Krystyna Kuhn – "Zimowy morderca"
11:22
33
"Miłość (…) - być może słabnie z biegiem lat, ale nie nienawiść."
Rzadko
zdarza mi się czytać kryminał, w którym pod warstwą typowo śledczą, kryje się głębsza,
dość delikatna aluzja do niezakończonych spraw z wojennej historii Europy. Moje
zaskoczenie wzrosło tym bardziej, gdy okazało się, że to właśnie niemiecka
pisarka odważyła się poruszyć kwestię tak unikaną przez jej rodaków. Kwestię
odpowiedzialności za losy okupowanej ludności podczas II wojny światowej.
Krystyna
Kuhn, to urodzona w 1960 r., będąca przedostatnim dzieckiem z ośmiorga rodzeństwa,
niemiecka pisarka. Od 1998 r. znana głównie z thrillerów dla młodzieży. Autorka
ukończyła slawistykę, germanistykę i historię sztuki. Prywatnie
szczęśliwa żona i matka, mieszka w pobliżu Frankfurtu nad Menem.
W roku
1942 w Krakowie, kilkunastoletnia Polka – Zofia, zostaje wywieziona do Niemiec,
zostając przymusowym pracownikiem - gospodynią domową w zamożnej niemieckiej
rodzinie. Współczesny Frankfurt, rok
2006. Sędziwa głowa rodu niemieckich przedsiębiorców z tradycjami - Henrietta
Winkler, zostaje bestialsko zamordowana we własnej posiadłości. Następnego dnia
zostaje porwany jej prawnuk. Twarda pani prokurator, zwana Żelazną Damą –
Miriam Singer oraz komisarz policji – Henri Liebler, próbują wspólnymi siłami
rozwikłać motyw zabójstwa i porwania. Wszystkie ślady prowadzą do Krakowa, w
przeszłość, która wbrew pozorom nadal jest obecna.
Książkę Krystyny Kuhn
podzieliłabym na dwie warstwy. Pierwsza, zewnętrzna oscylowałaby w typowej
kanwie fabularnej gatunku kryminalnego. "Zimowy morderca" jest bowiem kryminałem,
którego konstrukcja jest poprawna. Autorka potrafiła utrzymać podobne tempo
akcji w toczącym się śledztwie głównych bohaterów. Nie zauważyłam jakichkolwiek
nierówności w poszczególnych partiach tekstu. Jednocześnie czytelnik dość szybko rozgryza
zagadkę, jaką uraczyła nas pisarka. Dość szybko bowiem można mieć niemal stu
procentową pewność kto jest mordercą. Otwartym pozostaje natomiast pytanie:
Dlaczego?
Druga to warstwa ukryta pod
płaszczem zwykłej intrygi kryminalnej. Krystyna Kuhn, wzbudzając mój podziw,
poruszyła w swojej książce bardzo drażliwy temat. Temat dotyczący udziału
zwykłych Niemców w tragedii polskiej ludności podczas II wojny światowej. Autorka ukazuje proces zamiatania
pod dywan faktu współpracy szanowanych, niemieckich przedsiębiorców z ówczesnymi
nazistami. Przedsiębiorców, których dzisiejsi potomkowie, często z niewiedzy
historycznej, chlubią się wielopokoleniową firmą z tradycjami. Wątek ten został
bardzo rzetelnie przedstawiony, z dość obiektywnej strony. Pisarka zdaje się
zadawać retoryczne pytanie dotyczące dziedziczenia winy, popełnionej przez
naszych przodków. Pytanie to pozostawia otwarte, wchodząc w polemikę z
czytelnikiem.
"Prawa do szczęścia nie można sobie rościć. I nigdy tak nie będzie. Nie
można sobie na nie zasłużyć. Życie nie oznacza samo w sobie naturalnego prawa
do nienaruszalności. Żeby przeżyć, trzeba mieć po prostu szczęście."
Skutecznym zabiegiem literackim,
jaki zastosowała autorka w swojej książce, był zabieg retrospekcji. W mojej
opinii rozwinięcie wątku Zofii, byłoby jeszcze korzystniejsze dla całej fabuły.
Wątek romansowy pani prokurator z policjantem, który również się pojawia,
uważam za całkowicie zbędny. Niczego nie wniósł do całej historii, która
sięgała tyle lat wstecz i dotykała tak istotnych kwestii.
Reasumując, "Zimowego mordercę"
polecam osobom, które oprócz typowej intrygi kryminalnej, szukają czegoś
więcej. Tematu, który zmusza do przemyśleń i odwołania się do burzliwej przeszłości.
Autorka ukazuje dwa plany czasowe, odległe od siebie o
prawie siedemdziesiąt lat, dla istoty których czas nie ma tak naprawdę znaczenia. Okazuje się
bowiem, iż dla pewnych kwestii historia jest nadal żywa i trwa.
"Ludzkość toczyła się przez stulecia niczym lawina, która
coraz bardziej narasta. Ludzie w końcu się pod nią uduszą."
Krystyna Kuhn |
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat S. A.