Od dłuższego czasu miewam sny. Fragment książki "Próba sił"



Na początku grudnia, pod patronatem medialnym Subiektywnie o książkach, ukaże się bardzo intrygujący debiut literacki pt. "Próba sił" autorstwa T.S. Tomson. Zanim poznacie moje obszerne wrażenia po lekturze tej książki, chciałabym zachęcić was do jej przeczytania, krótkim przedpremierowym fragmentem.


– Od dłuższego czasu miewam sny. Z początku były zwykłymi koszmarami, nie przejmowałam się tym zbytnio. 
– Synu, nalej mi także brandy. Nie żałuj.
Spojrzała na Eddiego, który bez wahania wykonał jej polecenie pomimo karcącego wzroku Katie.
Wszyscy siedzieli obok siebie, jakby konspirowali. Rose mówiła nadal cicho, ledwie słyszalnie. Kontynuowała.
– Trwało to dobre dwa miesiące. Nie przespałam ani jednej nocy, aż pojawiła się ona.
Zupełnie znikąd.
Rose sięgnęła po szklankę wypełnioną złotym trunkiem i lekko go zamieszała.
– Ujrzałam ją tam na ulicy.
Wskazała ręką, w której tkwiła szklanka, na ulicę naprzeciw.
–Ona? – Samantha ożywiła się, a Rob spojrzał na nią pytająco.
– Później zobaczyłam was – odrzekła Rose, ignorując pytanie Samanthy. Wciąż wpatrywała się w okno zamyślona. 
– Ciebie i Roba.
Spojrzała na nich.
– Miałam sen, w którym… – Rose zawahała się. – …ona była przy was. Ta mała.
Odkąd się pojawiła, sny zniknęły. Do wczorajszej nocy, kiedy znowu pojawił się On.
Rose zrobiła spory łyk.
– Mamo, odstaw szklankę – odezwała się Katie.
– Jutro jest Boże Narodzenie. Musicie udać się tam, gdzie mnie dawno nie było. Tam widziałam was wszystkich. Nie byliście sami. – Rose zignorowała polecenie córki.
– O czym ty mówisz? – ponownie wtrąciła się Katie. – O co tu chodzi? Jaka
dziewczynka, jaki on? Gdzie mamy się udać?
Rose odstawiła szklankę i przesunęła wózek w stronę okna. Była odwrócona do nich tyłem.
– Musicie iść do kościoła, który stworzyliśmy z Charlesem. Dokładnie o północy.
Nic więcej nie wiem.
– O czym wy bredzicie? – wybuchnęła Katie, wstając. Wyglądała, jakby dawno napięta lina między jej rozumem a nerwami w końcu nie wytrzymała. –To jakieś brednie! Jutro mamy Boże Narodzenie, na które Amy czeka już rok, a wy pieprzycie o jakiejś dziewczynce? Stephen! – Spojrzała na męża. – Nie powiesz nic?
Zwariowaliście?
Stephen patrzył w podłogę zamyślony, po czym w końcu się odezwał:
– Katie, z jakiegoś powodu tylko ty nie dostałaś tych… znaków. – Dokończył, zdając sobie sprawę, jak śmiesznie musiało zabrzmieć to, co powiedział.
– Ja również to widziałem – wtrącił Eddie. – Wtedy na drodze, gdy wracałem od was. Pojechałem do baru, przekonując siebie, że piję, by zapomnieć o moim wiernym psie.
Teraz sam nie wiem, dlaczego tak naprawdę się tam znalazłem.
– A nasi goście? – prychnęła Katie, patrząc w kierunku Sam i Roba z jawną pogardą. Dostaliście jakieś, jak to wszyscy określają, „znaki”? – Ostatnie słowo podkreśliła, drwiąc.
Samantha milczała i gdy już chciała się odezwać, Rob ją wyręczył.
– Tak. Sam, nie wiedziałem, dlaczego tu jedziemy, ale zgodziłem się jej pomóc. Po drodze mieliśmy dziwne kłopoty z radiem i widzieliśmy coś… okropnego.
Wszyscy czekali, aż rozwinie myśl, jednak Rob nie powiedział nic więcej.
– I…? – kontynuowała Katie. – To wszystko? Kłopoty z radiem? Wow! To faktycznie niewiarygodne! – wykrzyknęła i złapała się ostentacyjnie za głowę. – Czy wy się w ogóle słyszycie?
– Katie – wtrącił Stephen. – Nie tylko my to widzieliśmy… nasza córka również. Nie zapominaj też, że w jakiś sposób ona… – Stephen podrapał się po głowie, próbując nie zabrzmieć jak wariat. – …ona zobaczyła przyjazd Roba i Samanthy.
– Roba i Samanthy – powtórzyła Katie. – Ten temat także chciałam poruszyć. Kim wy w ogóle jesteście? Może powiecie coś o sobie, skoro mieszkamy pod jednym dachem? Nic o was nie wiemy, kompletnie nic. Skąd dokładnie jesteście? Czym się zajmujecie?
Rob spojrzał na Sam, której wzrok był teraz wbity w obraz przedstawiający Jezioro Galilejskie. Była jakby nieobecna, pogrążona w swoich myślach. W końcu zaczął niepewnie:
– Pochodzę z centrum Vernon. Pracuję w firmie przewozowej. Jak już mówiłem, poznałem Sam, która poprosiła mnie o pomoc i tak tu wylądowałem.
Chciał jeszcze coś dodać, ale nie wiedział co. Wyczerpał temat. Jednak poczuł ulgę, bo w tej sytuacji Sam zobowiązana była odpowiedzieć chociaż częściowo, kim jest.
Znał ją najlepiej ze wszystkich obecnych, ale wciąż tylko szczątkowo.
Zapadła cisza, a Sam nadal wpatrywała się nieruchomo w obraz. Po chwili odwróciła głowę, popatrzyła na Roba i powiedziała:
– Ja… myślę, że powinniśmy stąd jechać, Rob.
Katie już otwierała usta, lecz nagle wtrącił się donośnym głosem Eddie:
– A ja myślę, że moja przyjaciółka powinna się ze mną napić. – Wstał i postawił szklankę na stole.
Katie znów chciała się odezwać, lecz Eddie ponownie ryknął żartobliwie, że chyba mu nie odmówi i prawie się nie zorientowała, gdy miała w ręce szklankę.
– Katie, kochanie, chodź ze mną do kuchni, przydałyby się nam jakieś przekąski. – Otoczył ją ramieniem i wiedząc, iż mu nie odmówi, poprowadził w stronę korytarza.
Usłyszeli jeszcze tylko, jak Eddie każe jej pić to, co ma w szklance, gdyż ma nadzieję, że może uda mu się jednak zabrać ją do sypialni, a Stephen i tak się nie zorientuje, po czym zamknął drzwi.
– Wybaczcie jej – powiedziała Rose, patrząc na nią, po czym podjechała wózkiem w stronę Sam i wzięła jej dłoń w swoje.
Sam wyglądała teraz krucho i słabo.
– Kochanie, nie musisz nic mówić, jeśli nie chcesz. Katie to dobry człowiek, martwi się o nas i to wszystko, ale ja wiem, kim jesteście. Wiem, że nie grozi nam nic z waszej strony i absolutnie nigdzie was nie wypuszczę w tę śnieżycę. Eddie na pewno ją uspokoi. To dla niej za wiele i nie rozumie tej sytuacji. Nikt z nas nie rozumie.
– Czy pani też ją widziała? Zapytała cicho Sam, a Rose doskonale wiedziała, kogo miała na myśli.
– Tak, dziecko. Widziałam. Dokładnie tam.
Wskazała palcem na okno, za którym nieustannie padał śnieg.
– Co pani czuła? Czy ona coś powiedziała?
Rose wyprostowała się na swoim fotelu, nadal trzymając dłonie Sam. Do teraz pamiętała dobrze ten oślepiający blask w swoim pokoju. Napis na szybie był wyraźny, wdarł się do jej duszy i załatał wszystkie blizny, które nosiła w sobie od śmierci męża. Blizny, które każdy z nas nosi, a które czasami, pomimo upływu lat, nadal potrafią krwawić. Czasami mniej, czasami bardziej, ale blizny nigdy nie znikają. Są integralną częścią nas, naszą historią, darem i przekleństwem. Pozwalają pamiętać i nie pozwalają zapomnieć. Szczególnie nocą, gdy staramy się zasnąć, to blizny uświadamiają nam, jak silni jesteśmy lub jak słabymi możemy się stać.
Lecz tej nocy czuła, jakby szła przez ostatnie lata spaloną słońcem pustynią i napotkała jezioro z chłodną, błękitną życiodajną wodą, w której mogła się cała zanurzyć, by chociaż na chwilę ukoić swoje obolałe, zmęczone ciało. Trwało to moment, jakby ułamek sekundy, wystarczyło jednak, by zapewnić jej spokojny sen tej nocy. Pozwoliła sobie przez chwilę trwać w tym wspomnieniu, bo dawało jej namiastkę poczucia bezpieczeństwa, którego teraz tak bardzo potrzebowała.
– Nie powiedziała nic – skłamała połowicznie Rose – ale jestem pewna, że nie pojawiła się tu przypadkowo.
Samantha dotknęła policzka, na którym jeszcze niedawno była głęboka rana. Chciała opowiedzieć o tym, jak mała ją uzdrowiła jednym dotknięciem, wiedziała jednak, że w tej sytuacji zrozumiałaby to tylko Rose. Starsza pani wyczuła to i ścisnęła wymownie jej dłonie, po czym obróciła się wózkiem do Stephena.
– Synu, weź moją córkę i połóżcie się spać. Jutro wieczorem musicie być gotowi, by wyruszyć. Wy także się już połóżcie, musicie mieć siły. – Spojrzała na Samanthę i Roba, a ci przytaknęli głowami.
Stephen wstał i podszedł do okna. Samochód zniknął. Zaciągnął zasłony i poszedł po swoją żonę. Tę noc chciał spędzić z nią i córką. Ostatnią noc przed Bożym Narodzeniem.
Za oknem nadal padał śnieg.

Lubicie klimat powieści grozy, gdzie czujecie niepokój i lęk?


Wpis powstał w ramach współpracy z autorem.

19 komentarzy:

  1. Lubię debiuty, zaintrygowana jestem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Raczej nie będę czytać :)

    www.whothatgirl.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. I follow you on gfc # 1146 , follow back?

    https://styleoflifet.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na Twoje wrażenia z lektury.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiada się ciekawa książka!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja uwielbiam się bać podczas lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapowiada się ta książka na ciekawą i wciągającą powieść.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie przepadam za taką tematyką książek.
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. ten fragment jest bardzo intrygujący:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Chciałabym bardzo poznać całość historii.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie za bardzo lubię powieści grozy, chyba że jest ona delikatnie zaznaczona. Z reguły omijam takie klimaty ale fragment ciekawy :)

    OdpowiedzUsuń
  12. nie wiem czy lubie groze w ksiazkach;P

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie przepadam za powieściami grozy.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger