Tadeusz Dołęga-Mostowicz - "Kariera Nikodema Dyzmy"
„….Z was się śmieje! Z was! Elita! Cha, cha, cha… ( … ) Wy! Ludzie pozbawieni wszelkich rozumnych kryteriów. Z was się śmieje, głuptasy! Z was! Motłoch!...”
Zawsze z niebywałą przyjemnością sięgam po dzieła Tadeusza Dołęgi Mostowicza ze względu na jego lekki styl oraz atrakcyjność fabuły. Nie ma chyba osoby, która nie słyszałaby o jego debiutanckiej powieści jaką jest „Kariera Nikodema Dyzmy”.
Koniec lat dwudziestych - początek trzydziestych dwudziestego wieku, tytułowy bohater – prowincjusz – Nikodem Dyzma, jest bezrobotnym urzędnikiem z małej mieściny, który nieudolnie próbuje dostać pracę w Warszawie. Przypadek sprawia, że znajduje zaproszenie na rządowy raut i postanawia na niego pójść, nie mając nic do stracenia. Tam zostaje potrącony przez jednego z dygnitarzy – niejakiego Terkowskiego i dzięki zwróceniu mu uwagi zostaje zauważony przez towarzystwo. Seria przypadków sprawia, że Nikodem rozpoczyna zawrotną karierę. Bohater zgrabnie wykorzystuje nawiązane znajomości do własnych celów – powoli wspina się po szczeblach kariery i popularności na warszawskich salonach. Mimo tego, że Nikodem to ignorant i postać, która kompletnie nie zna się na ekonomii, paradoksalnie zostaje mianowany przez ówczesnych rządzących Dyrektorem Państwowego Banku Zbożowego. Mimo swojej kompletnej ignorancji i niewiedzy bohater umie wykorzystać potencjał i wiedzę innych aby sobie przypisać osiągnięte sukcesy. Dzięki temu wkupuje się w łaski arystokracji i zaczyna bywać w tzw. towarzystwie. Co więcej jest ogólnie szanowany i doceniany za zasługi dla kraju. Jego małomówność poczytywana jest za objaw skromności i oksfordzkiego wykształcenia. Ówczesna elita uważa go za człowieka mądrego i skromnego. Otoczenie - ludzie wykształceni, uważający się za kwiat społeczeństwa nie zauważają jego ignorancji i cwaniactwa, braku wiedzy i głupoty. Nikodem jest człowiekiem, któremu się udało, jest symbolem karierowiczostwa
Nie jest tajemnicą, że Mostowicz pisząc tę powieść chciał odegrać się na „piłsudczykach” za napaść na jego osobę. Za czasów sanacji pisarz bardzo krytycznie odnosił się do elity rządzącej i nawet samego Piłsudskiego, dlatego też został pobity. W wyniku tego zdarzenia, rządzący Polską są ukazani w książce jako ludzie dla których liczą się jedynie układy, pieniądze i splendor stanowiska a nie dobro ojczyzny. Jest to ponadczasowa satyra na elity polityczne, która nie traci na swojej wartości z biegiem czasu.
Muszę przyznać, że w wielu momentach podczas czytania, uśmiałam się po pachy. Z przekonaniem mogę napisać, że książka nie straciła na aktualności mimo, że powstała w 1932 r. Po prostu pewne rzeczy się nie zmieniają. Dzisiejsze elity polityczne nie różnią się niczym od rządzących w dwudziestoleciu wojennym. Mostowicz idealnie przedstawia kulisy rządzenia i powstawania tzw. układów. Atutem są wyraziście przedstawione postacie oraz wielowątkowość. Jest polityka, jest zbrodnia, jest nawet miłość lesbijska – czegóż chcieć więcej.
Uważam, że warto też wspomnieć o adaptacjach filmowych książki Mostowicza. Pierwszy, mniej znany film dla współczesnych widzów pt.: „Nikodem Dyzma” powstał w 1956 r., wówczas to rolę Nikodema zagrał Adolf Dymsza – ówczesny aktor kabaretowy i filmowy. Z przyjemnością obejrzałam tą czarno-białą adaptację. Warto wspomnieć, że w latach pięćdziesiątych krytyka nie przyjęła życzliwie tego filmu. Inaczej natomiast zareagowało społeczeństwo, dzięki któremu bilety sprzedawały się jak ciepłe bułeczki. I wcale się nie dziwię. Film jest pełen zabawnych dialogów i uważam, że zachwyca formą. Adolf Dymsza genialnie zagrał tą rolę i moim zdaniem przedstawił Dyzmę w bardziej pozytywnym świetle. Prawdziwa filmowa uczta. Polecam dla miłośników polskiej kinematografii.
Zawsze z niebywałą przyjemnością sięgam po dzieła Tadeusza Dołęgi Mostowicza ze względu na jego lekki styl oraz atrakcyjność fabuły. Nie ma chyba osoby, która nie słyszałaby o jego debiutanckiej powieści jaką jest „Kariera Nikodema Dyzmy”.
Koniec lat dwudziestych - początek trzydziestych dwudziestego wieku, tytułowy bohater – prowincjusz – Nikodem Dyzma, jest bezrobotnym urzędnikiem z małej mieściny, który nieudolnie próbuje dostać pracę w Warszawie. Przypadek sprawia, że znajduje zaproszenie na rządowy raut i postanawia na niego pójść, nie mając nic do stracenia. Tam zostaje potrącony przez jednego z dygnitarzy – niejakiego Terkowskiego i dzięki zwróceniu mu uwagi zostaje zauważony przez towarzystwo. Seria przypadków sprawia, że Nikodem rozpoczyna zawrotną karierę. Bohater zgrabnie wykorzystuje nawiązane znajomości do własnych celów – powoli wspina się po szczeblach kariery i popularności na warszawskich salonach. Mimo tego, że Nikodem to ignorant i postać, która kompletnie nie zna się na ekonomii, paradoksalnie zostaje mianowany przez ówczesnych rządzących Dyrektorem Państwowego Banku Zbożowego. Mimo swojej kompletnej ignorancji i niewiedzy bohater umie wykorzystać potencjał i wiedzę innych aby sobie przypisać osiągnięte sukcesy. Dzięki temu wkupuje się w łaski arystokracji i zaczyna bywać w tzw. towarzystwie. Co więcej jest ogólnie szanowany i doceniany za zasługi dla kraju. Jego małomówność poczytywana jest za objaw skromności i oksfordzkiego wykształcenia. Ówczesna elita uważa go za człowieka mądrego i skromnego. Otoczenie - ludzie wykształceni, uważający się za kwiat społeczeństwa nie zauważają jego ignorancji i cwaniactwa, braku wiedzy i głupoty. Nikodem jest człowiekiem, któremu się udało, jest symbolem karierowiczostwa
Nie jest tajemnicą, że Mostowicz pisząc tę powieść chciał odegrać się na „piłsudczykach” za napaść na jego osobę. Za czasów sanacji pisarz bardzo krytycznie odnosił się do elity rządzącej i nawet samego Piłsudskiego, dlatego też został pobity. W wyniku tego zdarzenia, rządzący Polską są ukazani w książce jako ludzie dla których liczą się jedynie układy, pieniądze i splendor stanowiska a nie dobro ojczyzny. Jest to ponadczasowa satyra na elity polityczne, która nie traci na swojej wartości z biegiem czasu.
Muszę przyznać, że w wielu momentach podczas czytania, uśmiałam się po pachy. Z przekonaniem mogę napisać, że książka nie straciła na aktualności mimo, że powstała w 1932 r. Po prostu pewne rzeczy się nie zmieniają. Dzisiejsze elity polityczne nie różnią się niczym od rządzących w dwudziestoleciu wojennym. Mostowicz idealnie przedstawia kulisy rządzenia i powstawania tzw. układów. Atutem są wyraziście przedstawione postacie oraz wielowątkowość. Jest polityka, jest zbrodnia, jest nawet miłość lesbijska – czegóż chcieć więcej.
Uważam, że warto też wspomnieć o adaptacjach filmowych książki Mostowicza. Pierwszy, mniej znany film dla współczesnych widzów pt.: „Nikodem Dyzma” powstał w 1956 r., wówczas to rolę Nikodema zagrał Adolf Dymsza – ówczesny aktor kabaretowy i filmowy. Z przyjemnością obejrzałam tą czarno-białą adaptację. Warto wspomnieć, że w latach pięćdziesiątych krytyka nie przyjęła życzliwie tego filmu. Inaczej natomiast zareagowało społeczeństwo, dzięki któremu bilety sprzedawały się jak ciepłe bułeczki. I wcale się nie dziwię. Film jest pełen zabawnych dialogów i uważam, że zachwyca formą. Adolf Dymsza genialnie zagrał tą rolę i moim zdaniem przedstawił Dyzmę w bardziej pozytywnym świetle. Prawdziwa filmowa uczta. Polecam dla miłośników polskiej kinematografii.
Drugim, o wiele bardziej znanym filmem jest „Kariera Nikodema Dyzmy” powstały w 1980 r., liczący sobie siedem odcinków. Tytułową rolę zagrał Roman Wilhelmi – aktor teatralny i filmowy, uważa się, że to jego życiowa rola. Pomimo dość rozbudowanej fabuły i dosyć długich odcinków, prawie godzina zegarowa każdy, nie można się nudzić na tym filmie. Mnie osobiście urzekły wspaniałe kostiumy, wiernie oddające ówczesną modę i genialny styl aktorski niektórych postaci. Te siedem odcinków obejrzałam jednym tchem i wszystkim gorąco je polecam. Naprawdę warto.
I najświeższa z 2002 r. „Kariera Nikosia Dyzmy” w roli głównej Cezary Pazura. Odbiega ona w dużej mierze od fabuły książki ale szkielet jest zachowany. Tutaj Nikodem Dyzma jest grabarzem, który uchodzi za doktora ekonomii, u którego wszystko można załatwić. Poprzez wejście w świat polityki spełnia się jego pragnienie: „Nienawidzę ciepłej wódki. Żeby tak się stało, żebym już nie musiał nigdy ciepłej pić.” Historia Nikodema kolejny raz się powtarza.
Z czystym sumieniem i niekłamaną przyjemnością polecam lekturę tej książki. Uważam też, że dobrym pomysłem byłoby jej wejście do kanonu lektur obowiązkowych dla liceum.
I najświeższa z 2002 r. „Kariera Nikosia Dyzmy” w roli głównej Cezary Pazura. Odbiega ona w dużej mierze od fabuły książki ale szkielet jest zachowany. Tutaj Nikodem Dyzma jest grabarzem, który uchodzi za doktora ekonomii, u którego wszystko można załatwić. Poprzez wejście w świat polityki spełnia się jego pragnienie: „Nienawidzę ciepłej wódki. Żeby tak się stało, żebym już nie musiał nigdy ciepłej pić.” Historia Nikodema kolejny raz się powtarza.
Z czystym sumieniem i niekłamaną przyjemnością polecam lekturę tej książki. Uważam też, że dobrym pomysłem byłoby jej wejście do kanonu lektur obowiązkowych dla liceum.
Tadeusz Dołęga-Mostowicz
„Są trzy rzeczy wieczne: wieczne pióro, wieczna miłość i wieczna ondulacja. Najtrwalsze z tego wszystkiego jest wieczne pióro.”
Zdecydowanie nie jest to książka na którą mam w tej chwili ochotę. Nie mówię jednak 'nie', bardzo możliwe, że kiedyś po nią sięgnę, bo sądząc po Twojej recenzji - zapowiada się naprawdę interesująca lektura.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że to książka,którą raczej w najbliższym czasie nie przeczytam, ale może kiedyś. W każdym razie fajnie, że taka recenzja się pojawiła.
OdpowiedzUsuńDla mnie po lekturze "Kariery" najdziwniejsze było to, że ta książka w ogóle się nie zestarzała - ani stylistycznie ani, niestety, tematycznie.
OdpowiedzUsuńPierwszorzędna literatura drugorzędna.