"Chcę
ciała, ciała, ciała, a dostaję duszę, duszę, duszę, w której
duszę, duszę, duszę się!”.
Przerażająca,
przepełniona makabrycznymi opisami, wywołująca odruchy wymiotne –
taka jest właśnie fabuła książki Marka Susdorfa. Książki,
która z pewnością nie znajdzie swoich odbiorców wśród
wierzących katolików, czy nieco wrażliwszych na zbyt krwawe i odstręczające opisy czytelników. Zanim otrzymałam możliwość
zapoznania się z tym dziełem, przewidywałam, że będzie to
wielkie wyzwanie literackie. Nie sądziłam jednak, że niecałe sto
stron tej prozy, wpłynie na zahamowanie mojego apetytu na dłuższy
czas. W zasadzie to nie wiem, czy lepiej czytać tę książkę z pełnym żołądkiem czy jednak z pustym. W każdym bowiem przypadku, dzieło to
wywoła w Was torsje, które trudno opanować.