonością ludzkiej natury. Jej związek z Maksem, od początku budzący wiele kontrowersji, przekształcając się w toksyczną zależność, wywołuje jeszcze więcej emocji. Trudno o lepszy przykład totalnego rozpadu więzi, jaka może najpierw połączyć, a potem rozdzielić dwoje ludzi. To niezwykle przejmujący i gorzki obraz tego, w co może przekształcić się miłość i namiętność.


"Coś przeminęło" to kolejna powieść w dorobku pisarskim autora, tak mocno punktująca naszą rzeczywistość. Nie jest to łatwa lektura, gdyż jej gorzki posmak zostaje w umysłach długo po jej przeczytaniu. Z drugiej strony jednak, historia Miry pozwala uwierzyć w to, że zawsze można zacząć od początku, gdy coś definitywnie przemija.



Wpis powstał w ramach współpracy z autorem

14 komentarzy:

  1. całkiem zacna fabuła się zapowiada

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami potrzebne są takie "gorzkie" lektury i posmaki, jakie po sobie zostawiają. Będę miała na uwadze. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że odnalazłabym się w tej książce.

    OdpowiedzUsuń
  4. Będę mieć na uwadze, świetnie też Wiolu zaprezentowałaś Autora :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy tytuł i okładka ale fabuła...nie wiem czy zmęczyłabym ją do końca :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znałam tej książki, ale mnie zaciekawiła :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo chętnie sięgnę po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mieszkam na prowincji i pracowałam w szkole dlatego wiem dobrze jak pewne rzeczy funkcjonują w tak małych miastach jak moje. Dlatego przez to, że znam z autopsji wiele rzeczy nie mam w palach sięgnięcia po tą książkę mimo tego, że sądząc po Twojej notce wydaje się być bardzo dobrą powieścią.

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię książki pokazujące prawdziwe, czasami niezbyt miłe aspekty ludzkiej osobowości.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zainteresowałaś mnie tym tytułem, więc będę miała go na uwadze.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger