E. L. James – "Pięćdziesiąt twarzy Greya"
"Nikt
nie jest samotną wyspą, rozmyślam, no może z wyjątkiem
Christiana Greya".
Dość długo wzbraniałam
się przed przeczytaniem jednego z największych bestsellerów
ostatnich lat. Zróżnicowane recenzje jakie zdarzyło mi się
czytać, ukazywały różne obraz tej prowokacyjnej książki.
"Pięćdziesiąt twarzy Greya" to bowiem najbardziej
znienawidzona i zarazem najbardziej ukochana powieść czytelników
na całym świecie.
Erica Leonard, pisząca
pod pseudonimem E. L. James to czterdziestodziewięcioletnia
gospodyni domowa i była dziennikarka mieszkająca z mężem oraz
dwójką dzieci w Londynie. Autorka nie ukrywa, że początkowo jej
bestseller był fanfikiem napisanym na podstawie kultowego już
"Zmierzchu" Stephanie Meyer. Literatura fanfiction to jak
wskazuje nazwa, utwory pisane przez fanów konkretnej książki, czy
innego dzieła nawiązujące do jego fabuły. W ten sposób powstał
szkielet "Fifty Shades of Grey", pierwszej części
trylogii, znanej już na całym świecie i tak niejednoznacznie
odbieranej przez czytelników, która autorce przyniosła ogromne
profity finansowe i popularność.
Anastasia Steel,
dwudziestojednoletnia studentka literaturoznawstwa zostaje zmuszona
przez swoją przyjaciółkę do zastępstwa w wywiadzie do szkolnej
gazetki, podczas którego poznaje nieziemsko przystojnego i
pociągającego młodego biznesmena Christiana Greya. Ana to
niedoświadczona życiowo dziewica, dla której własna seksualność
nie istnieje. Bohaterka jest dokładnym odzwierciedleniem Belli ze
"Zmierzchu", nieporadna, cicha myszka, zamknięta w świecie
swoich powieściowych bohaterów. Nawiązując znajomość z
niebezpiecznie pociągającym ją Greyem, wkracza w świat erotyzmu,
zmysłowości ale również praktyk seksualnych z obszaru BDSM, czyli
krótko mówiąc sadyzmu i masochizmu. Grey pragnie by Anastasia
stała się jego Uległą, podczas gdy on jako Pan będzie spełniał
swoje wszystkie seksualne zachcianki.
Powieść E. L. James z
pewnością nie jest arcydziełem literackim. Nie wiem czy to kwestia
tłumaczenia, czy po prostu oryginalny język jest tak niskich lotów.
Z pewnością więc nie będę pierwsza, gdy napiszę, że ilość
powtórzeń jaka występuję w książce jest przeogromna. Do tego
"ciekawe" wstawki, występujące co kilka stron typu "kurka
wodna" czy "o, święty Barnabo!" mogą irytować
nawet najbardziej cierpliwego czytelnika. Język powieści jest
typowym, prostym, komercyjnym przekazem bez zbędnych w tym wypadku
metafor czy środków stylistycznych. Tekst ratują jedynie dowcipne e-maile,
przesyłane pomiędzy głównymi bohaterami.
Na temat "Pięćdziesięciu
twarzy Greya" znajdziecie wiele skrajnych opinii. Już sama
inspiracja sagą Stephanie Meyer jest traktowana przez niektórych
jako główny zarzut i powód do ciągłej krytyki. A mnie absolutnie
ten fakt nie przeszkadzał, bo książka naładowana jest seksem i
erotyzmem, co wywołało we mnie wiele skrajnych emocji, od
obrzydzenia (scena z tamponem) czy przyjemności i podniecenia (kulki
gejszy do pochwy). Główna bohaterka jest mdła i nijaka, jednakże
w połączeniu z władczym i nie lubiącym kompromisów Greyem, takie
wykreowanie jej postaci nabiera sensu. Do tajemniczego, pociągającego
seksem i inteligencją mężczyzny nie pasowałaby podobna
charakterologicznie kobieta. W tym chyba tkwi wielka popularność
tej powieści erotycznej.
Autorka przesadziła z
wielokrotnym orgazmem Any podczas utraty dziewictwa oraz ciągłą
gotowością Greya do zabaw łóżkowych. I mimo tego, że nie mam
porównania do innych książek poruszających tematykę sado-maso,
to według mnie powieść wzbudza emocje i potrafi podnieść
ciśnienie w niektórych fragmentach. I możecie twierdzić, że
występuje banalne i tandetne słownictwo, że bohaterowie są bez
wyrazu, że seks jest nijaki. A ja nadal uważam, że "porno dla
mamusiek" jakim została ochrzczona książka "Pięćdziesiąt
twarzy Greya" jest całkiem niezłym czytadłem erotycznym.
Dobrze, że nie jestem profesjonalnym krytykiem literackim, gdyż nie
mogłabym chyba tego napisać.
Śmieszą mnie informacje
jakoby niektóre amerykańskie biblioteki zbojkotowały książkę E.
L. James poprzez wykluczenie jej ze swoich zbiorów. Ciekawe czy to
samo zrobiły z "Pamiętnikiem Fanny Hill", którego miałam
okazję czytać. To jest dopiero pornografia. Z niecierpliwością
czekam na ekranizację książki, do której prawa kupiło Universal
Studios za kwotę pięciu milionów dolarów. Przeniesienie
specyficznego klimatu powieści na ekran może być bardzo trudnym
zadaniem.
Podsumowując, historia
Any i Greya jest przykładem literatury masowej, dzięki której
można przenieść się do innego świata, bez zbytniego zagłębiania
się w fabułę. Nie uważam również, żeby czas zużyty podczas
czytania tej powieści, był czasem straconym. Książkę "łyknęłam"
w ekspresowym tempie i czekają na mnie dwa kolejne tomy. Przyjemność
jaką otrzymałam od autorki dzięki jej wyobraźni jest bezcenna. I
nie wstydzę się tego.
E. L. James |
Ja przed chwilą słyszalam jak dziewczyna do matki mówiła, że ta ksiązka jest taka wciągająca, że świetnie się ją czyta... :)
OdpowiedzUsuńLekka, niezobowiązująca lektura po prostu :)
To brawa za odwagę :) Ciężko mi się wypowiedziec, bo nie czytałam i jakoś mnie specjalnie nie interesuje ta tematyka, ale podoba mi się ze nie boisz mieć odmiennej opinii od większości
OdpowiedzUsuńWidzę, że w końcu znalazłaś chwile dla tej książki. Cokolwiek by nie powiedzieć o tej książce, to jednak wywołała niezłe zamieszanie czytelnicze i prawdopodobnie w ciągu roku była jedną z najczęściej recenzowanych książek na blogach. Ja po pierwszej części miałam mieszane uczucia: z jednej strony bardzo mi się podobała, z drugiej raziło mnie w niej brak dobrego języka oraz liczne powtórzenia. Wraz z czytaniem kolejnych części coraz bardziej podobała mi się historia Any i Christiana i już żadne książki erotyczne, które czytałam potem, nie podobały mi się tak, jak powieści E.L. James.
OdpowiedzUsuńJa pierwszą część tej trylogii też wspominam całkiem sympatycznie. Rzadko sięgam po tego rodzaju literaturę, więc powiew inności przysłaniał mi jej mankamenty. Wciągnęła mnie ta erotyczna historia. Niestety z drugą częścią było już gorzej, a przy trzeciej zgrzytałam zębami z irytacji niemal przez całą książkę. Jestem ciekawa, jakie Ty będziesz miała odczucia:)
OdpowiedzUsuńPodziwiam, że zdecydowałaś się jednak na tę książkę. Ja póki co nie mam jej w planach...
OdpowiedzUsuńDoszłam do 60 strony :) Nie mój klimat, więc szkoda mi było czasu :))
OdpowiedzUsuńCzytałam, moja opinia się plasuje gdzieś pośrodku - trochę mi się podobało, trochę nie. Powiem szczerze, że maile lubiłam najbardziej z całej książki...
OdpowiedzUsuńJak widać opinie w blogosferze są podzielone, ja nie dałam rady skończyć ale moja siostra przeczytała wszystkie części i była zachwycona ;)
OdpowiedzUsuńMnie chyba nic nie zmusi do przeczytania tej książki.
OdpowiedzUsuńJa ani jej nienawidzę, ani ją kocham, po prostu szum wokół niej za bardzo mnie odstrasza i zniechęca - może jak wszystko się uspokoi? Choć widmo ekranizacji na to nie wskazuje...A już informacja, że książka ta ma coś wspólnego ze "Zmierzchem" skutecznie sprawia, że chyba nigdy po nią nie sięgnę... jak widać duży PR nie zawsze jest dobry :) Choć pewnie jestem kroplą w oceanie sławy Graya :)
OdpowiedzUsuńTu mam niezmienny pogląd: książka jest słaba i nic tego - w mojej opinii - nie zmieni.
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytalam Twoją opinię bo byłam ciekawa co też TY ciekawego myślisz o tej książce ;)
OdpowiedzUsuńPodpisuje się pod twoją recenzją w 100%. Mnie również się ona bardzo podobała i pozostałe tomy są nawet lepsze od pierwszego.
OdpowiedzUsuńMi również ta trylogia się podobała:)
UsuńPrzyłączam się do pozytywnej opinii. Pierwszy tom wypada najsłabiej, ale potem jest już tylko lepiej:)
UsuńPozdrawiam!!
Przeczytałam wszystkie części (pożyczając od znajomego). O ile 1 czytało mi się bardzo szybko i lekko, o tyle 2 i 3 część do pewnego momentu były ok, później zaczęły mnie męczyć. Czasu nie uważam za zmarnowany, jednak żałowała bym, gdybym kupiła te książki.
OdpowiedzUsuńCzytałam pierwszą część. :D Na pewno sięgnę po kolejne. ;p
OdpowiedzUsuńCiężko mi zabrać głos w dyskusji ponieważ trylogia jest wciąż przede mną. Czytałam natomiast dwie części serii o Gideonie Crossie Sylvii Day i przyznam, że nawet mi się spodobały:) Greya póki co odpuszczam:)
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się , ale też może dlatego, że nie moja tematyka ... :)
OdpowiedzUsuńJa się jednak zaliczam do osób które mają negatywne zdanie co do 50 twarzy... zwłaszcza jeżeli chodzi o język jakim posługuje się autorka. Zainteresowanych zapraszam do swojej recenzji:
OdpowiedzUsuńhttp://moznaprzeczytac.pl/piecdziesiat-twarzy-greya-e-l-james/
Dla mnie również to nie był czas stracony i bardzo miło czytało mi się całą trylogię, choć oceniając poszczególne tomy to na pewno na pierwszym miejscu postawiłabym tom drugi :)
OdpowiedzUsuńJa też czytałem "Pamiętniki Fanny Hill" ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam i nie wiem czy sięgnę, ta książka do mnie nie przemawia. Z resztą literatura erotyczna wkracza na "salony" jak poprzednio dotycząca wampirów, czuję lekki przesyt. Może za jakiś czas. Chociaż Twoja recenzja interesująca i całkiem inna od tych które czytałam dotychczas.
OdpowiedzUsuń"Autorka przesadziła z wielokrotnym orgazmem Any podczas utraty dziewictwa oraz ciągłą gotowością Greya do zabaw łóżkowych." - no tak, trudno się nie zgodzić. Do tego to ciągłe "rozpadanie się na kawałki"... Dla mnie pierwsza część była tragiczna, druga odrobinkę lepsza, a trzecią mam ciągle przed sobą.
OdpowiedzUsuńCzytałam cała trylogię. Tak - język jest tragiczny, pierwsza część jest najlepsza z nich wszystkich, błagam nie czytaj części 3, bo to totalne dno!:P
OdpowiedzUsuńPomysł autorka miała ciekawy, ale mnie osobiście irytował jej styl, niektóre zdania czytałam po dwa razy żeby uchwycić ich sens, no i ten biały piaskowiec i święty Barnaba...
OdpowiedzUsuńNie mam ochoty sięgać po tę książkę głównie ze względu na styl. Chyba nie dałabym rady przebrnąć przez powieść, w której roi się od przytoczonych przez Ciebie wtrąceń.
OdpowiedzUsuńCzytałam całą trylogię z ciekawości o co tyle hałasu. I szczerze powiem, że nie wiem, bo jak dla mnie w tej książce nie ma nic strasznego, wyuzdanego, ot zwykły erotyk. Pierwsza część była słaba, ale druga i trzecia są niezłe, wątki obyczajowe, lekko sensacyjne, mniej świętego Barnaby i tańczącej bogini - i te części mi się podobały.
OdpowiedzUsuńJa nie planuję czytać, z jednego prostego powodu: kolejka w bibliotece liczy 18 osób... No chyba że mi się odmieni przez ten szmat czasu;)
OdpowiedzUsuńMnie ta książka tak zniechęciła do wszelkiej literatury erotycznej, że próbowałam teraz czytać "Dotyk Crossa", ale w połowie zamknęłam książkę z westchnieniem "no nie dam rady", a to rzadko mi się zdarza...
OdpowiedzUsuńNie czytała jeszcze tej serii, ale kupiłam wszystkie tomy za śmieszną cenę 30 złotych, więc postaram się je poznać, a tym samym wyrobić sobie zdanie na ich temat.
OdpowiedzUsuńŚwietny blog, daję mu wyróżnienie Liebster Blog. Zapraszam do siebie tu dostępne pytania http://madziatestujeiopisuje.blogspot.com/2013/10/liebster-blog.html
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, że to to literatura dla mamusiek, mam koleżanki, które właśnie są mamami i są zachwycone tą serią, ja w tym szale zakupiłam sobie, przekartkowałam i odłożyłam , może jak nieco ucichnie sprawa z Greyem to spokojniej podejdę to tematu. Natomiast oglądam jakiś program w telewizji, gdzie ludzie w Anglii natchnieni opisami z książki zaczęli eksperymentować seksualne doznania, aż wielokrotnie musiała interweniować straż pożarna już nie będę podawać tutaj przykładów, żeby nie obrzydzić Twoich cyztelnikow ;)
OdpowiedzUsuńKurczę napisałam komentarz i mnie wylogowało, a tak mi się podobał;( Zgadzam się z Tobą! Wiele osób traktuje te książki za poważnie, a przecież erotyki to w większości książki ze sporą fantazja, w których kobiety i faceci mogą i chcą stanowczo za dużo i za często! Ja uważam, ze ma ona wiele wad, ale i kilka zalet choćby monogamiczność i chęć dbania o partnerkę! To dobry wzorzec, który niestety często jest nie powielany.. Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńChyba jednak nie dojrzeję do tej książki :D ps. jestem mamuśką :P
OdpowiedzUsuńNie dla mnie ta książka :) Omijam, i będę omijać ją szerokim łukiem. Wybacz, bo choć Twoje zdanie cenię, opinii nie zmienię.
OdpowiedzUsuńNo ja to raczej teraz tej lektury nie przeczytam, ale moze kiedys, dla ciekawosci.
OdpowiedzUsuńnie jestem do końca przekonana.. ale jeśli trafię gdzieś na książkę.. możliwe że się skuszę.
OdpowiedzUsuńZ ciekawością przeczytałam Twoje zdanie na temat książki, która wzbudza wiele skrajnych opinii. Osobiście raczej nie przeczytam- jakoś rzadko czytam literaturę erotyczną, ale być może się to odmieni.
OdpowiedzUsuńZa mną już cała trylogia, szczęśliwie czy nie. ;) W sumie nie ukrywam, że byłam ciekawa jak się to wszystko skończy. Poza tym zgadzam się z Twoją recenzją, język zdecydowanie zbyt komercyjny, jedynie zabawne e-maile ratowaly sytuację.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie czytałam, ale podejrzewam że można przytoczyć tutaj podobna literaturę erotyczną - dla mnie nic z czym już się nie spotkałam.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem seria miała duży potencjał choć nie do końca został on wykorzystany. I choć wolałabym by inne książki cieszyły się taką popularnością, złego słowa nie powiem na temat zwolenników Greya. Ciekawa jestem jak odbierzesz kolejne części.
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej książki i nigdy, nigdy, nigdy się do niej nie przekonam. Po pierwze: wolę ambitniejsze książki. Po drugie: mam dość nijakich bohaterek. Po trzecie: czyta ją cały świat i wszyscy o tym mówią - to nie dla mnie. A dzisiaj doszedł jeszcze język. Nie zniosłabym go chyba ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że jednak Tobie się podobało :)
Pozdrawiam!
Książka zdecydowanie nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńMiałam dokładnie tak samo, wzbraniałam się przed nią aż w końcu się skusiłam. I mam dwa tomy za sobą. Trzeci czeka na swój czas. Lekka, wciągająca, pobudzająca i wywołująca sprzeczne emocje.
OdpowiedzUsuńTym razem się z Tobą nie zgodzę. Mnie czytanie tej książki bardzo bolało ; )
OdpowiedzUsuń