"Dokumenty z Łeby" – Loco
















"(…) sukces opiera się na grze pozorów i rachunku prawdopodobieństwa".







Byliście kiedyś w Łebie? Jeśli odpowiecie na to pytanie twierdząco to książka ta z pewnością przypomni wam klimat tego nadmorskiego miasteczka i jego topografię. A jeśli nigdy nie mieliście okazji tam wypoczywać, to być może zachęci was do odwiedzenia tego miejsca w wakacje, pełnego tłumów ludzi i ładnych plaż. Mnie zachęciła na tyle, że przez nią właśnie swój urlop spędziłam w Łebie.

W firmie technologicznej zostaje wykradziona dokumentacja dotycząca budowy analizatora badania powierzchni metali. Właściciel przedsiębiorstwa, postanawia po swojemu rozegrać tę zuchwałą kradzież i w tym celu właśnie wysyła do Łeby swojego, zaufanego człowieka – Karola Franeta, któremu towarzyszy atrakcyjna pracownica firmy. Na miejscu czekają na bohaterów same niespodzianki związane z przejęciem pewnych dokumentów.

"Dokumenty z Łeby" to dość obszerna, bo mająca ponad czterysta pięćdziesiąt stron, powieść sensacyjno-przygodowa, umiejscowiona w moim ulubionym miejscu naszego kraju, czyli nad polskim morzem. To pierwsza książka z serii nazwanej "Sprawa do załatwienia" i muszę przyznać, że sam tytuł nie zachęciłby mnie do tej lektury, gdyż jest zwyczajnie nijaki i nie mówiący czytelnikowi zbyt wiele. A szkoda, bo przecież dobra okładka, która w tym przypadku takowa jest i intrygujący tytuł, który mógłby brzmieć zupełnie inaczej, na pewno wzbudziłyby większe zaciekawienie czytelnika. Szczęśliwie, miałki tytuł wynagradza interesująca fabuła, która zapewniła mi dobrą rozrywkę na kilka ładnych godzin spędzonych z tą książką.

Tajemniczy autor ukrywający się pod pseudonimem wykreował wielowątkową fabułę, w niektórych momentach nieco przegadaną, ale co trzeba przyznać – z  rozwijającą się wartką akcją, która niczym szalona, pędzi do przodu zabierając czytelnika w tę interesującą przygodę. Dynamiczna akcja od czasu do czasu zostaje zaburzona przez niewiele wnoszące do całości powieści, wątki, które w mojej opinii mogłyby zostać z fabuły całkowicie wycięte, odchudzając tym samym całą powieść.

Karol Franet, główny bohater "Dokumentów z Łeby" to postać wywołująca dość pozytywne uczucia, gdyż to człowiek ze wszelkimi słabościami, postać z krwi i kości, którego realistycznie skrojona kreacja psychologiczna jest widoczna oraz odczuwalna podczas zagłębiania się w lekturę. Mogę nawet powiedzieć, że polubiłam tego mężczyznę z wszelkimi jego wadami oraz zaletami.

Loco, kimkolwiek jest, musi z idealną wręcz precyzją znać topografię Łeby, gdyż książka ta pełna jest odniesień do różnych punktów tego miasteczka, bowiem bohaterowie cały czas przemieszczają się, odkrywając przed czytelnikiem ten nadmorski kurort. Podczas lektury czułam się czasami niemalże, jakbym była w Łebie i summa summarum w końcu zdecydowałam się pojechać do tego miasteczka na wakacje. Tajemniczy autor bowiem tak zachęcająco opisał to miejsce, że musiałam osobiście przekonać się, czy rzeczywiście jest tam tak, jak w książce.

Historia pewnej sprawy, którą załatwić można tylko w Łebie intryguje od pierwszej strony swoją wartką akcją oraz sensacyjną otoczką, która nie pozwala oderwać się od lektury nawet na chwilę. Dynamiczne śledztwo, humor oraz egzotyka nadmorskiego kurortu niewątpliwie zadowolą wszystkich miłośników dobrej, literackiej rozrywki. Ta książka, niczym wakacyjna przygoda, wciągnie was w wir nieprzewidywalnych zdarzeń. Nie czekajcie ani chwili dłużej!


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Novae Res








27 komentarzy:

  1. Byłam w Łebie. Nie zapomnę pieszej wycieczki w strugach deszczu do malowniczych wydm. Szliśmy z ręcznikowymi turbanami na głowie, niczym przez Saharę. Widok morza jednak wszystko wynagrodził :)Sprawa opisana w książce, do załatwienia tylko w Łebie bardzo intrygująca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam w Łebie jakiś czas temu i chętnie poxnsłsbym powieść rozgrywającą się właśnie tam. Ciekawa propozycja :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O to lektura i urlop w jednym można powiedzieć;)

    OdpowiedzUsuń
  4. W Łebie chyba nigdy nie byłam, ale chętnie zapoznam się z książką.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zobaczylam okładkę to pomyślałam że to jakaś komediowa historia :) nie wydaje mi się jednak żebym sięgnęła po tą książkę

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaciekawiłaś mnie! Bardzo chętnie przeczytałabym :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Okładka przypomniała mi okładki filmów z Louisem de Funès :).
    Wątek sensacyjny umiejscowiony w Łebie na pewno zaciekawia.
    A że książka gruba, to znaczy, że Loco zna prawa obecnego rynku i wie, że królują teraz opasłe publikacje. Im grubsza tym lepsza :)

    OdpowiedzUsuń
  8. no właśnie my mieliśmy sie do Karwwi wybrać ale coś nam nie wyszło. Po sezonie też tam fajnie jest i przestrzeni więcej:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czuję, że i ja polubiłabym się z głównym bohaterem. Bardzo ciekawa publikacja. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. W Łebie nigdy nie byłam, ale sensacyjne książki bardzo lubię :D
    Ps: Nominowałam Cię do Liebster award blog - możesz odp w kom :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy nie miałam okazji być w Łebie, a szkoda :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem ciekawa kolejnych przygód specjalisty od załatwiania spraw trudno-niemożliwych ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Masz rację, że tytuł jest nijaki i raczej nie zachęca do czytania, dlatego dobrze, że zrecenzowałaś tę książkę :) Musi mieć moc skoro pod jej wpływem zdecydowałaś się pojechać do Łeby :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciekawa pozycja. Nie byłam w Łebie ale byłam w Ustce na koloniach XD

    OdpowiedzUsuń
  15. Brzmi to wszystko całkiem ciekawie:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Sama nie jestem pewna czy to historia dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Okładka skojarzyła mi się z plakatem filmowym. ;) Aczkolwiek sama książka, to raczej nie moje klimaty, więc sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  18. Łeba to przepiękne miasto, byłam raz i marzy mi się tam wrócić:)
    Co do książki - raczej nie moje klimaty, ale może sięgnę. Przede wszystkim myślę, że świetnie by się ją czytało wylegując się na plaży (być może nawet w Łebie).
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie! http://bookwormss-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. To co napisałaś o tej książce jest zachęcające, ale bez Twojej rekomendacji chyba bym jej nie wybrała z półki.

    OdpowiedzUsuń
  20. A ja w Łebie byłam teraz na urlopie :) Książka nie dla mnie,ale może kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nigdy nie byłam w Łebie, książka nie w moim klimacie.

    OdpowiedzUsuń
  22. No proszę, nie wiedziałam, że jest książka umiejscowiona w Łebie:) muszę poszukać.

    OdpowiedzUsuń
  23. No proszę, nie wiedziałam, że jest książka umiejscowiona w Łebie:) muszę poszukać.

    OdpowiedzUsuń
  24. W Łebie nigdy nie byłam choć nie mam daleko:P odstraszają mnie te tłumy w okresie letnim, ale może wybierzemy się tam jesienią ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Książka beznadziejna, autor sili się na Krajewskiego lub Wrońskiego ale to nie ta liga. Nie polecam, zmarnowany czas. Bexnadzieję podkreśla okładka zaprojektowana chyba przez początkującego grafika :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger