Chciałbym ocalić chwile od zapomnienia, czyli o impresjach Krzysztofa Gduli


Gdy "zbieracz wrażeń" postanawia pokazać światu część swojego jestestwa ukształtowanego przez górskie wędrówki, nie sposób przejść nad tym obojętnie. W ostatnim czasie przedstawiałam wam dwa zbiory impresji Krzysztofa Gduli, czyli "Sudeckie wędrówki" oraz "Góry Kaczawskie słowem malowane". Dzisiaj chciałabym pokazać wam część głównej esencji tych dwóch książek, czyli wybrane przeze mnie cytaty, które tak mocno skłaniają do wielu przemyśleń. Uzupełniają je wybrane przez autora zdjęcia z górskich wędrówek, a także jego własny komentarz.


"Tyle miejsc do zobaczenia, tyle wrażeń do przeżycia, a możliwości tak mało!". 


"Chciałbym ocalić chwile od zapomnienia".

Góry Kaczawskie, w głębi Chrośnickie Kopy

"Nasze wysepki wspomnień są kapryśnymi, bo niezależnymi od naszej woli, skondensowanymi chwilami czasu i przeżywania".


"Wrócę, bo mimo iż uroda gór zimowych jest trudniejsza w odbiorze, to jednak gdy się ją dostrzeże, niechby tylko w tej niewielkiej poznanej części, trudno o niej zapomnieć".


"Tyle dróg do poznania, a czasu tak mało!".


"W górach, na szlaku,  nie ma rozterek zmordowanego i spragnionego serca, jest tylko droga przede mną – cel, sens i spełnienie".

Góry Kaczawskie, drzewa, śnieg i słońce


"Bywa, że w pędzie naszych dni przychodzi chwila, w której czuje się znużenie codziennością i naszym otoczeniem; czuje się, iż pogmatwane i sztuczne relacje międzyludzkie, ukształtowane w mrowisku społeczeństwa technicznego rządzonego przez zysk, odzierają z sensu i celu, czyli z radości".



"Wiedza zwiększa ciekawość świata, wzbogaca jego widzenie i pogłębia przeżywanie".


"Gdy ogarnie się ten szeroki widnokrąg spojrzeniem, w pierwszej chwili widzi się tylko góry – bezludny świat oczyszczony z ludzi i ich pośpiechu. Tylko góry, dla których czas jakby nie istniał; góry wyniośle obojętne zarówno na nasze szaleństwa, jak i na nasz podziw".

Góry Stołowe, grzyb

"Świt nie jest zwykłym końcem ciemności, jest dawaniem światu przestrzeni, różnorodności i kolorów".


"Musimy pamiętać o tym, że las może istnieć bez nas, my bez lasu niekoniecznie".

Miłorząb pod pałacem w Kłoniach 

"Droga ma dla mnie cechy kobiece, co doskonale tłumaczy moją bezradność, jakże męską, także moje jej kochanie, zapatrzenie w nią i nienasycenie".


"Zwykłe chwile naszego życia mijają nam tak, jakbyśmy tylko częściowy mieli w nich udział, będąc raczej obserwatorami działania, na pół obecni duchem".

Spod Barańca na wschód, z prawej Dudziarz, wczesny ranek, Góry Kaczawskie

"Jestem maleńką chwilą istniejącą tutaj i teraz. Powinienem o tym pamiętać dla zachowania właściwych proporcji ważności jeszcze drobniejszych chwil, z których  składa się moje życie".


"Tak więc nie tylko wiedza wpływa na postrzeganie świata, ale i nasze tęsknoty".

Góry Stołowe. Białe Skały

"Kiedy otworzy się oczy na świat, ogarnia nas zdumienie dwojakiego rodzaju: rozmaitością gatunków fauny i flory, bogactwem kolorów i form krajobrazu, pięknem jednych i drugich, ale też odczuwamy zdumienie uświadamiając sobie swoją wcześniejszą ślepotę".




Kilka słów od autora

Wioleta zaproponowała mi napisanie komentarza, czy dopisku, do wybranych przez Nią cytatów z moich książek. Oczywiście przystałem na propozycję, ale gdy otworzyłem odebrany tekst, nie bardzo wiedziałem jaką formę ten mój dopisek miałby przybrać. Po zastanowieniu uznałem, że z przysłanych mi cytatów wybiorę po jednym z obu książek, rozszerzę je i postaram się wyjaśnić okoliczności i wrażenia.

Chciałbym ocalić chwile od zapomnienia, napisałem w książce „Sudeckie wędrówki” w związku z pewną wędrówką. Pamiętam tamten październikowy słoneczny dzień spędzony w Górach Stołowych i wiem, że pamiętam z dwóch powodów: ponieważ był to dzień piękny słońcem, kolorami i moim nastrojem, ale też dlatego, że napisałem o nim. Pisanie jest dla mnie sposobem ponownego przeżywania minionych zdarzeń oraz ich utrwalaniem.

Chyba każdy z nas zastanawiał się, dlaczego jedne przeżycia zapominamy, inne, czasami oceniane jako nieistotne, pamiętamy przez wiele lat. Te moje słowa są kolejną, bo ani pierwszą, ani ostatnią, próbą udzielenia sobie odpowiedzi. Cytat z książki ująłem w znaki >><<.

>>Patrzyłem na słoneczny świat. 

Brzózka uczepiona rysy w pionowej skale urwiska wystawiała koniec swojej jaskrawożółtej głowy ponad wierzchołki skał; w dole, między świerkami, widziałem skrawek ścieżki przyciągającej wzrok; młody klon pysznił się swoimi kolorami słonecznej jesieni, a rosnący tuż za nim świerk chwalił się swoją ciemną zielenią – jakbym patrzył na jedno drzewo o dwóch tak odmiennych obliczach; odległa Orlica stała nieruchomo między dwoma drzewami, osnuta delikatną, perłowo jaśniejącą mgiełką dali; nad krawędzią zygzakowatej, czarnej krechy pęknięcia skał, pochylała się kępka zielonych jeszcze borówek; widząc na niej czarne jagody, zbierałem je i wsypywałem do ust. Dłonią zasłaniając oczy przed blaskiem słońca zaglądałem na dno rozpadlin, oceniałem głębokości i szedłem dalej leśnym duktem, nad sobą mając kolorowe jeszcze dęby i buki, a pod nogami ostry i pachnący szelest liści. Na końcu tej uroczej drogi obejrzałem się: zawrócić i przejść nią raz jeszcze?

Chciałbym zapamiętać te brzozy w jaskrawych żółciach, nagrzane słońcem skały, świetliste powietrze i czysty błękit nieba, chciałbym zapamiętać też swoje radowanie się słonecznym dniem. 

Chciałbym ocalić chwile od zapomnienia.

Pierwsze plączą się, zapominane, daty i nazwy, a więc w istocie to, co najbardziej jest nam obce, co sztuczne i umowne. Najlepiej pamiętane jest to, co dla nas jest najważniejsze: pozytywne przeżywanie, chwile dostrzeżenia uroku świata i życia.

Naszego minionego czasu nie pamiętamy w sposób ciągły, a więc tak, jak on upływa; czas jest dla nas wyspami dziania się z rzadka rozrzuconymi w oceanie niepamięci, który tylko symbolicznie istnieje w naszej świadomości, bo przecież pusty czas zanika, gdy staje się czasem przeszłym. W chwili zapamiętanej, owej wysepce wspomnień wychylających się ponad poziom martwego oceanu, czas zwalnia, niemal zatrzymuje się, by zmieścić w niej więcej, niż mieszczą dni całe i tygodnie tamtego monotonnego życia.

Nasze wysepki wspomnień są kapryśnymi, bo niezależnymi od naszej woli, skondensowanymi chwilami czasu i przeżywania. Mówimy sobie: „To był wspaniały dzień, zawsze będę go pamiętał!” – a później zapominamy o nim, albo pamiętamy jakąś jedną jego chwilę, oderwaną tak dokładnie od ram dnia w którym działa się, że tkwi ona sama jedna pośród pustych wód, i tylko jasny promień słońca na świeżych liściach pojawiającego się tam drzewa pozwala kojarzyć nam ją z wiosną niepamiętanego roku i okoliczności.

Czas nasz mija właściwie niezauważony przez nas, mija tak, jakby nie był nasz, mija szeregiem zwykłych, szarych, anonimowych dni naszego życia; usypiamy myśląc o następnym dniu, o planach na weekend, o konieczności zrobienia jutro zakupów, i ani przez myśl nam nie przejdzie pochylić się nad tym dniem. Dniem naszego życia. A później okazuje się, że jednak ten dzień nie był pusty, bo chociaż wtedy jego dar był dla nas ledwie zauważoną drobinką, to teraz, po oczyszczeniu z naszych codziennych trosk, banalnych planów, krzątaniny powszedniej, tego wszystkiego, co wypełnia nam życie i czego nie pamiętamy, zostawia nam jasną perłę przeżytej i zapamiętanej chwili.

Stałem na krawędzi urwiska zataczającego tutaj łuk i patrzyłem na kępy brzóz wdzięcznie wychylających swoje złote korony ponad krawędź zapadliska, patrzyłem na wspaniałe kolory jesieni, a po głowie krążyły mi poplątane myśli o czasie i o pamięci.

Cóż więc zapamiętam z tego dnia? Nie wiem. Karmię pamięć obrazami, wrażeniami i przeżyciami wiedząc, że ona wybierze z mojego dnia to, co było w nim najcenniejsze. Zapamięta go wyróżniając w ten sposób i czyniąc prawdziwie moim.

Mam nadzieję, że nie będzie to wrażenie niewygody stóp w nowych butach.<<


Z książki o Górach Kaczawskich Wioleta wybrała między innymi słowa o moim zauroczeniu polnymi i leśnymi drogami i ich porównaniu do kobiet. Mam w komputerze zapewne setki zdjęć dróg i z każdej wędrówki przywożę nowe, wiele też o nich pisałem.

Oto jeden z takich opisów:

>>Drogi, jak wioski, bywają wieczne, istniejące od zawsze, czyli odkąd ludzie osiedlili się tutaj. Drogami takimi można było iść daleko, poprzez wiele wsi, przez lasy i góry, aż do miasta na krańcu świata. Teraz różne fragmenty tych dróg spotkały odmienne losy: niektóre nadal są wykorzystywane do lokalnego ruchu, czasami nawet dorobiły się asfaltowej nawierzchni, inne, z różnych powodów niepotrzebne, zostały zaorane lub po prostu opuszczone. Ich role przejęły szosy, ale o ile stare trakty skrupulatnie liczyły kilometry wybierając najkrótsze połączenia, szosy baczą raczej na szybkość, a im są szersze, tym bardziej ignorują odległości i oddalają się od ludzkich siedzib.

Były i nadal są drogi służące rolnikom do przewozu plonów ziemi. Wychodząc spod wrót stodół, biegną brzegami pól, coraz mniej widoczne, w końcu rozpływają się na granicy kolejnego pola lub łąki. Znam je dobrze i lubię, mimo iż wiele razy zostawiały mnie samego gdzieś pod lasem, wśród pól. Inne drogi zmieniają swoje przeznaczenie – jak ta wygodna szutrowa droga poznana dzisiaj: już nie łączy odległych wiosek i miast, a w lesie zamkniętym dla podróżnych, służy do wywozu drewna.

Wiele dróg trwa w zapomnieniu. Powoli zarastają trawą a nawet drzewami, słuchając już nie skrzypienia wozów i pokrzykiwania woźniców, a buczenia owadów i śpiewu ptaków. Niektóre ratuje od zapomnienia ciekawość turystów: idą zobaczyć drogę mającą swoją nazwę – ostatni ślad dawnej świetności, nierzadko bogatej historii. Dzwonkowa Droga, Celna Ścieżka, Czarcia Droga, Miejska Ścieżka, Brzozowa Droga – echa turkoczącej kołami przeszłości.<<


Ten fragment jest... poważny, tak można o nim powiedzieć, ale są w książce o moich ulubionych górach i inne – fantazyjne, uśmiechnięte, pisane z przymrużeniem oka dla urody i wrażeń.

>>Szedłem, a droga szła ze mną. Zatrzymałem się i obejrzałem, droga zamarła w bezruchu. Ruszyłem, ona bezszelestnie ruszyła także. Uśmiechnąłem się: nie dała się złapać w ruchu, ale kiedyś, gdy obejrzę się dostatecznie szybko, złapię ją na podkradaniu się za mną.<<


Są i takie, które wyrażają moją potrzebę wędrowania:

>>Droga wiodła skrajem lasu, pod wychylonymi ku polom i słońcu konarom drzew, ładna droga, moja droga, której jeśli nawet mam dość, to na dzień czy dwa, tylko dla odpoczynku nóg. Nierzadko już we wtorek, najpóźniej w czwartek, znowu słyszę jej wołanie i chciałbym rzucić wszystko i jechać do niej, iść i patrzeć na nią, cieszyć się nią i iść, iść – za zakręt, za garb ziemi, za horyzont.<<

Pogórze Kaczawskie. Nawłoć, droga i Ostrzyca

Dlaczego tak potrzebuję drogi – nie wiem. Może odzywa się we mnie zew długiego szeregu przodków – wędrowców przemierzających pustą jeszcze Ziemię, może uciekam od sztucznego świata cywilizacji. Nieważne. Ważna jest droga przede mną. Nie cel, a właśnie droga.



Bardzo gorąco polecam wam zapoznanie się z obydwiema publikacjami Krzysztofa Gduli!


Wpis powstał w ramach współpracy z autorem

19 komentarzy:

  1. Piękny wpis Wiolu. Nic, - tylko czytać. Serdecznie pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka w sam raz na jesienne wieczory!

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka bardzo ciekawa :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny wybór dodatek i ciekawy komentarz autora.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  5. Obie książki mnie zainteresowały ze względu na tematykę i region. Chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Polecę obie publikacje mojej siostrze, bo ona kocha górskie klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  7. Poczułam przemożną tęsknotę za górami. Muszę koniecznie dorwać te książki.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowna książka. Nic tylko przeczytać i wyruszyć w samotną podróż :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Te wydanie zapewne odrywają nas od tej zabieganej rzeczywistości. Pomagają nam być gdzie indziej, inaczej spojrzeć na świat...

    OdpowiedzUsuń
  10. Coś dla mojego przyjaciela, który jest pasjonatem i wielbicielem gór. 😊

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne tereny warto odwiedzenia i na pewno ciekawe są te książki.

    OdpowiedzUsuń
  12. Lovely photos! Thank you very much for your post!

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękne! Jest w tych słowach jakaś poetyka i filozofia życia :).

    OdpowiedzUsuń
  14. W książkach przyrodniczych lubię tylko zdjęcia ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger