"Może trzeba rozszerzyć naszą świadomość, naszą umiejętność pojmowania Innych" – wywiad z Jędrzejem Fijałkowskim, autorem książki "Emil 2, czyli kiedy nieszczęśliwe są psy - nieszczęśliwy jest cały świat"





Dog Emil, który patrzy na nas będąc już za Tęczowym Mostem, zawładnął moim sercem i myślami. Nie mogłam więc sobie odmówić przyjemności rozmowy z osobą, która uwieczniła jego losy na kartach dwóch książek. Zapraszam was dzisiaj na rozmowę z Jędrzejem Fijałkowskim.



Recenzje książek:
„Emil, czyli kiedy szczęśliwe są psy, szczęśliwy jest cały świat” – KLIK
„Emil 2, czyli kiedy nieszczęśliwe są psy - nieszczęśliwy jest cały świat” - KLIK
Fanpage autora - KLIK







Jędrzej Fijałkowski to absolwent studiów dziennikarskich z wieloletnią praktyką w tej branży. Autor pisze i redaguje teksty, jest copywriterem, współpracował z wieloma polskimi czasopismami takimi jak „Polityka”, „Tygodnik Demokratyczny”„Express Wieczorny-Kulisy”. Związany na co dzień z dwoma czołowymi pismami ezoterycznymi: „Czwarty Wymiar” i „Nieznany Świat.









Wioleta Sadowska: Panie Jędrzeju, dlaczego postanowił Pan uwiecznić wspólne życie z dogiem Emilem na kartach swoich dwóch książek?

Jędrzej Fijałkowski: Ponieważ uznałem, że warto. Skoro umiem pisać – warto pokazać, że można zwierzę traktować inaczej, zupełnie spokojnie zrównać go z człowiekiem, który panem świata okrzyknął się samozwańczo, bez żadnego głosowania.
Dlaczego nie traktować zwierzęcia, w tym wypadku psa, jako partnera o odrębnym jestestwie? Ludzie tego nie potrafią. Czy widziała Pani jakiś film S-F, gdzie homo sapiens  wychodzi z otwartymi dłońmi i sercem na powitanie Obcych? Wszyscy łapią za karabiny, jedynie pojedynczy osobnicy próbują nawiązać kontakt. Typowy przykład: tegoroczny Oskarowy „Nowy początek”, Villeneuve’a.
Obcy, a więc nie wpisujący się w nasz ludzki stereotyp. Może trzeba rozszerzyć naszą świadomość, naszą umiejętność pojmowania Innych.

Wioleta Sadowska: Niestety, my ludzie uważamy się za władców wszystkiego, co dał nam świat. Czy po wydaniu pierwszej części pt. „Emil, czyli kiedy szczęśliwe są psy, szczęśliwy jest cały świat” planował Pan już wydanie kolejnej książki?

Jędrzej Fijałkowski: Nie. Zrobiłem, co chciałem, czego oczekiwało moje wewnętrzne ja i rozbuhane ego. Druga część powstała po prostu dlatego, że dramaturgia dziejących się wokół mnie wydarzeń stała się tak gęsta, że zasługiwała na jakiś wentyl, a po drugie – dostawałem maile i listy z pytaniami: „co dalej z Emilem?”. I to wystarczyło.

Wioleta Sadowska: Nie dziwię się, że czytelnicy byli zainteresowani tym, jakie są dalsze losy Emila. Ciekawi mnie, jaka jest geneza powstania tytułu do pierwszej części?

Jędrzej Fijałkowski: Janusz Korczak powiedział kiedyś takie mądre słowa: „Kiedy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat”. Ktoś sparafrazował to powiedzenie, przenosząc je na psy: „Kiedy szczęśliwe są psy, szczęśliwy jest cały świat”. I to stało się tytułem pierwszej książki. Kiedy Emil odchodzi (choć nie tak przecież do końca) świat przestaje być szczęśliwy. Stąd kolejna parafraza i niewielka zmiana w tytule, ale wielka w treści.

Wioleta Sadowska: Bardzo symboliczna zmiana. Czy trudno było wydać pierwszy tom?

Jędrzej Fijałkowski: Umiarkowanie. Wysłałem komputeropis do poznańskiego wydawnictwa Zysk i S-ka, które potraktowało krajana (pochodzę z Leszna) z całą życzliwością i otoczyło Emila świetną szatą graficzną i działaniami promocyjnymi.
Natomiast przy drugiej części szukałem wydawnictwa, które byłoby ezoteryczne i „doże” jednocześnie. Takie wymagania spełniało Ars Scripti 2, którego właścicielka, Ałła Chrzanowska jest Pierwszą Damą  polskiej ezoteryki i jednocześnie, jak pozwoliłem sobie ją nazwać: Matką Miłosierdzia Dożego.

Wioleta Sadowska: Po przeczytaniu historii Emila, wcale mnie to nie dziwi. Jak długo powstawała pierwsza część ukazująca losy Emila?

Jędrzej Fijałkowski: Miałem wszystko poukładane w głowie, całą koncepcję opowieści, notatki z naszego życia, anegdoty, rozmowy. Samo pisanie to były dwa miesiące przyjemności przy komputerze.

Wioleta Sadowska: Pewnie Emil wielokrotnie przeszkadzał Panu w pisaniu. Jakie cechy według Pana musi posiadać osoba, która zamierza adoptować psa?

Jędrzej Fijałkowski: Rozszerzmy to pytanie nie tylko na osobę, która adoptuje zwierzę, ale na każdego, kto chce je posiadać, choć lepiej powiedzieć „mieć je za przyjaciela”.
Kiedyś, będąc na spacerze z Emilem wdałem się w rozmowę ze starszą panią, która zaczepiła mnie zachwycona gabarytami mojego przyjaciela. Pogadaliśmy trochę, wymieniliśmy doświadczenia, a na koniec siwowłosa dama, podsumowując naszą dyskusję stwierdziła stanowczo: - Bo proszę pana, psa trzeba kochać i już!
I to jest cały dekalog do przestrzegania.

Wioleta Sadowska: Prosta prawda. Czego podczas wspólnych lat życia z Emilem nauczył się Pan od swojego psiego przyjaciela?

Jędrzej Fijałkowski: Że nie schłodzi nas wczorajszy wiatr i nie ogrzeje jutrzejsze słońce. Że najważniejsze jest dziś. I że trzeba żyć chwilą, która jest teraz, wycisnąć z niej wszystkie soki. Nie udało mu się jednak nauczyć mnie pozytywnego myślenia. Nadal moja szklanka jest do połowy pusta.

Wioleta Sadowska: I tak wykonał kawał dobrej roboty. W „Emilu 2…” dotyka Pan tematu reinkarnacji. Czy uważa Pan, że psy mają duszę?

Jędrzej Fijałkowski: A czy to ja gorszy jestem od papieża Franciszka? Wszystko, co natura stworzyła ma jakąś duszę: rośliny mają system obronny, drzewa posiadają umiejętność przekazywania sobie informacji, krowy dają więcej mleka słuchając muzyki. Kwestia właściwego spojrzenia na sprawę. Tylko pewnie znów nie starczy nam na tyle wyjścia poza stereotyp, żeby zaakceptować, że dusza psa będzie miała cztery łapy. I ogon!

Wioleta Sadowska: Stereotypy są niestety wszędzie widoczne. Czy psy to obecnie jedyne zwierzęta, nad jakimi sprawuje Pan opiekę wraz z żoną?

Jędrzej Fijałkowski: Do niedawna mieliśmy cztery dogi. Miesiąc temu odeszła Beza, przygarnięta czarna dożyca. Rok temu – Dona, której trójka dzieci jest aktualnie „na stanie” naszego gospodarstwa. Do tego trzy koty. Razem szóstka.

Wioleta Sadowska: Niezły inwentarz. Wiem z własnego doświadczenia, ile wyrzeczeń i obowiązków wymaga opieka nad psami. Czy jednak wyobraża Pan sobie obecne życie bez tych zwierzaków?

Jędrzej Fijałkowski: Wyobrażam sobie. Dwa tygodnie nad morzem bez psów i kotów. Dalej wyobraźni nie starcza i odczuwam potrzebę wracania do tej hołoty.

Wioleta Sadowska: Ha ha, dwa tygodnie to i tak dużo. Czy według Pana, rasa psa ma jakiekolwiek znaczenie w kształtowaniu relacji pomiędzy zwierzakiem, a człowiekiem?

Jędrzej Fijałkowski: Polak - pijak, Szkot - skąpiec, Włoch - Casanova – żyjemy w powodzi stereotypów, które nadmiernie kształtują naszą świadomość. Dog - łagodny, amstaf - ludożerca, pekińczyk - złośliwy histeryk. Rasa to nie charakter. Pies to charakter. Znam doga, który przegryzł wpół kundla, który obszczekiwał go i podgryzał, ilekroć ten przechodził obok niego na porannym spacerze. I robiłem zdjęcia dziecka śpiącego na trawie, na kocyku, wtulonego w dorosłego amstafa.
Uważam więc, że rasa nie ma tu nic do rzeczy. Można dogadać się z każdym I na to „dogadanie się” kładłbym nacisk. Nie na rasę.

Wioleta Sadowska: Mamy podobne zdanie. Czy spodziewał się Pan, że opisanie odchodzenia Emila będzie wywoływało wzruszenie i morze łez u czytelnika (tak, jak było to w moim przypadku)?

Jędrzej Fijałkowski: Nie myślałem o tym, w chwili, kiedy żegnałem się z Emilem na kartach książki. Ale jest oczywiste, że jeżeli człowiek jest wrażliwy, niezależnie czy kocha psy, czy nie – będzie reagował, podobnie jak Pani. Ludzie wrażliwi są dzisiaj bardzo potrzebni, choć na pewno nie jest im w życiu łatwo. Tym większy dla nich szacunek.

Wioleta Sadowska: Czy przed wysłaniem książek do wydawnictw, konsultował Pan swoje zapiski z żoną?

Jędrzej Fijałkowski: Nie konsultowałem treści, natomiast pomoc PAni okazywała się absolutnie niezbędna przy faktografii: ma doskonałą pamięć (co nie zawsze jest dobre dla faceta) i dzięki niej przypominała mi wiele drobiazgów, podpowiadała kolejność wydarzeń i wydobywała z mojej niepamięci zagubione anegdoty.

Wioleta Sadowska: Dzięki temu historia Emila była na pewno pełniejsza. Jakie są Pana dalsze plany pisarskie? Będzie kolejna książka o zwierzęcych domownikach?

Jędrzej Fijałkowski: Wciąż mam jeszcze w duszy Emila. Więc jeśli tak – to nie prędko.

Wioleta Sadowska: Rozumiem. Czy życie wśród zwierząt sprzyja Pana pracy twórczej, jako dziennikarza?

Jędrzej Fijałkowski: Zdecydowanie nie. Mam tylko dwie kieszenie, więc te nieustanne targi o to, kto ma w nich siedzieć, jako pierwszy, rozpraszają moją uwagę absolutnie.

Wioleta Sadowska: Tak myślałam. Co na koniec chciałby Pan przekazać czytelnikom mojej strony?

Jędrzej Fijałkowski: Nigdy nie kupujcie zwierzęcia „na prezent”. To nie jest dobry koniak, czy odkurzacz. To jest istota żyjąca, podlegająca uczuciom i partycypująca w uczuciach innych. To nie jest zabawka pod choinkę lub na komunię. Posiadanie jakiegokolwiek zwierzęcia wymaga pewnej dojrzałości, którą zdobywa się w domu, gdzie są już zwierzęta lub w chwili, gdy bierzemy stworzenie do adopcji. Cały adopcyjny proces przygotowawczy jest bowiem przedszkolem „umiejętności posiadania zwierzęcia”.
Zawsze powtarzam niezrozumiałe dla niektórych stwierdzenie, że zwierzę to też człowiek. Jest podmiotem. Więc nie traktujcie go przedmiotowo.



Spotkać w swoim życiu prawdziwego przyjaciela to skarb – przekonał się o tym Jędrzej Fijałkowski. Polecam Waszej uwadze obydwie książki ukazujące historię Emila. Dla każdego miłośnika psów to lektura obowiązkowa!                                                                                                  

18 komentarzy:

  1. Wielką miłośniczką psów nie jestem, ale może na serię się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham psy ♥ Ale wolę takie przytulaski :D Takiego to bym nie chciała hihi :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę koniecznie przeczytać, tak jak Pan Emil psy uważam za najlepszego przyjaciela człowieka, jest przyjaciel jest też szczęście <3

    OdpowiedzUsuń
  4. So cute and adorable dogs my dear
    I'm happy to say about
    Kisses

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mądry człowiek. Ja mam podobne podejście, gdyż moją suczkę traktuję jak członka rodziny, a nie tylko zwierzę. Zwierzam jej się, tęsknię za nią, jak długo nie widzę i nikt inny nie potrafi mi tak szybko poprawić humoru ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. pies czy kot to nie tylko maskotka do przytulania ale istota czująca i żyjąca jak ludzie;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z przyjemnością przeczytałam wywiad. Powinniśmy się uczyć od Autora pięknego, ludzkiego traktowania zwierząt. Zdjęcia pokazują zadowolone, spokojne pieski, a nawet i jeden kotek pilnuje błogiego odpoczynku o wiele większych od niego samego "zwierzęcych domowników". Gratuluję Autorowi wydania książek i myślę, że ponieważ opisują one szczere relacje człowieka z psem, to na pewno zdobędą serca wielu czytelników. Życzę powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  8. Z tym prezentem to stuprocentowa racja!
    A psiaki cudne. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Widziałam recenzje tych książek u Ciebie na blogu, super, że udało Ci się także opublikować wywiad z autorem :)

    OdpowiedzUsuń
  10. chciałabym poznać tą rasę psów. Fotografie zwierzaków oglądałam z przyjemnością

    OdpowiedzUsuń
  11. Tytuły już dawno zapisane. Odnośnie do wywiadu - wspaniały, do czego z pewnością przyczynił się ten niesamowity psi wizerunek - super!

    OdpowiedzUsuń
  12. Z rozmowy przebija prawdziwa miłość do zwierząt.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawy wywiad :) Chętnie przeczytałabym historię Emila :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem bardzo ciekawa książki o Emilu - pamiętam jak film o labradorze "Marley i ja" sprawił, że ostatecznie przygarnęliśmy do siebie czworonoga...

    OdpowiedzUsuń
  15. Piękny pies. Uwielbiam czworonogi, zarówno koty jak i psy, więc te książki są dla mnie punktem obowiązkowym :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger