Małgorzata Lutowska - "Skarby drzewa"






"W dawnych czasach wiele ważnych w dziejach zdarzeń dokonywało się pod drzewami. Drzewo było zawsze symbolem siły, mądrości, trwania. Czym jest żywot człowieka wobec życia drzewa?"

Każdy człowiek, w niezapomnianych latach swojego dzieciństwa przeżywał okres związany z poszukiwaniem zaginionych skarbów, motywem często wykorzystywanym przez autorów powieści dla dzieci i młodzieży. W erze szybkiego rozwoju technologicznego, terenowe poszukiwania skarbów zostały zastąpione przez komputerowe gry, dające jednak wyłącznie namiastkę prawdziwej przygody. Jak udowadnia autorka "Skarbów drzewa" można jednak połączyć nowoczesną technikę z tradycją, by rozwijać młody, chłonny umysł.

Małgorzata Lutowska to urodzona w Cieplicach przewodniczka sudecka. Absolwentka Akademii Rolniczej we Wrocławiu i Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, pracowała również jako nauczycielka niemieckiego. Autorka obecnie mieszka w Gerlic. "Skarby drzewa" to powieść stanowiąca element projektu "Moja Mała Ojczyzna", organizowanego przez uczniów szkół ponadgimnazjalnych w Jeleniej Górze oraz Książnicy Karkonoskiej.

Rodzeństwo Daria i Marcel, oraz ich kuzyn Kuba, który przyjechał z Opola, czekając na obiecane przez rodziców górskie wędrówki, umilają sobie wolny czas graniem w gry komputerowe. Pewnego dnia, Daria po zakończeniu przez chłopaków gry wciska przypadkową sekwencję klawiszy, która powoduje włączenie się jej nieznanego etapu. Gry, która co dwadzieścia cztery godziny wymusza na gimnazjalistach poszukiwanie odpowiednich haseł na terenie Jeleniej Góry. Bohaterowie pragną bowiem zdobyć upragnioną nagrodę, czyli zaginioną na przełomie wieków Książęcą Szkatułę.

"Skarby drzewa" to bezsprzecznie powieść skierowana w głównej mierze do dzieci i młodzieży, jednakże dorosły czytelnik zostanie również wciągnięty w zabawę, jaką zafundowała odbiorcom swojej książki Małgorzata Lutowska. Trójka bohaterów w celu przejścia kolejnego etapu gry, musi opuścić wirtualną rzeczywistość i wyruszyć w nieznane im do tej pory zakątki Jeleniej Góry. Historia poszukiwania skarbu stała się dla autorki świetnym pretekstem do przybliżenia czytelnikom historii tego miasta. Na uwagę zasługują tutaj liczne opisy ciekawych miejsc Jeleniej Góry i swoista precyzja w odtworzeniu szczegółów życia z zamierzchłej przeszłości. Z uwagi na fakt, że grupą docelową powieści są młodsi czytelnicy, opisy zabytków czy fakty historyczne nie przytłaczają, proporcje te w moim mniemaniu zostały odpowiednio wyważone. Na pewno książki "Skarby drzewa" nie można byłoby nazwać podręcznikiem ani przewodnikiem.

Trzeba przyznać, że konstrukcja fabularna w postaci połączenia tak zgubnego w ostatnich czasach oddziaływania komputerów na tryb życia dzieci, oraz gry terenowej to trafiony pomysł. Myślę, że większość z nas z chęcią zagrałaby w taką oryginalną grę, łączącą przyjemne z pożytecznym. Druga płaszczyzną jaką z pewnością wyczuje starszy i młodszy czytelnik, to swoista zachęta do poznawania historii miejsca, w którym każdy z nas mieszka. Małgorzata Lutowska poprzez kreację głównych bohaterów swojej książki, przedstawia niewiedzę ludzi w temacie historii własnego miasta czy regionu. A jak ukazuje historia Darii, Marcela i Kuby naprawdę jest co odkrywać, tylko nie zdajemy sobie z tego zwyczajnie sprawy.

Niezwykle trafionym pomysłem było dołączenie do książki płyty CD, na której uczniowie jeleniogórskich szkół biorących udział w projekcie, czytają wyróżnione w tekście książki inną czcionką i obramowaniem fragmenty powieści. Książka zawiera również czarno-białe zdjęcia przedstawionych w powieści miejsc. Wiadomym jest, że zdjęcia i dźwięk jeszcze bardziej działają na wyobraźnię niż tylko zwykły, pisany tekst.

Autorka posługuje się prostym językiem, skupiając się bardziej na motywach historycznych niż rozbudowanej kreacji głównych bohaterów, co wydaje się być dość zrozumiałe, biorąc pod uwagę walor edukacyjny utworu. Myślę, że fabuła powieści nie straciłaby na wartości, gdyby Małgorzata Lutowska pominęła wątek dwóch przeciwników bohaterów nazywanych przez nich gangsterem i hipisem, który w moim przekonaniu nie wniósł niczego konstruktywnego do całej historii. Patrząc jednak z drugiej strony, w szczególności z perspektywy młodszego czytelnika, element rywalizacji może być bardzo atrakcyjny.  

"Skarby drzewa" przeczytałam w jeden wieczór. Wieczór, który odmłodził mnie o kilkanaście lat i przeniósł do Jeleniej Góry, w której wraz z nastoletnimi bohaterami poszukiwałam tajemniczej Książęcej Szkatuły. Mogę tylko pogratulować autorce pomysłu na tak wspaniały kolaż i życzyć wszystkim czytelnikom, by więcej właśnie takich utworów powstawało na naszym rynku wydawniczym. Może wtedy właśnie dzieci i młodzież zwiększą wskaźnik czytelnictwa w naszym kraju.

"Widać można, coś oglądać tysiąc razy, a dopiero za tysiąc pierwszym ujrzeć to naprawdę (...)"


Małgorzata Lutowska


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Poligrafia AD REM
http://adrem.jgora.pl/


Recenzja bierze udział w WYZWANIU
http://soy-como-el-viento.blogspot.com/p/polacy-nie-gesi-ii.html


19 komentarzy:

  1. Fabuła wydaje się taka nietypowa, ale mnie niestety nie zaciekawiła na tyle, bym chciała ją bliżej poznać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm, może kiedyś po nią siegnę... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. I dobrze, że takie rzeczy powstają, bo jest przynajmniej szansa, że czytelnictwo wśród młodzieży naprawdę wzrośnie :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam, podobała mi się bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jelenia Góra to naprawdę urokliwe miasto, od jakiegoś czasu bywam tam każdego roku, choć na parę dni. Polecam odwiedzić okoliczne miejscowości pełne starych pałaców.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam, czytałam :) Według mnie naprawdę fajna książka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wprawdzie młodzieżą już nie jestem, ale fabuła zaciekawiła mnie bardzo. Może za jakiś czas podsunę ją synowi?

    OdpowiedzUsuń
  8. Fabuła interesująca, jednak tym razem nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Fabuła wydaje się być bardzo przyjemna, mam jednak wrażenie że okładka jest dla niej słabą reklamą. Czasem mniej znaczy więcej a tutaj komuś zależało na tym by umieścić na niej tyle elementów, ile tylko się da. A to niestety psuje efekt...

    OdpowiedzUsuń
  10. Myślę, że jak najbardziej dla mnie! Podoba mi się!

    OdpowiedzUsuń
  11. świetna recka i ciekawy motyw...z pewnością się nad nią zastanowię;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawy pomysł z tym dodatkiem. Myślę, że powieść idealna dla młodzieży i dzieciaków :) Szkoda, że okładka troszkę odpycha od takiej zawartości...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą odnośnie do okładki. Książka wydaje mi się naprawdę ciekawa i warta przeczytania zwłaszcza przez młodych ludzi, ale większość z nich nigdy po nią nie sięgnie właśnie ze względu na okładkę.

      Usuń
    2. również uważam, że okładka nie zachęca do przeczytania książki. sama wybierając nową ksiażkę najpierw zwracam uwagę na okładkę, tej na pewno nie wzięłabym do ręki

      Usuń
  13. Lubię młodzieżówki polskich autorów, a już szczególnie taki, które coś sobą wznoszą. Ale moje przedmówczynie mają rację, okładka trochę nie halo;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Raczej już nie moja grupa wiekowa i nie przepadam za przygodówkami, ale polecę mojej bratanicy.

    OdpowiedzUsuń
  15. wole poważniejsze :)
    http://rozaliafashion.blogspot.com/2014/01/zote-zipy.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciekawa pozycja. Poza tym nie stronię od literatury młodzieżowej, więc kto wie...

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie słyszałam o tej książce, ale mnie nią zainteresowałaś.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za ślad, który tutaj zostawiacie :)

Copyright © 2016 Subiektywnie o książkach , Blogger