Eda Ostrowska – "Oto stoję w deszczu ciała [dziennik studentki]"




"Sztukę tworzą realni, kurewsko rozjebani ludzie; obrazy, książki, muzyka, każda żałosna linijka intymnym wyznaniem; najlepiej wiesz, wszystko, co trudne rodzi się z ostrego bólu i przewlekłej psychozy."



Każdy z nas, w realizowaniu swojej pasji czytelniczej, w pewnym momencie napotyka taką książkę, która zostaje w naszej głowie na długie lata. I to nie z powodu świetnego stylu, dobrze poprowadzonej narracji czy zgrabnej konstrukcji bohaterów. Powodem tego stanu może być bowiem potworny chaos literacki i niezrozumienie części tekstu. Taką książką stał się dla mnie dziennik autorki, wydany po raz pierwszy w 1982 r. przez ówczesne wydawnictwo "Iskry".

Eda, a właściwie Edwarda Ostrowska to polska poetka i prozaiczka. Absolwentka bibliotekoznawstwa i informacji naukowej, pracowała przez kilka lat w zawodzie. Autorska twórczość poetki to czternaście zbiorów poetyckich oraz jedna proza poetycka. Ostrowska jest laureatką wielu nagród, między innymi trzykrotnej nagrody im. J. Czechowicza. W 2012 r. została nominowana do Nagrody Literackiej Gdynia, w gatunku poezji. Prywatnie mieszka w Lublinie wraz z mężem i synem.

"Oto stoję w deszczu ciała [dziennik studentki]" to pamiętnik (dziennik) dwudziestoletniej Edy Ostrowskiej, ówczesnej studentki. Autorka swoje zapiski umieszczała synchronicznie z upływającym czasem: godzinami i minutami. Eda nie potrafiła odnaleźć się w rzeczywistym świecie, uciekła w narkotyki i uzależnienie od leków. W szpitalu psychiatrycznym obserwuje pozostałych pacjentów, chce odebrać sobie życie według własnego planu. Studentka dąży do pełnej autodestrukcji swojej osoby.

Moja pierwszą myślą po otrzymaniu tej książki, była pewność o jej szybkim przeczytaniu, gdyż całe wydanie to jedynie sto pięćdziesiąt stron. Moje przekonanie prysło jak bańka mydlana już po pierwszym akapicie. Dziennik Edy Ostrowskiej jest bowiem połączeniem prozy z poezją, od razu zaznaczę, poezją nie łatwą. Wymieszanie stylów prowadzi do często niezrozumiałych słów i wyrażeń, ciągu przemyśleń i chaosu myślowego. Niewprawiony czytelnik, w niektórych fragmentach musi czytać dwa razy ten sam tekst, by cokolwiek z niego wyłuskać. A czasami i to nie pomaga. Oprócz poetyckiego wydźwięku prozy autorki, czytelnik atakowany jest ciągłymi metaforami, mało zrozumiałymi onirycznymi wizjami i natłokiem słów. W mojej opinii książka jest mocno surrealistyczna i zarazem psychodeliczna, burząca wszelką logikę twórczą. Przeżycia bohaterki graniczą z jawą, fantazją i halucynacją, co niewątpliwie nie jest łatwe w odbiorze. Niejednokrotnie czytelnik zmuszony jest się maksymalnie skupić, by cokolwiek zrozumieć z przekazu autorki.

Cała książka to swoisty bolesny, zapis dojrzewania młodej kobiety. Kobiety, którą rani życie i kusi niezbadana dotychczas śmierć. Bohaterka ucieka w narkotyki i chorobę umysłową, by choć na chwilę zapomnieć o bólu istnienia. Nie jest to utwór, który można wtłoczyć w jakiekolwiek ramy. Słowa tworzą różaniec, z ust Edy płyną głębokie potoki nieustających myśli. Myśli często bezsensownych, których znaczenie zna tylko ich autorka. Na uwagę zasługuje estetyczne wydanie książki. Twarda okładka i mroczne zdjęcie Edy, w pełni oddaje klimat całego dziennika.

W dużej mierze, autobiograficzna historia autorki stała się dla mnie wielkim wyzwaniem. Wyzwaniem, które nie do końca mogę uważać za ukończone. Wydaje mi się, że jednokrotne przeczytanie zapisów dwudziestolatki, jest niewystarczające, aby zrozumieć pewne surrealistyczne wydźwięki. A może po prostu autorka celowo pozostawiła pewną dozę niedopowiedzenia dla odbiorców swojego dzieła. Polecam wyłącznie czytelnikom zdecydowanym na mocną, surrealistyczną prozę.

Eda Ostrowska


Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Zaczytaj się!



Recenzja bierze udział w WYZWANIU 




23 komentarze:

  1. Zaczyna mnie coraz bardziej ciągnąć w kierunku takich klimatów.
    Autorka ma na twarzy wypisaną jakąś taką niesamowitą charyzmę. Jednocześnie jest i nie jest piękna. Mogłabym się w to zdjęcie wpatrywać godzinami o_O

    OdpowiedzUsuń
  2. matko kochana! ostatnio zmagasz się z ciężkim literacko kalibrem, koniecznie sięgnij po coś lekkiego, wakacyjnego!

    OdpowiedzUsuń
  3. Surrealistyczna proza to nie dla mnie, nawet się nie podejmę takiej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla tej książki rezerwuję pierwsze wolne chwile, kiedy nie będzie się trzeba śpieszyć

    OdpowiedzUsuń
  5. trudne tematy, zapamiętam, ale na takie pozycje muszę mieć nastrój. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. niestety to nie jest to czego poszukuje :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Recenzja jak zawsze świetna, ale lektura stanowczo nie dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  8. Żeby uciekać w narkotyki i chorobe umysłową, trzeba mieć dobrze popier...w głowie. A przed czym ta ucieczka?

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie często mam ochotę na taką literaturę. Ale gdy najdzie mnie taka chwila to koniecznie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pozycja trudna, wymagająca skupienia (co tak naprawdę nie powinno nikogo odstraszać - samo czytanie wymaga skupienia) i intymna - poszukam. Ostatnio tylko przyjemne powieści z happy-endem czytam, zmiana wyjdzie mi na dobre. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Niestety na taką prozę nie jestem gotowa. Zazwyczaj gdy nie rozumiem jakiś metafor denerwuję się i nie mam ochoty na dalszą przeprawę przez książkę, dlatego po tę nie sięgnę. Nie ma sensu się męczyć.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zdecydowanie nie sięgnę po tę książkę, ponieważ piszesz, że dziennik Edy Ostrowskiej jest połączeniem prozy z poezją a ja nie lubię takiej formy przekazu. Na dodatek często występują tutaj niezrozumiałe słowa i wyrażenia, więc tym bardziej mówię pas.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiem, czy sięgnę po nią w najbliższym czasie, aczkolwiek myślę, że warto byłoby ją jednak kiedyś przeczytać.


    in-corner-with-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Po mimo niezliczonej ilości przekleństw mam na nią ochotę ;)
    http://qltura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Recenzja ciekawa, tytuł i okładka bardzo intrygujące. Niestety połączenie prozy z poezją, w dodatku jak piszesz trudną poezją odstrasza mnie skutecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Chyba książka nie jest dla mnie :) Pomimo iż z początku mnie zaintrygowała.

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie słyszałam o autorce, nie słyszałam o dzienniku, a jestem pewna, że książka mnie zainteresuje.

    OdpowiedzUsuń
  18. Wydaje mi sie, ze ta ksiazka moze stac sie dla mnie za trudna, musze sie jeszcze zastanowic :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Czytam już drugą opinię i czuję się coraz bardziej zaintrygowana.

    OdpowiedzUsuń
  20. Z pewnością przeczytam ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  21. Niestety umęczył bym się niesamowicie czytając ten trudny, mieszany gatunek dla tego podziękuje.

    OdpowiedzUsuń
  22. Słyszałam wiele dobrego o tej książce. Chyba dam jej szansę.

    OdpowiedzUsuń
  23. Zapraszam do mnie na ciekawy konkurs:

    http://skrytkaslow.blogspot.com/2013/07/konkurs-z-okazji-5-555-wyswietlen-bloga.html

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger