"Adopcja
została przez państwo praktycznie zmonopolizowana. A monopol często
prowadzi do wynaturzeń i tworzy znakomite warunki dla
rozwoju szarej strefy".
Nie
od dzisiaj wiadomo, że procedury adopcyjne w naszym kraju są
niezwykle skomplikowane i często nielogiczne, wystawiając
potencjalnych
rodziców i adoptowane dziecko na dużą próbę w
kwestii stworzenia rodziny.
Nie sądziłam jednak, że w państwie będącym członkiem Unii
Europejskiej, może szerzyć się taka patologia i znieczulica w
stosunku do bezbronnych dzieci, które już na samym starcie dostały od
życia w kość. Jestem wściekła!
Autorami
publikacji "Raz… dwa… trzy... do rodziny trafisz… Ty!"
jest małżeństwo działaczy społecznych - Beata i Wiesław
Dołęgowscy.
Beata Dołęgowska to prezes fundacji "Dziecko-Adopcja-Rodzina", beznadziejna fantastka, wierząca w niezbędność
polityki rodzinnej, która powinna służyć, a nie szkodzić. Jej
mąż, Wiesław Dołęgowski to niedowiarek i sceptyk, który ze
wszystkich sił wspiera życiową misję żony.
"Raz…
dwa… trzy... do rodziny trafisz… Ty!" to
dokumentalna
publikacja, skupiająca się na systemie adopcyjnym naszego
kraju. Obnaża patologię w działalności ośrodków
adopcyjnych, nieszczelność prawa i złą wolę ludzi, którzy winni
dbać o dobro dziecka. To dwieście
stron
wziętych prosto z życia, bez zbędnego teoretyzowania. Same fakty,
bez znieczulenia.
Beata
i Wiesław Dołęgowscy nadali swojej publikacji niezwykle trafiony
tytuł, będący niestety smutną metaforą życia dzieci
pozbawionych rodziców. Autorzy przedstawiają bowiem tę stronę
adopcji w Polsce, o której przeciętny zjadacz chleba taki jak ja,
nie ma zielonego
pojęcia.
Niejasne procedury adopcyjne rodem z PRL-u, "tumiwisizm"
pracowników, biurokracja, przedkładanie statystyki nad jednostkę
ludzką, czy zwykła opieszałość w działaniu. Ważne jest to, że
wszystkie te patologie systemu zostały przedstawione na konkretnych
przykładach.
Przykładach ukazujących szokujące historie, będące za każdym
razem dramatem jakiegoś niewinnego dziecka. Najbardziej w
tym wszystkim jednak
zaskakuje rywalizacja pomiędzy ośrodkami adopcyjnymi,
czegoś takiego po
prostu się nie
spodziewałam. Muszę przyznać, że podczas lektury tej książki
targały mną
sprzeczne emocje, od wściekłości i bezsilności w stosunku do
bezdusznych pracowników ośrodków adopcji, do podziwu dla ośrodka
w Otwocku za cierpliwość i wolę walki o każde, niewinne dziecko.
Zastanawiające jest dla mnie to, jak ludzie, którzy widzą
w bezbronnym dziecku wyłącznie statystykę, mogą funkcjonować z czystym sumieniem.
Aby
wzmocnić cały wydźwięk publikacji, autorzy zamieścili historię
wielu dzieci. Dzieci, którym los od początku nie szczędził trudów
życia. Historie, nad którymi nie można przejść obojętnie w
żadnym wypadku. Trzymiesięczny Antoś został rzucony o ścianę
przez swojego ojca, bo płakał. Sześciomiesięczny Jacuś z
wrodzona wadą genetyczną, nie zna innego miejsca niż szpital, to
jego marna namiastka domu. Czy takie dzieci nie zasługują na
miłość? Te i wiele innych historii
poruszyło moją duszę, trudno bowiem nie przeżywać w sobie takich
dramatów. Tym bardziej, gdy autorzy przedstawiają każdą
historię
poprzez dość suchy przekaz, taki zabieg jeszcze bardziej działa na
wyzwolenie się różnorodnych emocji.
Oprócz tradycyjnej adopcji, Beata i Wiesław Dołęgowscy poruszyli również
dwie, ciekawe kwestie obecne w tym obszarze: adopcja
przez osobę samotną, oraz adopcja
ze wskazaniem. Szokującym
jest także obszerne omówienie wykorzystywania
karty dziecka, która często
staje się fałszywym narzędziem do manipulacji. W
całej publikacji zabrakło mi jednak jednego elementu - swoistego słowniczka, który
już na początku książki wyjaśniałby podstawowe pojęcia typu
ośrodek adopcyjny, opieka zastępcza czy placówka
opiekuńczo-wychowawcza. Myślę, że takie zestawienie znacznie
ułatwiłoby późniejsze poruszanie się po samej treści książki.
"Raz…
dwa… trzy... do rodziny trafisz… Ty!" to publikacja, która
pomimo małej objętościowo treści, szokuje, zaskakuje i
niestety zasmuca. Obnażając istniejącą patologię naszego systemu
adopcyjnego, ukazuje ludzie dramaty. Dramaty dzieci i osób
pragnących stworzyć
rodzinę. Mam nadzieję, że dzięki tej książce wzrośnie nasza świadomość, a o adopcji będzie
się mówiło w naszym kraju coraz więcej.
|
Beata Dołęgowska |
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Psychoskok
Recenzja bierze udział w WYZWANIU