"Karmin" – Agnieszka Meyer












"Dzisiejsze książki są jak wszystko inne: masowe, tanie i jednakowe".







Niełatwo jest w literaturze obyczajowej ukształtować w taki sposób warstwę fabularną, by pod płaszczem zewnętrznej, dość sztampowej warstwy z wątkiem miłosnym, przemycić jeszcze kilka innych, w tym nieco odrealnioną, pełną swoistego mistycznego tchnienia. Agnieszce Meyer się to udało i to już za pierwszym podejściem - w swoim  debiucie.

Agnieszka Meyer to od zawsze mól książkowy oraz marzycielka. Autorka pierwsze doświadczenia w pisaniu zbierała pisząc artykuły i wywiady do Twojego Stylu, Gazety Wyborczej, oraz Wiedzy i Życia. Opublikowała także zbiór esejów pt. "Zabierz mnie do domu" w formie elektronicznej. Szczęśliwa matka czwórki dzieci.

Kiedy Selina, młoda konserwatorka książek, poznaje Maxa, jej życie wkracza na zupełnie nowe tory. Pewnego dnia jednak, konflikt wywołany niedopowiedzeniem rozdziela bohaterów. Max na drugim kontynencie wiąże się z operatywną Jessie, a Selina poznając na dublińskiej wystawie starodruków tajemniczego Dawida, nie potrafi oprzeć się tej fascynacji. Czwórka bohaterów cały czas boryka się z przeszłością, dla niektórych trudną do zaakceptowania.

"Karmin" okazał się dla mnie wielkim, literackim zaskoczeniem, gdyż w bardzo optymistycznej wersji liczyłam na dobrze skrojoną powieść obyczajową z motywem książki. Tymczasem, Agnieszka Meyer zafundowała mi dzieło wpisujące się w nurt popularnej beletrystyki, ale z pewnością z tej wyższej półki. Wielopłaszczyznowość, wielowymiarowość, swoista tajemnica i język literacki na wysokim poziomie, pozwoliły mi zanurzyć się w świecie stworzonym przez autorkę, w którym nie wszystko było jasne i klarowne. Uwielbiam takie literackie uczty.

Wielkość ładunku emocjonalnego miłości to wątek przewodni tej powieści. Mam jednak wrażenie, że historia skomplikowanych relacji, jakie połączyły czwórkę bohaterów, stała się dla autorki pretekstem do wplatania w tę opowieść, wielu życiowych prawd i wskazówek. Często pomijanych, zapomnianych i niechcianych.

"Karmin" to także "książka o książce" i ta płaszczyzna właśnie skupiła moją największą uwagę. Agnieszka Meyer, jako nałogowy czytelnik, w wysublimowany sposób, wprowadza czytelnika w meandry zawodu konserwatora papieru. Dużo w tej powieści rozmów o literaturze, a także o tym, że kiedy słowo stanie się całkowicie cyfrowe, skończy się historia jaką znamy. Pojawia się w niej także smaczny kąsek pod postacią znanego na całym świecie ilustrowanego manuskryptu, czyli "Księgi z Kells". A stwierdzenie, że "ludzie książek to romantycy" w zupełności kupiło moją czytelniczą duszę.

Debiut Agnieszki Meyer to książka wielopłaszczyznowa, w której największą niespodzianką okazała się dla mnie postać Dawida – mężczyzny, który musi podróżować po całym świecie, który zna wiele archaicznych języków, a także mężczyzny, który wyznacza dla Seliny trzy zadania, by sprawdzić jej lojalność. To postać niezwykle tajemnicza, która jest największą niewiadomą tej książki, wprowadzającą pierwiastek duchowy. Prawda o jego istnieniu nie jest łatwa do zaakceptowania.

"Karmin" to niezwykle barwna powieść, pachnąca starym papierem, nowoczesnością, prozą życia i ociekająca mistycyzmem. Powieść, która dla wielu z was okaże się dużą niespodzianką. Musicie ją koniecznie poznać.

Agnieszka Meyer

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce



25 komentarzy:

  1. Muszę przyznać, że brzmi to bardzo intrygująco, ale chyba trudno by było, gdyby książka z książkami w tle, nie przykuła uwagi moli książkowych. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Stary papier i nowoczesność. Takie połączenie w książce musi skusić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie kojarzę zupełnie tej pozycji, więc może z ciekawości przyjrzę jej się bliżej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo chętnie przeczytam :). Gratuluję udanego debiutu! Niech książka zdobywa jak najwięcej czytalników!
    s-a

    OdpowiedzUsuń
  5. To kolejna pozytywna recenzja tej książki. Z pewnością ją przeczytam. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. "Ludzie książek to romantycy" pięknie powiedziane, a raczej napisane :) Podoba mi się to co tutaj o tej książce piszesz, jestem przekonana, że to lektura godna uwagi, także na 100% po nią sięgnę! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Tematyka nie do końca moja, ale mimo to może jednak się skuszę :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszystkiego co najlepsze, najwspanialsze i najpiękniejsze, a przede wszystkim zdrówka, spokoju, miłości i radości dla Ciebie i Twoich bliskich.
    Wesołych Świąt!

    xxBasia

    OdpowiedzUsuń
  9. Może kiedyś po nią sięgnę :) Nie mówię nie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo chętnie przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Debiut i od razu tak dobry? Musze koniecznie go przeczytać:) Dzięki za zachetę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo ciekawie zapowiada się.

    OdpowiedzUsuń
  13. Po zarysie fabuły nie spodziewałabym się, że to wielowątkowa i dopracowana książka z wyższej półki. A skoro tak jednak jest to chętnie po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Tytuł, okładka, teraz Twoja opinia, wszystko do mnie przemawia.
    Wioluś, wesołych, zaczytanych Świąt:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Twój opis brzmi bardzo ciekawie i jest równie zachęcający. Ale to chyba nie moja czytelnicza bajka.
    Wesołych Świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie przepadam za obyczajówkami, dlatego raczej ją sobie odpuszczę, mimo, że zapowiada się być ciekawa :)

    Pozdrawiam

    I feel only apathy

    OdpowiedzUsuń
  17. Zaciekawiłaś mnie tajemniczą i mistyczną fabułą :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie słyszałam o tej książce, ale ta wielopłaszczyznowość intryguje.

    OdpowiedzUsuń
  19. Raczej nie jest to książka dla mnie, choć z drugiej strony pociąga mnie wątek starodruków.

    OdpowiedzUsuń
  20. Hm... nie wiem, chyba nie do końca takiej lektury teraz oczekuję.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger