"Ostatnia noc w Tremore Beach" – Mikel Santiago













"Ostatnie kawałki układanki trafiły na miejsce. Zaczynała się właśnie…ostatnia noc w Tremore Beach".






Irytują mnie, stosowane porównania rozpoczynających swoją pisarską drogę autorów do ikon konkretnego gatunku, bowiem często gwarantują one po prostu rozczarowanie i gorycz. W przypadku tej książki skusiłam się jednak na jej lekturę, pomimo faktu, że jej autora okrzyknięto "hiszpańskim Stephenem Kingiem". Coś zwyczajnie ciągnęło mnie do tego tytułu i na pewno wpływ na ten stan rzeczy miała rewelacyjnie oddająca klimat powieści, okładka. Cóż, do doskonałości króla horroru tutaj daleko, ale jak mniemam dopiero wszystko przed autorem.

Mikel Santiago to urodzony w 1975 r. w Hiszpanii prozaik, którego młodość upłynęła na grze w zespole rockandrollowym. W późniejszym czasie autor zaczął pisać krótkie historie i publikował je w internecie, wśród których jedna z nich odniosła wielki sukces w Stanach Zjednoczonych. "Ostatnia noc w Tremore Beach" to debiut literacki Santiago, którego prawa do tłumaczeń wykupiło aż 12 krajów.

Peter Harper, kompozytor muzyczny znajduje się na życiowym zakręcie. Rozwód, rzadkie spotkania z dziećmi i brak weny twórczej wyzwalają w nim potrzebę odosobnienia. W tym celu bohater wynajmuje dom na odludnej plaży w Irlandii, by tam uporządkować swoje sprawy. Gdy niespodziewanie, pewnej burzowej nocy uderza w niego piorun, Peter zaczyna miewać niepokojące i makabryczne wizje. Wizje, które zaczynają przekształcać się w realną rzeczywistość.

"Ostatnią noc w Tremore Beach" polecam czytać właśnie nocą, bowiem o tej porze można najlepiej poczuć mroczny klimat prozy tego hiszpańskiego autora. A ku mojemu zdziwieniu, naprawdę jest się czym zachwycać – odludne miejsce, klimatyczny domek na samym brzegu, sąsiedzi ukrywający swoją tajemnicę oraz straszne wizje, które nie okazują się jedynie majakami szalonego umysłu. Wszystkie te elementy fabularne w połączeniu z zaskakującym finałem, wciągnęły mnie od pierwszej do ostatniej strony i muszę przyznać – również nieco przestraszyły. Makabryczne scenariusze, jakie bowiem pojawiały się w głowie Petera oraz ich powolne urzeczywistnianie się w życiu bohatera, przerażały i wywoływały dreszcze na całym moim ciele. Mogę w zasadzie powiedzieć, że Mikel Santiago z mistrzowską precyzją zbudował napięcie w swojej powieści, napięcie doprowadzające czytelnika do niemal szaleństwa. Nie dziwi mnie więc fakt, że pisarz porównywany jest do Stephena Kinga, bowiem wiele elementów świata przedstawionego w jego prozie, w tym małomiasteczkowy klimat czy też paranormalne zjawiska, charakterystyczne są właśnie dla mistrza horroru.

Mikel Santiago przeprowadza nas przez mroczne perypetie Petera poprzez zastosowanie pierwszoosobowej narracji głównego bohatera. Zabieg ten idealnie wpisuje się w całą konwencję dzieła, bowiem dzięki temu czytelnik ma niespotykaną możliwość zajrzenia do umysłu człowieka, który podejrzewa siebie o szaleństwo. Nie wyobrażam sobie w tym przypadku innej narracji niż ta zastosowana przez autora.

Pogrążający się w marazmie artysta, odludne miejsce, skrywający tajemnice sąsiedzi, mroczne wizje i zaskakujące zakończenie – czegóż chcieć więcej. Książka zapewniająca wstrząsające doznania, serwująca czytelnikowi wszystko, czego oczekuje się po dobrym thrillerze z elementami paranormalnymi. "Ostatnia noc w Tremore Beach" na pewno nie będzie dla mnie ostatnią przygodą z prozą tego hiszpańskiego autora. Polecam.

Mikel Santiago


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca

37 komentarzy:

  1. Porownanie do Kinga mnie osobiście ksze trzymać sie od ksiązki z daleka - po prostu jestem strasznie bojaźliwa:p zaluje, ze nie jestem w stanie czytać takich ksiązek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię Kinga i zaintrygowała mnie ta pozycja. Nabrałam ogromnej ochoty na tą powieść i leci do listy do przeczytania :)
    Justyna z livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie porównania też mnie nieco irytują, ale ta pozycja ciekawi mnie już od dłuższego czasu. Pewnie w końcu skuszę się na jej lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałabym przeczytać, tylko czasu brak :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie znalazłam lekturę na bezsenne noce!

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam Kinga, więc chyba się skuszę na tę pozycję :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Zachęciłaś mnie, czuję, że odnajdę się w tym thrillerze. Okładka jest bardzo przyciągająca. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem bardzo ciekawa tej książki mroczne i odludne miejsca to jest to co lubię czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Trochę się przestraszyłaś... to ja też chcę ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. W porównania do Kinga nigdy nie wierzę, bo King jest tylko jeden i nikt do niego nie jest podobny. Ale opis fabuły brzmi ciekawie. A okładka jest mistrzowska i bardzo zachęca do kupna. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Brzmi niepokojąco! Też nie lubię porównań do znanych autorów...

    OdpowiedzUsuń
  12. Moim zdaniem takie porównania są niestosowne, a mnie osobiście bardzo wkurzają. Od jakiegoś czasu mam ochotę przeczytać tę pozycję :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapowiada się dość mrocznie, ale nic mnie nie przyciąga do książki. I tym razem muszę odmówić.

    OdpowiedzUsuń
  14. Muszę to przeczytać, muszę! Nie czytałam jeszcze nic hiszpańskiego :).

    OdpowiedzUsuń
  15. Chętnie zrobię sobie odskocznie od Kinga i sięgnę. Szczególnie nocą :):) Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytałam i bardzo mi się spodobała :) Cieszę się, że i Tobie przypadła do gustu :)
    Będę wyglądać kolejnych książek autora - niech szybko pisze, bo robi to dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten tytuł muszę sobie zapisać - czuję, że może mi się spodobać :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Dla mnie to lektura obowiązkowa :) Nie łudzę się, że pisarz jest na poziomie Kinga, ale mam wrażenie, że to nie będzie mi przeszkadzać, bo zostanę oczarowana niepokojącą atmosferą :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Brzmi intrygująco. Będę miała tę pozycje na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  20. czuje sie zachecona ale w nocy bym nie czytala xD

    OdpowiedzUsuń
  21. Dzisiejsza propozycja chyba nie dla mnie. Zbyt mroczne się zapowiada ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ciągnie mnie do tej książki:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja to generalnie nie znoszę porównań jednego autora do drugiego, nigdy nic dobrego z tego nie wynika.

    OdpowiedzUsuń
  24. Też nie lubię tych porównań na okładkach, że to kolejny ktoś tam albo, że powieść napisana jest na miarę znanego i bardzo dobrego pisarza... Mimo wszystko faktycznie jest w tej książce, że ma się ochotę po nią sięgnąć, więc będę miała ją na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  25. Czuje się mocno zachęcona... dlaczego to robisz?! Ty nie wiesz, że ja już nie mam wolnego czasu na kolejne lektury, o miejscu na półkach już nie wspomnę? A po wizycie u Ciebie, zawsze dopisuje coś do swojej niekończącej się listy :P
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  26. thriller powiadasz :) o Matulu... nei wiem czy podołam:) bo się zapowiada naprawdę ciekawie ale ja to jestem taki "straszak", że jak się ze mną do kina na horror idzie to spędzam cały film.... pod kurtką:D zasłaniając nią oczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Thriller z elementami paranormalnymi? Jestem zaintrygowana :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Książka wydaje się być ciekawa :) autor też :D

    OdpowiedzUsuń
  29. To nie dla mnie tytuł, ale dla męskiej części rodziny - już jak najbardziej. :-)

    OdpowiedzUsuń
  30. Każdy ma wszystko przed sobą, a nie sądzę, że pierwsza książka Stephena była tak genialna :D Nie chodzi oczywiście o pierwszą opublikowaną, ale o pierwszą, pierwszą, którą napisał, ale nie opublikował, bo czymś ćwiczyć musiał! Do Ostatniej Nocy strasznie mnie ciągnie nawet bez tego porównania.

    OdpowiedzUsuń
  31. Czekałam na tę recenzję, gdyż jakiś czas temu oczarowała mnie okładka tej książki, ale nie przeczytałam jej opisu i zastanawiałam się, czy jest ciekawa. Zachęciłaś mnie i muszę po nią sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger