"Zachłanni" – Magdalena Żelazowska














"Czy nie tym właśnie dla siebie wszyscy jesteśmy? Narzędziami do osiągnięcia szczęścia i życiowego sukcesu?".



Współcześni trzydziestolatkowie, którzy wyjeżdżają z rodzinnych miejscowości do stolicy, aby spełniać swoje marzenia to już cała grupa społeczna. Pokolenie naznaczone równocześnie rozczarowaniami, jak i sukcesami. Jestem ciekawa, czy czytaliście jakąś książkę o współczesnych "słoikach"? Jeśli nie, przeczytajcie "Zachłannych" i poznajcie perypetie życiowe przybywających do Warszawy młodych ludzi. Poznajcie ich walkę o przetrwanie w dżungli wielkiego miasta.

Magdalena Żelazowska, rocznik 1984, to z wykształcenia tłumaczka i językoznawca, z zawodu marketingowiec. Autorka zajmowała się promocją portali i pism, takich jak "Show", "Tina", "Świat Kobiety" czy "Bravo". Obecnie pracuje w wydawnictwie Harlequin, tworzy reportaże podróżnicze i mieszka na Grochowie w Warszawie. Jej rodzinnym miastem jest Tomaszów Mazowiecki.

Trójka trzydziestolatków, słoików, tytułowych "zachłannych" pragnie zrealizować swoje marzenia. Paweł - wraz ze swoją szkolną miłością Asią wynajmują mały pokój, bez perspektyw na własne lokum. Pary bowiem nie stać na kupno mieszkania, a żadne z nich nie posiada zdolności kredytowej. Cel Pawła - mieszkanie. Ewa - jest w porównaniu z innymi w uprzywilejowanej sytuacji, ma bowiem mieszkanie kupione przez rodziców i dobrą pracę. Brakuje jej jednego - miłości. Aśka - dziewczyna Pawła, niezwykle ambitna i konsekwentna w dążeniu do realizacji swoich marzeń. Nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć swój cel, czyli odnieść zawodowy sukces. Trzy historie, trzy plany na życie, które wzajemnie się łączą.

"Zachłanni" to debiut Magdaleny Żelazowskiej, i to debiut bardzo udany. To bowiem niezwykle poruszający obraz współczesnego pokolenia młodych ludzi, którzy w realizacji własnych marzeń, wyruszają do stolicy, stając się "słoikami". Ludźmi, nazywanymi w ten dość prześmiewczy sposób przez rdzennych mieszkańców Warszawy. Autorka jest sama przedstawicielką tego właśnie pokolenia, któż więc lepiej jak nie ona, odmaluje wszelkie rozczarowania i sukcesy, jakie czekają na dzisiejsze pokolenie słoików. Muszę przyznać, że Magdalena Żelazowska przekonała mnie ciekawym ujęciem tego mało eksploatowanego w naszej literaturze tematu, oraz zachwyciła głębią wielu przemyśleń dotyczących życia dzisiejszych młodych ludzi. Jej trafne spostrzeżenia wielokrotnie wzbudzały moje refleksje, a wiarygodność przekazu tylko je potęgowała. Sądzę, że wielu czytelników, którzy sięgną po tę książkę, a będących w okolicach trzydziestki, na jej kartach odnajdzie cząstkę siebie samego bądź historii, którą słyszeli od znajomych, jak chociażby fakt wiecznego wynajmowania mieszkania, czy wspomnienia dotyczące szkolnych wyjazdów do stolicy z Ikeą i McDonald'sem w tle.

Paweł, Ewa i Aśka to tytułowi "zachłanni" – młodzi ludzie, którzy muszą pomimo wszelkich przeciwności losu, przetrwać w miejskiej dżungli. A aby przetrwać muszą czasami zapomnieć o zasadach moralnych, czy krzyku sumienia. Wszystkie trzy postawy, ukazujące różne podejścia do życia i różne środki, jakimi bohaterowie posiłkują się, aby zrealizować swoje marzenia – aż proszą się o ocenę czytelnika. I tak było w moim przypadku, bowiem każdą z postaci oceniałam i próbowałam usprawiedliwiać, próbowałam również wczuwać się w konkretną sytuację bohatera. To była ciekawa i niepokojąca zabawa, wyzwalająca różne myśli. Jak pokazuje zakończenie każdej z tych historii, zachłanność często nie popłaca.

Na podkreślenie zasługuje niewątpliwie sama konstrukcja debiutu Magdaleny Żelazowskiej, bowiem cała książka została podzielona na trzy historie, które w końcowej fazie zazębiają się ze sobą, tworząc spójny obraz dzisiejszego pokolenia trzydziestolatków. Większą część fabuły "Zachłannych" stanowią przywoływane wspomnienia, plany i różnorodne refleksje. W zasadzie wszystkie trzy historie opierają się właśnie na tym. Nie znajdziecie tutaj bowiem wartkiej akcji czy wątków sensacyjnych. Paweł, Ewa i Aśka to bowiem postacie, których portrety psychologiczne wynikają z obserwacji własnych autorki. Czy znajdziemy w nich znane nam stereotypowe postawy? Pewnie tak, jednak nie umniejsza to w żadnym stopniu ich wiarygodności, która niewątpliwie uderza z wielką mocą. Zachowania głównych bohaterów uświadomiły mi bowiem, w jakim stopniu nasze pragnienia mogą zaważyć na naszym życiu, powodując przesuwanie się wypracowanych na przestrzeni lat barier moralnych.  

Książkę Magdaleny Żelazowskiej poleciłabym głównie dzisiejszym trzydziestolatkom, w celu skonfrontowania własnych postaw i doświadczeń z tymi opisanymi w książce. Uprzedzam jednak, że konfrontacja ta może wywołać w Was niemały przełom, skłaniający do głębokiej refleksji. Uwielbiam takie udane debiuty i oczywiście polecam.

Magdalena Żelazowska


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Mira Harlequin

31 komentarzy:

  1. Bardzo chetnie bym przeczytala lubie takie zyciowe ksiazki

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś nie do końca mnie przekonałaś do tej pozycji. Opis mnie trochę zniechęcił. Myślę, że po prostu nie interesuje mnie podobna tematyka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam naprawdę wielką chęć na tę książkę. Czytałam już kilka zachęcających jej recenzji i zauważyłam, że fabuła bardzo do mnie przemawia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna książka, bardzo ją lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wczoraj, przedwczoraj czytałam mniej pochlebną recenzję. Już wtedy jednak wiedziałam, że mimo wszystko zapoznam się z tym debiutem. Nie mam jeszcze 30-stki, zanim jednak ją przeczytam mogę być bliżej, niż dalej tego wieku :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam jej, a podoba mi się !

    OdpowiedzUsuń
  7. Skoro to tak dobry debiut, warto zapamiętać nazwisko autorki:)

    OdpowiedzUsuń
  8. nie moja tematyka może dlatego ze mam 20 na karku ; ]

    OdpowiedzUsuń
  9. Takie dzielenie historii na mniejsze historie bardzo lubię, muszę zapisać tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiedziałam, że prędzej czy później powstanie książka na ten temat.

    Bardzo chętnie zapoznałabym się z tym debiutem, bo widzę po twojej opinii, że warto :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Fabuła tej książki jakoś nie wzbudziła mojego zainteresowania, dlatego jednak nie będę usilnie jej szukać.

    OdpowiedzUsuń
  12. pokolenie młodych gniewnych naszych czasów...;p

    OdpowiedzUsuń
  13. Słyszałam już o tej pozycji, na razie jednak mnie mało interesuje.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie słyszałam o tej książce, zapewne dlatego, że nie interesuję się polską literaturą. Po tę książkę raczej też nie sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo mi się spodobała Twoja recenzja, ale nie wiem, kiedy mogłabym przeczytać tę pozycję - mam zdecydowanie za mało czasu.

    OdpowiedzUsuń
  16. Opis mnie kompletnie nie przekonuje do książki, chociaż muszę przyznać, że okładka jest genialna i bardzo mi się podoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. jest na mojej liście czytelniczej:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ostatnio mam "fazę" na życiowe ksiażki, więc może może

    OdpowiedzUsuń
  19. Ooo, poleciłabym tę książkę niektórym znajomym... ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Rzadko zdarzają się udane debiuty, dlatego z chęcią poznam autorkę!
    Okładka jest fantastyczna. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Czytałam te książkę i podobnie ją odebrałam ☺ sama byłam przez chwilę słoikiem i nie wspominam tego dobrze...

    OdpowiedzUsuń
  22. Jakoś nie mogę przekonać się do tej książki...

    OdpowiedzUsuń
  23. Jestem naprawdę zainteresowany tą książką. Zwłaszcza, że sam, po studiach, zamierzam wyjechać do Warszawy ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Znam świat różnych "słoików", sporo moich znajomych szuka szczęścia w Warszawie, także chętnie przeczytam, jeśli trafię gdzieś na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  25. Nigdy nie wiadomo, czy kiedyś samemu nie będzie się takim słoikiem :) Chętnie sięgnę po ten udany debiut.

    OdpowiedzUsuń
  26. Chociaż nie ciągnie mnie do Warszawy (oczywiście tak na stałe, bo na Targi Książki chętnie bym się wybrała), to książkę chętnie kiedyś przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  27. Bardzo ciekawa ksiazka sie zapowada i nie mniej ciekawa i swietna jest Twoja recenzja, Wiolu:) Nie wiedzialam, ze takich mlodych ludzi, przybyszow z mniejszch miast do stolicy nazywa sie "sloikami", niby dlaczego?

    dziekuje za polecenie i serdecznie Cie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ponoć dlatego, że w piątki wracają do domu by te słoiki zapełnić żywnościa..
      taką wersję słyszałem..
      czy jest to głębsza prznośnia, że może zabierają ze sobą swój styl życia i tym kim są przyjeżdżając z takim bagażem do innego miasta...może i tak...
      to sobie można tylko wyobrazić ile słoików mieszka w anglii, usa, kanadzie.. czy innym kraju..

      Usuń
  28. Przy okazji lektury innej recenzji tej książki pomyślałam, że mogłabym ją przeczytać i Twoja opinia mnie w tym utwierdza.Ciekawa tematyka - nie przypominam sobie żeby wcześniej coś podobnego czytała. Wiem jednak, że sporo czasu minie zanim po ten tytuł sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  29. Chyba jednak nie skusze się na tę książkę, nie zainteresowała mnie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger