"Świat i jego interpretacje stoją otworem i mogę zobaczyć coś, czego bym nigdy nie odkrył, będąc tylko w jednym kręgu kulturowym" - Wywiad z Maćkiem Roszkowskim



Podróże rozwijają i pozwalają spojrzeć na świat z zupełnie innej perspektywy. Nie wszyscy mają w sobie tyle odwagi, by spakować plecak i wyruszyć do zupełnie odmiennego miejsca na Ziemi. Wszyscy jednak mogą przeczytać książkę, która pokazuje, iż prawdziwy podróżnik to taka osoba, która oprócz podróży typowo fizycznej, podróżuje również wewnątrz siebie. Zapraszam na rozmowę z Maćkiem Roszkowskim, autorem książki "Pisane słońcem".

 Recenzja  książki - KLIK




Maciek Roszkowski to urodzony w 1983 r. podróżnik, który dwa lata wędrował wzdłuż i wszerz po Azji. Już od dziecka, przemierzał nasz świat palcem po mapie w atlasie geograficznym. Będąc studentem, po raz pierwszy wyruszył poza Europę, poznawać inne kultury. Autor podróżuje dość niestandardowo, by poznać nie tylko świat, ale i samego siebie.







awiola: Twoja pierwsza książka (liczę na to, że jedna z wielu) pt. "Pisane słońcem" to opis Twoich wieloletnich podróży. Ile czasu zajęło Ci doprowadzenie do jej publikacji?

Maciek Roszkowski: Dokładnie trzydzieści lat i siedem miesięcy. Przez tyle lat zbierałem doświadczenia, które najpierw zaowocowały wodzeniem palcem po mapie, później chodzeniem na wagary w liceum, aby czytać książki w bibliotece i rozwijać w sobie ciekawość świata. Następnie ta ciekawość zamieniła się w podróże po Azji, a podróże ostatecznie w książkę. W tym momencie skończyłem dokładnie trzydzieści lat i jeden miesiąc. No ale napisanie książki to dopiero początek publikacji. Szukanie wydawcy potrwało cztery miesiące. Ale potem już wszystko działo się niezwykle szybko. Dwa miesiące na redakcję, korektę, opracowanie szaty graficznej i z drżącymi rękoma drukujemy i wysyłamy do sprzedaży.

awiola: Jak widać na Twoim przykładzie, wagarowanie może mieć całkiem pozytywne konsekwencje. Maćku, ile przeciętnie zajmuje Ci czasu spakowanie się do kolejnej podróży? 

Maciek Roszkowski: Całe przygotowania do podróży zajmują mi parę miesięcy. Jeśli oczywiście jadę na dłużej, czyli co najmniej parę miesięcy. Szczepionki, wizy, wykupienie ubezpieczenie podróżnego, zbieranie materiałów o krajach gdzie się wybieram, czytanie publikacji. No i zarabianie pieniędzy, aby w taką podróż móc się udać. Pakowanie nie trwa długo, bo zabieram tak naprawdę niewiele rzeczy. Tylko podstawowe jak apteczkę, skomponowaną pod kątem, gdzie się wybieram, ubrania, śpiwór, dmuchaną poduszkę, scyzoryk, laptop do robienia notatek i kontaktu z rodziną i znajomymi. Ale jak coś zapomnę, to przecież mogę dokupić w kraju do którego jadę, a na dodatek będę miał w ten sposób użyteczną pamiątkę. Ale najważniejsze co zabieram, to masę poczucia humoru oraz szeroko otwarty umysł i serce. 

awiola: Tak, otwarty pomysł to chyba najważniejszy aspekt podróżowania. Powiedz czytelnikom jakie to uczucie - stanąć na zupełnie obcej ziemi i wdychać zapach nieznanego? 

Maciek Roszkowski: Wielowymiarowe. Nazwałbym je ekscytacją z mniejszą lub większą domieszką lęku.
Z jednej strony jestem gdzieś, gdzie moje dotychczasowe schematy umysłowe nie pasują. To, co do tej pory w życiu się nauczyłem, okazuje się nagle mało lub w ogóle nieprzydatne. Polska, Japonia, Chiny, Indie czy Iran to kompletnie inne światy. Nawet jak się przygotowałem merytorycznie do wyprawy, wiem czego się spodziewać, to jednak to zupełnie dwie różne rzeczy - o czymś czytać i tego czegoś bezpośrednio doświadczyć. Powstaje więc szok, zagubienie i lęk. Czasem większą intensywność mają te uczucia, czasem mniejszą.
Ale z drugiej strony taki stan zawieszenie umysłowego, to jednocześnie ekscytujące uczucie wolności. Świat i jego interpretacje stoją otworem i mogę zobaczyć coś, czego bym nigdy nie odkrył, będąc tylko w jednym kręgu kulturowym. Mogę zacząć wypełniać siebie nową treścią.
awiola: To brzmi naprawdę fascynująco. Czy czujesz wówczas adrenalinę, która popycha Cię do działania? 

Maciek Roszkowski: Adrenalina jest naturalną reakcją organizmu na nowe sytuacje, a podróżowanie nas ciągle w nich stawia. Można zareagować wtedy dwojako.
Z jednej strony rodzi się chęć ucieczki do znanych nam wygodnych, bezpiecznych schematów. Dlatego też wielu podróżników, wyruszająca ze szczytną ideą transgresji, przekroczenia samego siebie i odkrycia świata, ląduje po pewnym czasie w gettach turystycznych czy backpackerskich, wśród ludzi ze swojej kultury, w znanych im dobrze schematach. Taka ucieczka może objawiać się też podążaniem tą samą ścieżką podróżniczą. Inni, nasi już tu byli czy teraz są, więc na pewno jest tutaj ciekawie i bezpiecznie. Sam na początku tak podróżowałem i czasem teraz też zaszyję się gdzieś w bezpiecznej przystani. Ale im dłużej podróżuję, tym zwyczajnie taki "bezpieczny" sposób podróży mnie nudzi i nie wnosi w moje życie wiele wartościowego.
Inną przeciwstawną reakcją może być chęć sięgnięcia po inny punkt widzenia, spojrzenia z innej strony na rzeczywistość. To tak naprawdę dość trudne zadanie, a paradoksalnie łatwość podróżowania w dzisiejszych czasach, to niesamowicie utrudnia – mamy już opracowane szeregi ścieżek, którymi my podróżnicy powinniśmy podążać. W moim wypadku ta reakcja pozytywna na adrenalinę podróżniczą, zaowocowała zejściem ze szlaku, udawaniem się do nigdzie nie opisanych miast i miasteczek i przede wszystkim otworzeniem się na kontakt z drugim człowiekiem. Śpię u ludzi w domach (znajduję ich np. za pomocą strony couchsurfing), uczestniczę w ich życiu, słucham historii, wchodzę w osobistą relację. 

awiola: To bardzo przydatna strona, jak widać. Czy słońce jest Twoim głównym towarzyszem podróży?

Maciek Roszkowski: Słońce to metafora mistycznego, duchowego światła. Oświeca nam życie, nadaje kierunek, popycha do twórczego działania. W trakcie podróży z racji niecodziennych, ciągle zmieniających się warunków, słońce towarzyszy mi częściej niż w codziennym życiu. Rozchwianie i zawieszenie umysłu bardzo sprzyja doświadczeniom duchowym. I tak objawia mi się ono, gdy siedzę w kuchni i pijemy wódkę z moim przyjacielem w Kirgistanie. Kiedy moi irańscy znajomi recytują mi poezję Hafeza przy jego grobowcu w Szirazie. Kiedy patrzę na przepiękny krajobraz, chodzę po dżungli, medytuję na pustyni, jadę kilkadziesiąt godzin pociągiem. Jest obecne także wtedy, gdy właśnie skończyłem chorować na dengę, jedną z bardzo przykrych chorób tropikalnych, i próbuję poskładać siebie na nowo. Takie doświadczenia zmieniają i nie pozwalają być dłużej osobą zamkniętą na świat, innego człowieka czy przyrodę. Otwierają umysł, serce oraz duszę. 

awiola: To niezwykle trafiona metafora. Ciekawi mnie ile średnio w roku spędzasz podróżując? 

Maciek Roszkowski: W ciągu ośmiu lat spędziłem niemal dwa lata w drodze. Wychodzi więc, że średnio na rok podróżuję trzy miesiące. Podróżuję jednak rzutami. Ostatnia wyprawa trwała dziesięć miesięcy, a wcześniej byłem w Polsce parę lat. 

awiola: To spory kawał czasu. Ciekawi mnie czy byłbyś skłonny wybrać się na Antarktydę? 

Maciek Roszkowski: Jasne. Zawsze chciałem pobyć przez jakiś czas na którejś ze stacji badawczych. Doświadczyć zarówno dwudziesto-czterogodzinnego dnia polarnego jak i równie długiej nocy polarnej. Ale przede wszystkim wejść w dość ciężki psychologicznie, mikroświat, na ograniczonej przestrzeni, gdzie wokół jest wieczna biel i zimno, a życie istnieje w odwrotnie proporcjonalnej ilości do dżungli. To swoją drogą świetny motyw na książkę czy film, co już niejeden twórca wykorzystał.
awiola: Czytałam ostatnio książkę osadzoną w takim właśnie mroźnym klimacie, i uważam, że to jest wyzwanie. Czy jest jakaś rzecz, którą zawsze zabierasz ze sobą w podróż? 

Maciek Roszkowski: Samego siebie, bo ubrania, plecak, komputer czy leki już zdążyłem nie raz zużyć. Misia nie mam, choć zdjęcia znajomych i pocztówki pokazujące moje rodzinne miasto – Warszawę zazwyczaj gdzieś mam ukryte w plecaku. To na momenty tęsknoty i aby pokazywać towarzyszom, czy towarzyską podróży, gdzie mieszkam i kim są moja rodzina i przyjaciele. 

awiola: Bohaterami Twoich podróży są najczęściej ludzie. Pamiętasz osobę, która najbardziej zapadła Ci w pamięć? 

Maciek Roszkowski: Faktycznie ludzie, im dłużej podróżuję, tym stają się dla mnie coraz ważniejszym elementem podróży. Zabytki mogę zobaczyć na zdjęciach, ale aby porozmawiać, czy pobyć z ludźmi z obcej kultury w ich świecie, muszę się do nich udać. To oni tak naprawdę otwierają mi klapki w głowie i prowokują do zastanowienie się czym jest świat i kim sam jestem.

Spotkań miałem multum, ale tak na szybko przychodzi mi do głowy Dylan z Hualien na Tajwanie. Poznałem go za pomocą strony couchsurfing i nocował mnie u siebie przez trzy noce, zupełnie za darmo. Pochodził z jednej z rdzennych grup etnicznych Tajwanu – Taroko. Był tak gościnnym człowiekiem, że nie tylko zaprosił na spotkanie swojej społeczności – mocno zakrapiane winem ryżowym, jedzeniem, śmiechem i tańcami, ale także na wesele swoich znajomych. Wesele katolików, na którym pojawił się ladyboy, czy facet przebrany za kobietę. Tańczył dość wyzywający, erotyczny taniec wokół pana młodego, ku uciesze publiki, w składzie panna młoda, staruszkowie, młodzież i dzieci. Później razem z ladyboyem (niestety zapomniałem imienia), Dylanem i paroma innymi członkami rodziny poszliśmy do baru karaoke pośpiewać sobie utwory przy kuflu piwa. To nie wszystko. Dylan woził mnie po okolicy swoim samochodem, zabrał w góry, do gorących źródeł, a na koniec gdy odjeżdżałem pociągiem do innego miasta, stanął przy torach, zadzwonił, kazał patrzeć na prawą stronę i objawił mi się skacząc z wyszczerzonymi w uśmiechu zębami. Cudowny człowiek, który mnie nauczył, jak to istotne jest być życzliwym, pozytywnym i gościnnym człowiekiem.
awiola: To się nazywa ekstremalne przeżycie. Co powiedziałbyś osobie, która panicznie bałaby się wyjechać na Wschód? 

Maciek Roszkowski: Że nie ma czego. Azja w większości miejsc jest bardzo bezpieczna – osiem na dziesięć najbezpieczniejszych krajów świata znajduje się właśnie tam. Ludzie są w 99,9% pomocni i życzliwi. A podróżowanie generalnie wcale nie jest niebezpieczniejsze niż przemieszczanie się po swoim mieście czy kraju. Jedynie może nas zabić nasze błędne wyobrażenia o świecie. 

awiola: Jestem ciekawa, czy przekonałbyś takiego niedowiarka. Jakie są Twoje najbliższe plany podróżnicze? 

Maciek Roszkowski: Jedenastego listopada tego roku mam wykupiony bilet do Tokio w Japonii. Szesnastego marca następnego roku mam bilet powrotny z Mumbaju w Indiach do Polski. Po drodze mam nadzieję, że uda mi się dotrzeć razem z moją dziewczyną Gauri do Indonezji, Nepalu czy Sri Lanki, bo tam jeszcze nie byłem. Ale jak wyjdzie to zobaczymy. 

awiola: Masz napięty grafik, jak widzę. Jak zmieniło się Twoje życie od czasu wydania pierwszej książki? 

Maciek Roszkowski: Z dnia na dzień, kiedy dociera do mnie coraz więcej sygnałów od ludzi, którzy czytali moją książkę, zdaję sobie sprawę z tego, jak wiele interpretacji powstało wokół niej i jak wiele różnych rzeczy w nich poruszyła. Mój styl, jak sama określiłaś w recenzji, jest lekko metaforyczny, więc i różne rzeczy mogą być różnie interpretowane. "Pisane słońcem" zaczęło żyć swoim, osobnym ode mnie życiem. To fascynujące, nowe dla mnie doświadczenie. 

awiola: Wieloznaczność interpretacji to dobry sygnał. Czy przygotowujesz już kolejną książkę? 

Maciek Roszkowski: Mam kilka pomysłów, piszę też sobie od czasu do czasu dla przyjemności. Ale moje najważniejsze i najpiękniejsze decyzje życiowe były dość spontaniczne. Nie mylić z bezmyślne. Po prostu energia się zbiera, krystalizuje i w pewnym momencie osiągnie odpowiedni poziom, aby wybuchnąć i objawić się czymś, co i mnie samego zaskoczy.
awiola: Co czytasz w wolnych chwilach?

Maciek Roszkowski: Od dawien dawna czytałem sporo filozofii - z naszego kręgu kulturowego lubię najbardziej Platona i Bergsona, nie tylko za to co pisali, ale także jak pisali. Nierzadko też sięgam po dzieła mistrzów buddyjskich lub taoistów czy poezję - uwielbiam Leśmiana i Tuwima, za ich niesamowitą rytmiczność poezji, jak i eksplodującą energię życiową. Od czasu do czasu wpadają w moje ręce reportaże, takich postaci jak Kapuściński czy Szczygieł. Obserwuję też, co się nowego wydaje na rynku książek podróżniczych. Lubię też przeczytać powieść opowiedzianą przez ludzi z innego kręgu kulturowego. Te zazwyczaj mają inny charakter niż książki z naszej europejskiej kultury, po które też choć rzadko, ale jednak sięgam. Z polskich współczesnych autorów najbardziej lubię Myśliwskiego. Kontynenty jako magazyn dla reporterów i podróżników jest także zdecydowanie godny uwagi. 

awiola: Co na koniec chciałbyś przekazać czytelnikom mojej strony? 

Maciek Roszkowski: Że ich serdecznie, z całego serca pozdrawiam i życzę multum ciekawych książek, które pozwolą im przeżyć to życie w jeszcze ciekawszy sposób, niż ono samo w sobie jest. Trzymajcie się ciepło.

Czekam z niecierpliwością na kolejne wspomnienia Maćka Roszkowskiego, gdyż lektura jego pierwszej książki była niezwykle inspirująca. Zachęcam Was do jej przeczytania. A autorowi dziękuję za poświęcenie czasu na tę rozmowę.


13 komentarzy:

  1. Niezwykła osobowość. Ja jestem typową domatorką, która boi się ''nosa' wystawić za drzwi'', dlatego podziwiam ludzi, którzy zwiedzają świat.
    Wspaniały wywiad- gratuluje!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero dziś skojarzyłam autora z książką, mam jeszcze większą ochotę na lekturę. Ciekawi mnie tylko, jak wygląda życie prywatne autora, podróż zabiera go bliskim ludziom...

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo przyjemnie się czytało ten wywiad.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wywiad ciekawy. Zadajesz bardzo dobre pytania!

    OdpowiedzUsuń
  5. "później chodzeniem na wagary w liceum, aby czytać książki w bibliotece" - A ja często wagaruję, żeby się uczyć łaciny w bibliotece. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem pełna podziwu dla takich podróżników:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zazdroszczę autorowi podróży, oj tak bardzo mocno

    OdpowiedzUsuń
  8. suuuper - zawsze marzyło mi się tyle podróżować :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo interesujący wywiad, gratuluję :)

    im-bookworm.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeej, podziwiam takich ludzi ;) Szczególnie jak sobie pomyślę, że ja panikuję nawet przed wyjazdem do jakiegoś polskiego miasta, że się nie ogarnę z transportem. Ciekawy wywiad :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawy wywiad. Także uwielbiam podróżować i poznawać nowe miejsca :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Już w trakcie czytania książki oraz wymieniania maili z nim zauważyłam, że to bardzo sympatyczny i ciekawy człowiek. Ten wywiad utwierdza mnie w moim przekonaniu. ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger