"Dar z Bretanii" – Marjorie Price















"Dobro i zło nie są przeciwieństwami, lecz raczej powiązanymi i nierozdzielnymi elementami całości".


Muszę się Wam do czegoś przyznać – do lektury tej książki skusiła mnie okładka. Sielski obrazek, nasycony pięknymi barwami i umieszczone na nim słowo klucz, czyli prowincja. I to nie byle jaka prowincja, bo prowincja francuska. Nic nie poradzę na to, że wszelkie książki z prowincją w tle mnie przyciągają i to mój taki mały, czytelniczy fetysz. Bałam się oczywiście i zastanawiałam, czy książka ta będzie trafionym wyborem. "Dar z Bretanii" jednak okazał się wyjątkową lekturą, przedstawiającą wartość prawdziwej więzi, która logicznie myśląc nie miała prawa się pojawić. Więź przyjaźni.

Marjorie Price to absolwentka Uniwersytetu Stanforda. W San Francisco Art League i Chicago Art Institute uczyła się malarstwa. W 1960 r. wyjechała do Francji, w której stwarzając ośrodek sztuki, poświęciła się całkowicie twórczości. Po dziesięciu latach wyjechała do Rzymu, gdzie swoje prace wystawiała w galeriach. W latach 70. powróciła do Stanów Zjednoczonych, pracując w telewizji oraz jako graficzka. Obecnie, artystka mieszka w Nowym Jorku i nadal maluje.

Midge urodziła się w Chicago, jednak zawsze ciągnęło ją do Paryża, europejskiej stolicy sztuki, by tam realizować swoją malarską pasję. W latach 60. XX wieku bohaterka wyjeżdża do Francji, w której poznaje fascynującego malarza i swojego przyszłego męża - Yves’a. Małżonkowie kupują wspólnie posiadłość na francuskiej prowincji – La Salle w Bretanii. Na miejscu, Midge poznaje i zaprzyjaźnia się ze starą kobietą - Jeanne, którą cechuje wielka życiowa mądrość. Pogłębiająca się przyjaźń pomiędzy kobietami pozwala obu bohaterkom odmienić swoje życie. Przyjaźń, która nie powinna się w ogóle narodzić.

"Dar z Bretanii" to autobiograficzna książka, w której czytelnik poznaje spory kawałek życia Marjorie Price, nazwanej w powieści jako Midge. To wzruszająca historia pięknej przyjaźni, której zakończenie wywołało łzy na mojej twarzy. Przyjaźń autorki z Jeanne – zacofaną mieszkanką francuskiej prowincji, która zawładnęła sercem obytej w świecie malarki – niemalże odmieniła życie Midge, pomimo widocznych różnic światopoglądowych pomiędzy nimi. Obserwowanie rozwoju tej pięknej więzi i ścierania się w niej ze sobą dwóch różnych światów było niezwykłym doznaniem czytelniczym. Wydawałoby się bowiem, iż przyjaźń młodej osoby z kobietą, która najlepsze lata życia ma już za sobą, a do tego pochodzi z zupełnie innego świata – nie może mieć miejsca. Postać Jeanne – kobiety pełnej pogody ducha i przede wszystkim osoby pełnej dobroci, i życiowej mądrości okazała się idealną inspiracją do opisania historii powstania La Salle. Historii niezwykle absorbującej.

Nie można również podczas czytania historii Marjorie Price nie odczuwać bretońskiego klimatu, wyrażającego się w pięknych opisach krajobrazów i przede wszystkim aury swojskości La Salle. Zmagania Midge, by z miejsca, które początkowo stanowiło dla niej niewyobrażalną mękę, uczynić klimatyczny i pełny radości zakątek, wywołują w czytelniku szereg różnych emocji. Wspomnienia autorki to niespieszna opowieść, pełna sentymentu i skrywanych latami uczuć. Trudno podczas tej lektury nie współodczuwać wszelkich emocji, jakie na przestrzeni lat targały malarką. Jej rozczarowanie mężem, samotność, tęsknota i wdzięczność dla przyjaciółki dosłownie wylewają się ze stron tej powieści. Jednak najbardziej frapującą częścią książki jest zakończenie, pokazujące dalsze losy Jeanne po opuszczeniu La Salle przez Midge. W tym miejscu bowiem uczucia czytelnika wybuchają ze zdwojoną siłą, tak przynajmniej było w moim przypadku.

Po przeczytaniu pierwszych stron "Daru z Bretanii" byłam przekonana, iż będzie to kolejna książka o pięknej miłości i urządzaniu swojego życia na prowincji. Tymczasem, otrzymałam historię prawdziwej, kobiecej przyjaźni, którą każda z nas chciałaby przeżyć. Powieść Marjorie Price to historia napisana przez życie, słodko gorzka, pełna także wielu innych smaków i barw. To lektura, która porusza najtwardsze serca, powodując wzruszenie i pewną dozę refleksji. Uwielbiam takie uczty literackie. "Dar z Bretanii" okazał się także moim osobistym darem. A przepis na quatre quarts na pewno wypróbuję!

Marjorie Price

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Black Publishing

39 komentarzy:

  1. Bardzo ładna okładka, a i fabuła niczego sobie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja dawno nie trafiłam na taką powieść. Widzę własną domenę, czy tak długo bez okularów nie widziałam? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie dziwię się, że skusiła Cię okładka, też nie przeszłabym obok niej obojętnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja tu myślałam, że to będzie jakaś typowa, choć przyjemna książka z tej fali kulinarno-podróżniczo-lifestyle'owych... Dobrze, że źle zgadłam :), bo brzmi bardzo interesująco :).

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmmm... Myślę, że mi się spodoba. Okładka mnie zaczarowała, a i fabuła z gatunku takich, co to je lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Okładka faktycznie przyciąga ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Okładka rzeczywiście jest przyjemna, wręcz oko odpoczywa. Zawsze z ostrożnością podchodzę do książek tego typu. Miło, że w środku znajduje się wartościowa historia:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Już sama okładka zachęca do przeczytania ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. A mi ta okładka kojarzy się z "Dworkiem pod lipami" A. Szepielak. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo ładna okładka i tematyka, która do mnie przemawia :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Cóż powiedzieć... zgrabne ujęcie tematu... ma się ten styl, ot co... moje uznanie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja się jeszcze zastanowię, na razie mnie nie ciągnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo mnie cieszy Twoja recenzja, bo już w okładce się zakochałam.Muszę koniecznie zdobyć ten tytuł!

    OdpowiedzUsuń
  15. mnie do przeczytania tej książki też by chyba skusiła sama okładka :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Lubię takie powieści i jestem przekonana, że książka jest dla mnie. A okładka zachwyca.

    OdpowiedzUsuń
  17. Książki o prawdziwej przyjaźni... Niby nic szczególnego, a jednak zawsze mają dla mnie jakąś szczególną moc i wiarę, że innym też taka relacja może się zdarzyć :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Rzeczywiście okładka przyciąga uwagę, piękna :) Również lubię książki, których fabuła toczy się w małych, prowincjonalnych miasteczkach, myślę, że ta książka może mnie zaciekawić :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Swojego czasu zakochałam się w tej książce. I dobrze, że mi o niej przypomniałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  20. To prawda, okładka prezentuje się wprost fenomenalnie i niejeden czytelnik by się na nią skusił... w tym i ja. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie zainteresowała mnie tematyka tej książki, więc jednak odpuszczę ją sobie.Ale okładka faktycznie piękna.

    OdpowiedzUsuń
  22. Zupełnie zapomniałam, że chciałam przeczytać tę książkę, dzięki za przypomnienie:)

    OdpowiedzUsuń
  23. wizualnie księga przyciąga wzrok bardzo:D

    OdpowiedzUsuń
  24. Okładka kusi, treść również :) Może zatem się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Okładka faktycznie śliczna, choć tematyka prowincji nie należy do moich ulubionych.

    OdpowiedzUsuń
  26. Sama na nią poluję, więc cieszę się, że jest taka dobra :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Uwielbiam czytać książki, w tym roku czytam już 16

    OdpowiedzUsuń
  28. W pierwszej kolejności przyciąga do tej książki okładka, a w drugiej treść. Muszę przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Mnie pewnie też skusiłaby ta okładka:))

    OdpowiedzUsuń
  30. I mnie skusiła ta urocza okładka :) Początkowo nie mogłam odnaleźć się w opowieści Marjorie Price, ale z czasem zaczęłam dostrzegać jej wartość :) To wspaniała książka o kobiecej przyjaźni! :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Okładka faktycznie kusi, ale najważniejsze, że zawartość również wspaniała!

    OdpowiedzUsuń
  32. Oj tak, okładka przyciąga :D a skoro i treść niczego sobie to poszukam ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. Chętnie bym ją przeczytała! :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Okładka świetna, nie wiem jednak czy nie jest to dla mnie trochę za spokojna książka. Zastanowię się, czy brać się za jej lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  35. Historia o przyjaźni- jestem za :) Poszukam.

    OdpowiedzUsuń
  36. Okładka faktycznie przepiękna + Twoja zachęcająca opinia = moja kolejna pozycja do przeczytania.
    Dziękuje

    OdpowiedzUsuń
  37. Fabuła tej książki w ogóle do mnie nie przemawia, ale okładka „Daru z Breanii” jest tak piękna, że nie mogę odmówić sobie tej lektury.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger