Tamtej nocy w LA – Iga Karst


Recenzja przedpremierowa. Premiera 20 maja 2021 r.

Książka wydana pod patronatem medialnym Subiektywnie o książkach.


"Bo dobra muzyka jest jak dobry tort. W jednym kawałku ma wiele smaków, faktur i konsystencji".


W tej książce wszystko zagrało. Od pomysłu na intrygę kryminalną po całą warstwę muzyczną, będącą wspaniałą ilustracją prawdziwej pasji do dobrego dźwięku. Znajdziecie w niej bowiem blues, jazz, rock, pop oraz klasykę. Nabierzecie także ochoty do posłuchania przywołanych utworów, bo "Tamtej nocy w LA" najlepiej czytać właśnie z muzyką. Ta książka po prostu brzmi!


Iga Karst to urodzona we Wrocławiu pisarka, autorka powieści i opowiadań kryminalnych. Jest absolwentką studiów z zakresu komunikacji społecznej, corporate identity i public relations. Zadebiutowała w 2005 r. książkę o przygodach Pana Samochodzika pt. "Perły księżnej Daisy". Zawodowo związana z branżą PR. Mieszka i tworzy we Wrocławiu.


Nina to kobieta sukcesu, będąca dyrektorką do spraw reklamy i promocji w wielkiej firmie jubilerskiej. Pewnego dnia, zupełnie przypadkowo poznaje Wandę, aktorkę, która w 1969 r. podbiła Hollywood i nagle wycofała się z publicznego życia. Zapomniana gwiazda zostaje zaangażowana do promocji biżuterii w postaci sesji zdjęciowej w Los Angeles. W Mieście Aniołów, Nina poznaje tajemniczą przeszłość Wandy związaną z pewnym zdjęciem, skrywającym rozwiązanie zagadki losów aktorki.


"Tamtej nocy w LA" można czytać w dwojaki sposób. Najszybciej i najprościej, skupiając się wyłącznie na tajemnicy sprzed lat, wokół której osnuta zostaje fabuła powieści. Aby jednak poznać całą wartość opowieści, jaką stworzyła autorka, warto skupić się równocześnie na jej warstwie muzycznej, będącej fascynującą balladą brzmiącą tak różnymi nutami. Muszę przyznać, że wszystkie przywołane przez Igę Karst utwory, tchnęły w tę książkę prawdziwego ducha muzyki. Dawno nie czytałam tak klimatycznej powieści, zorientowanej na nastrojowe dźwięki kultowych wykonawców - od Franka Sinatry po Queen czy też Sidneya Becheta.


Iga Karst uchyliła przed czytelnikiem kawałek wielkiego świata. Świata złotej ery Hollywood, czyli ówczesnych elit artystycznych, ówczesnych celebrytów. Na uwagę w tej płaszczyźnie zasługuje pomysł na wplecenie do fabuły wycinków prasowych z różnych mediow, a także koncepcji Hollywoodzkiej Nagrody Filmowej. Podczas lektury tej książki odczuwalny staje się klimat tamtych czasów, czyli rozkwitu kinematografii, mającej wpływ na cały świat.


Muzyka to drugoplanowy bohater tej powieści, gdyż główną rolę w fabule odgrywa człowiek. Dwie kobiety, które dzieli pokolenie, a łączy samotność i pasja. Dla jednej to pasja do aktorstwa, dla drugiej do muzyki. Iga Karst kreśląc kreacje Niny i Wandy, pokazała dwa, tak różne oblicza współczesnej samotności. Dla jednej to pozory pod postacią zawodowego sukcesu, okupionego brakiem życia prywatnego, dla drugiej zapomnienie i ukrycie przed światem. Obydwie bohaterki są tak samo fascynujące osobowościowo i jednocześnie tak bliskie czytelnikowi, bo psychologicznie dogłębnie przedstawione.


"Tamtej nocy w LA" was zaskoczy. Zaskoczy na poziomie rozwiązania zagadki z przeszłości, której poziom skomplikowania wywołuje efekt osłupienia na końcu. Zaskoczy także podróżą do lat 60. XX wieku, do epoki rozkwitu amerykańskiej kinematografii, pełnej dramatów i skandali. Poruszy także warstwą muzyczną, której brzmienie pozostaje w głowie długo po odłożeniu tej powieści na półkę. To świetna literacka ilustracja muzyczna, którą po prostu musicie poznać!



Wpis powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem Szara Godzina

23 komentarze:

  1. Po wpisie widzę, że książka bardzo wciąga. Dwa anioły w Mieście Aniołów. Świetny pomysł na fabułę. ;)
    Oby więcej takich książek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że warstwa muzyczna odgrywa znaczną rolę w tej powieści.

    OdpowiedzUsuń
  3. to niestety nie moje klimaty:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że mogłaby mi się spodobać, a sprawdzić mogę to w jeden sposób. Dziękuję za polecenie.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  5. Gracias por la reseña te mando un beso

    OdpowiedzUsuń
  6. Będę miał Wiolu na uwadze. Udany patronat jak widzę. Świetnie też - że - jak przedmówcy napisali wszystko w książce zagrało. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię książki o takiej tematyce :)

    OdpowiedzUsuń
  8. gratuluję patronatu fajnej książki!

    OdpowiedzUsuń
  9. Po takiej recenzji będę musiała skusić się na tą książkę. Mam nadzieję, że będę miała szansę po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  10. I znów kusisz! Kiedy znajdę na te wszystkie książki czas, bo że ten tytuł zapamiętam, to jest pewne jak w banku.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapowiada się świetnie. Chętnie dowiem się czegoś o złotej erze Hollywood.

    OdpowiedzUsuń
  12. oj tak dobra muzyka potrafi sprawić przyjemność.
    gratuluję patronatu

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale to dobrze się zapowiada. Pisarka, muzyka.... i ta okładka

    OdpowiedzUsuń
  14. BArdzo lubię książki, które swoim jestestwem niejako 'zmuszają" nas do słuchania muzyki w trakcie ich czytania. ZAtem Chętnei zapoznam sie ztą pozycją bliżej :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam pochlebną recenzję ostatnio i mam ją na liście do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie czytałam jeszcze takiej typowo muzycznej książki. Muszę przyznać, że brzmi to ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytałam jedną powieść tej autorki i dobrze ją wspominam. A do Hollywoodu chętnie się wybiorę.

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak, bardzo dobry cytat na początku notki blogowej. Zaciekawiłaś mnie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Kolejna pozycja na liscie do przeczytania.Dziekuje za zachecajaca recenzje.)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger