Próba sił – T.S Tomson



Książka wydana pod patronatem medialnym Subiektywnie o książkach
Recenzja przedpremierowa

"Czasami mniej, czasami bardziej, ale blizny nigdy nie znikają. Są integralną częścią nas, naszą historią, darem i przekleństwem. Pozwalają pamiętać i nie pozwalają zapomnieć".


Małe, niepozorne miasteczko, senna atmosfera i rosnący niepokój spowodowany pojawieniem się niespodziewanych, nadprzyrodzonych elementów. Skądś znacie takie składniki świata przedstawionego? Tak, to styl specyficzny dla prozy Stephena Kinga, z której debiutujący T.S. Tomson zaczerpnął to, co najlepsze i okrasił swoim własnym sposobem postrzegania świata. Jaki jest tego efekt? Intrygująca powieść grozy, zapowiadająca nowe nazwisko na firmamencie polskich autorów tego gatunku.


T.S Tomson to piszący pod pseudonimem, trzydziestojednoletni mieszkaniec Bielska. Swoją przygodę z literaturą rozpoczął w wieku dziesięciu lat. Jego pierwsza przeczytana książka, czyli "Miasteczko Salem" pozwoliła mu odkryć twórczość Stephena Kinga, a także magię jaką daje czytanie. Autora od zawsze fascynują historie zawierające paranormalny pierwiastek.


Do niepozornego miasteczka Tensas zaczyna wdzierać się niepokój. Jeden z mieszkańców popełnia samobójstwo, lokalny pastor dziwacznie zachowuje się na pogrzebie, a do tego wszystkiego zauważyć można tajemnicze postacie zwiastujące makabrę. W okolicach Bożego Narodzenia w miasteczku łączą się ze sobą losy jego mieszkańców, czyli Katie, Amy, Rose, Stephena i Eddiego oraz nowo przybyłych osób. Podróż do starego kościoła okazuje się dla nich życiową próbą.


Uwielbiam to, gdy powieść z pogranicza horroru i dreszczowca, zaczyna się dość niepozornie i z każdą, kolejną stroną, wzmaga moje zaciekawienie oraz przede wszystkim niepokój spowodowany zupełnie nieprzewidywalnymi wydarzeniami. "Próba sił" jest właśnie taką książką, przy której moje zaintrygowanie toczącą się fabułą, rozwijało się stopniowo, aby wzmagać doznania czytelnicze pod postacią niepokoju, niepewności oraz swoistej psychozy, jaką debiutujący autor w odczuwalnym stopniu rozwinął.


Bardzo mocną stroną prozy T.S. Tomsona jest kreacja postaci, które stworzył. Poznajemy bowiem mieszkańców Tensas oraz szereg osób w ogóle z nimi nie powiązanych. Jest oto zwykła rodzina z dzieckiem, niepełnosprawna, starsza kobieta, ale także pałająca żądzą zemsty prostytutka, pomagający jej przypadkowy mężczyzna oraz jej były szef, który ją ściga. Losy wszystkich tych osób w wyniku nieprzypadkowego splotu wydarzeń, krzyżują się właśnie w Tensas. Autor rewelacyjnie oddał indywidualne kreacje psychologiczne każdego z bohaterów. Dla każdego także zbudował własny, mały świat do którego czytelnik otrzymał wstęp. Ich połączenie w zderzeniu z nieznaną siłą pod postacią chociażby dwójki, tajemniczych dzieciaków, zbudowało intrygującą historię, wywołującą we mnie podświadomy lęk. Elementy dość niepozorne, ale połączone w całość, wywołały pożądany efekt.


Po poznaniu zakończenia powieści, cała historia tego, co wydarzyło się w miasteczku Tensas, generuje więcej pytań, niż odpowiedzi. I właśnie to niedopowiedzenie oraz swoisty rodzaj gry autora z czytelnikiem, tak bardzo pobudzają wyobraźnię do zdwojonego wysiłku w temacie wyjaśnienia ukazanych wydarzeń. Myślę, że wiele do powiedzenia w tym kontekście ma bardzo wymowny tytuł, który należy sobie zinterpretować na swój własny sposób.


W debiucie T.S. Tomsona nie leje się krew, nie rozbryzgują się mózgi i nie znajdziecie w tej książce wszechobecnej makabry. Jest za to dużo lęku, niewyjaśnionych zjawisk i przede wszystkim intrygująco nakreślony motyw odwiecznej walki dobra ze złem. Zapraszam was do podjęcia się wyzwania pod postacią lektury "Próby sił" i wejścia za jej pomocą do przedsionka piekła. Strzeżcie się tylko pewnej latarni...



Wpis powstał w ramach współpracy z autorem.

19 komentarzy:

  1. Brzmi ciekawie, zwłaszcza te pogranicze gatunków :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chcę przeczytać tę książkę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. hmmmmm - z pogranicza horroru i dreszczowca to brzmi ciekawie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka zbytnio nie dla mnie, ale może kiedyś skuszę się przeczytać :)
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, Ja tym razem odpuszczam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie lubię się bać, więc mimo tak pozytywnej recenzji, nie skuszę się na tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie takie książki cenię. Nie bryzganie i ciapkanie się we krwi, a treść.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest coś co lubię w horrorach, budowanie napięcia grozy, niewytłumaczalne zjawiska. Fajnie, że autor wszystkiego nie wyjaśnił i wprowadza w stan psychozy. Może mieć wszytko co lubię u Kinga ale w swoim stylu. To na plus, ciekawe tylko czy ma tez coś czego u Kinga nie lubię czyli masakrycznie długie opisy i przeciąganie treści. Jeśli potrafi budować napięcie ciut szybciej, biorę xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem ciekawa tej mieszanki charakterów, skoro jest tutaj taka różnorodność - musi być ciekawie. Książka już od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie. Może przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Horrory to nie jest mój ulubiony gatunek ale jeżeli nie ma w nich żadnych budzących grozę maszkar to być może kiedyś ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Już od jakiegoś czasu mam tą książkę w planach, więc cieszy pozytywna recenzja.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo lubię czytać taką tematykę, zapisuje sobie tytuł :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. całkiem interesujące i podobne do mojej ostatniej lektury jeżeli chodzi o rosnące napięcie i stopniowo narastającą atmosferę grozy - "Gulu" Juliusa Thorne'a. Tylko że tam mamy prawie 800 stron ale też jest małe miasteczko i strasznie ciekawa, oryginalna historia. Książka opisana jako "powieść obyczajowo-sensacyjna z elementami horroru"

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger