"Odłóżmy telefony, komputery, radia, schowajmy do szuflad wszelkie gadające i połyskujące wyświetlaczami gadżety". Rozmowa z Januszem Lasgórskim



"Piętno Pielgrzyma. Banici" to trzeci tom nietuzinkowej serii Janusza Lasgórskiego, do której lektury od dłuższego czasu was namawiam. Autor po raz kolejny zgodził się odpowiedzieć na nurtujące mnie pytania, więc zapraszam was dzisiaj do przeczytania naszej rozmowy.

Wioleta Sadowska: Akcja trzeciego tomu serii „Piętno Pielgrzyma” w dużej mierze dzieje się na Marsie. Czy według Pana za naszego życia doczekamy się pierwszej, załogowej wyprawy na tę planetę?

Janusz Lasgórski: Na lot załogowy na Marsa będziemy musieli jeszcze zapracować. Doczekamy się. Jeśli nie my, to nasze dzieci, a na pewno jeszcze przed rokiem 2050. Taki termin wynika również z przekazu Su. Staliśmy się ostrożniejsi i nieskorzy do nadmiernego ryzyka. Przywódcy większości mocarstw ekonomicznych zdają sobie sprawę z tego, że jeszcze przez wiele lat wyprawy na Księżyc, Marsa i inne planety nie będą przynosić wymiernych, bezpośrednich zysków dla inwestorów. Najpierw polecą liczne, automatyczne laboratoria badawcze, potem bezzałogowe wyprawy zaopatrzeniowe, przygotowujące bazy dla ludzi, a to musi potrwać.

Wiele obecnych planów i zamierzeń w zetknięciu z realiami Marsjańskiej rzeczywistości ulegnie radykalnej modyfikacji. Poważnym bodźcem do zmian, szczególnie w sposobie postrzegania Marsa jako ziemskiej kolonii, stanie się odkrycie enklaw obcego życia na tej planecie. Staniemy przed wyborem pomiędzy bezwzględnym czerpaniem zysków kosztem niszczenia tego co nieznane, a pogodzeniem się ze stratą dla ratowania bezcennego biotopu obcego nam świata.

Wioleta Sadowska: Może zatem uda nam się dożyć tych czasów. Czy wywołanie u czytelnika swoistych, głębokich refleksji nad istotą ludzkiej egzystencji i przyszłości naszego świata to główny cel, jaki przyświecał Panu podczas tworzenia „Banitów”?

Janusz Lasgórski: Z pewnością taka refleksja byłaby pożądana. Szczególnie jeśli pomoże nam uświadomić sobie przyczyny zaistnienia obecnych zagrożeń dla naszej cywilizacji i umożliwi poszukiwanie dróg wyjścia z zaklętego kręgu problemów nękających „nowoczesne” społeczeństwa. Błądzenie po omacku w labiryncie zmanipulowanych informacji, tworzonych pod dyktando goniących za zyskiem Wybrańców narodu, jest zmorą naszego świata. Staliśmy się w swojej masie bezwolnymi, bezmyślnymi narzędziami, marionetkami w rękach bezwzględnych twórców nowego ładu, ładu Wybranych. Nauka samodzielnego myślenia i działania, bez oczekiwania na ochłapy z „pańskiego stołu”, to główny cel, który powinien przyświecać nam wszystkim. Powoli zaczynamy zapominać jak wygląda życie wolnego człowieka. Nie dostrzegamy czym nasza codzienność różni się od egzystencji niewolnika zaprzęgniętego do kieratu, niewolnika napełniającego kieszenie i spełniającego zachcianki zmyślnego właściciela. Dysproporcje w ekonomicznym statusie klas (Wybranych i Najmitów) rosną w zastraszającym tempie. Tworzy się kasta ludzi gorszego sortu – Najmitów. Staczamy się coraz niżej, tańcząc tak, jak nam zagrają, w imię równości i sprawiedliwości głoszonej przez prawa stanowione przez naszych „władców”.

Wioleta Sadowska: Temat manipulacji jest motywem przewodnim Pana prozy. Muszę więc zapytać o to, jak daleko według Pana jest w stanie posunąć się człowiek w celu kontroli społeczeństwa?

Janusz Lasgórski: Jeśli na to pozwolimy, już niedługo staniemy się tylko marionetkami w rękach Wybranych. Nadejdą czasy nowoczesnego niewolnictwa. To uzależnienie już funkcjonuje. Codziennie i na każdym kroku jesteśmy popychani do określonych zachowań. Wybrani mówią nam, kiedy się cieszyć a kiedy bać, czy i kiedy pracować, jak spędzać wolny czas, co kupić na każdą okazję, jak i gdzie się bawić, jak się zachować w każdej sytuacji, w co wierzyć i popierać, co potępiać i przeciw czemu protestować, jak i o czym myśleć, kiedy i… czy w ogóle warto myśleć.

Opłacane ze społecznych pieniędzy media dbają o to, by nasze postępowanie przynosiło korzyści dla Wybranych, by było przyjazne realizacji ich egoistycznych, jedynie słusznych celów. Codziennie zmusza nas do tego natłok fałszywych informacji, półprawd, tendencyjnych ocen ekspertów, opinie i pouczenia wykreowanych przez szczodrze dotowane media „autorytetów”, a głównie nasza irracjonalna wiara, że skoro Wybrani zostali wybrani przez nas, więc wiedzą i potrafią więcej, a tym samym są władni decydować jak mamy żyć.

Samodzielne myślenie i decydowanie o własnym losie możemy odzyskać w prosty sposób. Odłóżmy telefony, komputery, radia, schowajmy do szuflad wszelkie gadające i połyskujące wyświetlaczami gadżety. Zróbmy to przynajmniej przez dwa dni albo tylko jeden dzień w tygodniu, a na początek choć na 6 godzin czy tylko przez dwie godziny dziennie. Nie od razu poczujemy pozytywne efekty takiego postępowania, a wręcz przeciwnie. Poczujemy się nieszczęśliwi i zagubieni jak ćpun, po odstawieniu twardych narkotyków. Dlaczego? Bo odrzucimy protezę w postaci czujnego podpowiadacza decydującego o naszym życiu, o wszystkim w naszym imieniu. Skoro jednak będziemy tego świadomi, efekty pojawią się niebawem. Ponownie staniemy się wolnymi, samodzielnie myślącymi… ludźmi.                                                                                                               
                   
Wioleta Sadowska: Żyjemy obecnie w czasach pandemii wywołanej koronawirusem. Czy według Pana spowoduje to przyspieszenie procesu tworzenia się kast Wybranych i Najmitów.

Janusz Lasgórski: Proces tworzenia kast Najmitów i Wybranych trwa i rozwija się na całym świecie w sposób niedostrzegalny dla większości społeczeństw goniących za zyskiem, biorących, zgodnie z lansowaną przez Wybranych modą, udział we współzawodnictwie o dominację, o władzę nad innymi. Pandemia jest doskonałą okazją dla Wybranych do pokazania Najmitom i pospólstwu, kto tu rządzi.

Za najważniejszy element akcji przeciwdziałania zakażeniom Wybrani uznali działania zmierzające do ograniczenia wolności obywateli, zakaz zgromadzeń, masową kwarantannę, zamiast natychmiastowego doinwestowania służby zdrowia, zamiast uruchomienia masowej produkcji i powszechnego udostępnienia testów wykrywających wirusa na żądanie każdego z nas, zamiast umożliwienia korzystania z nich w sposób powtarzalny (szczególnie przez podróżujących i tych, którzy się z nimi kontaktują). W efekcie takich działań, po natychmiastowym rozpoznaniu, izolowaniu i leczeniu chorych i zarażonych, moglibyśmy bez trudu opanować każdą pandemię, zdusić ją w zarodku, aż do czasu opracowania szczepionki i wyprodukowania leków.

Zamiast natychmiastowego, maksymalnego doinwestowania służby zdrowia, z dużym opóźnieniem ogłoszono masowe kwarantanny, zamknięto instytucje, szkoły, zakazano zgromadzeń. A przecież wystarczyło przeznaczyć nieco pieniędzy z Budżetów Państw całej Europy na przyspieszoną produkcję i wyposażenie nas wszystkich w odpowiednią ilość ogólnodostępnych testerów diagnostycznych, środków dezynfekcyjnych i ochronnych. Był na to czas. Przez dwa, a nawet  trzy tygodnie, zanim wirus przywędrował z Chin do Europy, marnowaliśmy czas na dywagacje i gdybanie.

Były wtedy i wciąż są na to pieniądze. Jest nas (w Polsce) tylko 38 milionów. Nawet kilka miliardów złotych i trochę inicjatywy w odpowiednim czasie rozwiązałoby problem.  Według Wybranych, byłby to zabieg „zbyt kosztowny”.
Oprócz oszczędności czynionych kosztem zdrowia obywateli, jeszcze inne kalkulacje skłoniły Wybranych do podjęcia decyzji o masowych kwarantannach. Jakie? Decyzja o ograniczeniu praw obywateli umożliwia Wybranym pokazanie pospólstwu, Najmitom, gdzie jest ich miejsce. Ponieważ wprowadzenie ograniczeń daje (po spodziewanym zwycięstwie) możliwość ich zniesienia ku chwale decydentów, a wydawanie przy tej okazji rozporządzeń o rozdawnictwie rekompensat, ulg i zwolnień z należności podatkowych, uwydatnia zasługi i umacnia władzę Wybranych – podwaja szansę na ponowną elekcję.

Według Wybranych interwencyjne i tak radykalne dotowanie służby zdrowia jest nieracjonalne, ponieważ zdrowe społeczeństwo jest niewdzięczne. Zbyt dużo czasu poświęca na myślenie, przez co zadaje niewygodne pytania, a nawet się, o zgrozo, buntuje. Poza tym na skutek pandemii umierają głównie ludzie starzy i chorzy, więc z ekonomicznego punktu widzenia… Wybranych w podeszłym wieku, oczywiście, stać na izolację i przeczekanie, a ostatecznie na wczesne leczenie objawowe. Szczepionka już jest w fazie testów klinicznych. Wrócą do życia publicznego, kiedy będą bezpieczni.

Jeśli jeszcze nikt otwarcie takich argumentów nie przytoczył, to działania Wybranych na całym świecie jednoznacznie je potwierdzają. 
Zdaniem Wybranych nazbyt kosztowna była również produkcja respiratorów oraz urządzeń pozaustrojowo zaopatrujących krew w tlen (została uruchomiona z dużym opóźnieniem). Nie było takiej potrzeby. Dostęp do takich urządzeń ratujących życie mieli przecież Wybrani od zawsze i na każde żądanie, a Najmici z masowej kwarantanny, jeśli okażą się zarażeni, też w końcu otrzymują pomoc. To nic, że dopiero w ustalonej kolejności, kiedy ich płuca będą już w stanie rozkładu. To nawet dobrze, bo będą mieć czas na przemyślenie i wnioski. Muszą poczuć, komu zawdzięczają zdrowie i życie, jeżeli przetrwają. Niech Najmici wołają alleluja! Otrzymali przecież od Wybranych możliwość darmowego pomiaru temperatury – „potężny”, jedyny przez wiele dni, „oręż” w walce z wirusem.
Tak, obecna pandemia umacnia i przyspiesza tworzenie kast Wybranych i Najmitów. Dlaczego? Ponieważ wciąż dajemy się ogłupiać szeroko nagłaśnianym opiniom wątpliwych, sowicie opłacanych, autorytetów, bo wciąż tylko przytakujemy i dokonujemy wyborów (głosujemy) w zamian za słodkie obietnice jałmużny. Wciąż większość z nas nie potrafi samodzielnie myśleć.
Czy jest nadzieja na zmianę? No cóż… Nic nie trwa wiecznie.

Wioleta Sadowska: Myślę, że lektura Pana książek w połączeniu z aktualną sytuacją na świecie, pozwoli ludziom wysnuć wiele słusznych wniosków. Dość długo kazał Pan czekać czytelnikom na trzeci tom swojej serii. Dlaczego?

Janusz Lasgórski: Przyznam, że sam nie mam pewności. Trzeci tom był gotowy już w styczniu 2019 roku. Pierwsza redakcja poszła gładko, niecałe dwa miesiące. Druga redakcja zaczęła się od 700 poprawek (na 500 stron to podobno niewiele), korekta autorska dodała kilkadziesiąt kolejnych. Potem niestety wystąpiły losowe przerwy w następnych etapach przygotowania do druku, kilka korekt składu i korekty korekt. W ten sposób niespostrzeżenie minęło pół roku. Bywa. Nie chciałem wypuścić do druku bubla. Czy się udało, ocenią czytelnicy.

Wioleta Sadowska: Otwarte zakończenie 3 tomu pozostawia mnie nadal z wieloma pytaniami. Czy planuje Pan wydać czwartą część „Piętna Pielgrzyma”?

Janusz Lasgórski: Chyba tak. Tak. Wiadomości od Su napływają nieprzerwanym strumieniem. Nie powinienem, nie wolno mi zlekceważyć takiej okazji i zmarnować zgromadzonej wiedzy. Jeszcze w tym roku spodziewam się dopływu większej ilości wolnego czasu. Mam zamiar go wykorzystać, również dla samej przyjemności pisania.


Czekam niecierpliwie na kolejną część serii, a wam oczywiście polecam rozpoczęcie jej zgłębiania od pierwszego tomu.



Warto zajrzeć na:





Wpis powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem Javiko

12 komentarzy:

  1. piękne okładki ma ta seria :)
    super pomysły na pytania!

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesujący wywiad, obszerne odpowiedzi 😁

    OdpowiedzUsuń
  3. Trudno się nie zgodzić z niektórymi spostrzeżeniami autora, zwłaszcza o manipulowaniu innymi. Teraz widać to szczególnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy wywiad, autora kojarzę dzięki Twoim wpisom.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam autora ani jego książek i raczej po nie nie sięgnę, bo to nie moja tematyka. Ale pan Lasgórski zaciekawił mnie jako człowiek. Ciekawy punkt widzenia i wiele trafnych spostrzeżeń. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawy, perfekcyjnie dopracowany wywiad. 😊

    OdpowiedzUsuń
  7. Facet całkiem mądrze mówi. Manipulowani jesteśmy cały czas. Może kiedyś zainteresuję się jego książkami :) Na razie jeszcze mam trochę do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne okładki książek, a sam wywiad bardzo ciekawy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ilość poprawek robi wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Muszę koniecznie poznać ten cykl

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo ciekawy tekst. ;) Chyba czas przeczytać tę serię.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawy wywiad. Swoją drogą jestem ciekawa jak to kiedyś będzie z tym Marsem :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger