"Każdy z nas potencjalnie może podarować komuś nowe życie – jeśli tylko zrobi ten jeden mały krok i zarejestruje się w banku dawców". Justyna Bednarek i Jagna Kaczanowska o swojej powieści "Gorsza siostra"

 

"Gorsza siostra" to najnowsze, wspólne pisarskie dziecko Justyny Bednarek i Jagny Kaczanowskiej. To powieść o kobietach i ich trudnych wyborach, często nietrafionych, nacechowanych bólem i cierpieniem, ale także o nadziei, którą zawsze warto pielęgnować. Zapraszam was do przeczytania mojej rozmowy z autorkami, które zgodziły się odpowiedzieć na kilka pytań dotyczących tworzenia tej właśnie książki.


Recenzja powieści "Gorsza siostra" - KLIK



Justyna Bednarek to poetka, pisarka i ilustratorka. Z wykształcenia romanistka, pracuje jako dziennikarz i redaktor w kobiecych pismach. Mama trójki dzieci, mieszka w małym domu na warszawskich Bielanach. 

Jagna Kaczanowska to psycholożka, parająca się dziennikarstwem. Mama dwójki dzieci, uwielbiająca jeździć konno, zajmować się ogrodem i czytać książki. Wraz z rodziną mieszka w Milanówku pod Warszawą.






Wioleta Sadowska: „Gorsza siostra” to książka zupełnie inna, niż wszystkie, które napisały Panie do tej pory. Pod jakim względem?


Justyna Bednarek: Do tej pory pisałyśmy książki znacznie lżejsze, weselsze. W „Gorszej siostrze” nie ma takiego „heheszkowania”, jak np. w „Ogrodzie Zuzanny”. Poza tym akcja prowadzona jest przez trzy pokolenia, przez różne miejsca i etapy historyczne. Można powiedzieć, że ta powieść napisana jest z większym rozmachem, niż wcześniejsze nasze wspólne opowieści.


Jagna Kaczanowska: Nigdy wcześniej nie pisałyśmy książki, która działaby się na przestrzeni niemalże stu lat, w kilku planach czasowych. To było wymagające – musiałyśmy sprawdzać fakty historyczne, oglądać stare mapy, by właściwie osadzić wydarzenia.


Wioleta Sadowska: Myślę, że czytelniczy to zauważą. Czy fabuła powieści dotyka prawdziwej rodzinnej historii?


Justyna Bednarek: W ogóle – nie dotyka, w szczególe – owszem. Zawarłyśmy w tej opowieści kilka scen i anegdot, dotyczących prawdziwych wydarzeń. Na przykład w mojej rodzinie, kilka pokoleń wstecz był przypadek, gdy porządny ojciec rodziny oszalał na punkcie pięknej, czarnowłosej ladacznicy, napotkanej w drodze z domu do biura. Działo się to na początku ubiegłego wieku w Krakowie, skąd pochodziła cała rodzina mojej mamy. Kawałki Krakowskie pisało mi się wyjątkowo łatwo, właśnie z tego powodu.


Jagna Kaczanowska: Tak, w tej książce wiele jest z historii naszych rodzin. Podam pierwszy z brzegu przykład: Ada, zatrzymana przez niemieckich żołnierzy, wyrzuca z pociągu swoją córkę, Joasię. A mój dziadek wyskoczył z jadącego tramwaju z moją ciocią, wówczas sześcioletnią, na rękach. Dla mnie ważne były też opisanie Powstania Warszawskiego, a szczególnie wątek Rzezi Woli, który też pojawia się w książce. Zginęła wtedy moja rodzina…


Wioleta Sadowska: Książka niesie ze sobą swoisty apel do czytelników o rejestrowanie się w bazie dawców szpiku. Dlaczego postanowiły Panie poruszyć ten właśnie temat?


Justyna Bednarek: Bo to bardzo ważne! Każdy z nas potencjalnie może podarować komuś nowe życie – jeśli tylko zrobi ten jeden mały krok i zarejestruje się w banku dawców. Oczywiście, jest wiele ważnych tematów, ale akurat ten najmocniej przemówił w tamtym momencie do naszej wyobraźni. Obie mamy osoby zmagające się z białaczką, które w pewnym momencie poszukiwały dawcy.


Jagna Kaczanowska: Powód jest prosty: od wielu lat sama jestem zarejestrowana jako potencjalny dawca szpiku. Procedura jest banalnie prosta, a może uratować życie. Pomyślałam, że warto byłoby o tym opowiedzieć.


Wioleta Sadowska: W bazie dawców szpiku jest wciąż za mało osób, a dramatem jest to, gdy wiele z nich wycofuje się w ostatniej chwili. W jaki sposób według Pań można zmniejszyć rozmiar tych problemów?


Justyna Bednarek: Trzeba do znudzenia powtarzać, jak bardzo jest to ważne. Opisywać historie konkretnych osób „w potrzebie”. Taki spersonalizowany apel zawsze najmocniej działa.


Jagna Kaczanowska: Sądzę, że znaczna część osób po prostu nie ma rzetelnej wiedzy na temat metod pobrania szpiku. To nieprawda, że to bolesna procedura, długotrwała, ryzykowna dla zdrowia. Szpik pobiera się z krwi obwodowej, boli tyle, co zastrzyk. Osobną kwestią jest temat poczucia odpowiedzialności za cudze życie. „Oddam szpik, a pacjent umrze!”, boją się niektórzy. Musimy odpowiedzieć sobie na ważne pytanie: na co mam wpływ w moim życiu, a na co nie? Mam wpływ na to, czy zostanę czy nie zostanę potencjalnym dawcą. Nie mam wpływu na to, czy ewentualny przeszczep szpiku zakończy się sukcesem. Robię to, co do mnie należy i co jest słuszne i moralne: rejestruję się. I czekam na telefon, który może w każdej chwili zadzwonić. Cała reszta do mnie nie należy, więc… nie zaprzątam sobie tym głowy.


Wioleta Sadowska: To prawda. Czy zatem ta powieść może według Pań zachęcić kogoś do rejestracji w bazie dawców szpiku?


Justyna Bednarek: Mamy taką nadzieję. Jeżeli chociaż jedna osoba zechce się zarejestrować dzięki naszej książce – to już uznamy to za sukces.


Jagna Kaczanowska: Wiem z bloga co najmniej jednej recenzentki, że tak właśnie się stało! To ogromny sukces.


Wioleta Sadowska: Część wydarzeń opisanych w powieści rozgrywa się w klasztorze w Tyńcu. Jak wyglądał w tym przypadku research potrzebny do zbudowania specyficznego klimatu tego miejsca?


Justyna Bednarek: To może niech Jagienka opowie – bo to ona obejrzała kiedyś Tyniec od środka, przy okazji wywiadu dla Twojego Stylu.


Jagna Kaczanowska: Kiedyś, na zaproszenie benedyktynów z Tyńca, mieszkałam w klasztorze przez tydzień – pisałam wtedy reportaż dla miesięcznika Zwierciadło. To był magiczny czas. Możliwość rozmawiania z ojcem Janem Pawłem Konobrodzkim, niestety już nieżyjącym, ojcem Włodzimierzem Zatorskim, uczestniczenia w warsztatach ikebany ojca Hieronima… To wyjątkowe miejsce, przesycone duchem spokoju, zadumy, refleksji. Mnisi modlą się tam, żyją i umierają już od tysiąca lat, bo to jeden z najstarszych klasztorów. Naprawdę warto tam pojechać i zatrzymać się w Domu Gości, w pokoju z widokiem na zakole Wisły i dalej, Tatry.


Wioleta Sadowska: Jakie przesłanie niesie ze sobą wspólna historia Wandy, Krystyny, Ady i Joasi?


Justyna Bednarek: Poza tym, że warto się rejestrować w banku szpiku? Może takie, że nie ma nic silniejszego, niż więzy krwi. Że dobra, kochająca się, skonsolidowana rodzina potrafi dać wsparcie, jakiego nie udzieli nikt inny. I że o taką rodzinę warto zawalczyć – nawet, jeżeli konflikt nas podzielił. Między ludźmi wszystko jest możliwe, także przebaczenie i miłość, która zakwitnie w miejscu, w którym rozsiadła się wielka niechęć.


Jagna Kaczanowska: Błędy można naprawić, winy wybaczyć. Zawsze znajdzie się na to dobry czas, jeśli nie zabraknie miłości.


Wioleta Sadowska: Pisanie w duecie nie jest proste. W jaki sposób przebiegał podział pracy w przypadku „Gorszej siostry”?


Justyna Bednarek: Tak jak dotychczas. Podzieliłyśmy się wątkami i pracą. Ja pisałam więcej o „starociach”, Jagna wzięła na siebie cały wątek medyczny. Potem łączyłyśmy poszczególne rozdziały. Ja połowę, Jagienka – połowę.


Jagna Kaczanowska: Och, mamy w tym wprawę! Jak zawsze podzieliłyśmy się wątkami, postaciami i… zabrałyśmy do roboty!


Wioleta Sadowska: Czy pojawiły się jakieś punkty sporne podczas pisania tej książki?


Justyna Bednarek: Raczej nie.


Jagna Kaczanowska: Nie przypominam sobie…


Wioleta Sadowska: Jakie są dalsze plany pisarskie Justyny Bednarek i Jagny Kaczanowskiej?


Justyna Bednarek: W tej chwili skupiłyśmy się każda na swoich „osobnych” książkach. Sporo pokomplikował covid – nasza „Gorsza siostra” też trochę poczekała na publikację.


Jagna Kaczanowska: Pisarskich wspólnych na razie nie mamy. Ale zamierzamy spotkać się na ciasto i kieliszek wina!


Wioleta Sadowska: Pandemia chyba wszystkim pokrzyżowała plany. Co na koniec chciałyby Panie przekazać czytelnikom Subiektywnie o książkach?


Justyna Bednarek: Że serdecznie pozdrawiamy! Nie dajcie się i noście maseczki!

Jagna Kaczanowska: Czytajcie. Związek z książkami to ten jedyny, na całe życie. Nigdy się na nim nie zawiedziecie!



Przeczytałam tę książkę podczas jednego, dłuższego wieczoru, jednak jej przesłanie pozostanie ze mną o wiele dłużej. Poznajcie koniecznie "Gorszą siostrę".


Wpis powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem W.A.B

16 komentarzy:

  1. Ta tematyka jest bardzo ważna. Ja raczej dawcą nie mogę być z rozmaitych powodów. Ale temat na czasie i chwała Ci Wiolu za ten wywiad. Pozdrawiam już jesiennie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wywiad, podobnie jak książka jest arcyważny. Dotyka kluczowych spraw, przeczytam:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo zainteresowała mnie ta książka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamowicie ciekawy wywiad. Przyjrzę się bliżej książce. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawy wywiad. Książka już czeka w mojej biblioteczce.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki ale wywiad jest zachęcający.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super, bardzo chcę przeczytać, to książka z dobrym przesłaniem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem zarejestrowana już od kilku lat jako potencjalny dawca szpiku :) Może kiedyś uda mi się komuś pomóc :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Thank you so much for sharing this interview.

    New Post - https://www.exclusivebeautydiary.com/2020/10/dr-brandt-xtend-your-youth-face-cream.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Zawsze ciekawiło mnie wspólne pisanie książki.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobrze, że przesłanie zapada w pamięci.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zazdroszczę tym, którzy mogą się zarejestrować w bazie dawców szpiku. Dobrze, że autorki poruszyły ten wątek.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger