"Bez opamiętania" - Tina Mouneimné Van Roeyen








"Najwidoczniej wszystkiego w życiu trzeba się nauczyć, sztuki pocieszania też".





Przekucie życiowej porażki w coś pozytywnego to sztuka, która udaje się nielicznym. Trudno bowiem wyzwolić się spod jarzma złych wyborów, trwania w stagnacji i społecznych oczekiwań. Jak jednak przekonuje w swoim debiucie Tina Mouneimné Van Roeyen, rozwód może zmienić nasze nastawienie do wielu spraw.


Tina Mouneimné Van Roeyen to Polka urodzona w Bejrucie, która obecnie mieszka i pracuje w Brukseli. Z wykształcenia doktor nauk humanistycznych, autorka publikacji popularnonaukowych w zakresie literaturoznawstwa. Prowadzi warsztaty kreatywnego pisania, pisze po polsku, francusku, angielsku i niderlandzku. Jest żoną i matką oraz niepoprawną marzycielką.


Główna bohaterka powieści rozwiodła się z mężem. Początkowo pojawiła się więc w jej życiu rozpacz, zaprzeczenie i wyparcie. Po przeżyciu tych stanów, kobieta zaczyna żyć na nowo. Jej wędrówce w głąb siebie towarzyszą podróże na zewnątrz. Bohaterka nie zważa na konwenanse, pragnie przygód i niecodziennych wrażeń.


Myślę, że ta książka może stać się dla wielu czytelniczek będących na rozdrożu swojej życiowej drogi, swoistą odpowiedzią na pytanie "Co dalej?". Historia głównej bohaterki, ukazana z dużą dawką humoru, pokazuje bowiem, że warto żyć tylko i aż dla siebie samej. Nie dla ludzi wokół, nie dla oczekiwań innych, nie dla męża, z którym spędziło się dobre lata swojego życia. Tylko dla siebie. Warto odkrywać świat, podejmować ciekawe wyzwania, uczyć się ciągle czegoś nowego. Tina Mouneimné Van Roeyen pokazuje, że świat może nam zaoferować bardzo wiele – trzeba tylko umieć po to sięgnąć.


Z wielkim zaciekawieniem obserwowałam przemianę głównej bohaterki. Zaimponowało mi rozbudzenie jej apetytu na życie. Towarzyszenie w jej przełomowych momentach życia – w czasie, gdy zdała sobie sprawę z tego, że warto po prostu żyć dniem dzisiejszym, pozwoliło mi uwierzyć, że wszystko zależy tylko od nas. Nasze nastawienie, nasz rozwój, nasze szczęście – jakkolwiek by to sztampowo nie brzmiało.


Interesującym wątkiem ukazanym w utworze jest wolontariat głównej bohaterki, który uświadamia jej, że istnieje tyle wzorców życia, ilu ludzi jest na świecie. Bardzo mądre przesłanie dotyczące tego, że wolontariat nie jest tylko jedynie pracą wykonywaną za darmo, ale czymś więcej, daje do myślenia. Spostrzeżenia bohaterki dotyczące tego, czego nauczyła się od Amerykanów, czy też fińskich, angielskich i rumuńskich znajomych, są bardzo trafne.


Dla mnie i dla wielu kobiet to prawdziwy manifest dotyczący pragnienia wolności, poszukiwania siebie oraz realizacji kolejnych życiowych wyzwań. Po przeczytaniu tej książki poczułam się zainspirowana.


Egzemplarz recenzencki otrzymany od wydawnictwa Novae Res.

16 komentarzy:

  1. Gdzieś już widziałam rekomendacje tej książki i całkiem dobre recenzje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wątek wolontariatu mnie bardzo ciekawi, ponieważ kiedyś sama byłam wolontariuszką. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli Ciebie zainspirowała, to już dużo :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Całość intrygująca, jeszcze się wstrzymam ale święta idą ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. myślę,że przeczytam tę historię:)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie dla mnie:) za mało hm krwawe xd

    OdpowiedzUsuń
  7. Już sama okładka mnie ciekawi :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chętnie poznałabym losy bohaterki po rozwodzie <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka, która inspiruje, musi być bardzo wartościowa. Ciekawy ten wątek wolontariatu. Coś o nim wiem, bo moja kuzynka prężnie w takowym działa.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zaciekawiłaś mnie tą książką. Nie wykluczam,że po nią sięgnę.
    Pozdrawiam i zapraszam serdecznie do mnie: http://www.kuferekliteracki.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak natrafię to czemu nie- obserwowanie takiej przemiany bohaterki może być inspirujące.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger