Gorsza siostra – Justyna Bednarek, Jagna Kaczanowska





Recenzja przedpremierowa
Premiera 16 września 2020 r.

"W życiu jest cierpienie. Ale nie warto go unikać, rezygnować ze szczęścia i z tego, co ma sens".


Myślę, że warto wierzyć w to, że złe wydarzenia w naszym życiu dzieją się po coś. Warto liczyć na to, że każda tragedia i każde nieprzyjemne doświadczenie w dłuższej perspektywie, wygenerują coś dobrego. "Gorsza siostra" prezentuje taką właśnie historię, z jednej strony pełną zła i niesprawiedliwości, a z drugiej, obfitą w dobro i nadzieję. A do tego niesie ze sobą niezwykle ważny apel do czytelników.


Justyna Bednarek to poetka, pisarka i ilustratorka. Z wykształcenia romanistka, pracuje jako dziennikarz i redaktor w kobiecych pismach. Mama trójki dzieci, mieszka w małym domu na warszawskich Bielanach. Jagna Kaczanowska to psycholożka, parająca się dziennikarstwem. Mama dwójki dzieci, uwielbiająca jeździć konno, zajmować się ogrodem i czytać książki. Wraz z rodziną mieszka w Milanówku pod Warszawą.


Ida, ukochana córka Urszuli choruje na białaczkę i niestety nikt z członków rodziny nie może zostać dla niej dawcą szpiku. Kobieta powoli traci nadzieję na wyzdrowienie jedynaczki, gdy niespodziewanie jej wuj, benedyktyn z Tyńca, postanawia zdradzić jej rodzinny sekret. Mężczyzna łamiąc tajemnicę spowiedzi, opowiada Urszuli o nieznanym jej członku rodziny, półsierocie, nazywanej gorszą siostrą.


Wszelkie historie bazujące na wątku niespodziewanej choroby młodej osoby, zawsze niezwykle mnie wzruszają. Nie inaczej więc było w przypadku najnowszej książki duetu Bednarek i Kaczanowska, jednak muszę przyznać, że nieco bardziej wciągnęła mnie opowieść brata Hieronima, przenosząca czytelnika do roku 1938, kiedy cała smutna historia obydwu sióstr miała swój początek. Autorki bowiem skonstruowały fabułę swojej powieści bazując na dwóch planach czasowych i to właśnie burzliwe wydarzenia z przeszłości, są chyba najbardziej intrygujące. Czego tam bowiem nie ma! Jest zdrada, dziecko z nieprawego łoża, wybuch II wojny światowej, ciężkie czasy okupacji, śmierć, niespodziewana matczyna miłość, a także odrzucenie. Nie brakuje także wspomnienia czasów komunizmu. Niezwykle skomplikowana historia Wandy, Krystyny, Ady i Joasi wzbudza wiele emocji.


Po skończonej lekturze "Gorszej siostry" stwierdziłam, że więcej w tej książce jest bólu i cierpienia, niż szczęścia i zadowolenia z życia, a jednak w jakiś magiczny sposób, opowieść ta wyzwoliła we mnie sporo pozytywnych refleksji. Autorki na przykładzie skomplikowanych losów kobiecych bohaterek pokazały w jaki sposób relacje rodzinne przekładają się na nasze całe życie, a także oddały kwintesencję odrzucenia i braku akceptacji. Ta książka uzmysławia również to, że można być samotnym w domu pełnym ludzi i jak w wyniku tego łatwo popaść w udrękę cierpienia, które następnie przeradza się w pragnienie zemsty. W powieści znajdziecie pełne spektrum ludzkiej psychiki, zdolnej do najohydniejszych, jak i najszlachetniejszych czynów.


Pisząc o tej powieści nie można nie poruszyć wątku choroby Idy i co za tym idzie, swoistego apelu autorek do czytelników o rejestrowanie się w bazie dawców szpiku. Jestem pewna, że wzruszenie, jakie wywoła ta historia, skłoni wielu odbiorców do podzielenia się tym co przecież bezcenne, a co może ocalić komuś życie.


Justyna Bednarek i Jagna Kaczanowska oddają w ręce czytelników powieść o kobietach i ich trudnych wyborach, często nietrafionych, nacechowanych bólem i cierpieniem, ale także o nadziei, którą zawsze warto pielęgnować. Przeczytałam tę książkę podczas jednego, dłuższego wieczoru, jednak jej przesłanie pozostanie ze mną o wiele dłużej. Poznajcie koniecznie "Gorszą siostrę".




Wpis powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem W.A.B

28 komentarzy:

  1. Świetna recenzja Wiolu. Z przyjemnością sięgnę, na coraz dłuższe wieczory jest idealna. Pozdrawiam znad kubka zielonej herbaty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, czekamy więc na premierę - nie doczytałem, że jest to recenzja przedpremierowa. Jeszcze raz pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka mnie zaciekawiła :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na swój egzemplarz tej książki. Jestem jej bardzo ciekawa. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Mimo, że taka smutna, to jednak chciałabym przeczytać. Jest w planach.

    OdpowiedzUsuń
  6. chętnie poznam tę książkę!

    OdpowiedzUsuń
  7. W wolnej chwili z chęcią się zapoznam z tą historią.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawy wątek, bardzo chętnie oddałabym się lekturze :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię takie problemowe książki. A tutaj są ciekawe wątki, możliwe więc, że skuszę się na lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Na razie mam za dużo sowich książek do nadrobienia :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo lubię, gdy książka ma przesłanie i skłania do refleksji. Chętnie sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. chyba nie poczułam mięty z tym tytułem...

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie czytałam i szczerze nie zamierzam, nie moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  14. Myślę, że spodobałaby mi się ta opowieść :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tego duetu.

    OdpowiedzUsuń
  16. Kurcze ciekawe, że mimo przeważającej części w tej książce o bólu i cierpieniu to jednak odbierana opowieść jest bardziej radosna. Brzmi ciekawie, chociaż ja raczej nie przepadam za takimi opowieściami :( Co do DKMS, to również i ja tam jestem :D
    Zapraszam: czytanko.pl

    OdpowiedzUsuń
  17. Myślę, że kiedyś przeczytam tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  18. Cieżka choroba młodej osoby to poruszajacy temat.

    OdpowiedzUsuń
  19. Czekam na swój egzemplarz tej książki. Jestem jej bardzo ciekaw. :))

    OdpowiedzUsuń
  20. książka bardziej mi się podobała i tak jak Tobie, bardziej przypadłą mi do gustu opowieść z 1938 r. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo ładna recenzja, i ja chętnie przeczytam, jeśli znajdę w bibliotece, choć zwykle unikam takich smutnych tematów. Ale myślę, że warto.

    OdpowiedzUsuń
  22. Czytać o bólu, a być nastawioną pozytywnie. Ciekawe, ciekawe...

    OdpowiedzUsuń
  23. Chętnie poznam tę książkę, wydaje się interesująca.
    PS Jestem zapisana w DKMS już od kilku lat, na szczęście mój genetyczny bliźniak jest zdrowy, bo nie miałam okazji oddawać szpiku.

    OdpowiedzUsuń
  24. Coraz więcej osób apeluje o rejestrowanie sie w DKMS

    OdpowiedzUsuń
  25. Hmm.. pozycja godna zastanowienia

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger