"Bańki mydlane" - Edyta Świętek

















"Życie jest bańką mydlaną – mieni się wielobarwnymi tęczami".



Wydawałoby się, że gdy w życiu młodej, zdolnej, pięknej dziewczyny, przed którą dopiero wszystko co najlepsze – pojawia się śmiertelna choroba, świat się musi skończyć. I trudno przy tego typu historiach, naładowanych tyloma emocjami, po prostu nie płakać. Edyta Świętek natomiast oprócz tak wielkiego ładunku emocjonalnego, podarowała mi coś jeszcze – nadzieję i wiarę, że śmierć nie jest końcem, lecz pewnym etapem, który każdy z nas musi samotnie przejść.

Edyta Świętek to z wykształcenia ekonomistka. Pisze powieści dla kobiet, a wolny czas spędza na aktywnym wypoczynku, czyli spacerach i bieganiu. Jej debiutem literackim była książka wydana w 2010 r. pt. "Zerwane więzi", która przysporzyła autorce wiele czytelniczek. Jej marzeniem jest tworzenie powieści dla czytelników, które sama czytałaby z przyjemnością.

Michalina – młoda, piękna i urocza dziewczyna posiada w swoim życiu w zasadzie wszystko, by czuć się szczęśliwą. Jej rodzice ją hołubią, ma wspaniałych przyjaciół i ukochanego z którym pragnie spędzić resztę życia oraz rozwija swoją pasją, czyli malowanie. W jej niemalże idealny świat pewnego dnia wkracza osłabienie odporności organizmu, które przeradza się w druzgocącą diagnozę lekarską – Michalina ma nowotwór. Świat bohaterki w jednej chwili zostaje wywrócony do góry nogami.

"Bańki mydlane" to książka, która nie poraża swoją objętością, bowiem autorka przedstawiła historię umierającej Michaliny na niespełna stu sześćdziesięciu stronach, na których tekst zapisano dość dużą czcionką. Książka poraża natomiast samym przewodnim tematem, którym jest coś, co czeka na każdego z nas, czyli śmierć. I przyznam, że spodziewałam się pełnej melodramatyzmu historii, która wymusi na mnie uronienie wielu łez, a na koniec tragicznym zakończeniem, zmusi do głębokiej refleksji nad sensem życia. Tymczasem, Edyta Świętek, ku mojemu pełnemu zaskoczeniu postanowiła tak trudny temat umierania, przekuć w opowieść, która – uwaga – napawa optymizmem. Nie chciałabym oczywiście spojlerować, ale to, co spotyka bohaterkę podczas jej ostatnich chwil, po prostu daje nadzieję. I nie tylko osobom, które obecnie chorują i które wiedzą, że nie zostało im wiele czasu na naszym świecie. Edyta Świętek zawarła bowiem uniwersalne przesłanie dla wszystkich – dla mnie, dla Ciebie, dla osób będących w hospicjum. Przesłanie mówiące o tym, że śmierć nie jest końcem, lecz zapowiada coś nowego. I można się oczywiście nie zgodzić z wizją, jaką serwuje nam autorka – mnie nie do końca przypadł taki obraz tej drugiej strony. Jednak nie ulega wątpliwości, iż sama myśl o tym, że gdy umiera nasze ciało, nasza dusza trwa nadal, jest mocno pocieszająca. I pomimo tego, że historia Michaliny dogłębnie mnie wzruszyła i o zgrozo, była to jedna z niewielu książek, podczas których płakałam jadąc tramwajem, dzieło to wywołało we mnie mnóstwo pozytywnych uczuć. Oby po śmierci było tak, jak wymyśliła to sobie autorka.

Historia Michaliny to także dość dobrze ukazany portret psychologiczny umierającej kobiety, która w zasadzie w jednym momencie straciła wszystko. I co tu dużo pisać, autorce udało się wykreować tę postać, ukazać jej wielorakie przeżycia wewnętrzne, pokazać także wolę walki i powody, dla których warto żyć. Na koniec zaś Edyta Świętek robi coś, co niezmiernie zaskakuje, czyli pozwala czytelnikowi odnaleźć sens w umieraniu. W śmierci młodego, dobrego człowieka, przed którym całe życie. W ten sposób właśnie odebrałam tę powieść, tę niezwykle poruszającą historię, która poniekąd stara się nadać sens umieraniu. Jestem pełna podziwu dla autorki, że nie obawiała się poruszyć tak drażliwego tematu, prowadząc akcję swojej książki w takim właśnie kierunku.

Autorka jednak nie tylko piórem chce podarować chorym ludziom nadzieje i osłodzić ostatnie chwile na tym świecie. Warto bowiem podkreślić, iż Edyta Świętek zdecydowała całość swojego wynagrodzenia autorskiego ze sprzedaży tej właśnie książki, przeznaczyć na rzecz Hospicjum im. Świętego Łazarza w Krakowie. Również wydawca książki, czyli Szara Godzina przekazuje 1% przychodów z jej sprzedaży na konto tej właśnie placówki.

Nasze życie jest jak bańka mydlana – kolorowe, piękne, ale mogące w każdej chwili zwyczajnie zniknąć. Jeśli przyjrzycie się okładce książki, w jej prawym, dolnym rogu zobaczycie łacińską sentencję - "Beatius est magis dare, quam accipere", która oznacza "Więcej szczęścia jest w dawaniu niż w braniu". Myślę, że Edyta Świętek tą właśnie książką udowodniła tę życiową prawdę w pełni. 


Edyta Świętek


Recenzja tygodnia (20.07.2015 r. - 26.07.2015 r.) na portalu


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina

39 komentarzy:

  1. Bardzo fajna recenzja. Po książkę chętnie bym sięgnęła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Generalnie nie lubię smutnych historii, bo bardzo łatwo się wzruszam :D Ale po tę książkę mogłabym sięgnąć... Zaciekawiłaś mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam książkę jest cudowna wzruszyłam się przy niej.

      Usuń
  3. Muszę mieć odpowiedni nastrój do czytania smutnych historii. A pomysł z łacińską sentencją świetny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawa ksiazka zainteresowala mnie

    OdpowiedzUsuń
  5. Zobaczyłam książkę i uznałam, że nie, nie jest dla mnie.
    Przeczytałam Twoją recenzję i pomyślałam: muszę mieć tę książkę!
    Uniwersalne przesłanie, o śmierci z optymizmem i króciutka forma - z przyjemnością sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. powalilas mnei ta recenzja. Czytalam juz o niej to i owo ale dopier Ty, Ty sprawilas ze chce po nia siegnac. Piekna recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaintrygowałaś mnie :) Po książkę z pewnością kiedyś sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapowiada się zachęcająco.. :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tyle razy miałam te ksiązkę na wyciągnięcie ręki, już prawie prawie była moja ale nie przeczytałam jej... ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam pisarki ,,Cienie przeszłości", ale na ,,Bańki mydlane" też mam ochotę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Poruszająca i ważna tematyka, którą warto poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak wiesz książka pojawiła się już w moim majowym stosiku :)) cieszę, że ta publikacja zrobiła na Tobie takie wrażenie, niebawem sama przeczytam :) Wspaniały gest ze strony autorki, słyszałam o tym, dlatego tym chętniej kupiłam tę książkę... Wspaniała recenzja...

    OdpowiedzUsuń
  13. Można powiedzieć, że od od dłuższego czasu "siedzę" w temacie umierania.
    Dlatego jak tylko skończe pisać moją mgr, to na pewno sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękna okładka i przyciągający spojrzenie tytuł, zwykle uciekam od książek z taką małą objętością, bo boję się zvyt krótkiej treści, ale widzę, że nie mam, czego się obawiać. Temat trudny, więc tym bardziej ciekawi.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ksiażka warta przeczytana, a i sam 1% dochodu na szczytny cel to dodatkowy plus dla tej książki!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciężko mi się wgryźć w tak krótkie powieści, ale cieszę się, że Tobie się spodobał. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jakoś nie jestem przekonana do tej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Okładka mnie nie przekonała, ale recenzja już tak :)
    Zapisuje sobie tytuł bo mam ochote sięgnąć po tą książkę

    OdpowiedzUsuń
  19. Życie jest jak bańka mydlana... to brzmi jak Paulo Coelho w najczystszej postaci. Przy okazji: nie trzeba tego porównania nam jeszcze tłumaczyć ;-)
    Plus za łacińską sentencję, ale okładce to wcale nie pomoże. Ukłony.

    OdpowiedzUsuń
  20. Książkę czytałam i wprost mnie oczarowała mimo poważnej tematyki.

    OdpowiedzUsuń
  21. piękny jest ten cytat :) ja wczoraj akurat puszczałam bańki mydlane z chrześniakiem mojego narzeczonego :P

    OdpowiedzUsuń
  22. okładka taka mylna trochę... tu choroba, ciężkie tematy a na okładce wesołe banieczki;p

    OdpowiedzUsuń
  23. Serdecznie dziękuję za wyrażenie opinii. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Dla dobrego portretu psychologicznego bohaterki i pozytywnego wydźwięku- chyba sięgnę po ten tytuł:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Nikt tak na prawdę nie wie jak jest po tej drugiej stronie... gdy rozmawiam z osobami które przeżyły śmierć kliniczną mówią, że pięknie, że fajnie.... często te doświadczenia zmieniają

    OdpowiedzUsuń
  26. To porównanie życia do bańki mydlanej jest jednocześnie śliczne i przerażające, będę miała na uwadze ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  27. Od dawna chcę tę książkę przeczytać, ale jakoś boję się tego, co ze sobą niesie...

    OdpowiedzUsuń
  28. Ciekawa jestem tego pozytywnego zakończenia, o którym piszesz. Książki z przesłaniem są najlepsze:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Widzę, że to książka wzbudzająca emocje i skłaniająca do refleksji, a takie lubię:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Już od dawna chcę przeczytać tą książkę, bo zapowiada się na naprawdę dobrą lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Nigdy o niej nie słyszałam i dziękuję ci za tą recenzję. Zapisuję ją sobie i mam nadzieję, że niedługo przeczytam :)
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
  32. Bardzo podoba mi się okładka tej książki, a sam opis jest również bardzo zachęcający. Jak kiedyś będę miała okazję to na pewno po nią sięgnę :))

    OdpowiedzUsuń
  33. Jestem ciekawa tej książki od czasu, gdy zobaczyłam tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Fajnie, że autorka tak delikatnie obeszła się z tym ciężkim, bolesnym tematem, ale kurcze, nie jestem pewna, czy ja książkę o umieraniu umiałabym jednak przyjąć w optymistyczny sposób. Śmierć to śmierć, boję się jej panicznie.

    OdpowiedzUsuń
  35. Jestem pod dużym wrażeniem! Cieszę się, że są takie osoby jak Pani Edyta, która potrafi zdobyć się na taki gest. Choćby z tego powodu kupię tę książkę. Lecz to nie jedyny powód, bo tematyka, choć tak trudna, powinna zainteresować każdego.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger