"Po to piszę. By działać na wyobraźnię, pobudzać do refleksji, pociągać do dyskusji" - wywiad z Michałem Matuszakiem




Nie boi się poruszać trudnych i kontrowersyjnych tematów, ma zdrowe podejście do pisania, wie czego chce. Zapraszam na rozmowę z Michałem Matuszakiem, który całkiem niedawno wydał swoje najnowsze dziecko, czyli książkę "Bez wytchnienia". Subiektywnie o książkach patronuje jej medialnie.

Recenzja - "Bez wytchnienia"






Michał Matuszak, rocznik 1989 to absolwent zespołu Szkół Rolniczo-Budowlanych o profilu technik architektury krajobrazu. Zadebiutował książką pt. "Na marginesie", mieszka obecnie w Lesznie, gdzie tworzy, pracuje i kibicuje ulubionej drużynie żużlowej. Jest miłośnikiem słowa pisanego w każdej formie.







Wioleta Sadowska: Kiedy i w jakich okolicznościach narodził się pomysł na powstanie Twojej najnowszej książki pt. „Bez wytchnienia”?

Michał Matuszak: Gdy wpadłem na pomysł napisania „Bez wytchnienia” byłem w trakcie tworzenia innej powieści, lecz nie były to prace zaawansowane, zatem bez wahania porzuciłem ten pomysł i wziąłem się za konstruowanie „Bez wytchnienia”. Sprawa była o tyle przesądzona, że czułem temat całym sobą, byłem całkowicie entuzjastycznie nastawiony, a dopełnienie stanowiło zainteresowanie polityką, socjologią i zagadnieniami społecznymi. Na pomysł wpadłem w zupełnie nietypowych okolicznościach, mianowicie podczas pracy, przy rozmowie z kolegą. Dyskutowaliśmy o widmie narastającego radykalizmu, obecności religii w polityce, niechęci do inności i wykorzystywaniu jej przy zbijaniu politycznego kapitału. Wówczas doznałem olśnienia. Stwierdziłem, że temat idealnie nadaje się do fabuły książki, dodatkowe znaczenie miała aktualność tematu. Myślę, że finalny efekt wyszedł zadowalający. Z mojej perspektywy tak to wygląda, lecz ostateczna ocena należy do czytelnika.

Wioleta Sadowska: Temat jest z pewnością na czasie. W powieści przedstawiłeś dość przerażającą wizję świata, w której religia staje się swoistym narzędziem do utrzymania władzy.  Czy uważasz, że początki takiego stanu są już obecne dzisiaj w naszym świecie?

Michał Matuszak: Związek religii i polityki jest coraz bardziej zacieśniony. Nadużywanie religii do tworzenia tożsamości narodowej, przy okazji spychanie na margines tych myślących inaczej, stało się normalnością. Do tego sprawę utrudnia zatwardziałość fanatyków, mentalna plemienność w stylu „albo z nami, albo przeciwko nam”. Dotyka to także tych, którzy nie chcą świadomie w tym uczestniczyć. Zaskakuje mnie, że religia, mająca na sztandarach hasła pokoju, dobroci, wybaczenia i miłosierdzia potrafi tak znacząco dzielić, „dokręcać śrubę tamtym”. Mówię o wszystkich religiach, ale wyłącznie oceniam pewne mechanizmy i o nich chcę pisać. Będę rad, jeśli „Bez wytchnienia” zaangażuje czytelnika, pobudzi do refleksji.

Wioleta Sadowska: Do refleksji i analizy zapewne. Rozpad Unii Europejskiej w 2031 r., chaos i islamska ofensywa to ponura wizja niedalekiej przyszłości, jaką kreujesz. Czy rzeczywiście czekają nas duże zmiany?

Michał Matuszak: Wbrew wydarzeniom opisanym w książce, uważam, że do niczego takiego nie dojdzie. Jestem optymistycznie nastawiony do zmian, które zachodzą na świecie, choć obserwując media głównego nurtu można odnieść odwrotne wrażenie. Świat idzie do przodu, ludzie są coraz bardziej wykształceni, zamożniejsi, a więc bardziej świadomi swoich praw i swobód obywatelskich. Różne światy, kultury, mentalności zbliżają się do siebie, chociażby przez aktywne uczestnictwo w mediach społecznościowych. To, co kiedyś było odległe i obce, teraz można przywołać jednym kliknięciem. Student z dużego miasta w Egipcie, czy Peru nie różni się aż tak bardzo, jeśli chodzi o gusta muzyczne, zainteresowania i styl ubioru, od rówieśnika np. z Warszawy. W żadnym wypadku nie uważam, że mieszanie kultur i religii grozi niebezpieczeństwem. Problemem jest uwydatnianie różnic i posługiwanie się stereotypami oraz krzywdzącymi mitami społecznymi przez złych ludzi.

Wioleta Sadowska: Bardzo trafna analiza. Jak według Ciebie w takim razie rodzi się radykalizm religijny?

Michał Matuszak: Wydaje mi się, że pierwszym krokiem jest brak kontaktu z odmiennością, brak zainteresowania światem, zaniedbana edukacja, zamknięcie się w swojej zideologizowanej enklawie. Radykał dobrze czuje się wśród swoich, posługuje się mitami społecznymi dla uproszczenia wizji świata, wyzwala to w nim poczucie bezpieczeństwa i niejako kontroli. Często towarzyszy temu kult jednostki, uwielbienie do siły, przemocy, militaryzacja. Radykalizm daje proste rozwiązania, infekuje mózg, jest jednotorowy i nie jest skłonny do kompromisu. Mawia się, że radykalizm wyrasta z biedy, braku perspektyw, bezrobocia, frustracji. Dużo w tym prawdy.

Wioleta Sadowska: Zgadza się. Jakie zagrożenia według Ciebie we współczesnym świecie niesie ze sobą  połączenie religii z polityką?

Michał Matuszak: Wykluczenie z tkanki społecznej wszystkich odmiennych światopoglądowo, wyższość moralna jednej grupy nad drugą, dewastacja prawa obywatelskiego do wolności sumienia i wyznania, akty przemocy wobec mniejszości, koniec świeckiego państwa, państwo ideologiczne. Niestety, to się dzieje.

Wioleta Sadowska: Jesteśmy tego świadkami. Dlaczego tytuł książki to „Bez wytchnienia”?

Michał Matuszak: Represyjny system religijny, w jakim przyszło żyć głównemu bohaterowi, Adamowi zmusza chłopaka do utrzymywania ciągłej samokontroli, pilnowania, by nie narazić się zamordystycznej władzy. Bez wytchnienia musi kombinować, uważać, przewidywać. Czasem słyszę opinie, że tytuł wziął się stąd, że książkę czyta się jednym tchem. Miłe określenie.

Wioleta Sadowska: Z pewnością. Ile trwało jej napisanie i doszlifowanie?

Michał Matuszak: Od pomysłu do ostatniej kropki minęło gdzieś półtora roku z wieloma przerwami w międzyczasie. Żałuję, że nie mogę poświęcić więcej czasu na pisanie. Inne obowiązki spychają pisarstwo nieco na boczny tor. Traktuję je jako hobby, niestety bardzo czasochłonne. Teraz więcej uwagi skupiam na innych sprawach. Nadrabiam czytanie książek, których nagromadziła się spora ilość.

Wioleta Sadowska: Czyli nie żyjesz tylko z pisania. Jakim jesteś twórcą – czekającym na wenę, czy piszesz systematycznie, gdy masz tylko trochę czasu?

Michał Matuszak: Nie dałbym rady finansowo wyżyć z pisania. Pisanie jest moim hobby i jak na razie udaje mi się powstrzymywać myśl, że chcę na tym zarabiać. Nie żyję z pisania, ale żyję pisaniem – to chyba najtrafniejsze określenie. Jeśli praca nad książką jest na zaawansowanym poziomie, wtedy staram się, i zazwyczaj mi to wychodzi, pisać regularnie, ale w większości przypadków przysiadam do laptopa, gdy przyjdzie ten błysk, olśnienie, a więc wena. Sporo spraw wcześniej układam sobie w głowie, daje im trochę poleżeć, dojrzeć, się zgrać, a gdy całość sensownie się zarysuje, wtedy siadam i piszę. Strasznie cierpię z powodu ograniczoności wolnego czasu. Fajnie byłoby zajmować się tylko pisaniem.

Wioleta Sadowska: Może kiedyś będzie to w Twoim przypadku możliwe. Kto według Ciebie będzie głównym targetem lektury „Bez wytchnienia”?

Michał Matuszak: Mam problem z określeniem grupy, do której ma trafić książka. Każdy, kto ceni sobie złożoną, wartką akcję, nie ucieka od refleksji i ceni sobie wynikające z niej przemyślenia powinien być zadowolony. Dotarły do mnie pozytywne opinie z różnych „środowisk” czytelniczych, często biegunowo różnych.

Wioleta Sadowska: Jesteś także gościem spotkań autorskich. Czy na którymś z nich padło jakieś pytanie od czytelnika, które Cię mocno zaskoczyło bądź zszokowało?

Michał Matuszak: Nie przypominam sobie takiego pytania. Na spotkaniach panuje sympatyczna atmosfera. Tematyka poruszana w książkach często wywołuje dyskusje, niejednokrotnie dochodzi do bardzo ciekawych rozmów. Wymieniamy się opiniami, poglądami, analizujemy, zastanawiamy się. Bardzo to lubię i cieszy możliwość porozmawiania na frapujące tematy. Po to piszę. By działać na wyobraźnię, pobudzać do refleksji, pociągać do dyskusji.

Wioleta Sadowska: To na pewno cieszy. „Bez wytchnienia” to antyutopia.  Gustujesz w tego typu literaturze?

Michał Matuszak: Tak, choć w preferencjach literackich nie jest na szczycie. Przeczytałem Orwella „Rok 1984” i była to jedna z lepszych książek jakie miałem okazję skosztować. Zresztą, musiałem oddać hołd wielkiemu pisarzowi w „Bez wytchnienia”. Bardzo też podobało mi się „451 stopni Fahrenheita”, a w bliskich planach mam chociażby przeczytać „Nowy, wspaniały świat”.

Wioleta Sadowska: Oby lektura okazała się zajmująca. „Bez wytchnienia” to już trzecia Twoja powieść w dorobku pisarskim. Czego nauczyłeś się podczas tego czasu?

Michał Matuszak: Potwornie trudno przedrzeć się przez gąszcz książek, innych autorów i z tym już jestem oswojony. Nie ułatwia mi sprawy poruszana tematyka, jednak nigdy, od pierwszego zdania pierwszej książki nie chciałem robić czegoś sztampowego, popularnego. Zależało mi na stworzeniu czegoś swojego, z czym będę kojarzony. Czy mi się to udaje? Chyba tak.

Wioleta Sadowska: Z pewnością nie idziesz po najmniejszej linii oporu. Jakie są Twoje  dalsze plany literackie?

Michał Matuszak: Na tę chwilę zostawiłem pisanie. Pomysły są, pierwsze szkice w głowie również, ale zajmę się tym kiedy przyjdzie odpowiednia pora. Na razie chcę nieco poprawić warsztat, rozszyfrować jak interesująco prowadzić narrację, nabrać trochę świeżości. Mogę zapewnić, że nadal pozostanę w „swojej” tematyce. Nie przewiduję nagłej zmiany kursu i napisania kryminału, romansu czy fantasy. 

Wioleta Sadowska: Czyli wiemy, czego możemy się spodziewać. Co na koniec chciałbyś  przekazać czytelnikom mojego bloga?

Michał Matuszak: Gdyby któryś z czytających wywiad wkrótce stwierdził, że ma ochotę na nieco inną lekturę, to zapraszam do zapoznania się z moimi książkami. Każda niesie w sobie spory ładunek emocjonalności, porusza ważne tematy, pobudza do refleksji. Warto przekonać się samemu. Czytelniku, skoro dotarłeś do tego miejsca, znaczy, że przeczytałeś cały wywiad, stąd gorąco dziękuję, iż zechciałeś poświęcić swój wolny czas. Mam nadzieję, że to dopiero początek znajomości między nami. Osobne, ogromne podziękowania dla Wioli. Móc tu gościć to dla mnie wielka sprawa. Pozdrawiam i gorąco ściskam.

Dziękuję autorowi za tę ciekawą rozmowę. A wam oczywiście polecam się zapoznać z dotychczasowym dorobkiem Michała Matuszaka.

13 komentarzy:

  1. szkoda że nie może utrzymać się ze swojej pasji, życzę by sytuacja sie zmieniła

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny chłopak. Pisze ciekawie, w wolnej chwili sięgnę po lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Życzę autorowi, by w przyszłości mógł się utrzymywać tylko z pisania książek.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Żyję pisaniem" - piękne słowa!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzieł tego Pana jeszcze nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawy wywiad. Byłam zafascynowana pozycją "Bez wytchnienia" i z pewnością sięgnę rownież po pozostałe pozycje autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy jeszcze się na niego nie natknęłam i mimo, że wydaje się ciekawym człowiekiem, to jak na razie chyba nie zamierzam.
    xoxo
    L. (https://slowotok-laury.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ciekawy wywiad, a jeśli ta książka rzeczywiście tak skłania do refleksji, to chyba będę musiała kiedyś po nią sięgnąć. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przyznam, że nie słyszałam o tym autorze, choć mieszka niedaleko. Interesujący wywiad.:) Pozostaje życzyć lepszych profitów ze sprzedaży książek.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ciekawy wywiad, z wielką przyjemnością go przeczytałam:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger