"Książka pod tytułem. Tom 1" - Robert Trojanowski










Jakiś czas temu książka Keri Smith pt. "Zniszcz ten dziennik" zapoczątkowała modę na tzw. kreatywną destrukcję. I przyznam szczerze, że szkoda było mi wydawać prawie 30 zł za coś, co miałabym zwyczajnie zniszczyć. Za tę cenę przecież mogłabym sobie kupić normalną książkę, a tych w moim przypadku nigdy za dużo.

Gdy więc na naszym rynku pojawił się podobny tytuł, którego pomysłodawcą jest Polak – Robert Trojanowski, a cena książki jest o połowę tańsza i nie przekracza 15 zł, postanowiłam przyjrzeć się jej bliżej. Chciałam bowiem poznać fenomen kreatywnego niszczenia.


Robert Trojanowski to urodzony w 1974 r. polski rysownik prasowy i komiksowy, ilustrator książek, dramaturg, dziennikarz, autor słuchowisk dla Teatru Polskiego Radia, scenarzysta filmów reklamowych i offowych, copywriter, bloger zajmujący się czarnym humorem. Debiutował w 1989 r. na łamach pisma "Świat Młodych". Mieszka obecnie w Krakowie.









Czym jest "Książka pod tytułem"? To dość grube, opasłe tomisko, zawierające ponad 100 zadań i pomysłów, które w zamierzeniu mają pobudzić naszą kreatywność i zwyczajnie zapewnić chwile niczym niewymuszonej rozrywki. I już pierwsze zadanie, czyli podpisanie książki na okładce wzbudziło we mnie pozytywne odczucia.












Zadania, jakie Robert Trojanowski zawarł w "Książce pod tytułem" są dość różnorodne – od wpisywania konkretnych słów po bardziej zdecydowane działania, jak wyrywanie, kolorowanie, podlewanie czy nawet rzucanie książką. Niektóre z nich wydawały mi się mało ciekawe, za to inne kreatywne i pomysłowe. Rozpoczynając swoją przygodę z tym tworem, postanowiłam wybierać strony losowo. Oto jakie ćwiczenia wykonałam.








Myślę, że dobrym pomysłem jest wybranie ćwiczeń, które ewidentnie przeznaczone zostały dla dzieci i wraz z najmłodszymi domownikami, spędzić mile czas. Przykładowe strony:







Przyznam, że gdyby książka Roberta Trojanowskiego kosztowała tyle, ile książka Keri Smith, nie wydałabym na nią tych pieniędzy. Jednak w takiej cenie, za jaką można ją dostać, to zakup warty rozważenia. Mnie zagwarantował fajne chwile, które nie uważam za stracone.


Za możliwość przetestowania kreatywnej destrukcji dziękuję Wydawnictwu Kaktus

41 komentarzy:

  1. Mnie nie bawi niszczenie książek, dlatego takie pozycje omijam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawa książka. Wydaje mi się idealna dla jakiegoś dziecka na prezent :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim zdaniem podrabianie beznadziejnych już książek, nawet jeżeli jest to o połowę tańsze, to nietrafiony pomysł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pełni się zgadzam

      Usuń
    2. dokładnie! Ile może być już książek na jedno kopyto... to już po woli nudne...

      Usuń
    3. Ja również. Zwłaszcza że ciężko to nazwać książką niestety.

      Usuń
  4. Za dużo się robi takich książek, co dla mnie staję się nudne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Za 15 złotych to nawet warto zainwestować.

    OdpowiedzUsuń
  6. Śmieszne zadania, fajnie ze chociaż trochę tańsza :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Śmieszna ta książka! Dałaś pani usprawiedliwienie??? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Coś czuję, że teraz, po sukcesie "Zniszcz ten dziennik" namnoży się takich "książek" ;/ A ja nie rozumiem ich fenomenu...

    http://ksiazkowy-swiat-niki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę przyznać, że bardzo mnie do niej zachęciłaś... :D Czas, żebym zniszczył jakąś książkę!

    OdpowiedzUsuń
  10. Zupełnie nie rozumiem fascynacji tymi książkami, ale sama przez to przechodzę bo mam 10-letnią córkę, która też za nimi szaleje :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie podobała mi się idea 'Zniszcz ten dziennik', więc tym bardziej ta wersja mi nie przypadnie go gustu, ale nie wątpię, że może takie 'niszczenie' może być dobrą zabawą dla niektórych :)

    OdpowiedzUsuń
  12. nice post :) keep in touch :)

    http://www.itsmetijana.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie jest to raczej książka dla mnie, ale pomysł ciekawy :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Do zabawy z dzieckiem ok, ale i tak wolę "normalne" książki:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziwny twór, ale wygląda zachwycająco!

    OdpowiedzUsuń
  16. Chyba ludzie poszli za tłumem i teraz tego jest od groma, ja lubię mój dziennik, chociaż ostatnio nie mam jakoś na niego czasu

    OdpowiedzUsuń
  17. Lubię kreatywną zabawę ,ale szkoda byłoby mi pieniędzy na takie stworzonko papierowe ;-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jakie fajne i pomysłowe!
    Podoba mi się!

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie kupiłabym tej książki :) Jakoś mnie nie kręcą takie zabawy.

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie dla mnie takie zabawy. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Czyli mała zgapka od Smith? I tak żal mi pieniążków... :D

    OdpowiedzUsuń
  22. W życiu takiej książki bym nie kupiła i w zasadzie nie wiem skąd wziął się ten "fenomen"...

    OdpowiedzUsuń
  23. Publikacja nie dla mnie. Także nie rozumiem "fenomenu" niszczenia książek.

    OdpowiedzUsuń
  24. Moja córka, która systematycznie poddaje totalnej destrukcji "Zniszcz ten dziennik" z pewnością będzie zaciekawiona tą publikacją ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Bardzo ciekawe...
    Po wejsciu na twojego IG nie wiedzialam co to za książka... A teraz już wiem ;)
    Podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Gdy moja siostrzenica ugryzła kartkę i ją żuła, bo tak kazał ów dziennik, to ja wymiękłam!

    OdpowiedzUsuń
  27. Kreatywne niszczenie do mnie nie przemawia, ale dzieci to lubią ;) Mam zniszcz ten dzienniki zachowuję go dla córki,dostanie go, gdy będzie starsza i zacznie się bunt nastolatka ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Pewnie dla dzieci ta książka jest idealna ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Wygląda bardzo fajnie, chociaż autor bardzo mocno inspirował się Zniszcz Ten Dziennik i To Nie Książką :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Każdy pomysł, przyciągający do książek to już coś a w połączeniu z kreatywnością to tym bardziej jestem na tak. ja osobiście nie przepadam za tąką pozycją bo kocham tradycyjne książki. Natomiast przemówił do mnie entuzjazm i kreatywność mojej siostrzenicy która na książki reagowała wręcz alergicznie. Gdy otrzymała książkę tego typu a dokładnie "Zniszcz ten dziennik" to wręcz się z nią nie rozstawała i wykazałam się ogromna kreatywnością. I dlatego właśnie jestem na tak. :-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie jesteście kreatywni, dlatego nie lubicie takich książek.
    I według mnie autor nie inspirował się dziennikiem i nie-książką. Zadania są całkowicie inne, bardziej kreatywne i ma swój własny styl np: emotikona, chmurka, tekst, czcionka i w ogóle, nikt inny nie ma takiego jak On.

    OdpowiedzUsuń
  32. "Książka pod tytułem", to tylko zwykła wycinanka z dodatkiem trywialnych "zadań" do wykonania... Takie nieksiążkowe coś, co może ucieszyć i spodobać się kilkulatkom, lub nieco starszym dzieciom, które wolą być "prowadzone za rączkę" niż samodzielnie coś wymyślić. To NIE ma nic wspólnego ani z książką, ani tym bardziej z kreatywnością!

    OdpowiedzUsuń
  33. Kiedyś we własnym wyrywało się kartki i domalowywało okulary i wąsy postaciom z książki od historii. Teraz wykonuje się polecenia. "Kreatywność" na miarę XXI w.

    OdpowiedzUsuń
  34. fajny pomysl, oczywiscie dla dziecka, kupie mojemu 8latkowi ta ksiazke, do tej pory uczylam go szanowania ksiazek, zwlaszcza ze dzisiejsze dzieci otrzymuja podreczniki rzadowe wiec tym bardziej obchodzi sie z ksiazkami delikatnie. To bedzie dla niego super zabawa i odskocznia !! dziwie sie negatywnym glosom, przeciez nikt nie kaze doroslemu tego 'czytac' , juz nawet nastolatek jest za stary.... To pozycja dla DZIECKOW przeciez....

    OdpowiedzUsuń
  35. Moim zdaniem Robert Trojanowski próbował nieudolnie odwzorować sukces Keri Smith, ale stworzył coś co nadaję się tylko dla 5 letnich dzieci. Ale to tylko MOJE ZDANIE.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger