"Zupa z gwoździa" – Anna Onichimowska







"Warzę zupę z gwoździa, moje popisowe danie".


Pamiętacie tę straszną datę 21 grudnia 2012 r., kiedy to według kalendarza Majów miał nastąpić koniec świata? Niektórym z nas, z pewnością nasuwały się wówczas przeróżne myśli, a część może nawet uwierzyła, że świat czeka prawdziwa Apokalipsa. Motyw ten wykorzystała w swojej najnowszej książce Anna Onichimowska, wplatając w jej fabułę elementy komizmu i absurdu, co zapowiada już na wstępie dość kuriozalny tytuł. Słyszeliście bowiem kiedyś o zupie z gwoździa? Przepis na nią znajdziecie w tej książce.

Anna Onichimowska to urodzona w 1952 r. w Warszawie, dramatopisarka, poetka i prozaik. Jako pisarka znana jest głównie z książek dla dzieci i młodzieży. Jest również autorką scenariuszy radiowych, telewizyjnych i filmowych. W latach 1995 – 2003 pełniła funkcję przewodniczącej polskiej sekcji IBBY, obecnie zaś jest członkiem jej zarządu. Nie wyobraża sobie życia bez podróży.

Grudzień 2012 r., kilkanaście dni przed Świętami Bożego Narodzenia to dla Jana, pięćdziesięcioletniego dziennikarza, pracującego w redakcji czasopisma, w której odpowiada za rubrykę "Listy do Redakcji", niezbyt szczególny czas. Brak sukcesów na polu zawodowym, mała poczytność jego bloga kulinarnego pt. "Zupa z gwoździa" i ponad dwudziestoletni, pachnący rutyną staż z żoną Marysią – to bowiem jego codzienność. Wszystko zmienia się, gdy niespodziewanie znika jego małżonka, a w pracy szef zarządza rewolucyjne zmiany. To będzie dla Jana prywatny koniec świata.

Ubawiłam się przy tej lekturze co niemiara, czego zupełnie się nie spodziewałam biorąc do ręki tę książkę. Zapytacie dlaczego? Otóż "Zupa z gwoździa" to świetna, współczesna satyra na instytucję małżeństwa i szereg innych stosunków społeczno-obyczajowych. Małżeństwo Jana i Marysi, to przykład związku jakich wiele w naszym otoczeniu. Związku, którego dopadła rutyna i wszechobecny marazm. Związku, w którym brakuje spontaniczności i uwagi dla drugiej osoby. Frustracja obojga małżonków widoczna jest od pierwszej strony lektury, czemu nie ma się co dziwić, skoro Marysia będąc z wykształcenia psychologiem - sprzedaje lodówki, a Jan po polonistyce musi pisać listy sam do siebie – by mieć jakąkolwiek pracę. Autorka, oprócz tej widocznej, mocno realistycznej warstwy, ubrała tych dwoje również w karykaturalny sposób, co wielokrotnie pozwoliło wyolbrzymić absurdy, jakie sami stwarzamy wokół siebie podczas codziennego życia. Moją szczególną uwagę zwróciły tutaj liczne dialogi pomiędzy małżonkami, które rodem z kabaretu, ośmieszają nonsensy naszej, codziennej egzystencji. Ciekawe, ilu czytelników zagłębiających się w tę lekturę, znajdzie cząstkę własnej codzienności?

Absurd, komizm i obraz rodem z krzywego zwierciadła można również zauważyć w kreacji bohaterów drugoplanowych i samego czasu, w jakim została osadzona fabuła, nie wspominając o gadającym psie. Zapadający w pamięć, redakcyjny kolega Jana – Kurdeblaszka, wuj w podeszłym wieku, zmieniający co chwilę partnerki, czy komicznie wyolbrzymiony szef. Taki poczet dalszych bohaterów doskonale wpisuje się w tło ostatnich dni przed nagłośnionym końcem świata. A sama data 21 grudnia wywołuje wiele niekontrolowanych wydarzeń i mnóstwo śmiechu.

Warto również wspomnieć o pasji głównego bohatera, który oprócz uwielbienia do oglądania zdjęć nosacza (do tej pory śmieje się na samą myśl o tym fakcie) - kocha gotować. Dzięki temu, tytuł powieści ma wielorakie znaczenie, gdyż oprócz tytułu bloga bohatera, zwiastuje kulinarny wydźwięk książki. I tak w istocie jest, gdyż jej rozdziały to nazwy różnych dań typu "Makaron z boczkiem i marchewką" czy "Karczek pułkownika". W treści powieści znajdziecie natomiast bardzo oryginalne przepisy, których raczej nie zastosuję, pomimo ich niewątpliwej innowacyjności.

"Zupa z gwoździa" to sympatyczna i zabawna lektura, napisana w lekkim stylu, ukazująca otaczające nas absurdy życia i ludzkie zachowania w krzywym zwierciadle. To również przedstawienie świata oczami mężczyzny, dla którego wszystko co najlepsze, już daleko za nim. Macie ochotę na przewrotną komedię omyłek, pokazująca prawdę o życiu? "Zupa z gwoździa" z pewnością spełni Wasze oczekiwania.


Anna Onichimowska


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Agencji Edytorskiej EZOP
http://ezop.com.pl/dla-doroslych1,produkt,zupa-z-gwozdzia



Recenzja bierze udział w WYZWANIU
http://soy-como-el-viento.blogspot.com/p/polacy-nie-gesi-ii.html


30 komentarzy:

  1. Podobny motyw w książce z końcem świata wykorzystała Frączyk (Koniec świata). Tam również było zabawnie i komicznie. Na powyższą pozycję być może kiedyś się skuszę, lecz obecnie mam inne zobowiązania czytelnicze.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Hera, moja miłość" tej autorki była jedną z pierwszych książek, jakie przeczytałam i pamiętam, że wywarła na mnie wtedy spore wrażenie. Nie wiem jeszcze, czy sięgnę po "Zupę z gwoździa", jednak gdyby akurat nadarzyła się okazja, na pewno dałabym jej szansę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam kilka powieści Onichimowskiej dla młodzieży i dosyć mi się podobały. "Zupę z gwoździa" od dawna mam w planach, a Twoja recenzja jeszcze mnie w chęci przeczytania utwierdziła:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Komedia? Polskiej autorki? Całkiem zacna? :D Och, chyba muszę do niej zerknąć! Coraz więcej książek czai się, bym je przeczytała, a ja nie wiem, po którą jako pierwszą sięgnąć :D

    http://dzikie-anioly.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam książki Onichimowskiej - zabawne, wciągające i ciekawe! Na pewno przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. zapowiada się ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Po pierwsze Polska autorka czyli nasza duma, po drugie, ciekawa fabuła, a po trzecie można sie pośmiać. Niczego więcej mi nie potrzeba :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zainteresowałaś mnie tą książką. ,,Komedia omyłek" brzmi świetnie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam jeszcze książek Tej autorki ale po twojej recenzji widzę, że czas nadrobić zaległości ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo fajna recenzja!
    Dawno nie czytałam zabawnych historyjek z życia wziętych. Idealna na poprawę humoru. Będę miała tę książkę na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  11. przewrotna komedia omyłek- to mnie przekonało:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Przyznaję, że widząc tylko okładkę nie zdecydowałabym się na przeczytanie tej książki, dobrze że trafiłam na Twoją recenzję - bo komedia omyłek to coś dla mnie. Właśnie poszukuję takich lektur ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Gdy będzie okazja, na pewno się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj kolejna do przeczytania jak widzę. Wynajmujesz ciekawe pozycje literackie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciekawa recenzja! :) A książki i twórczości autorki nie znam ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Czasem właśnie takiej książki każdy z nas potrzebuje. Lekkiej, zabawnej, mało ambitnej. Będę o niej pamiętać!

    OdpowiedzUsuń
  17. Niedawno narzekałam na to, że chyba nie znam żadnej książkowej komedii, która naprawdę by mnie rozbawiła i w związku z tym chętnie zabiorę się za "Zupę z gwoździa", a nuż wreszcie literacka komedia do mnie przemówi :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Na ogół nie czytam satyr, ale tą recenzją mnie zainteresowałaś! Treść mi jak najbardziej odpowiada, a do tego taka piękna okładka! Biorę w ciemno.

    OdpowiedzUsuń
  19. Od czasu do czasu lubię przeczytać książkę, przy której można się pośmiać.

    OdpowiedzUsuń
  20. Książka świetnie się zapowiada. Ciekawa jestem czy mi również przypadnie do gustu. Tytuł już zapisałam:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Czytałam już o niej kiedyś, z chęcią przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Chętnie przeczytam, lubię takie prześmiewcze opowieści:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Chyba większość ludzi przynajmniej zastanawiała się w tym dniu, czy coś się stanie :). Książkę może przeczytam.

    http://pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie znam autorki, ale po Twojej recenzji z chęcią bym przeczytała tę pozycję. Może kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Miałam wspomnieć o tej samej książce, co cyrysia;) Nie spodziewałam się, patrząc na okładkę, że to może być tak zabawna opowieść;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Intrygujący tytuł. Satyrę chętnie przeczytam, więc zapiszę sobie tę książkę, choć trudno będzie o niej zapomnieć... :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Może sięgnę, humor i przewrotne spojrzenie na życie mile widziane.

    OdpowiedzUsuń
  28. Brzmi świetnie! Lubie takie zabawne, przewrotne opowieści. No, i ten intrygujący tytuł... :)
    Co do końca świata, to ja raczej nie wierzę, że ot przyjdzie taki dzień, będzie wielkie bum, a potem wielkie NIC. Zgadzam się raczej z Miłoszem i jego wierszem "Piosenka o końcu świata" - koniec świata ma miejsce tu i teraz, dzieje się od zawsze i innego nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
  29. Taka niepozorna okładka, po której spodziewałam się zgoła zupełnie czegoś innego, a która skrywa w istotcie tak śmieszną historię. Jestem kupiona:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger