"W kolejce po życie" – Katarzyna Archimowicz

















"(…) na świecie jest tylko jedna kolejka: po życie. Po śmierć nie trzeba w niej stawać. Ona bierze nas z łapanki".




Jeśli w wielowątkowej powieści obyczajowej jest chociaż jedna postać, która wzbudza moją sympatię, stwierdzam, że jej lektura nie okazała się dla mnie czasem straconym. W przypadku tej książki taką bohaterką stała się pewna starsza pani, która niczym wyjęta z innej epoki, nadała kolorytu całej, opisanej historii. Po dobrym debiucie Katarzyny Archimowicz, spodziewałam się jednak czegoś znacznie lepszego w wykonaniu tej pisarki.

Katarzyna Archimowicz to mieszkająca w Chełmie, absolwentka matematyki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, pracująca obecnie jako nauczycielka w szkole podstawowej i gimnazjum. Autorka swój wolny czas poświęca pasjom, którymi są haft wielkoformatowy, oraz czytanie reportaży i powieści historyczno - obyczajowych. Jej niespełnione marzenie to podróż do Petersburga, oraz na Syberię. Zadebiutowała powieścią pt. "Miłość w Burzanach".

Ewa jest kobietą w średnim wieku, mającą poukładane życie rodzinne. Jej codzienność burzy pewien sylwestrowy poranek, podczas którego dowiaduje się, że jej mąż Leszek miał wypadek samochodowy i leży w śpiączce w szpitalu zlokalizowanym w Ciechocinku. Bohaterka zatrzymuje się w tym miasteczku, by opiekować się Leszkiem i dzięki pomocy szpitalnego lekarza, zamieszkuje w starej willi, której właścicielką jest leciwa już baronowa Konstancja. W życiu Ewy od tego momentu zmienia się wszystko.

"W kolejce po życie" to powieść obyczajowa, w której nie przeszkadzały mi pojawiająca się często w tego typu książkach, sztampa i przewidywalność, czy też natłok wydarzeń, które dotyczą bohaterów. Przeszkadzała mi natomiast inna cecha świata przedstawionego zbudowanego przez autorkę, a mianowicie nagromadzenie cudownych zbiegów okoliczności oraz widoczne przegadanie. Otóż wątek dotyczący męża Ewy i Marii - krewnej Konstancji, wydał mi się kompletnie nierealistyczny i wplątany w losy bohaterów zupełnie sztucznie, by po prostu coś się działo. Podobne odczucia targały mną przy okazji wątku niemal przestępczego i wszelkich konsekwencji, jakie wywołał łącznie z tymi milionami na kontach bohaterów. I na koniec szczęśliwy i zarazem nieszczęśliwy zbieg okoliczności dotyczący przeszczepu serca, w którym autorka pozostawia szczyptę domysłów dla czytelnika, jednak jest prawie jasne, kto był dawcą, a kto biorcą. Te trzy, główne wątki fabularne niestety skutecznie obniżyły moją przyjemność z lektury tej powieści. Mam wrażenie, że autorka przegadała książkę, dokładając co chwilę jakieś nowe wydarzenia, czasami zupełnie oderwane od rzeczywistości, co niestety irytuje i drażni.

W powieściach obyczajowych najczęściej to główna bohaterka winna stać się postacią uwielbianą przez czytelników. W przypadku jednak tego dzieła, moją faworytką stała się dziewięćdziesięcioletnia Konstancja, która swoim wigorem i niezwykłym apetytem na życie, okazała się dla mnie niekwestionowanym numerem jeden wśród bohaterów. Odwaga staruszki, jej stały system wartości, widoczna empatia dla drugiego człowieka oraz chęć niesienia pomocy bliźniemu – to cechy, które mi zaimponowały i pozwoliły wyzwolić refleksje dotyczące współczesnych postaw ludzi w opozycji do tego, jak kiedyś traktowało się pewne sprawy. Konstancja niewątpliwie dodaje kolorytu całej książce i bez niej, historia ta straciłaby wiele na swojej wartości.

Katarzyna Archimowicz pod płaszczem banalnej historii, dotknęła bardzo ważnego tematu, coraz częściej poruszanego przez naszych rodzimych twórców, a mianowicie – przeszczepu narządów i co za tym idzie, trudnych decyzji, jakie należy podjąć natychmiastowo w obliczu tragedii. Cieszę się, że autorka rozwinęła ten wątek, edukując tym samym czytelnika i wywołując sporo refleksji w tym jakże trudnym etycznie, temacie.

Nie ukrywam, że "W kolejce po życie" to książka, która w dużej mierze mnie rozczarowała, gdyż przed jej lekturą nastawiałam się na cenne doznania i dobrą rozrywkę, a otrzymałam głównie odrealnioną oraz dość przewidywalną fabułę z wątkami, jakich pełno we współczesnych powieściach obyczajowych. Wielka szkoda.




Za możliwość przeczytania książki dziękuję księgarni internetowej Bonito






30 komentarzy:

  1. Nie jest to powieść dla mnie, choć powoli wkraczam w lektury obyczajowych oraz współczesnych książek, choć przyznam, że okładka jest ładna :)
    Pozdrawiam,
    http://www.sekretny-trop.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami tak bywa, że lektura nas rozczaruje. Bardzo zainteresował mnie wątek przeszczepu organów, a cała "przegadana" otoczka fabularna troszkę mnie odstrasza.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że spotkało Cię tak wielkie rozczarowanie :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że zaczytujesz się w polskich powieściach.Rozczarowanie, które odczułaś to nie jest dobry znak dla powieści :( Mnie osobiście fabuła jakoś nie zainteresowała :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie "Miłość w Burzanach" tej autorki swego czasu mnie zainteresowała. Szkoda, że ta książka rozczarowuje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czuje, że Konstancja i mnie by przypadła do gustu. Jednak książce nie dam raczej szansy, przegadanie i wątki na siłę to coś, czego szczególnie nie lubię.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze, to szkoda, że się zawiodłaś. Chyba nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda, że ta książka okazała się słabsza od poprzedniej. Ja nie miałam jeszcze przyjemności czytać tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
  9. najgorzej jest jak się nastawisz i potem lektura rozczaruje. szkoda!

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowne zbiegi okoliczności? Ojjj chyba nie dla mnie ta książka :P.

    OdpowiedzUsuń
  11. Czasem niestety lektury nie są takie jak sobie wyobrażamy :(

    OdpowiedzUsuń
  12. "Miłość w Burzanach" rzeczywiście podobała mi się bardziej, ale w tej też, o ile pamiętam, znalazłam coś dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  13. to tzw. przegadanie by mnie męczyło również

    OdpowiedzUsuń
  14. Szkoda, że Cie rozczarowała. Niestety i takie książki są nieuniknione :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Przykro mi, że tym się nie udało i lektura nie była satysfakcjonująca, ale dobrze, że przynajmniej ta postać starszej pani nieco osłodziła gorycz :) Trzeba szukać pozytywów!

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Będę omijać. Nie przepadam za takimi historiami, a nagromadzenie nierealnych zbiegów okoliczności na pewno dodatkowo by mnie rozdrażniło.

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie cierpię, kiedy książka rozczarowuje, szkoda, bardzo szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  18. Zastanawiam się, czy poprzeczka nie została zbyt wysoko postawiona (?) Bywa tak, że niektórym autorom stawiamy wysokie wymagania (zwłaszcza jeśli podobał nam się wcześniejszy tekst). Obserwowałam taką sytuację w stosunku do dzieci. Choć uczyli ich ci sami nauczyciele, córce były stawiane większe wymagania niż synowi :) Temat przeszczepów ciekawy, trudny. Chętnie posłuchałabym, co sama Autorka mówi o "nagromadzeniu cudownych zbiegów okoliczności" w jej książce. Może będzie jakiś wywiad (?). Bo życie czasami zaskakuje i bywa, że naprawdę zdarzają się przedziwne sytuacje, jak wymyślone, a jednak nie są wymyślone, tylko realne.
    s-a

    OdpowiedzUsuń
  19. Nauczycielka matmy, która pisze książki - tego jeszcze nie było :D
    Nie znam poprzedniej książki autorki, w zasadzie spotykam się z nią pierwszy raz. Obyczajówek też raczej nie czytam, ale kto wie... Nigdy nie czytałam książki napisanej przez matematyczkę.

    OdpowiedzUsuń
  20. Na razie nie planuję czytać tej powieści, bo mam ogromny stos na półce. Może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  21. Okładka jest przepiękna jednak raczej się nie skuszę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie czytam raczej takich książek, a twoja recenzja tylko utwierdziła mnie w tym, że po tą pozycję nie warto sięgać ;)
    Pozdrawiam! http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie czytałam żadnej książki tej autorki, z tym tytułem również spotykam się pierwszy raz, jednak raczej sobie odpuszczę. I to, że nie moje klimaty i fakt, że książka Ciebie rozczarowała, sprawiają, że podziękuję. ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Cudowne zbiegi okoliczności ach to częsta bolączka powieści obyczajowych, a wielka szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  25. Jajednak jestem ciekawa losów bohaterów książki i może kiedyś ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Konstancję chętnie bym poznała, ale inne elementy trochę ostudzają moją chęć przeczytania tej książki; ostatnio w jednej powieści właśnie takie zbiegi okoliczności mnie nie przekonały, a tutaj widzę, że mogłoby być pod tym względem jeszcze bardziej nieprzekonująco. Fajnie jednak, że zwróciłaś uwagę, że książka porusza ważny temat.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger