Dziecięcy Kram – Daniel Radziejewski

 



Książka wydana pod patronatem medialnym Subiektywnie o książkach

Recenzja przedpremierowa - premiera 30.06.2021 r.


"Niekiedy zbieg okoliczności uderza w nas mocniej niż przeznaczenie".


W słowach Od Autora "Dziecięcego kramu" wyraża on nadzieję, że lektura tej książki zapadnie czytelnikom w pamięć. Po przeczytaniu ostatniej strony tej powieści, jestem przekonana, że tak się właśnie stanie, gdyż to jedna z tych literackich wędrówek, po których znane nam obrazy zyskują zupełnie nowy wymiar. Inaczej patrzę teraz bowiem na pluszowego misia z oczkami, na zabawnego psa Goofiego, czy też na pewną scenę z "Króla Lwa". Wow, jakie to było mroczne i niepokojące doznanie.

Daniel Radziejewski to Leszczyniak, który ukończył filologię angielską na UAM w Poznaniu. Autor z zawodu jest nauczycielem języka angielskiego. Pasjonuje się podróżami, pisaniem i nauczaniem. Mieszkał w Irlandii, Arabii Saudyjskiej i Brazylii. Jego twórczość to trzy wydane powieści: "Metodyk", "Grzech Ojca" i "Miasteczko Anterrey. Znamię". Interesuje go ciemna strona natury człowieka.

Klara Silva jest bezdomną mieszkanką Brazylii, która wraz ze swoim pięcioletnim synem stara się przetrwać każdy kolejny dzień. W wyniku splotu nieoczekiwanych wydarzeń, otrzymuje ofertę pracy w sklepie z odzieżą i zabawkami dla dzieci o nazwie "Dziecięcy Kram". Jego właścicielem jest tajemniczy Alonso Bastos, którego zachowanie intryguje i przyprawia o lęk. Klara przy pomocy pewnej blogerki przeprowadza śledztwo, które odsłania koszmar związany ze sklepikiem, a także rozwiązuje sprawę zaginięcia jej ojca, jakie miało miejsce czternaście lat temu.

Jakie to było dobre! A raczej, powołując się na nomenklaturę literatury grozy, makabryczne i mroczne. Daniel Radziejewski swoją najnowszą powieścią zabrał mnie w świat tajemnic, z których jedna po drugiej, przeraża i wywołuje dreszcze na całym ciele. Cała kanwa fabularna "Dziecięcego Kramu" opiera się bowiem na dwóch, pozornie niezwiązanych ze sobą sprawach, jakie próbuje rozwikłać Klara, czyli zaginięcie jej ojca przed laty oraz podejrzana działalność właściciela sklepu. Która z nich bardziej przeraża? Obydwie w równym stopniu, ale na różnej płaszczyźnie, co jedynie potęguje efekt zaskoczenia i wielowymiarowości całej tej nieprzeniknionej opowieści.

Postać obrotnego biznesmena Alonsa Bastosa z charakterystycznym, zadbanym wąsikiem jeszcze długo nie opuści mojej głowy. Chylę czoła autorowi za tak perfekcyjnie wykreowaną postać tego bohatera, który intryguje i zatrważa, budzi lęk oraz zaciekawienie. Cały klimat, jaki wyczuwa się wokół tego na pozór prawdziwego dżentelmena, czyli tajemnica i mrok oraz gęstniejąca atmosfera, wzbudzają szereg emocji, które tak mocno cenię sobie w literaturze grozy. Uwielbiam tak wielowymiarowo skrojone postacie, których prawdziwe oblicze poznajemy stopniowo, krok po kroku (w tym przypadku dosłownie w butach z gładkimi podeszwami). O szatańskim profilu tej postaci czytelnik przekonuje się w ostatnich rozdziałach, poprzez obrazy tak porażające, po których ciężko zasnąć. I wbrew temu co teraz modne, nie ma tu rozlewu krwi i mózgów na ścianach. Są za to opisy, od których włos jeży się na głowie, w stylu starych, dobrze skrojonych horrorów z odpowiednim klimatem.

Sam pomysł na świetnie skrojoną fabułę, która strona po stronie, pokazuje cały fenomenalny zamysł Daniela Radziejewskiego, zasługuje na najwyższe noty. Są tu bowiem oprócz głównego, makabrycznego wątku, także płaszczyzna paranormalna pod postacią duchów, zagadka zaginięcia sprzed lat i wtopione w tło kulisy codziennego życia w Brazylii. Wszystko to połączone razem, serwuje czytelnikowi wciągającą powieść grozy od której po prostu nie sposób się oderwać.

"Dziecięcy Kram" kończyłam czytać, gdy nad moją miejscowością zawisły burzowe chmury. I muszę wam powiedzieć, że dawno już nie czułam takiego strachu, gdyż makabryczne obrazy, jakie w finale zafundował mi autor, wywołały w moim umyśle większe spustoszenie, niż niejeden film grozy. Połączenie niewinności dzieci i tego, co wymyślił Daniel Radziejewski to jeden z najbardziej strasznych obrazów w literaturze, z jakim przyszło mi się zmierzyć. Całość mogę więc podsumować jednym, a mianowicie: Chapeau bas!




Wpis powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem Novae Res

14 komentarzy:

  1. Świetna rekomendacja, myślę, że książka sprawdzi się w jesienne wieczory. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż Wiolu - napiszę jak poprzednik. Musi się sprawdzić w jesienne wieczory. Pozdrawiam. Dziś był aktywny dzień . Ponad dwie godziny na zewnątrz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaciekawiłaś mnie tą książką :D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż strach czytać :) tak sugestywnie napisałaś o tej książce :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie kończę czytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Intrygująca książka. Jak znajdę wolniejszą chwilę, to wezmę ją pod uwagę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Skoro to jeden ze straszniejszych obrazów z jakimi przyszło Ci się zmierzyć w literaturze jestem go bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawa fabuła, zapowiada się bardzo ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Brzmi naprawdę intrygująco. ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger