"Kreator.
Wszystko zaczęło się od niego".
W
powieści z nurtu science fiction najbardziej cenię sobie to, że
mogę za jej sprawą przenieść się do zupełnie innego świata,
pełnego zaskakujących elementów fabularnych, jakie potrafi wykreować ludzki
umysł. "Błyszczące sześciany" to książka, która
zdecydowanie dała mi taką sposobność, a przy okazji pokazała
możliwą do spełniania, wizję przyszłości ludzkości, jaka nie
napawa optymizmem.
Dex
Carster to pseudonim literacki gliwiczanina, którego marzeniem było
związanie swojego życia z pisaniem. Jego zainteresowania oscylują
także wokół ekonomii, teologii i historii, ceni sobie zdrowy
rozsądek i nowatorstwo. Jest bezkompromisowym libertarianinem i
konserwatystą w jednym. "Błyszczące sześciany" to jego debiut
prozatorski.
Niedaleka
przyszłość. Na świecie pojawiają się tajemnicze skrzynie, za
pomocą których można dostać się do różnorakich światów, pełnych cennych fantów. Roger Orter jest
nieautoryzowanym eksploratorem, mającym na koncie kilkanaście
takich
wypraw. Bohater pragnie odkryć, kim jest osoba nazywana Kreatorem, która stworzyła
sześciany. W ten sposób wkracza na drogę z której nie ma już powrotu.
Muszę
przyznać, że zafascynował mnie pomysł stworzony przez
debiutującego Dexa Carstera pod postacią tajemniczych sześcianów,
gdyż sam motyw tych
brył
od razu skojarzył mi się z fabułą serii filmów "Cube".
Oczywiście to jedynie luźne powiązanie, bowiem w książce
tajemnicze skrzynki w kształcie tych wielościanów przenoszą
eksploratorów do zupełnie innej rzeczywistości. Autor w swojej powieści pokazuje takie światy, ubarwiając je fantastycznymi urządzeniami, jak chociażby niesamowitym kordygrafem. Cała ta wizja
zarówno niepokoi i wywołuje nieco strachu, ale również intryguje,
jak wszystko co tajemnicze i niepoznane. Podczas
lektury nie sposób bowiem nie zastanowić się nad tym, czy sami
nacisnęlibyśmy guzik skrzynki przenoszący nas do innego wymiaru,
ryzykując przy tym swoje życie.
Nietuzinkowy pomysł na eksploracje nie jest jednak jedynym elementem, jaki skupia uwagę podczas lektury "Błyszczących sześcianów". Sama budowa świata
przedstawionego ukazana została bowiem w dobrym stylu, serwując
czytelnikowi dość niepokojącą wizję naszej niedalekiej
przyszłości. To świat ze sztuczną inteligencją na co
dzień pod postacią wszędobylskich androidów, a także zupełnie
innych środków transportu. To, co jednak najbardziej działa na
wyobraźnię to wszechobecna inwigilacja i działalność Cybotregu - organizacji kontrolującej społeczeństwo. Muszę przyznać, że
moją szczególną uwagę w tym aspekcie zwrócił obrazowy opis Wylęgarni, czyli
miejsca będącego przeciwieństwem zamożnych dzielnic. To
bardzo wymowny wątek i nieco symboliczny w kontekście naszej obecnej
rzeczywistości.
Dex
Carster ukazując niecodzienną historię jednego z najlepszych
creseekerów, zastosował pierwszoosobową narrację głównego
bohatera, co okazało się trafionym zabiegiem. Dzięki temu bowiem
czytelnik poznaje wszelkie wątpliwości i rozterki Rogera, a także
obserwuje walkę, jaka dzieje się w jego głowie pomiędzy pasją do
eksplorowania i uzależnieniem od ryzyka, a lojalnością wobec żony.
To niewątpliwie bohater wewnętrznie skomplikowany, dlatego wywołuje sporo
ambiwalentnych uczuć.
Czy
można zbudować lepszy świat, gdy w sercach ludzi panuje samotność?
Czym w ogóle jest ten lepszy świat i za jaką ceną przyjdzie nam
go kreować? Na te pytania i na wiele innych odpowiada debiut Dexa
Carstera, którego pozytywnie zaskakuje wyrobiony
warsztat pisarski. Jeśli lubicie klimaty z nurtu fantastyki naukowej z dobrze
skrojoną warstwą świata przedstawionego, zachęcam was do lektury "Błyszczących sześcianów".
Tę książkę po prostu dobrze się czyta!
Wpis powstał w ramach współpracy z autorem
Bardzo zaciekawiła mnie ta ksiazka
OdpowiedzUsuńMnie niestety nie bardzo zaciekawiła, raczej po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za science fiction, ale recenzja bardzo zachęcająca ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłaby mnie zaciekawić, ale musiałabym to sprawdzić.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Brzmi intrygująco. Też od razu przypomniał mi się film "Cube".
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie Wiolu recenzja. Jednak teraz nie stawiam na fantastykę, ale myślę, że książka znajdzie swoich odbiorców. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o science fiction, to omijam ten gatunek jak diabeł święconą wodę :)
OdpowiedzUsuńSuena bien, la verdad. Además la ciencia ficción me suele gustar. ;)
OdpowiedzUsuńChyba nie do końca moje klimaty, ale będę miała ten tytuł na uwadze. Może jednak kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńZetknęłam się już z tą książka i myślę, że kiedyś po nią sięgnę. Na razie skupiam się jednak na tym co już mam na liście do przeczytania, bo niestety wciąż jest ona stosunkowo za długa.
OdpowiedzUsuńObawiam się, że mogłaby nie docenić wartości tej książki, gdyż to zupełnie nie mój gatunek czytelniczy. 😊
OdpowiedzUsuńTematyka nie do końca dla mnie ale być może przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że dam szansę tej książce :)
OdpowiedzUsuńKsiążka zbytnio mnie nie zaciekawiła, ale na pewno znajdzie swoich czytelników :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dobra recenzja! Jestem ciekawa tego debiutu. Ogólnie to Huxley cały czas jest aktualny w literaturze. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko kilka książek z tego gatunku, ale zainteresowałaś mnie też tą publikacją.
OdpowiedzUsuńCiekawa fabułą kusząca recenzja :)
OdpowiedzUsuńNiby nie mój gatunek, ale spróbować warto wszystkiego. Zapiszę sobie tytuł. No i bardzo podoba mi się okładka ;)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili na pewno zerknę na tę pozycję. Cudowna.
OdpowiedzUsuń