"Marzę o tym, by móc swoją twórczością poruszyć ludzkie serca oraz by wzbudzić w nich dobre emocje". Rozmowa z Ewą Przydrygą



Wydaje się wam, że doskonale znacie osobę, z którą dzielicie życie? A co by było, gdyby nagle okazało się, że w jej życiorysie aż roi się od tajemniczych epizodów, o których nie mieliście pojęcia? W dniu premiery "Zatrutki", czyli jednego z najlepszych thrillerów psychologicznych spośród tych, które przeczytałam w tym roku, chciałabym zaprosić was do lektury wywiadu z Ewą Przydrygą, autorką tej książki.  

Recenzja książki "Zatrutka" - KLIK







Ewa Przydryga to urodzona w Poznaniu, absolwentka filologii angielskiej, która pracuje jako nauczyciel i tłumacz języka angielskiego. Autorka w 2016 r. wydała swoją pierwszą książkę pt. "Motyle i ćmy". Jej twórczość oscyluje wokół thrillerów psychologicznych w stylu domestic drama.








Wioleta Sadowska: Nietuzinkowy tytuł, nietuzinkowa okładka i przede wszystkim nietuzinkowa fabuła – tak w skrócie według mnie przedstawia się "Zatrutka", czyli Twoja najnowsza książka. Czy pamiętasz jak pojawił się w Twojej głowie pomysł na jej napisanie?

Ewa Przydryga: Z reguły pomysły na fabułę dopadają mnie dość niespodziewanie i nie jest to tylko jedna, przewodnia myśl. Tak było także i tym razem. Ze skrawków pomysłów, które początkowo wydawały się całkiem niedopasowane, dopiero po pewnym czasie zaczęłam układać sensowną całość. Miejsca i sytuacje w których je odnalazłam były więc różnorodne. Za każdym razem, czy to spacerując w lesie, czy pędząc samochodem po obwodnicy, albo tuż przed snem, wynotowywałam myśl, która wydawała mi się interesująca, licząc w duchu na to, że trafi kiedyś na swoje miejsce. Główną siłą napędzającą mnie do napisania „Zatrutki” była jednak przeprowadzka do Gdyni, która urzekła mnie swoim surowym pięknem i tajemnicą. Potrzebowałam jej w pewnym momencie swojego życia. Wiedziałam, że to tam, w tej mrocznej, jesiennej mgle zawieszonej nad miastem, muszę umieścić akcję swojej powieści. Że to tam kryją się śmiertelnie niebezpieczne tajemnice. Jeśli chodzi zaś o konkretne wydarzenia na kartach książki, to czasem wynik mojej obserwacji przypadkowych ludzi, zdarzeń, ale i moich własnych przeżyć. Nie potrafię ich kontrolować, dopadają mnie w zasadzie wtedy, kiedy chcą. A ja im na to pozwalam ;)

Wioleta Sadowska: Myślę, że taka walka byłaby z góry skazana na niepowodzenie. Odnalazłam w tym znakomitym thrillerze motyw świata jako teatru. Muszę więc zapytać o to, czy fascynuje Cię odwieczna potrzeba człowieka do przywdziewania w życiu różnych masek?

Ewa Przydryga:  Od zawsze intrygował mnie człowiek w całej swojej złożoności - jego psychika, ambicje, pragnienia, ale również i słabości, skrzętnie ukrywane potrzeby oraz mroczne sekrety. Część z nich, jeśli nie większość, kryje się pod pilnie strzeżoną fasadą, maską. W dobie internetu i oddziaływania social mediów na nasze życie, i my często ulegamy ich wpływom, nakładamy więc maski, bo chcemy, by nas lubiano i akceptowano. Myślę więc, że ten problem jest wciąż aktualny. Stąd też mój pomysł na wplecenie teatru, także rozumianego w ten dosłowny sposób, w fabułę książki. Za czerwoną kurtyną, pod deskami teatru na których staje Ania, kryje się jednak to drugie dno. Przedstawienie jej motywów działania było i dla mnie wyzwaniem, bo zmusiło mnie nie tylko do głębszej obserwacji drugiego człowieka, ale i do uruchomienia tych mrocznych pokładów wyobraźni, do których na co dzień nie mam dostępu.
Wioleta Sadowska: Wyzwanie, któremu z pewnością sprostałaś. Podobno pisarze najwięcej z siebie dają w debiucie. ”Zatrutka” to Twoja druga książka, ale nie mogę nie zapytać o to, ile jest Ciebie w Ance?

Ewa Przydryga: Nigdy nie dystansuję się od postaci, które tworzę. Angażuję się emocjonalnie całą sobą w każdą z nich nawet wtedy, gdy tworzę "czarny charakter", choć nie zawsze do każdej z nich przemycam cząstkę siebie. Ania jest postacią fikcyjną, ale wyposażyłam ją faktycznie w pewne swoje cechy. Myślę, że łączy mnie z nią ten sam korzeń osobowości. Mamy podobną wrażliwość, postrzeganie świata i obie kierujemy się w życiu intuicją. Na tym jednak nasze podobieństwa chyba się kończą. W inny sposób wyrażamy swoją energię, w inny sposób także ją doładowujemy. Ale myślę, że potrafiłabym się z nią dogadać. 

Wioleta Sadowska: Myślę, że rozmawiając o postaci Anki, nie można nie zadać pytania o to, do czego zdolny jest człowiek chcący chronić najbliższych? Czy istnieje według Ciebie jakaś granica?

Ewa Przydryga: Miłość do najbliższych czasami przesłania trzeźwe myślenie, w szczególności wtedy, kiedy gra toczy się o najwyższą stawkę, jaką jest życie i bezpieczeństwo, a w głowie uruchamia się instynkt przetrwania. Bezwarunkowego przetrwania i ochrony. To w zasadzie zrozumiałe, często bezpieczeństwo najbliższych przekładamy ponad swoje własne. Granicę w każdym wypadku powinny jednak wyznaczać zasady moralne i sumienie. Problem w tym, że niekiedy każda decyzja jaką podejmiemy w podbramkowej sytuacji i tak obarczy nas wyrzutami sumienia albo sprzeniewierzy się zasadom moralnym jakie wyznajemy. Wtedy często decydujemy się na wybór mniejszego zła, ale i ono zazwyczaj ma swoje reperkusje. Z tym moralnym dylematem także i Ania musiała stanąć twarzą w twarz. Tylko czy wyszła z tej potyczki zwycięsko?

Wioleta Sadowska: Tego czytelnicy dowiedzą się czytając Twoją książkę. Wiem, że posiadasz jakąś szczególną słabość do postaci Matyldy. Dlaczego?

Ewa Przydryga: To prawda, mam do tej nastolatki szczególny sentyment. Matylda jest dziewczyną skrzywdzoną przez traumę jakiej doznała w dzieciństwie i jaka oszpeciła ją także na całe życie. Nie jest jej łatwo także odnaleźć się pośród rówieśników nie tylko z tego powodu. Dziewczyna ma swój własny świat i zainteresowania, które trudno zrozumieć jej popularnym w klasie rówieśnikom. Czuje się więc w pewnym stopniu wyobcowana, szczególnie biorąc pod uwagę jej wrażliwość, a sytuację pogarszają jeszcze jej problemy rodzinne. Z drugiej strony Matylda jest zadziorna i waleczna, ma artystyczną duszę, niewyparzoną buzię i kieruje się dobrymi intencjami. To superfajna mieszanka. Myślę, że dobry z niej człowiek i jeśli dostanie tylko trochę wsparcia oraz miłości, wyrośnie na wspaniałą kobietę. 


Wioleta Sadowska: „Zatrutka” to kaszubskie plenery, głównie Twoja ukochana Gdynia. Jakie więc miejsce poleciłabyś osobie, która chce poznać prawdziwy urok tego miasta?

Ewa Przydryga: Kiedy zadałaś mi to pytanie, przed oczami stanęła mi cała masa miejsc, które uwielbiam i które są dla mnie ważne z różnych powodów, a tym samym, jakie chciałabym polecić. Na pewno nie będzie to żadna z turystycznie obleganych miejscówek. Wolę odkrywać to, co tajemnicze i nieznane. Jednym z takich miejsc jest plaża w Babich Dołach, w której i Ania odnalazła swoje schronienie. Jest dla niej ważna także dlatego, bo to właśnie tam poznała swojego męża. To także tam rozpoczyna się akcja powieści, to tam fale zabierają pozostawione na brzegu ubrania Ani. Klimatu plaży w Babich Dołach dodaje także poniemiecka torpedownia, która unosi się na morzu jak statek widmo. Kolejne miejsca jakie zdecydowanie mogłabym polecić to zamknięty most kratownicowy w Rutkach, a także cypel rewski. Poza tym, że Rewa to raj dla kitesurferów, idąc po piaszczystej mierzei zanurzonej w morzu można przedostać się pieszo na Półwysep Helski. Pozostałe miejsca, które są mi bliskie można znaleźć na Mapce zbrodni ukrytej wewnątrz książki. Są one także wplecione w akcję powieści.

Wioleta Sadowska: Na okładce „Zatrutki” pojawia się rekomendacja Sarsy, a w jej fabule pojawia się odniesienie do twórczości tej artystki. Przyjaźnicie się?

Ewa Przydryga: To prawda, że muzyka Sarsy przewija się przez karty mojej książki. Jeden z utworów, 'Chill', pojawił się tam nieprzypadkowo. Tak jak dla Ani i dla mnie stał się utworem z którym w dużym stopniu się utożsamiam. To taka muzyka, która porusza i dźwiękiem, i słowem oraz do której chce się wracać zarówno wtedy, kiedy jesteś szczęśliwy oraz odnosisz sukcesy, ale i wtedy, kiedy w danym momencie jest tobie źle i smutno. W tym tkwi magia wyjątkowej, autorskiej muzyki. Jest w niej prawda, pasja i serce. Dlatego zarówno po ten jak i inne utwory Sarsy warto sięgnąć. Prawdą jest także to, że prywatnie się przyjaźnimy. 

Wioleta Sadowska: I takie przyjaźnie warto pielęgnować. Myślę, że każdy z nas ma w głowie tytułowe zatrutki. Czy ty również?

Ewa Przydryga: Trudno w zasadzie ich uniknąć w życiu, mi także. Czasem bywają malutkie, są to po prostu banalne, codzienne problemy, które znikają bez śladu zanim zdążą zatruć naszą głowę. Są też większe, które nie pozwalają nam funkcjonować na co dzień i z czasem przybierają olbrzymie rozmiary, jakie sieją w naszych głowach spustoszenie o niszczycielskiej sile. O ile na niektóre nie mamy wpływu, o tyle są też takie, które jesteśmy w stanie ujarzmić biorąc ster życia w swoje ręce. Z pomocą i wsparciem tych, którzy nas kochają, jest to o wiele łatwiejsze. Ania nie miała niestety do pewnego momentu swojego życia tego szczęścia.

Wioleta Sadowska: Przyznam, że słowo „zatrutka” od przeczytania Twojej książki, siedzi w mojej głowie. Twoja twórczość oscyluje wokół thrillerów psychologicznych w stylu domestic drama. Jak sama zdefiniowałabyś ten podgatunek?

Ewa Przydryga: Nie wiem, czy istnieje jakaś zgrabna i jednoznaczna definicja tego gatunku. Osobiście myślę, że jego siłą napędową są zło i przemoc, kryjące się w rodzinnych tajemnicach, w niewypowiedzianych słowach, w więzach skażonej złem krwi. W trupach ukrytych w szafie. Czasem w bezsilności albo złych wyborach. One nie czają się zresztą tylko w miejscach, w których spodziewamy się je znaleźć - na przykład w relacjach dysfunkcyjnych gdzie na co dzień rządzi frustracja, alkohol i agresywne zachowania. Nie tylko w głowach psychopatów i socjopatów nieprzystosowanych do życia pośród ludzi. Rozgoszczone w pięknych domach, w rodzinach pozornie szczęśliwych i spełnionych, zło może wyrządzić wiele szkód, tym bardziej jeśli narasta przez dłuższy czas. Tak jest w przypadku Ani i Piotra, głównych bohaterów "Zatrutki". Ich wspólne szczęście budowane było na kruchych fundamentach mrocznej tajemnicy jaką wniosła do ich życia Ania. Zdaję sobie sprawę, że nie jest ona postacią, która od razu zaskarbi sobie sympatię Czytelnika. W pełni świadomie wyposażyłam ją jednak w te wszystkie skomplikowane cechy i zachowania. Chciałam poprzez jej historię pokazać, że  nie powinniśmy oceniać ani potępiać dopóki dogłębnie nie poznamy drugiego człowieka. Dopiero wtedy możemy wyciągnąć swoje własne wnioski. 

Wioleta Sadowska: Z pewnością udało Ci się to pokazać. „Zatrutka” to także wiele interaktywnych niespodzianek. Jakich?

Ewa Przydryga: Chciałam, żeby wydanie mojej książki przybliżyło Czytelnika zarówno do miejsc, jak i bohaterów książki. By nie byli tylko tworem wyobraźni, ale by w myślach czytelnika stali się ludźmi z krwi i kości. Aby to osiągnąć oraz pobudzić wyobraźnię, wraz ze Smerą, niezwykle utalentowaną graficzką, przygotowałam kolaże przedstawiające sylwetki dziesięciu głównych bohaterów. Nie przedstawiają ich w sposób oczywisty, w grafikach ukryte są wskazówki, które można zinterpretować na swój własny sposób. Są to, na przykład, pasje bohaterów, tajemnice, a nawet grzechy. Kolejną interaktywną niespodzianką w książce jest Mapa Zbrodni umieszczona na wewnętrznej stronie okładki. Po zeskanowaniu kodu QR znajdującego się na dole strony, Czytelnik może wraz z Piotrem wyruszyć na wędrówkę po trójmiejskich zakątkach w poszukiwaniu Ani. Dodatkowo, może on obejrzeć galerię tych miejsc, poznać ich dokładną lokalizację, a także dowiedzieć się, co myślała o nich sama Ania. Powstał także fabularyzowany zwiastun zapowiadający książkę. Można go obejrzeć na moim fanpage'u oraz na Youtube.


Wioleta Sadowska: Uważam, ze to rewelacyjne bonusy dla czytelników. Premiera „Zatrutki” już dzisiaj. Co chciałabyś przeczytać w opiniach czytelników o tej książce?

Ewa Przydryga: Marzę o tym, by móc swoją twórczością poruszyć ludzkie serca oraz by wzbudzić w nich dobre emocje. Zależy mi na tym, by po przeczytaniu książki Czytelnicy nie mieli poczucia straconego czasu. Być może ktoś odnajdzie w którejś z postaci cząstkę siebie, być może pewien z wątków, bądź podobny problem lub sytuacja okaże się i dla niego wsparciem? Jeśli po premierze usłyszę więc od Czytelnika, że książka była dobra, że zabrała go do swojego świata i że sięgnie on po kolejną, to będę szczęśliwa. Zresztą przedpremierowe recenzje dają mi nadzieję na to, że to może się udać. 

Wioleta Sadowska: Na czym najbardziej zależy Ci w Twoim pisaniu?

Ewa Przydryga: Poza chęcią poruszania Czytelników, chciałabym doskonalić swój warsztat pisarski. Jeśli zaś chodzi o tematykę moich książek, to chcę zaglądać głębiej, w warstwy ludzkiej psychiki, zaglądać pod powierzchnię licząc na to, że swoją zajawką i opowieścią będę mogła zarazić także innych 😀

Wioleta Sadowska: Jakie są Twoje dalsze plany literackie?

Ewa Przydryga: Do zakończenia prac nad trzecią książką pozostały mi tylko cztery rozdziały. Liczę na to, że uda się ją opublikować już w przyszłym roku. Choć nie ma jeszcze tytułu i tak jestem nią podekscytowana, bo tym razem spróbowałam nowego typu narracji - narracji pierwszoosobowej. W ten sposób z większą łatwością zanurzam się w umysł swojej bohaterki. Jest to jednak książka o wiele mroczniejsza niż "Zatrutka", bo poruszam się po osi trudnych tematów - dotyczą one problemu przemocy rodzinnej, a także opieszałości służb socjalnych i porządkowych. Chcę w swoich powieściach zwracać uwagę na ważne tematy, a także, mam nadzieję, być dla dotkniętych podobnym jak tamte problemem, wsparciem i w tę pisarską stronę będę nadal zmierzać. 

Wioleta Sadowska: Co na koniec chciałabyś przekazać czytelnikom Subiektywnie o książkach?

Ewa Przydryga: Dziękuję za to, że zechcieliście poznać mnie bliżej. A Tobie, Wiolu, dziękuję za świetnie prowadzony blog, za Twoją pasję, wnikliwość, profesjonalizm oraz serdeczność. Pozdrawiam 😄


Bardzo cieszę się, że Subiektywnie o książkach patronuje medialnie najnowszej powieści Ewy Przydrygi. Zajrzyjcie koniecznie do "Zatrutki". Nie możecie pominąć tej premiery w swoich jesiennych planach czytelniczych!


Wpis powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem Novae Res.

12 komentarzy:

  1. Ogromnie cenię sobie autorów ,którzy swoją twórczością chcą trafić do ludzkich serc. Książka autorki bardzo chciałabym przeczytać. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesujący wywiad. Trzymam kciuki za pisarkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Very interesting interview. Thank you so much for sharing.

    New Post - http://www.exclusivebeautydiary.com/2019/09/lebody-form-body-massager_20.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Oh very interesting interview darling
    xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy wywiad. I fajnie, że po zeskanowaniu kodu QR można wraz z Piotrem wyruszyć na wędrówkę po trójmiejskich zakątkach w poszukiwaniu Ani. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie powiem, ale interesuje mnie ten tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zawsze ciekawa rozmowa dająca pełniejszy wgląd w twórczość i prezentowaną książkę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Od razu chce się czytać tą książke :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zainteresowałaś mnie twórczością tej autorki.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger