W poszukiwaniu zapachu antykwariatu - KONKURS!






Wczoraj przedstawiałam Wam książkę Iwony Menzel pt. "W poszukiwaniu zapachu snów". Recenzja dostępna tutaj - KLIK.  A dzisiaj, dzięki uprzejmości Wydawnictwa MG, mam dla Was pewną ofertę :)



Jeśli jesteście ciekawi debiutu Iwony Menzel, macie szansę otrzymać nowiutki egzemplarz jej książki, prosto z drukarni!

Ci, którzy odwiedzają mojego bloga systematycznie wiedzą, że moim wielkim marzeniem jest otworzenie w przyszłości antykwariatu. Dlatego też dzisiejszy konkurs będzie bezpośrednio dotyczył tego właśnie miejsca :)


Zasady konkursu: 
  • W konkursie mogą wziąć udział wszyscy, bez wyjątku.
  • Konkurs trwa od dzisiaj do 29 stycznia 2015 r., do północy.
  • Aby wziąć udział w konkursie, należy wykonać poniższe zadanie konkursowe:

Wchodzisz do swojego ulubionego antykwariatu z książkami. Jaki zapach Cię otacza?
Mile widziane kreatywne odpowiedzi. Ilość znaków i forma nieograniczona.
  • Swoją odpowiedź należy zostawić pod tym postem, jako komentarz wraz ze swoim adresem e-mail.
  • Będzie mi miło, jeśli zamieścicie baner konkursowy na swoich stronach, nie jest to jednak warunek konieczny.
  • Wśród odpowiedzi, jakie pozostawicie pod ogłoszeniem, wybiorę jedną, która najbardziej mnie urzeknie.
  • Wyniki zostaną ogłoszone w ciągu trzech dni od zakończenia konkursu. Zwycięzcę powiadomię e-mailowo o wygranej. 




Pomóżcie mi odnaleźć idealny zapach mojego antykwariatu!

37 komentarzy:

  1. Zdecydowanie w moim gliwickim antykwariacie ukochanym obezwładnia mnie wręcz zapach starych książek, książek takich z pożółkłymi kartkami. Jest to zapach który kocham, uwielbiam wąchać książki jak je otwieram:D Robię to wręcz nałogowo z niekłamaną przyjemnością:)) A niestety te całkiem nowe książki nie mają tego zapachu jak te stare, pożółkłe książki, które swoje "przeszły", mają swoją historię;)))) Drugi zapach który mnie otacza to zapach świeżo zmielonej kawy, który również kocham:) Książka i filiżanka pysznej kawy to to co bibliofilki lubią i kochają najbardziej:)))
    gosia1225@interia.eu
    Gosia Bibliofilka

    OdpowiedzUsuń
  2. Wchodzę i od progu czuję mnóstwo zapachów niczym w najlepszej restauracji na świecie. Na początku czuję zapach przygody , który delikatnie drażni moje zmysły. Następnie zapach morskiej wody i świeżego powietrza tak pachną książki zapowiadające romans w najlepszym wydaniu. Z każdym krokiem zapach się zmienia a ja czuję woń lasu, zapach wilgotnej ziemi i strachu tak pachną kryminały , które jeżą włos na rękach. Natomiast książki obyczajowe pachną niczym pyszny obiad-swojsko, znajomo i delikatnie. Tak więc dla mnie antykwariat pachnie mnóstwem zapachów, wszystko zależy bowiem od tego jakiej książki szukam. Często jednak książki znajdują mnie same a ja rozpoznaje je właśnie po zapachu. Szczerze to antykwariat pachnie dla mnie domem bowiem moja mama kolekcjonuje książki i to one nauczyły mnie rozpoznawać się w tłumie właśnie po zapachu.
    justynawolny@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Wchodzę i ogarnia mnie cudowny zapach kurzu ze starych książek. Zapach tych starych, zaczytanych, zapomnianych teraz poszukiwanych i pożądanych książek, które mają szansę na lepsze życie. Już od progu wita mnie ten zapach, który mówi: "znajdź mnie",który mówi, że spędzę tam godziny, dni, miesiące lata. Zapach książek, które czekają spokojne, czasem z rezygnacją na ręce, które dotkną tej zniszczonej okładki, które przekartkują te delikatne, zaczytane strony.... Specyficzny zapach książkowego polowania z małą nutą zapachu gorzkiej parzonej kawy, jaka unosi się z ogromnego kubka właściciela antykwariatu. Jest to też zapach miłości. Tej specyficznej miłości, jaką nie każdy potrafi czuć- miłości do książek.

    Anita
    anita.kn1989@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Czuje zapach minionych lat wielu mysli ktore autorzy na wieku pozostawili w ksiazkach.czuje dreszcz I wesole stukanie serca szukajac na polkach nowego przyjaciela bezsennych nocy I dluzacych podrozy mpk.mam dwa ulubione antykwariaty jeden pachnie czasem I kawa bo pojawiam sie u pani jadzi w czasie lunchu tu czas plynie tak jak marze nie spiesznie.

    Pozdrawiam wagadudu1@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej, trudne pytanie. Chyba nie wymyślę nic kreatywnego, więc dam szansę innym uczestnikom zabawy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wchodząc do antykwariatu CZUJĘ ZAPACH historii, która już się wydarzyła. Książki tam mają swoją magiczną moc, przekazują nam na każdej stronie swoich kartek co przeżyły. Uwielbiam chodzić tam niestety jest ich w mojej miejscowości za mało.
    ania_sojkowska@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. jak uda mi się to się zgłoszę :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Wchodzę do antykwariatu i czuję zapach tych wszystkich setek znajdujących się tam książek. Otacza mnie on już od progu ijest ze mną aż do zamknięcia drzwi, gdy stamtąd wyjdę.
    recenzjekiti@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Szczęśliwego nowego roku kochana! Oby 2015 był o wiele lepszy! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. wielka szkoda, że z internetowego antykwariatu zapach do mnie nie dociera....może kiedyś, ale na razie nie.....

    OdpowiedzUsuń
  11. Najbliższy antykwariat jest oddalony o 30 km ,w Toruniu .Jadac do lekarza ,przy okazji lubię tam wstapić .Już od razu wiem ,ze przepadłam na dobre pół godziny ,że mąż czekający na mnie ,juz tam tupie po Szerokiej .A ja ,czuję magię ,chodze przy regałach ,dotykam ,oglądam ,nie lubię pytań ...cyt ;w czym mogę pomoc? grzecznie dziękuję ,ja wolę sama .Chodzę i delektuję sie ,jak narkoman ,marzę jakby to było gdybym miala tyle ksiazek na wlasność ? Nie zawsze moge coś kupić ,nie zawsze starcza na to kasy ,wychodzę wtedy smutna ,magia przestaje dzialać ,po prostu życie .Ale wiem ,jak przyjade do Torunia do lekarza, to znowu tam pójdę,podotykam ,pooddycham kurzem ksiazkowym ,moze coś kupię i będę szczęśliwa .Kocham ksiażki ,kocham czytanie <3
    jolantamurawska8@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Wchodzę do tego malutkiego zagraconego pomieszczenia i czuję zapach wszystkich historii, które mogę tam znaleźć. W pierwszym momencie czuję tylko zapach papieru, ale po chwili moje zmysły odnajdują zapach trawy z pola, na którym odgrywa się akcja książki leżącej na biurku. Podchodzę do półki i czuję zapach jedzenia. Widocznie tutaj autor przygotował swoim bohaterom smakowitą ucztę! O! Ta po lewej pachnie deszczem! Ktoś chyba zmókł! Jeszcze więcej jest książek, których zapachów nie jestem w stanie rozpoznać. Moją ciekawość zaspokoić może jedynie zabranie ich do swojej biblioteczki i oddaniu się ulubionej czynności każdego mola książkowego - czytaniu.
    paulinakinga97@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  13. W moim ulubionym antykwariacie od progu wita mnie zapach aromatycznej herbaty i świeżo pieczonego, ciepłego jeszcze domowego ciasta. W przerwie w buszowaniu między regałami można rozsiąść się na niewiarygodnie miękkiej kanapie i skosztować specjałów przygotowanych przez przemiłą panią właścicielkę. Dba ona o to, aby każdy klient poczuł się jak w domu. Z uśmiechem częstuje gości przepysznymi ciasteczkami: orzechowymi, imbirowymi lub korzennymi pierniczkami. Aromat orzechów i przypraw unosi się między regałami. Kiedy zaczynam wędrówkę w poszukiwaniu książek zaczynam czuć cudowny zapach drewna: wszystko tu jest drewniane, łącznie z niewielką antresolą na której też znajdują się książki. A kiedy wreszcie dorwę się do książek, kartkując je wdycham ich wspaniały zapach- zapach papieru. Zawsze z żalem opuszczam to miejsce, jednak wspomnienie jego zapachu zostaje na długo i wprawia mnie w dobry nastrój...
    Pozdrawiam!
    Patrycja
    patrycjafilipowicz@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  14. całkiem pospolite drzwi mojego antykwariatu, otwierają puszkę która ma zapach ciepło-beżowy.
    Dochodzą do niego dodatkowe nuty, z zależności od pory roku, czasu jaki mogę tam spędzić oraz innych osób.
    mroźną zimą wzbogacany jest zapachem mrozu,
    latem pełnym przekrojem młodzieżowych perfum i plecaków pełnych książek do sprzedania
    jesienią zafascynowanymi studentami,
    a wiosną komiksami.

    Jak mogę tam spędzić zadowalającą ilość czasu, to "mój kolor beżowy" zyskuje jeszcze zapach drewnianych regałów i kartonów, które przekładam w poszukiwaniu moich upragnionych "zdobyczy". Jeśli spędzam tam całe popołudnie, to odkrywam jeszcze zapach nagrzanego metalowego abażuru od lampy.

    Zapach jest zmysłem, który odkrywam na nowo i doceniam jak jest istotny.
    Pozdrawiam
    Zuza Długosz
    dlugoszzuzanna@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  15. W konkursie udziału nie wezmę, ale banerek zamieściłam.
    POwodzenia innym!

    OdpowiedzUsuń
  16. Olfaktoryczne wrażenia po wejściu do podziemia, gdzie mieści się krypta zapomnianych już prawie woluminów ,uderzają mnie już od progu.Zapach przy wejściu jest bardzo specyficzny, to jedna z niewielu woni która posiada własną osobowość. Jest to bukiet lekko drażniący aczkolwiek przyjemny świadczący o dojrzewaniu, o poważnym dystyngowanym charakterze . Gdyby zapach antykwariatu pił herbatę na pewno podnosiłby mały palec i nigdy nie słodził,aby nie zabijać smaku . Gdyby miał twarz , nigdy nie goliłby brody , lecz dbał o nią z wielkim pietyzmem .. i na pewno byłaby biała.
    Po podejściu do losowej półki i dosięgnięciu pierwszego tomu w zasięgu , dotyk zaczyna współgrać z węchem i organoleptyczne wrażenia wspólnie mówią mi gdzie jestem . Myślę że losowe wyłączenie któregokolwiek ze zmysłów nie sprawiłoby iż nie wiedziałbym gdzie się znajduję.
    Lubie tu przychodzić nawet na krótki moment , zwłaszcza że pędzę na siłownie .. a tam zapach ma trochę gorszy charakter.. ...

    OdpowiedzUsuń
  17. Wchodząc do antykwariatu czuje zapach urzekających lat mej młodości...
    viola.pytania.fashion.time@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Każdy antykwariat jaki odwiedzam nieodłącznie kojarzy mi się ze starą biblioteką koło domu mojego dzieciństwa. Mówisz że to zapach? ;) Być może tak jest i być może dlatego tak często zaglądam do antykwariatów? Aby poczuć zapach dzieciństwa, bezpieczeństwa, czasu w którym pochłaniałam książki wierząc jeszcze w to że wszystkie opisane w nich postaci, pełne cnót i bohaterstwa istnieją naprawdę. Reasumując- dla mnie, antykwariat pachnie wyobraźnią, wiarą że wszystko może się zdarzyć i tym czymś nieuchwytnym co cofa nas w czasie i prowadzi do świata magii. Joanna.
    joannamazur@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  19. To jest taki zapach, który jest sam w sobie paradoksalny; tak jak butwiejące liście w parku. Zapach starych książek jest bardzo charakterystyczny i jedyny w swoim rodzaju; nie da się pomylić z żadnym innym. To swoista perfuma i afrodyzjak moli książkowych. Naukowcy zapach starych książek zdefiniowali jako mieszankę zapachu stęchlizny ale co ciekawe i wanilii i trawy.
    To jest zapach życia- jedność przeciwieństw. Przykra stęchlizna świadcząca o wiekowości czyli podświadomie doświadczenie i mądrość. Wanilia to zapach uwodzicielski- ponoć podnosi libido i wzbudza pożądanie- dlaczegoż nie do książek?! Zapach traw to czerpanie przyjemności z prostych rzeczy.
    Książki nie tylko wydzielają zapachy, ale i je absorbują. Książki kucharskie pachną apetycznie potrawami; szkolne podręczniki, lektury pachną szkolnym kurzem, kredą, atramentem; dzieła literackie tytoniem, wodą kolońską- to raczej ciężki zapach często współgrający z treścią; romanse pachną kremem kosmetycznym, perfumami; nowe pachną drukiem. Książki z różnych epok, okresów, miejsc, krajów mają też odmienne zapachy.
    Zapach książek to dwa zapachy: okładki i wnętrza, stron. Czasami okładka, szczególnie ta skórzana lub lniana, materiałowa ma tyle aromatów, że najwytrawniejszy nos nie wyselekcjonuje.
    Za nic na świecie nie zamienię książek papierowych na elektroniczne, które wg mnie są bez duszy; i wg mnie to żadna ekologia, bo książka papierowa ma swoją ponadczasową wartość, przekazywana jest kolejnym pokoleniom, wypożyczana w bibliotece, niezależna od prądu, baterii itd. Śmiem twierdzić, że używanie laptopów czy innych czytników, by czytać książkę elektroniczną jest niezdrowe i nieekologiczne, bo i prąd pożera i trzeba siedzieć nosem przed ekranem- niedobre dla kręgosłupa i oczu. Książka papierowa jest do zabrania wszędzie i w każdej pozycji. Ma swójksiążkowy a nie prądowotechniczny aromat.
    Mój ulubiony antykwariat pachnie jak mój przyjaciel i jego dom. Są to swojskie wonie chociaż różnego dnia odmienne. Tak jak przychodzę do przyjaciela- czasami gotuje kapuśniak, czasami piecze ciasto. Ale zawsze w progu czuję zapach jego domu, który jest właściwy dla każdego mieszkania przesiąkniętego, potem, perfumami, zapachami człowieka, jego zwierzątka i otoczenia. Ten jest stały a wokół niego osnuwają się inne.
    Tak jest w moim ulubionym antykwariacie- stały jest zapach stęchliznowonaukowy, ale czasem czuć dodatkowo aromat kawy, którą pani Beatka właśnie zaparzyła, czasem jeszcze przepocone ciuchy kogoś kto przyszedł po swoją książkę, czasem symfonię zapachów, gdy ktoś przyniósł stos książek na sprzedaż. Jest to zawsze jednak zapach uroczysty, zapowiadający przygodę, bo nie wiem czy dziś nie trafię na fantastyczną książkę. Zapach się wzmaga, bo w progu dopada mnie podniecenie, adrenalina i endorfiny się ruszają aż łaskoczą. Jak pies wyczuwa swoją zwierzynę tak ja wyczuwam książki; czy stara czy nowa zawsze najpierw ją wącham. I wiem, ze wielu ludzi tak ma, bo przecież węch odnosi się do subiektywnych odczuć i chociaż wszyscy lubimy antykwariaty, księgarnie to każdy ma swoją ulubioną książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie podałam swojego maila mser@tlen.pl
      nie jestem gramotna komputerowo; jestem molem książkowym; tradycyjnych książek :)

      Usuń
  20. Tym razem udziału nie wezmę, ale banerek zamieściłam na swoim blogu.
    Powodzenia innym!

    OdpowiedzUsuń
  21. Spróbuj poczuć zapach tego wszystkiego...
    Za wielkimi, zbutwiałymi drzwiami z hebanu, wśród tumanów kurzu i zachodzącego słońca, w wielkiej sali, na dywanie z szafranów, stoją olbrzymie regały, którym nie ma końca. Najwyższe półki skąpane w lazurze, czekają na czyjąś drabinę marzeń, a miliony książek w identycznej skórze, proszą o dopisanie w nich choć kilku zdarzeń. W gąszczu dżungli Fiedler Indian wypatruje, tu Szekspira wciąż na nowa rodzi się sztuka. Pod rozłożystą lipą Kochanowski fraszki pisuje, czytelnik innego życia pośród ksiąg szuka. Lecz ja nie tropię tutaj wieszcza, ni powieści spisanej na kredowym papierze, ja szukam natchnienia, co moją duszę dopieszcza, by jedno moje źdźbło wyrosło na tym skwerze.

    OdpowiedzUsuń
  22. Zgłaszam się! :)
    E-mail: elfibook@gmail.com
    Banerek na: http://lustrzananadzieja.blogspot.com/p/konkursy.html
    Wchodzę do antykwariatu i czuję całkiem znajomy zapach - zapach mocny i wszędzie rozpoznawalny. Potrzebuję chwili, by przypomnieć sobie skąd znam ten zapach... Tak! Już wiem. To zapach z chatki czarownika! Tak, dokładnie ten sam. Zapach suszonych ziół, które zawsze sprawiały, że wszystkie moje sny były piękne. Zapach magicznej księgi, którą z takim zapałem przeglądałam, w której znalazłam spełnienie marzeń. Zapach zbutwiałego drewna, który powodował uśmiech na mojej twarzy. Zapach miłości, którą zostałam właśnie tam obdarzona. Zapach, który napisał wszystkie moje wspomnienia.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Zapach antykwariatu to dla mnie zapach zakurzonych książek zalegających na półkach , zapach starego domu , nieco przesiąkniętego wilgocią , zapach potęgi wiedzy schowany na kilkudziesięciu półkach , to ten niesamowity zapach czającej się za rogiem ciekawości , co jest ukryte na monumentalnych regałach ...
    salcom1@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  24. Zgłaszam się! kasialewandowska@vp.pl
    Znajduję chwilę i zaglądam do mojego ulubionego antykwariatu. Nasz antykwariat jest bardzo duży i składa się z czterech mniejszych pomieszczeń. Jestem realistką i pierwszą rzeczą, którą wyczuwam jest zapach domowego obiadu. Witam się z panią z antykwariatu, która zawsze pachnie takim właśnie obiadem. Za każdym razem, gdy przechodzę obok jej biurka mam wrażenie, że gdzieś tam pod spodem ma schowaną malutką kuchnię, na której w wolnych chwilach przyrządza domowe potrawy. Drugie pomieszczenie pachnie mokrą ziemią, przeróżnymi kwiatami i karmą dla ptaków. Pośród książek o tematyce przygodowej i przyrodniczej mieszka sobie papuga Stasia, a parapet jest cały zastawiony kwiatami, które zawsze są zbyt mocno podlane. W pomieszczeniu wypełnionym książkami historycznymi, biografiami, kronikami i metalowymi zbrojami czuć zapach starości, kurzu i jeszcze czegoś, czego nie potrafię określić. To ciężki, przytłaczający i lekko duszący zapach. Ostatnie pomieszczenie, które mieści w sobie resztę książek i stare fotele- kocie legowiska i kilka stołów z krzesłami do mojej ostatniej wizyty pachniało tysiącem różnych zapachów: kocią sierścią, gdy przechodziło się obok foteli, perfumami osób, które siedziały i czytały książki, kurzem i starością, a czasami nawet spalinami zza okna. Tym razem jednak w ostatnim pomieszczeniu nie było tych zapachów, wyczuwalny był jedynie duszący zapach farby. Mam jednak nadzieję, że wszystko szybko wróci do normy i znów poczuję stare zapachy. Bez nich to miejsce nie byłoby już takie magiczne.
    Pozdrawiam:
    Katarzyna Balbierz

    OdpowiedzUsuń
  25. Niestety,na co dzień nie mam dostępu do antykwariatu.Mieszkam na wsi ,a miasto w pobliżu nie posiada takowego skarbca....i dziwię się dlaczego???
    Jednak kiedy tylko mam okazję i na mojej drodze ukaże się znajomy szyld,nie mogę oprzeć się aby wejść i pobuszować po półkach.Dla mnie zapach antykwariatu to zapowiedź tajemnicy...niespodzianki...połączenie dreszczyku emocji i wrażenia cofnięcia się w czasie.Zamykam oczy i widzę siebie w pierwszej klasie i panią bibliotekarkę z moją pierwszą książką obłożoną w szary papier pakunkowy.Specyficzny zapach:trochę kwaskowaty,przyprószony warstewką kurzu.To wtedy nauczyłam się wyszukiwania książek:kilka słów na początku,środek i zdanie na końcu.To działa.Antykwariat to mój Sezam,zbiór skarbów dostępnych na wyciągnięcie ręki,wącham książkę i zastanawiam się ile emocji kryje,jaką ma historię,czy była ulubioną czy tylko pozycja na półce ?? Czy jeśli kupię tę książkę to zdradzi mi choć część tajemnic??? Nie dowiem jeśli nie spróbuję...
    Agnieszka B.
    agabi73@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  26. Zapach mojego ulubionego antykwariatu to woń "rodzinnych śmieci"- absolutnie nie pejoratywne określenie. Antykwariat był parę razy przenoszony w różne miejsca, ale zapach szedł za nim. Potwierdza się powiedzenie,że nie przywiązujemy się do miejsc a to ludzi, przedmiotów. Tak jest i w tym przypadku, bo zapach idzie z nimi, gdzie by się nie przenieśli. To jak powrót do dziadków, do rodzinnego gniazda; babcia przewiązana zapaską, pachnąca smakołyki, dziadek pachnący tytoniem.... I mój antykwariat pachnący kurzem, roztoczami, zbutwieniem z nutką stęchlizny ale i siankiem jest takim powrotem nostalgicznym, przyjemnym. Pachnie i kawą pani Ani, ale to tylko słaba woń dolatująca z zaplecza. Tak sobie kojarzę mój antykwariat= gdyby to miała być alegoria przedstawiłabym siebie jesienią, na kopie siana otoczoną książkami; taki jest mój antykwariat- swojski, miły i takim jesiennym butwiejącolistnym aromatem natury.
    Zapachy antykwariatów są niepowtarzalne i pewnie podobne w każdym jednym. Jednakże mój poznaję wszystkimi zmysłami, bo jest dla mnie wyjątkowy, jedyny, bo właściwie jedyny naprawdzisty i nieprzerwanie działający w Lublinie. Pojawiły się nowe, ale to nie to. Roman

    OdpowiedzUsuń
  27. Zapach mojego ulubionego antykwariatu to woń "rodzinnych śmieci"- absolutnie nie pejoratywne określenie. Antykwariat był parę razy przenoszony w różne miejsca, ale zapach szedł za nim. Potwierdza się powiedzenie,że nie przywiązujemy się do miejsc a to ludzi, przedmiotów. Tak jest i w tym przypadku, bo zapach idzie z nimi, gdzie by się nie przenieśli. To jak powrót do dziadków, do rodzinnego gniazda; babcia przewiązana zapaską, pachnąca smakołyki, dziadek pachnący tytoniem.... I mój antykwariat pachnący kurzem, roztoczami, zbutwieniem z nutką stęchlizny ale i siankiem jest takim powrotem nostalgicznym, przyjemnym. Pachnie i kawą pani Ani, ale to tylko słaba woń dolatująca z zaplecza. Tak sobie kojarzę mój antykwariat= gdyby to miała być alegoria przedstawiłabym siebie jesienią, na kopie siana otoczoną książkami; taki jest mój antykwariat- swojski, miły i takim jesiennym butwiejącolistnym aromatem natury.
    Zapachy antykwariatów są niepowtarzalne i pewnie podobne w każdym jednym. Jednakże mój poznaję wszystkimi zmysłami, bo jest dla mnie wyjątkowy, jedyny, bo właściwie jedyny naprawdzisty i nieprzerwanie działający w Lublinie. Pojawiły się nowe, ale to nie to. serki@xl.wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  28. To taki wdzięczny temat! Nie, nie czuję zapachu starzejących się książek. To taka nasza mała osmoza. Jestem tam tak częstym gościem, że tego rodzaju wonie nie robią na mnie wrażenia. Nie zwracam zupełnie uwagi na ten zapach, który stanowi zwyczajowe skojarzenie. Jakie zapachy mnie otaczają?

    Zapach potencjalności, kojarzący się z myślą o prezentach, mandarynkach, świętach - to coś w rodzaju aury, która sprawia, że wszystko czego dotkniemy może stać się niespodzianką, cudem, odkryciem, wielką przygodą.

    Zapach ubrań noszonych, potraw gotowanych i jedzonych, miejsc zamieszkiwanych przez bohaterów, których jeszcze nie znam (i być może nigdy nie poznam jeśli chwycę inny grzbiet książki niż początkowo zamierzałam)

    Zapach rąk, żywych, ciepłych, prawdziwych, które kiedyś gładziły te bezpańskie książki. Zapach mieszkań, półek, szuflad, które kiedyś prawdopodobnie były ich miejscem. Zapach policzków, które zasypiały wieczorem, po ciężkim dniu na otwartej stronicy w świetle niezgaszonej lampki.

    Zapach innych klientów, których lubię ukradkiem obserwować. Wyobrażam sobie po co tutaj przyszli. Młody, modnie ścięty człowiek omija wzrokiem beletrystykę i sięga po podręczniki, Delikatnie pachnąca młoda matka z wózkiem i burzą loków ukrywa twarz w jakimś obcojęzycznym tomie. A tamten, "będący" tytoniem, mężczyzna o pięknym profilu? Między działem filozofia a sztuka. Wahamy się oboje...

    Zapach Pani zza lady. Nachalnie korespondujący z jej skwaszoną miną, która nie jest w stanie mnie zniechęcić do witania jej szerokim uśmiechem i pytania o różne pozycje.

    Zapach słońca i jesieni kiedy wychodzę, usatysfakcjonowana, jak po długiej podróży, zawieszeniu w czasie. Wiem, że kiedy tylko dojdę na przystanek tramwajowy - otworzę książkę i zanurzę się ponownie w bezczasie. Na razie wdycham. Wiatr. Pozwalam się słońcu oślepiać. Dziwię się, że pachnę sobą, że nie utonęłam, w tych wszystkich zapachach tak dalekich i tak bliskich.

    Pozdrawiam ciepło
    Paulina polina4@tlen.pl

    OdpowiedzUsuń
  29. Wchodząc do "mojego" ukochanego antykwariatu, wita mnie dźwięk malutkiego dzwoneczka zawieszonego na drzwiach. Wtedy mój świat się zatrzymuje i znajduję się w zupełnie innym świecie. Nie jestem na zatłoczonej ulicy, w galerii, gdzie wszędzie biegają małe dzieciaki, w szkole, czy na bazarze na którym sprzedawcy coś wykrzykują. W antykwariacie jest cisza i spokój. To takie miejsce, gdzie po całym dniu mogę się wyciszyć. Usiąść na posadzce i przeglądać książki. Dotykać każdego cennego egzemplarza i wdychać jego cudowny zapach. Zapach przeróżnych historii. Właśnie to mają do siebie stare książki, że każda z nich coś przeszła. Każda oprócz tego, że zapisano w niej jakąś historię, sama w sobie jest cząstką historii. Nie tylko dlatego, że tworzy element jakiejś epoki, o której nie wolno nam zapomnieć. Każda, nawet najmniejsza książka, opowiada o swoich dawnych właścicielach, o rzeczach jakie przeszła, jak ją traktowano i gdzie spędziła ostatnie lata. Czy dla kogoś była skarbem, czy zwykłym śmieciem, który wkrótce został oddany komuś innemu. Trzeba się umieć wsłuchać w głosy książek. Może to głupie, ale dla mnie każda „szeleści” inaczej. Dźwięk przewracanej strony jest w każdym wypadku inny. Oglądając mogę zobaczyć np., czy kiedyś ktoś wylał na nią np. kawę, w niektórych przypadkach można nawet poczuć aromat tej kawy. Trzymając rozlatującą się książkę, widzę, jak wiele mogła przejść. Sunąc palcem po szorstkim grzbiecie odkrywam, że ktoś mógł po prostu pozwolić, aby na wiele lat poszła w zapomnienie i zestarzała się na zawilgoconym strychu. Książki pachną też kurzem. Kurzem zapomnienia. Pachną łzami, które niegdyś wylewały nad nimi młode panny. Pachną ocaleniem, miłością, nadzieją. Pachną wszystkimi uczuciami. Gdy już wejdę, właśnie taki zapach mnie otacza. Znajome panie sprzedawczynie, za każdym razem jak wchodzę informują mnie czy przypadkiem nie przyszło coś nowego. A potem milkną i pozwalają mi się wsłuchiwać w głosy książek. Uwielbiam tam przesiadywać, zamykać oczy, dotykać kartek i w końcu wąchać te nieznajome zapachy. W końcu każda książka pachnie inaczej. Wyobrażam sobie jak mogło wyglądać życie jednej z nich od momentu, w którym została wydana, do momentu aż trafiło do moich rąk. To jest niesamowite. Pamiętam jak zaczęłam tam przychodzić i pewna sprzedawczyni zapytała mnie dlaczego wącham książki? Nigdy nie zapomnę jej miny, gdy odpowiedziałam, że przecież każda pachnie swoją własną historią i że aby móc ją kupić, zabrać ze sobą do domu i odcisnąć na niej swój ślad, aby przyszłe pokolenia mogły go dostrzec, najpierw trzeba poznać tą książkę. Przecież nie zapraszamy nieznajomych do domu. Tak samo jest z książkami. One w końcu mają własne przeżycia. Nie jedna z nich widziała więcej niż najstarszy członek naszej rodziny. Pani popatrzyła na mnie ze zdumieniem i już nic nie powiedziała. Od tamtej pory nie pytała już o nic. Uwielbiam dotykać starych, pożółkniętych kartek, niekiedy pogryzionych przez mole. Takie książki są jak weterani wojenni. Weterani nieustannej wojny o miejsce na szczycie bestsellerów. W końcu przegrywają, ale są ludzie którzy nigdy o nich nie zapomną. Ja takie książki wynajduję i pozwalam im odpocząć po długich latach. Może kiedyś ktoś je znowu doceni. Książki są wyciszeniem. Oderwaniem od rzeczywistości. Nie zapominajmy o tym. Życzę wszystkim, żeby potrafili odnaleźć w każdej książce jej własna historię. Żeby ją poznali i pokochali. Pamiętajcie, że każda z nich kiedyś była nowa. Dokładnie taka jaką kupujecie w księgarniach. A to, że teraz jest wysłużona, w niczym nie umniejsza jej "zasług". To czyni ją jeszcze bardziej wyjątkową. Kto wie w czyich kiedyś była rękach? Może dla kogoś była cudownym podarunkiem od ukochanej osoby, albo jedyną pociechą w trudnych chwilach. Może była tylko ozdobą, do której nikt nigdy nie zaglądnął. Ale na zawsze pozostała książką. Cudem ludzkiego umysłu i uczuć. Czyjąś pracą i radością. Każdy pisarz przecież jest dumny ze swojego dzieła, ale żaden nie chce aby było ono zapomniane. Nie pozwólmy na to.
    Pozdrawiam :D
    ewaprokop44@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  30. Wchodząc do mojego ulubionego antykwariatu czuje zapach własnych wspomnień. Wiele lat temu, kiedy weszłam tam po raz pierwszy, otoczyła mnie dziwna, lekko przygnębiająca, ale również kojąca atmosfera. Miejsce to stało się moim bezpiecznym azylem.
    W książkach szukałam odpowiedzi na wszystkie pytania, które dręczyły mnie u progu życia. Gdy zdejmowałam je z półek, miałam ochotę zamknąć oczy i zniknąć. Nie chciałam patrzeć na świat, który nie był taki, jak ten opisany w powieściach.
    Z czasem moja miłość do książek, przechodziła różne etapy. Bywało, że miałam dosyć ich obecności w swoim życiu, obwiniałam je o to, że zatapiam się w marzeniach, że nie potrafię być realistką, taką jak inni. Wtedy obiecywałam sobie więcej nie wracać. Zawsze wracałam.
    Pojawiałam się tam, gnana potrzebą ucieczki, spragniona poczucia bezpieczeństwa, jakie dawała mi fikcja stworzona w głowach powieściopisarzy.
    Dziś gdy jestem dorosłym, pogodzonym ze sobą człowiekiem, wejście do antykwariatu, jest dla mnie jak obejrzenie albumu ze zdjęciami a zapach, jaki się tam unosi, kliszą na której utrwalona jest moja historia. oliwia-paszenda@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  31. Wchodzę do ulubionego antykwariatu. Jest niewielki, a może takie wrażenie wywołują te stosy książek, zapełniające każdy metr kwadratowy. Zwykle nie ma tu tłumów, ale dziś kręci się kilka osób. Czy to zapach ich perfum wypełnił pomieszczenie czy zawsze tak tu pachniało?
    Winter Book - zapach ukrytego w piwnicy antykwariatu, tajemniczego i inspirującego do działania.
    Spring Fresh Book - orzeźwiający zapach drukarskiej farby, powiewu świeżości, budzenia się do życia.
    Summer Reading - delikatna nuta skoszonej trawy mieszająca się ze słodkim zapachem nowo zakupionej książki.
    Autumn Time - zapach odnalezionej na strychu starej księgi z nutką róży i piżma.
    Co za przyjemny zawrót głowy od tych perfum :)

    edyta.cha@wp.pl

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger