Mam jedno marzenie - otworzyć antykwariat, w połączeniu z pobudzającą zmysły kawiarnią. Takie klimatyczne miejsce, w którym będzie można kupić książkę oraz napić się dobrej kawy, herbaty bądź czekolady na gorąco - dla każdego coś, według upodobań. Niebawem, moja domowa kolekcja książek będzie mogła już posłużyć za mały antykwariat, więc powoli zbliżam się do upragnionego celu. Potrzebuję jeszcze tylko... dobrze ulokowanego miejsca, niskiego czynszu i przede wszystkim wzrostu czytelnictwa, by ten biznes mógł funkcjonować. Na razie więc, moje marzenie pozostaje w sferze planów, a jedyne co mogę zrobić, to pozwiedzać obecnie istniejące antykwariaty i nasycić się ich specyficznym klimatem.
Czy macie swoje bratnie dusze, jaka mawiała Ania Shirley? Dusze, które podzielają razem z Wami waszą pasję - pasję czytania i kolekcjonowania książek? Ja mam - jest nią Gosia, zwana Bibliofilką - miłośniczka literatury i jeszcze bardziej zwariowana ode mnie - kolekcjonerka książek, którą poznałam dzięki założeniu mojego bloga. Widziałyśmy się już kilka razy, a w tym tygodniu Bibliofilka przyjechała na kilka dni z Gliwic, w których na co dzień mieszka, by razem ze mną zwiedzać łódzkie antykwariaty.
Te stosy, które widzicie to efekt finalny naszych wojaży. Zacznę może jednak od początku ;)